

nic takiego
Przy karmniku aż furczy, sporo lisów pod śmietnikiem, tylko durni und idiotek z gołymi pęcinami jakby trochę mniej. Na ulicach śnieg do kostek, a soli na palec, psy z bólu podnoszą łapy, a wiosną uschną lipy i kasztany. Zima. Serwisy reklamowe w żałobie, niezależni przy żłobie. A w świecie - przeszłości ślad dłoń nasza zmiata..
Na radiowej dwójce Mieczysław Voit czyta Annę Kareninę, a ja słucham urzeczony jakbym nigdy tej powieści nie czytał. Czasem tak jest - nie widzi się, a jak się nie widzi to i nie ceni rzeczy oczywistych, pięknych i doskonałych, pozostających na banalne wyciągnięcie ręki.. nim ktoś nam tego pod nos nie podstawi. Szkaradnych też. Dlatego ludzie mordują czas przed tv, słuchają Nergala, i karmią swoje jestestwo paszą z globalnych dyskontów..... Te pięć kropek to dla fonixa!
I z konieczności doświadczenia takiej właśnie pełni, moja dobra żona przyrządziła nam przed niedzielą bezę - prosty tort, z bardzo prostych składników, ale zawsze ryzykowny w tworzeniu. W połowie procesu - zwątpienie.. Spód nie jest idealny Pocieszam ją trochę nieszczerze.. i jakże słusznie
Krem z prawdziwej śmietany, położony na wierzch, zwieńczony glazurą z jagodowej konfitury, tworzą prawdziwy cymes. Jemy pod wydział, płacząc ze wzruszenia.. Inaczej wpierdol!
Pomalutku przerabiam Batsona. Pomalutku, bo przypadkowo dopasowałem do niego drugą szczytówkę. Okazało się, że do dolnika idealnie pasuje fragment wycięty ze starego Avida, blanku z czasów jeszcze sprzed IPC. Kolor ten sam, oplot niemal identico, a ugięcie prawie bez zarzutu. Tylko troszkę cięższy. Coś takiego jak moje byłe RST - a jednak wszystko do nas po latach wraca - jedna wersja do pół uncji, druga to uncja albo trochę więcej. Jigi i turlanki albo obrotówka i wobler! Tak więc mam wreszcie idealny zapas na Trzebiatow i okolice.. dokąd się na razie nie wybieram.
Zdążę.. nie pali się..
- Friko, Paweł Bugajski, Rheinangler i 2 innych osób lubią to
Trylogię czytaną przez Voita, słucham obecnie już po raz drugi, w ciągu 3 lat podróżowania samochodem. Co włączę na chwilę radio, to atakują mnie agresywne reklamy przeplatane znaną muzyką. Może ta muza nie najgorsza, zdarza się i taka którą lubię, ale po dłuższej chwili mam dość i wracam do audiobooka. Po paru innych książkach, znów wróciłem do Voita, jestem po raz drugi na "Panu Wołodyjowskim" i co dalej? Znowu zacząć od "Ogniem i mieczem"? Szkoda że już nic innego nam nie poczyta. Przeminęło.
Na Redze byłem jeden raz i nie planuję więcej, choć zdarzyć się kiedyś może, różnie bywa... . Podobnie Ina, choć tam trzy razy podeptałem jej brzegi. Jak dla mnie, to troć z Parsętą stanowią dobraną parę. Po pierwszym dniu i po pięćdziesiątym mam to samo zdanie.