Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Górskie jeziorka

Napisane przez Kuba Standera , 03 grudzień 2012 · 2750 Wyświetleń

Górskie jeziorka Dzisiaj coś z zupełnie innej beczki.
O dziwo, nie człowiek z magnetofonem w nosie

http://www.youtube.com/watch?v=AYLcZznNdvw

A mały oddech od słonych zmagań. Retrospekcja znaczy, bo chwilowo odetchnąć od słonej wody to mogę chyba tylko pod prysznicem.

Zdarzyło się to wiosną, by być dokładnym w okolicy Wielkanocy.
Jeszcze będąc w PL planowałem palcem po mapie wyprawy po okolicy, zaglądałem na przeróżne strony, w książki. Po przyjeździe troszkę zweryfikowały się plany - kasy mało, pracy nie ma, ogólnie wielka smuta. Stąd też, w niedzielny poranek zdecydowałem się jednak nie zwariować do końca i wybrać na dłuższą wycieczkę, bez oglądania się na wir w baku szuruburu. Cudne auto, jednak w rzeczywistości braku lpg i litra benzyny za prawie 1,7e to troszkę boli.
Ale, odrzucając ciemne myśli - zapakowałem się z córka mojej teściowej w auto i ruszyłem na daleki zachód. Okolica znana kilku kolegom z e zlotu w IE, ale tym razem ambitnie postanowiłem pojechać troszkę dalej. Trochę imprezę mógł zepsuć wiatr, w mojej okolicy było to subtelne 30km/h, nie przypuszczałem wtedy jeszcze co czeka mnie w górach.
Droga dość długa, kiepskimi dróżkami, z chwili na chwilę coraz gorszymi.
Docieramy wreszcie do miasteczka będącego lokalnym wędkarskim centrum sexu i biznesu. Ssanie w brzuchu coraz większe, decydujemy się na szybki popas.Tyle, że w miejscowości wszystko pozamykane, od 16 dopiero jakieś żarcie. Został nam lokalny pub, herbata z mlekiem i frytki z majonezem. Dobre i to. Miejscówka klimatyczna, typowy dla zachodniej Irlandii wystrój, z wielkimi potokami wypreparowanymi w gablotkach.


Dołączona grafika

Załączona grafika

A mówiąc "wielkimi" własnie to mam na myśli - ryby nastofuntowe, w niektórych knajpkach trafiają sie takie, którym do "2" z przodu w funtach już naprawdę niewiele brakuje. Miła Pani przynosi papu, godzi się na zdjęcia w środku. Krótka rozmowa, życzy szczęścia z rybami i wraca do swoich obowiązków. Jest coś magicznego w czajniczku herbaty i irlandzkim mleku. Nie wiem co to powoduje, ale zarówno mleko jak i wołowina tutaj smakują inaczej, niektórym niezbyt pasują, ja za to ten smak uwielbiam. Siedzimy przy herbacie, wolno sączy się rozmowa, powoli w dość wymarznięte ręce wpływa ciepło z kubka. Pani mruga okiem i przynosi kolejny dzbanek, jak się okaże później - za free, byliśmy jedynymi klientami...
Ruszamy nad jezioro opisane jako dość trudne, ze szczątkowymi ilościami owadów, ale ze sporą populacją drobnych ryb, zasilane mini rzeczką. Ryb jest mało, za to rosną ponoć całkiem spore i 40cm ma być normą. Ech, całkiem nieźle, jak na jeziorowego kropka z brzegu. Opis dojazdu jest dość chaotyczny, a zarówno książka jak i google w temacie dają małą rozdzielczość i "okolicę" do poszukiwań kilku kilometrów, Dzięki jednak brytyjskim kartografom sa źródła na tyle dokładne, ze można tam trafić.GPS dawno temu jest już przekonany że jedziemy po białej dziurze. Kolejne zakręty, kolejne boczne dróżki od bocznych dróżek aż wreszcie trafiamy na... plac budowy. Droga zamknięta, przejazdu nie ma, bramka, ogrodzenia, a do jeziorka dobre półtora km. Most w naprawie i nie ma wjazdu..


Dołączona grafika

Załączona grafika

Pozostaje wycofać się i jechać dalej, wszak było to dopiero miejsce 1 z 4, które chciałbym odwiedzić.
Kieruję się nad rzeczkę, o której marzyłem i śniłem będąc w PL.Po drodze piękne widoki i radość że nie muszę na jeziorze walczyć o życie - z góry widać białe grzywy


Dołączona grafika

Załączona grafika

Jednak celem jest...


