Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1410 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

1302 gości, 10 anonimowych

Łukasz W, Kejkosz, POLONIAb, Google, koruss89, Radek_Z, Dolan, darek3523, rej, kolo807, esox81, GroPerch, Bing, Tomrusz, XKRZYSIEK100, SpinDoktor, GarowyJK, Feliks, Pinciu, psychowobsy, polny, venom_666, Durzy, Lucas, remek1, kolpi, RomanP, RybkaWoleju, Tarapukuara, krzychun, tribal, ripper201, slawek_2348, Darc, Sławek77, Mundurowy, Umbra, PerchMaster, martek, jakub75, krecik, dd300, DumFish, c00per, siarq, zibis, Lukasch44, guciolucky, m_ar, rav_id, woyciech, Kolorowy, PaPaDaNcE, tankista34, PiterS, polak9, CORNEL, Czuczu, troutmaniacs, Alexspin, Ahaw, Roberto, saitt, Rybak98, Marcin Plich, Kowal_wns, rybak109, Hornet, BartiX_77, Trociowy, ObraFM, DzikiBill, Tommek, Macko125, tofik, popper, Geciowy, freshwater, krez, luk_gda, Kcpsp, pilker, Pietruk, LABRAX, Tokarz 2000, 5384, Yanari, siatkaz, Mawer, FISH, kruchy15, DP Fishing, jR303, kosny.miloslaw, SzczupakRzeczny, gorrys7, russian80, wrobi80, tyczkasport1, pablo23004


- - - - -

Jerkbait prezentuje: moja przygoda z rodbuildingiem – odcinek 5


Na początku była... potrzeba. Szukałem kija, którego zapewne nigdzie bym nie dostał. Niby zwykłego travela, o bardzo krótkim składzie, ale... z pazurem. I najlepiej za małe pieniądze, żeby w razie dość prawdopodobnego uszkodzenia nie było mi go żal. Za szafą miałem trochę ‘resztek’ wędek, więc postanowiłem samemu coś zmajstrować. Jedyne, co musiałem kupić to kilka odpowiednich przelotek.



Kij, choć wykonany strasznie tandetnie, na szybko i z trzech różnych wędzisk, do tej pory służy dzielnie na wielu rowerowych wypadach, także na rejsie po mazurach, gdzie ryby nie są najważniejsze, ale czasami chęć na nie jednak przychodzi, gdy zobaczy się ‘bankową’ miejscówkę, albo wyraźne żerowanie drapieżnika. Ma jedynie 45cm długości transportowej, składa się z czterech części (trzy teleskopowe), a po rozłożeniu ma 153cm. Do małych jerków i niedużych gum – w sam raz. Przez chwilę nie pijcie nic i nie jedzcie, a następnie zerknijcie na jego fotkę i... możecie się już śmiać.







Nigdy nie myślałem o tym, by zbroić sobie jakiegoś kijka w pracowni, bo sprzęt dostępny na rynku w zupełności mi wystarczał (czy też raczej wystarczał, bo i tak nie byłoby mnie stać na żadnego ‘hendmejda’). Nawet nie interesowałem się nigdy zbrojeniem wędek, a mimo to powoli coś we mnie kiełkowało i wkrótce przezbroiłem kolejno dwa kijki, już w miarę zgodnie ze sztuką, chociaż i tak nie ustrzegłem się pewnych drobnych błędów. W końcu frycowe trzeba było zapłacić. Tutaj bardzo istotna była pomoc doświadczonych w tej materii kolegów (dziękuję!) Sawala, Buriego, Yacarego, a także wiedza pisana, na forach i w artykułach. Sporo czytałem - co tylko udało mi się znaleźć o zbrojeniu, o niuansach budowy blanku, sposobach doboru przelotek i ich rozmieszczenia, itd. W końcu zdecydowałem się kupić goły blank i... dalej już samo poleciało. Nawet teraz, pisząc ten tekst, kątem oka zerkam na kręcącego się obok mnie kijka i z niecierpliwością czekam, kiedy lakier wyschnie i będę mógł nim porządnie machnąć. No i przekonać się, czy wyszedł zgodnie z przewidywaniami.









Cały czas się uczę zbrojenia i z każdym złożonym kijem wychodzi mi to lepiej, sprawniej, dokładniej, bez obaw, że coś sknocę. Nie ukrywam, mimo wszystko na razie jestem raczej "rodburdelem" niż... ale doświadczenie zdobywa się stopniowo.









Zbrojenie wędek to dla mnie przede wszystkim świetna zabawa. Od samego początku, czyli rodzenia się pomysłu, przez dobór elementów, toczenie rękojeści, także zdarzające się zmiany pomysłu w trakcie jego realizacji, dalej kładzenie omotek i lakierowanie - tu jest zdecydowanie najwięcej zabawy. No i zwieńczenie budowy, czyli testy nad wodą. Sprawdzenie możliwości, wytrzymałości, zachowania pod przynętami i pracy pod rybą.







Postanowiłem zaprezentować Wam dwa kijki, które wyszły spod mojej ręki. Oba castingowe, jako, że metoda ta jest przeze mnie preferowana. Są to wersje ekonomiczne, bez udziwnień, upiększeń i ulepszeń (zresztą ja naprawdę lubię prostotę). Dzięki temu koszt budowy każdego z nich zamknął się w 300zł.







Pierwszy z nich, zrobiony na komponentach Pacyfic Bay i Batsona, ma długość 2,6m i ciężar wyrzutu, zaokrąglając, 10-30g. Oznaczeń blanku niestety nie pamiętam, ale zrobiony jest zapewne z jakiegoś podstawowego włókna węglowego. Zaraz po jego uzbrojeniu stwierdziłem, że to nie to, czego oczekiwałem i od razu chciałem się go pozbyć. Na szczęście nikt nie zainteresował się nim na poważnie i po jakimś miesiącu zabrałem go na ryby. Po pierwszym braniu i holu zachwyciłem się. Szybki, czuły, doskonale rzucający niedużymi gumami. Pod obciążeniem dość głęboko pracuje, ale w dolniku ma na tyle mocy, że poradzi sobie z każdym sandaczem, czy szczupakiem. Zostaje u mnie. Przynajmniej dopóki nie uzbroję jeszcze doskonalszego...











Drugi to z kolei przerobiony pod multik stary Cormoran Black Star Pro o długości 2,7m i wyrzucie 10-40g. Wędkę kupiłem na aukcji jako uszkodzoną – bez rękojeści. Poszła, więc za niedużą kwotę – z wysyłką zapłaciłem chyba niecałą stówkę. A blank jest w bardzo dobrej formie. Zerwałem przelotki i stary uchwyt, oszlifowałem część szczytówki, żeby ją odchudzić (przyspieszyć) i jednocześnie, aby nie było widać śladów na lakierze po starych omotkach. Rękojeść z miłej w dotyku, miękkiej pianki wytoczyłem na własnoręcznie zmajstrowanej ‘tokarce’. Oryginalnie omotki były brudnoszare (i takie pozostawiłem przy złączu), więc przelotki zamocowałem nicią w zbliżonym kolorze (charcoal). Po nałożeniu lakieru wielkiej różnicy nie ma.









W tej chwili czekają na swoją kolej dwa blanki Batsona z serii RX6, które kupiłem tanio na forum. Uzbroję je klasycznie, pod spinning i ten, który będzie mi bardziej pasował pod klenio-jazie, zostanie u mnie. Też pewnie będą w wersji ekonomicznej, a jakości ich wykonania będę pewny, w przeciwieństwie do kijków seryjnych w podobnej cenie.



Jest to hobby dla każdego, kto jest choć trochę ‘manualny’. Własnoręczne składanie wędek to nie tylko doskonała zabawa, ale też zupełnie inne spojrzenie na wędkę, zobaczenie jej od podszewki. Można wręcz metaforycznie powiedzieć, że to sposób na zrozumienie wędki. Polecam każdemu, przestrzegając jednocześnie, że początki są trudne (ale w czym nie są?). No i jeszcze jedno ostrzeżenie - TO strasznie wciąga...



Mekamil, 2010


Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum



<script type="text/javascript">
</script>
<script type="text/javascript"
src="http://pagead2.googlesyndication.com/pagead/show_ads.js">
</script>

 


  • jurkan i jacek.hetflaisz lubią to


2 Komentarze

Pozdrawiam Cię kolego zazdroszczę Ci umiejętności tak trzymaj i pisz więcej.!!!!!

Kamil, nawet samo czytanie Twoich artykułów może wciągnąć do kręcenia. Fajny artykuł i patyki choć cast to nie moja bajka.

"Może i dobrze że tak późno tu wpadłem"