Dołączona grafika

Załączona grafika

Jedno z pierwszych miejsc jakie znalazłem, przy wsparciu szczątkowych info od Bigosa chorującego, jak zawsze gdy trzeba coś o rybach parę puścić, na daleko posuniętą demencję i sklerozę :D Pierwsze wypady ze świeżo wtedy poznanym człowiekiem, po latach chyba jednym z najlepszych lokalnych wędkarzy, muszącym ryby w ilościach wręcz nieprzyzwoitych. Wtedy udało się złowić mi na muchi jednego, kumplowi na korbę subtelne dwa. O ile mój dochodził do 40, to jego z lekkością przekroczyły 50. I tak to już z grubsza miało wyglądać :P
Miejsce się zmieniło, wody jakby mniej, ryb już jakby nie ma, ale wielki sentyment do niego pozostał i za każdym razem gdy jestem w okolicy staram się tam zajrzeć, choćby po to by postać na moście i posłuchać jak woda płynie.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Tym razem sytuacja trochę lepsza, bo czas nie goni, jednak wody rozpaczliwie mało. Schodzę w dół, na znajome głęboczki, z których lata temu wyszedł mi do muchy, obejrzał i wrócił piękny złoty klocek. Niestety, wichura coraz gorsza zniechęca do muchy, a ilość wody zachęca jedynie do powrotu do auta.

Kierujemy się przez wzgórza, stromą, naprawdę stromą drogą. Piękne widoki niestety kontrastuje cmentarz dziecięcy z czasów wielkiego głodu. Głód, wycieńczenie i choroby dziesiątkowały wtedy zamieszkujących wyspę ludzi, dzieci, jak zawsze, były najbardziej narażone. Mimo że tyle czasu minęło, jakoś zwykle na dłuższą chwilę się żyć odechciewa, miejsce ma swój klimat, bardzo mocny i napawający smutkiem. Lecz jak to w Irlandii, zmienność towarzyszy cały czas i już kawałek dalej odchmurza nas widok na zatokę, jednego z najpiękniejszych irlandzkich jezior.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Mimo ze jesteśmy już dość wysoko droga prowadzi stromo w górę. Wiosna to jeden z najwspanialszych momentów na wyspie, szczególnie w tej okolicy - zapach mokrej ziemi, traw, kwitnących krzewów towarzyszy całą drogę.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Jedziemy jak korytarzami wyścielonymi pachnącymi kokosem kwiatami.\

W górę, ciągle w górę. Coraz stromiej, asfalt został juz dawno w tyle.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Droga poprzecinana korytami wymytych przez deszcze potoczków, przeskakuje mostkami nad rzeką odbierającą wodę z jezior w górach, które są naszym celem. Droga wije się w stronę dolinek z jeziorami,


Dołączona grafika

Załączona grafika

czasem przeskakuje nad rzeczką, czasem trzeba przejechać ją brodem, dobrze celując po kamieniach. Mimo 20cm prześwitu i 4x4 subaru w kilku miejscach jest naprawdę trudno, szczególnie niektóre odcinki zamieniają się w rock crawling w wersji soft. Daję radę przedrzeć się, bez pilota, reduktor się przydał i uratował sytuację, w normalnym aucie dawno temu spaliłbym sprzęgło (kwartał później wybrałem się na łatwiejsze jezioro zwykłym autem, połowę drogi musieliśmy przejść z buta, a i tak auto ledwo przeżyło ten wyjazd).
Wreszcie - dojeżdżamy do końca nawet ten zniszczonej, ułożonej z kamieni wśród torfowisk.


Dołączona grafika

Załączona grafika

O dziwo ostatni odcinek, po płaskim, jest znowu szutrówką, widać teraz że drogę zmyły deszcze i z szutrówki został miejscami sam "szkielet".
Przy wysiadaniu z auta drzwi usiłuje mi wyrwać z ręki. Dżizusicku, jak tu duje! Wicher przewiewa najbardziej wspaniałe texy, przez dziury na sznurowadła czuć jak furkocą w butach onuce. End of the world as we know it?
No, może nie.
Głupią decyzja i zamiast wskoczyć w śpiochy decyduję się ostatnie set metrów dylać w normalnych ciuchach. Dość szybko uzmysławiam sobie, że to była głupota - namoknięty jak gąbka torf dla kogoś bez przynajmniej kaloszy staje sie zabawą w sapera. Przed każdym krokiem trzeba sprawdzić ile wody wleje się nam w buty - trochę masakra, ale jestem już na tyle daleko od auta że nie chce się wracać. z reszta - w butach regularna powódź, teraz to już nie ma różnicy, po kolana mogę wejść do wody jak stoję...
Niby set metrów, ale brnie się tym torfowiskiem dobre pół godziny.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Dość zdetonowane nastroje po cmentarzu teraz znowu się odzywają. Wicher potworny, ogłuszający i odbierający trochę poczucie orientacji, plus drgające torfowisku - wszystko to powoduje że rozmowa ucichła, w zadumie chlupoczemy w stronę jeziora. Wrażenie - jakby płynęło się w powietrzu. Zmysły szaleją troszkę - podłoże giba się jak trampolina, wiatr oślepia i ogłusza, a my brniemy już mokrzy cali do jeziora.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Stojąc na brzegu zdaję sobie sprawę z bezsensowności całej tej akcji. Wichura aż dogina wędkę w ręce, momentami wrażenie jakby ktoś popychał... O łowieniu na muchę nawet nie można marzyć, spin mam do 25g, wiec raczej tez solidny. Z reszta - nic małego w taką pogodę nie pofrunie. O dziwo - ryby są! Widać jak zbierają, dobre 30m od brzegu. Po za zasięgiem z reszta, co im mam zapodać, 5cm woblera? Z uczuciem lekkiej beznadziei staram sie walczyć - zakładam przeciążoną obrotówkę #2 i śmigam, a w zasadzie to jakoś staram sie żeby wiatr poniósł to choć trochę w oczekiwaną stronę.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Na nic jednak moje starania, drałuję na trochę wysunięty cypel, mając nadzieję ze stamtąd sięgnę ryb.


Dołączona grafika

Załączona grafika

W tym czasie chmury siadają coraz niżej, momentami jest wrażenie że można je zarysować szczytówką wędki. Zbocza juz dawno zniknęły w mlecznej wełnie.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Po kilkudziesięciu minutach ryby też znikają, wiatr, co wydawało się niemożliwe, wzmaga się jeszcze bardziej. Góra chroni swoich mieszkańców, wyraźnie dając nam do zrozumienia, że nie jesteśmy tu mile widziani.


Dołączona grafika

Załączona grafika

Jeszcze chwile walczę, ale... nie ma to sensu i powoli, łowiąc pod drodze, kieruję kroki do auta.
Wracamy wreszcie, po drodze mruga kolejne jeziorko


Dołączona grafika

Załączona grafika

Czym niżej, tym lepsza pogoda, chmury zostają w tyle,


Dołączona grafika

Załączona grafika

a my wracamy do realnego świata...


Dołączona grafika

Załączona grafika




Zdjęcie
szczuply_maciek
03 gru 2012 19:51
okolice Connemary ???
Widoki torfowisk są rewelacyjne. Na przyszły rok musimy się zobaczyć w Ire :-)
Zdjęcie
Kuba Standera
03 gru 2012 20:16
Myślę nad małym meetingiem u mnie dla starych zlotowiczów :)
góry też mam, prawie identyczne :D
Rzeczkę z pierwszych fotek to jakbym pamiętał ale może to tylko wyobraźnia płata figle ?
Zdjęcie
Kuba Standera
04 gru 2012 09:19
Nie płata ;)
Przyjemnie się czyta, dodaje otuchy w te ciężkie, już śnieżne dni, jeszcze woda nie zamarzła ale ryby już poszły spać. Zdjęcia też fajne, choć hdr pewnie ;) .
Zdjęcie
Kuba Standera
04 gru 2012 16:26
A tam taki delikatny :D
A co, hdr nie koszerny? Akurat tamtym rejonom dobrze zrobił. Pewnie lepiej by im zrobił ktoś mający pojęcie o robieniu zdjęć, ale... nie można miec wszystkiego :D
Minorowo, nostalgicznie, inaczej...ale pięknie :) .

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze

Kwiecień 2024

P W Ś C P S N
1234567
891011121314
1516171819 20 21
22232425262728
2930     

aktywnych użytkowników

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych