Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1271 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

1140 gości, 6 anonimowych

invictus, czarny1, Bing, Czaja911, Darek_W, and67, Pavko, wiwaldi1970, zorro69, DeepRunner, Google, hose4ras, maro zebaty, Lukas 24, Szpak_pl, domino, foxy77, golsyl, Mawer, Maciej1979, Kriss1978, mario, wilczybilet, 2703tomi, sinus, Sławek77, przemyslav, Bolen30, krzysztof1983, Lukasch44, Artek, Waldi p, Japi, Okonek@123, Pawel_MORD_Jezewski, sebik, LASOTA1974, DarekM, gregox, skerim, kedar, Wacha, dwlpiskorz, StevenOa, sumy i sandacze, MarcinP, Streetart90, kogut, SzczupakRzeczny, norbertz, peresada, p-pro7, flajsik, karas1380, MaciekH, bert64, krecik, TeDDyBoY, bartolomeo213, alfilo, PółtoraGramaZestaw, karcześ, dreadknight, luk_gda, PETEREK, DonF, RybkaWoleju, albert, Sławomir, sebam3, Marcin1991, venom_666, Mjynsiorz, gofer22, jankee, Houdini, grzesiekbc, karlo.03, kyller, Damian Knieja, Arturrr, funkarp, Artiu, Pescador de caña, macieknikos, slawek, Tokarz 2000, gooral, PatLove, Mariusz54, Kmicic, jakubt, MietekK, jerrys, Umbra, spidi, cyprys19, _PABLO_, saitt, blacky24, Lukas915, WWW, smwrc, jerban, Jawa, koszka, marecki003, Arek99, Lukasz82, MATIG, homax, grzegorz197503, Zack, Qh_, _hubercik_, witeg, wujek1, migdau, XTR, arto83, daniel.gajkowski, zibi 56, karpiu08, slaw34, piotrmar70, Felcyś, Głowa21


- - - - -

W sprawie ochrony keltów łososia i troci wędrownej


Ryby łososiowate należą do najcenniejszych ryb, albo może nawet są wręcz najcenniejsze z punktu widzenia gospodarczego i przyrodniczego. Może w Polsce nie zawsze tak jest realnie, ale przynajmniej potencjalnie, ponieważ wartość jednego łososia w wodzie (a nie na półce w sklepie) w wielu rzekach w krajach rozwiniętych (np. USA, Kanadzie i Islandii) wynosi nawet do około 1000 USD. Gdyby zrobiono w Polsce odpowiednie analizy z zakresu ekonomii rybactwa to zapewne wnioski mogłyby być interesujące.

Dołączona grafika


Jednym z naszych przepisów, które nie przystają do rzeczywistości (a jest jeszcze wiele innych takich), jest przyzwolenie na zabijanie keltów w wodach śródlądowych. Nie ma to uzasadnienia sportowego, gospodarczego, ani przyrodniczego. Jako swoiste kuriozum należy uznać sytuację, w której wędkarstwo łososiowe i trociowe w Polsce oparte jest głównie o połów keltów.

Dołączona grafika


Jeśli chodzi o aspekty gospodarcze i przyrodnicze, to posłużę się kilkoma danymi. W tabeli 1 zestawiłem dane dotyczące długości i masy troci. Najważniejsze są dane dotyczące przyrostów masy. Otóż dzięki pobytowi w morzu (po tarle) zazwyczaj ryby przybierają na wadze 1,5-3 razy do czasu kolejnego tarła, przy czym wyższe wskaźniki są osiągane przez młodsze ryby (w praktyce przyrost na masie srebrniaka w stosunku do kelta może być znacznie większy, ponieważ dane dotyczą srebrniaków). Czy powodem do dumy może być złowienie chudego, słabego i niewalecznego kelta? Czy jest sens zabijać ryby o niskich walorach smakowych i użytkowych, w sytuacji kiedy te same ryby, ale znacznie większe i cenniejsze, możnaby złowić pod koniec lata? Z punktu widzenia ekonomii żaden szanujący się gospodarz nie zezwoliłby na takie marnotrawstwo swoich zwierząt. Lepiej podchować zwierzę i zezwolić na ubój kiedy jego wartość jest największa.

Tabela 1. Zestawienie średnich długości (w cm) i masy ( w gramach) troci wędrownej (wiślanej i pomorskiej) po każdym okresie pobytu w morzu po tarle (wg Bartla 1991).

Dołączona grafika


Ten przyrost masy dotyczy zarówno tuszki (czyli mięsa), jak i ikry. Warto podkreślić, że u osobników idących na tarło średnio ok. 20% masy ciała przypada na ikrę (tabela 2). Ta duża ilość ikry ma dwojakie praktyczne znaczenie – oznacza większą liczbę potomstwa oraz większą ilość kawioru dla koneserów-smakoszy. Z punktu widzenia przyrodniczego im większa jest troć, tym jest ona cenniejsza, bo daje więcej ikry, w dodatku większej (co z kolei sprzyja zwiększonej przeżywalności wylęgu).

Tabela 2. Zestawienie danych dotyczące masy i ilości ikry u troci wiślanej (wg Chrzana 1947).

Dołączona grafika



Nadmierne połowy keltów, co dotyczy zwłaszcza młodych osobników, sprzyjają przetrzebieniu stada. Już prof. Ryszard Bartel podkreślił, że śmiertelność wśród keltów „jest bardzo wysoka. Trocie z rzek polskich można nazwać rybami jednorazowego tarła. Drugi raz do tarła w rzekach pomorskich przystępuje od 8,5 do 10,7% troci” (rozumiem, że wysoka śmiertelność keltów wynika głównie z połowów wędkarskich). Są to zdecydowanie za niskie wskaźniki. Jeśli chcemy łowić duże osobniki, to należy wypuszczać te małe. Wydaje się to logiczne. Przykład keltów pokazuje, że nie wszystko, co logiczne i słuszne, jest normą prawną lub zwyczajową.

Dołączona grafika


Głównym celem obecnej polityki łososiowej w krajach dbających o zasoby rybne jest stworzenie samoutrzymujących się, naturalnych i dużych populacji ryb wędrownych. Wymaga to nie tylko działań na rzecz eliminacji barier w dostępie do tarlisk, ale także poprawy tarlisk oraz zwiększenia liczby ryb docierających na nie. Z tego powodu w Europie istnieje powszechny zakaz połowu keltów.

Dołączona grafika


W Wielkiej Brytanii już ustawa łososiowa (salmon fisheries act) z 1861 r. przewidywała zakaz zabierania lub przechowywania wytartych ryb (unclean or unseasonable fish), czyli keltów. Nie wiem czy wcześniej obowiązywał taki przepis, ale warto zauważyć, że już Izaak Walton w XVII w. wspomina o istnieniu sezonu na połów łososia, co sugeruje, że w tym czasie istniała co najmniej norma zwyczajowa w tym względzie, przestrzegana przez osoby na wysokim poziomie kulturowym. Zakaz połowu keltów od dawna jest także w Irlandii (aktualny zapis jest w ustawie z 1959 r.) i we Francji (ustawa także z 1959 r.).

Dołączona grafika


Również w krajach nordyckich, powszechny jest zakaz zabierania keltów w wielu wodach, a ta kwestia jest regulowana przez przepisy na szczeblu lokalnym. Głównym instrumentem jest okres ochronny, który zabezpiecza spłynięcie do morza prawie wszystkich ryb. W Finlandii odpowiedni przepis jest w gestii regionalnych Centrów ds. Rozwoju, Transportu i Środowiska (Centres for Economic Development, Transport and the Environment). Na przykład w rzece Kymi na południu okres ochronny łososia i troci jest do końca lutego, ale na jej środkowym odcinku jest zakaz połowu keltów do 30 kwietnia. Na rzece Simo jest ogólny zakaz zabierania keltów. Według nowych przepisów, które obowiązują od 1 stycznia 2016 r., znacznie zaostrzono rygory połowu troci wędrownej w Zatoce Botnickiej i Fińskiej oraz w wodach śródlądowych. W Szwecji odpowiednie regulacje na ogół zmieniają się wraz z szerokością geograficzną. Na południu kraju okres ochronny kończy się wiosną, np. w rzece Lagan – 1 marca, Mörrum – 29 marca, Örekil – 1 maja. Bardziej na północ (np. rzeki Byske i Tornio) jest to 15 czerwca, przy czym na różnych odcinkach mogą obowiązywać odmienne zasady, w zależności od lokalnych preferencji. Jeśli chodzi o Danię, to na niektórych wodach jest zakaz zabierania keltów do 31 marca.

Dołączona grafika


W Niemczech jest podobna sytuacja, ponieważ przepisy różnią się w poszczególnych krajach (landach) związkowych. W większości przymorskich landów w wodach słodkich okres ochronny troci kończy się 15 lutego, a w niektórych (np. w Brandenburgii) - pod koniec marca (jeśli chodzi o łososia jest całkowity zakaz połowu, co również należałoby rozważyć w Polsce, z uwagi na niewielką populację tego gatunku). Inne przepisy obowiązują w morzu.

Dołączona grafika


Również w Hiszpanii połów łososi i troci jest regulowany na szczeblu lokalnym. Większość łowisk jest otwartych dopiero w połowie marca, a na niektórych wodach w Galicji te ryby wolno łowić tylko od 1 maja do 31 sierpnia.

Dołączona grafika


Połów keltów jest natomiast dozwolony na Łotwie (rzeki Salaca i Venta) i Litwie od 1 stycznia (w rzekach Minija, Veiviržas, Skirvytė, Jūra, Atmata, Nemunas, Neris, Dubysa, Siesartis i Šventoji) (HELCOM 2011). Nie sądzę, żeby przepisy w krajach (należące do najbardziej liberalnych) mogły być wzorem dla nas.

Dołączona grafika


Reasumując, w Polsce należy niezwłocznie zmienić zasady połowu łososi i troci wędrownej w wodach śródlądowych. Jako doraźny środek należy wprowadzić zakaz publikowania w mediach zdjęć keltów i relacji z ich połowu, a także zaliczania keltów podczas zawodów wędkarskich. W dalszej kolejności (ale bez zbędnej zwłoki), z uwagi na związaną z tym czasochłonną biurokrację, zakaz zabijania keltów powinni wprowadzić użytkownicy rybaccy, a ostatecznie władze państwowe w odpowiednich przepisach. Chodzi nie tylko o wprowadzenie zakazu zabijania, ale także samego połowu keltów. Liczę na to, że specjaliści od łososi i troci, bardziej kompetentni ode mnie, wyrażą poparcie dla tego wniosku, a także dostarczą obfitszej argumentacji merytorycznej. Im szybciej zostanie dokonana zmiana w tym względzie, tym lepiej dla nas wszystkich i dla ryb. Ktoś kiedyś zgrabnie to ujął - „nie jest żadną przyjemnością złowienie lub zjedzenie kelta. Przyjemnością jest natomiast wypuszczenie go z powrotem do wody, z nadzieją na kolejne spotkanie, kiedy będzie w najlepszej kondycji fizycznej”.

(W celu pozyskania szerszego poparcia dla tego wniosku niniejszy artykuł został przekazany do publikacji do Przeglądu Rybackiego, Sztuki Łowienia i portalu jerkbait.pl, tj. mediów docierających do różnych grup społecznych).

Dołączona grafika


Autor: dr Stanisław Cios

Zdjęcia: dr Stanisław Cios, @lukomat

Literatura:
  • Bartel R. 1991. Troć (Salmo trutta L.). Wędkarstwo i Ty, 1:15-20.
  • Chrzan F. 1947. Zagadnienia łososiowe w Polsce. Gdynia.
  • HELCOM 2011. Salmon and Sea Trout Populations and Rivers in the Baltic Sea – HELCOM assessment of salmon (Salmo salar) and sea trout (Salmo trutta) populations and habitats in rivers flowing to the Baltic Sea. Balt. Sea Environ. Proc. No. 126A.

  • TomekSudety lubi to


99 Komentarze

Zdjęcie
Jerzy Kowalski
30 gru 2015 09:57
Dyskusja nie zmienia sie od lat.

Ja tylko chciałbym zauważyć, że ryby, które wracają do morza jako kelty po tarle, nie wzięły sie w wodzie w wyniku jakiegoś tajemnego, cudownego zrządzenia losu ... One wcześniej na to tarło wpłynęły skutecznie do rzek, jako srebrniaki ... Mimo wszystkich przeciwienstw, na jakie natrafiają ... A nawet wpłynęło ich więcej, bo kłusownictwo, drapieżniki, naturalna śmiertelność w tym krytycznym okresie cyklu życiowego jakim jest tarło, czy wreszcie skuteczne łowienie przez wędkarzy ... ;-)

Skoro warto je łowić jako kelty, jest ich wystarczajaco wiele, zeby wywołać widoczny "ciąg połowowy" już od początku stycznia, to równie wiele albo i więcej jest do dyspozycji kilka miesięcy wcześniej ... Nie ma istotnych przeszkód koncepcyjnych zeby przesunąć okres ochronny i wprowadzić łowienie tych ryb w czasie "ciagu" i "sezonu" (oczywiście - nie na tarliskach) zaś chronić je wtedy, kiedy są "poza sezonem" ... Zeby miały szanse wrócić kolejny raz do rzek, jako dużo większe osobniki ... Tu warto "odczarować" pewne nieporozumienie - przeżywalność roczników ryb na poziomie dziesięciu do kilkunastu procent w ciagu roku czy kilku lat, miedzy spłynięciem keltow, a ich powrotem kolejny raz, jest całkiem spora ...

No i zeby ryby chronić, potrzebne jest wpłacanie na to konkretnych pieniędzy i zatrudnianie strażników, profesjonalnie chroniących rzeki i ryby ... Kolejną iluzje tez warto "odczarować" ... Łowienie ryb nie jest ich ochroną ... Obecność łowiących wędkarzy nad woda jest zawsze eksploatacją ...

No i ten nieograniczony dostęp ... Może warto nawiązać do sposobów dostępu do eksploatowania głowacicy choćby na Słowacji, jako pewnej analogii, zwłaszcza w podobnym systemie ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

A jednak gros ryb łowionych w Polsce wyjeżdża z wody na końcu wędki. Wielokrotnie więcej niż w sieci.. Sieci to jest uniwersalne alibi oraz podręczna wymówka dla populistów. Petycje oczywiście można sobie zawsze napisać, ale zawsze, powtarzam - zawsze - skuteczniej jest dość do decyzyjności. Nieobecni w tym odwiecznym procesie,  racji nie mają.. :)

Nie zgodzę się. Kiedy ujście Wisły było obstawione siatami ciągi tarłowe na Drwęcy według miejscowych speców były bardzo słabe. Kiedy siat nie ma ciągi są zdecydowanie lepsze. Jedno z częściej zadawanych pytań u miejscowych jest czy stoją siaty na ujściu Wisły :) A ile ich stoi byłem sam świadkiem kilka lat temu będąc na wyspie Sobieszewskiej. To co usłyszałem pochodzi z rozmów z lokalnymi specami od łowienia troci. Ja sam jeżdżę nad Drwęcę sporadycznie

    • glider lubi to

Czy na Drwęcy pada 100 sztuk rocznie?

Zeszły rok był ponoć bardzo dobry na Drwęcy. 1 stycznia złowiono dużo ryb. Jeden z miejscowych podjął się próby liczenia. Z tego co pamiętam wyszło ponad 70 ryb na otwarcie. Oczywiście jeśli były dobrze policzone. Ie z tego wróciło do wody nie wiem. Oczywiście trocie w kolejnych dniach też były łowione

Zdjęcie
Kuba Standera
30 gru 2015 10:55

Jestem bardzo zadowolony że Pan dr. Stanisław Cios zgodził się zabrać głos w temacie keltów na na naszych łamach w formie artykułu napisanego specjalnie dla jerkbait.pl.

 

Podjęliśmy już decyzję o tym żeby, wychodząc na przeciw postulatom zawartym w artykule, od 1 stycznia 2016 roku wprowadzić odpowiednie zmiany w regulaminie publikacji zdjęć w dziale wieści znad wody (skutkujące możliwością zamieszczania zdjęć wyłącznie "srebrnych" łososi i troci).

 

Oczywiście naszym celem nie jest żadne piętnowanie wędkarzy łowiących kelty - bo tych jest w Polsce większość i zdajemy sobie z tego sprawę. Chcielibyśmy raczej spokojnie, cierpliwie i merytorycznie przekonywać ich do 'odpuszczenia' zimowego łowienia ryb łososiowatych.  
 
Niestety, kanon wędkarza łowiącego przez cały rok ukuty pod koniec ubiegłego stulecia - jest szkodliwy dla środowiska naturalnego. Generuje taką presje i eksploatację wód że - nawet przy stosowaniu polityki typu "no kill" czy "catch & release" degraduje środowisko zwłaszcza że jak wiemy ryby wypuszcza u nas znikoma część wędkarzy, zwłaszcza łososiowate.  Jako ludzkość dotarlismy to takiego momentu w rozwoju, że jeśli nie zaczniemy samo-ograniczać sie w ekploatacji zasobów przyrody to nasze dzieci będą miały duży problem.
 
Długofalowo chcielibyśmy kształtować na jerkbaicie inne "cnoty" wędkarza polskiego - nie wyczyn uprawiany 24/7/365 tylko właśnie świadomość ekologiczną, świadomość potrzeby samoograniczenia (ograniczenia presji na wody) czy też uznania tzw "closed seasons". Uważamy że jest to bardziej przystające do współczesnych realiów niż dotychczasowy etos ukształtowany krajową literatura z lat 90-ych XX wieku .... czasy naszych ojców juz nie wrócą, zbyt duży postęp się dokonał jesli chodzi o szybkośc wymiany informacji, przemieszczania się i ogólnie rozumianej techniki

 

pozdrawiam

Naprawdę bardzo mnie to cieszy, z nadzieją, że może, może kiedyś zostanie to rozciągnięte na stacjonarną formę troci, czyli potoka.

Cieszy też zmiana poglądów z czasem, pamietam dyskusję sprzed sezonów czy dwóch.

 

@Peresada - tutaj tez nie zawsze jest różowo - na "mojej" rzece obserwujemy od kilku lat zupełną śmierć łososi. Łowi sie tyle co nic, ryby sa coraz mniejsze. Duże trafiają się kelty, zamiast srebrniaków w marcu. Rzekę zabił rybak sieciami. Grodząc cały sezon, bez umiaru, z przedłużanymi zezwoleniami. 

Rzeka obok, mają wspólne ujscie do oceanu nawet (Nore i Suir) jest pełna ryb i to w rozmiarze XL, jak na Irlandię to potworów nastofuntowych. Nie ma rybaków, nie ma kłusowników z sieciami, rzeka jest pilnowana non stop. Daje to do myślenia.

Zdjęcie
Paweł Bugajski
30 gru 2015 10:55

Hej!

Trochę na temat, a trochę nie.

Znaczące, że w artykule Staszka Ciosa pouczającą treść ilustrują efektowne zdjęcia ...zagranicznych ryb.

Czy się mylę?

Chętnie spojrzę na fotografię grubaśnego sierpniowego srebrniaka z muchą w pysku i ...Parsętą w tle. ;)

Wiarygodność zamieszczającego taki obraz dyskutanta bardzo by wzrosła.

pozdrawiam - Paweł

    • joker i Zaworek lubią to

No kill w przypadku troci i łososi chyba nie istnieje. Gospodarka łososiowa chyba jak żadna inna opiera się na zarybieniach, więc wędkarze wychodzą z założenia że i tak zarybią więc trzeba walić w łeb wszystko co się rusza. Za obecną sytuację odpowiedzialni są więc wędkarze, oraz model prowadzonej gospodarki rybami łososiowaty opierający się na zarybieniach,a nie ochronie naturalnego tarła. 

Co do okresu ochronnego to jak jeden z kolegów napisał powinien zaczynać się 15 października i trwać do 01.03. Obecność wędkarzy nad wodą chroniłaby tarłowe trocie, a spływające kelty nie byłyby już tak narażone na kłusownictwo jak wchodzące na tarliska.

 

Trociowo - łososiowy no kill istnieje, tylko raczkuje. Tak samo, jak dawno, dawno temu raczkowało wypuszczanie boleni, kleni czy szczupaków. Być może moja wiedza na ten temat jest mała, bo ograniczona do spostrzeżeń znad Drwęcy, ale widzę postęp i to znaczny. W ostatnich dwóch sezonach widziałem niejedną wypuszczoną troć - śmiem twierdzić, że spora zasługa to praca TPRD, które mimo trudności popularyzuje taki styl łowienia.

 

Wędkarze walą ryby w łeb nie tylko dlatego, że "tamci zarybią". Również dlatego, że "jak ja nie wezmę, to tamci siatami wyłowią". Stąd nie zgadzam się z twierdzeniem Sławka, że większy udział w pustoszeniu rzek mają wędkarze. Wędkarze odławiają "resztki" - to, co przejdzie przez rybackie siaty. Przypomnijcie sobie wyniki z 1 stycznia z poprzednich lat. Czy połowy rzędu kilkanaście sztuk na kilkuset wędkarzy to dobry wynik? Albo wyniki renomowanych zawodów np. nad Parsętą: 2-3 ryby na 100 uczestników. Kiedyś w jakiejś tam niewędkarskiej gazecie był artykuł o pracy spółki rybackiej "Troć", która regularnie grodziła ujście Wisły. Na zdjęciu obok był pokazany rybak w godzinach pracy - tylu troci (martwych,na pokładzie) w życiu nie widziałem. No chyba, że w National Geo. Tyle, że tamte były żywe...

 

Problem styczniowego "najazdu Hunów" na pomorskie rzeki ma wg mnie jeszcze jedną przyczynę - brak alternatywy dla wędkarzy. Jeżeli nie ma lodu (a ostatnio tak bywa), to nawet ktoś, kto regularnie nie łowi ryb łososiowatych, wybierze się z chęcią nad wodę. Kilka blach się kupi, jakiegoś woblera... Gołym okiem widać, że po 20 stycznia rzeki pustoszeją, nie wspominając cieplejszych pór roku, gdzie trudno o "człeka" nad wodą.

 

Przesunięcie terminu okresu ochronnego wydaje się być rozwiązaniem wartym rozważenia, ale bez ograniczenia działalności rybackiej to taka syzyfowa praca...

    • hlehle lubi to

Trociowo - łososiowy no kill istnieje, tylko raczkuje. Tak samo, jak dawno, dawno temu raczkowało wypuszczanie boleni, kleni czy szczupaków. Być może moja wiedza na ten temat jest mała, bo ograniczona do spostrzeżeń znad Drwęcy, ale widzę postęp i to znaczny. W ostatnich dwóch sezonach widziałem niejedną wypuszczoną troć - śmiem twierdzić, że spora zasługa to praca TPRD, które mimo trudności popularyzuje taki styl łowienia.

 

Wędkarze walą ryby w łeb nie tylko dlatego, że "tamci zarybią". Również dlatego, że "jak ja nie wezmę, to tamci siatami wyłowią". Stąd nie zgadzam się z twierdzeniem Sławka, że większy udział w pustoszeniu rzek mają wędkarze. Wędkarze odławiają "resztki" - to, co przejdzie przez rybackie siaty. Przypomnijcie sobie wyniki z 1 stycznia z poprzednich lat. Czy połowy rzędu kilkanaście sztuk na kilkuset wędkarzy to dobry wynik? Albo wyniki renomowanych zawodów np. nad Parsętą: 2-3 ryby na 100 uczestników. Kiedyś w jakiejś tam niewędkarskiej gazecie był artykuł o pracy spółki rybackiej "Troć", która regularnie grodziła ujście Wisły. Na zdjęciu obok był pokazany rybak w godzinach pracy - tylu troci (martwych,na pokładzie) w życiu nie widziałem. No chyba, że w National Geo. Tyle, że tamte były żywe...

 

Problem styczniowego "najazdu Hunów" na pomorskie rzeki ma wg mnie jeszcze jedną przyczynę - brak alternatywy dla wędkarzy. Jeżeli nie ma lodu (a ostatnio tak bywa), to nawet ktoś, kto regularnie nie łowi ryb łososiowatych, wybierze się z chęcią nad wodę. Kilka blach się kupi, jakiegoś woblera... Gołym okiem widać, że po 20 stycznia rzeki pustoszeją, nie wspominając cieplejszych pór roku, gdzie trudno o "człeka" nad wodą.

 

Przesunięcie terminu okresu ochronnego wydaje się być rozwiązaniem wartym rozważenia, ale bez ograniczenia działalności rybackiej to taka syzyfowa praca...

Koledzy z wędkarskiej tuby też dają pozytywny przykład :)

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
30 gru 2015 17:23

Panowie oponenci antyrybaccy.. Dla jasności.. W Polsce ryby są własnością publiczną, zarybienia gatunkami ryb wędrownych finansowane są z budżetu państwa, a rybacy tylko realizują prawnie przysługujący  całemu społeczeństwu udział w dobrach powszechnych. My ludzie z wędką nie mamy monopolu na ryby - czy to tak trudno jest pojąć? 

Nasz udział w kosztach jest około 1-2 procentowy, ale pretensje  mamy dużo większe, może nawet ogromne. Na tyle pewnie nas zbiorowo w tym momencie stać. Choć stać nas na więcej..

 

Jednak sposób w jaki realizujemy swoje prawa ma dla nas, dla naszego społecznego wizerunku - przynajmniej dla mnie - wymiar symboliczny. Tak więc mając w nosie błogostan spauperyzowanych miłośników salmo trutta, wielbię w łowieniu ryb piękno, ład etyczny i umiar osobisty. Łowić kelty można.. ale naprawdę nie wypada.. :) 

Dają to prawda!! Może opiszę jak wygląda zastawianie ujścia rzeki siecią. Bo niektórzy pewnie nie wiedzą. Kuter 100metrów od powiedzmy lewej strony ujścia rzeki popływać do brzegu. Ile się da i rzuca boję(Prawie na plażę). Następnie stawia sieci płynąć na drugą stronę ujścia rzeki by tam pod samym brzegiem rzucić drugą boję. Ryba nie ma szansy wpłynięcia ani wpłynięcia. Ile razy w roku ma miejsce takie zjawisko? Pewnie jak ostro wieje to nie wypłynąć rybacy. Ile w ten sposób są w stanie odłowić rybacy?? 50%? 90% dane dotyczące większej ilości ryb poławianych przez wędkarzy a nie rybaków odnoszą się do wód śródlądowych. I to jest pewnie prawda. Ile wyłaniają rybacy morscy?

Panowie oponenci antyrybaccy.. Dla jasności.. W Polsce ryby są własnością publiczną, zarybienia gatunkami ryb wędrownych finansowane są z budżetu państwa, a rybacy tylko realizują prawnie przysługujący  całemu społeczeństwu udział w dobrach powszechnych. My ludzie z wędką nie mamy monopolu na ryby - czy to tak trudno jest pojąć? 

Nasz udział w kosztach jest około 1-2 procentowy, ale pretensje  mamy dużo większe, może nawet ogromne. Na tyle pewnie nas zbiorowo w tym momencie stać. Choć stać nas na więcej..

 

Jednak sposób w jaki realizujemy swoje prawa ma dla nas, dla naszego społecznego wizerunku - przynajmniej dla mnie - wymiar symboliczny. Tak więc mając w nosie błogostan spauperyzowanych miłośników salmo trutta, wielbię w łowieniu ryb piękno, ład etyczny i umiar osobisty. Łowić kelty można.. ale naprawdę nie wypada.. :)

Sławek jeśli obstawiają wejścia rzek to jest to działanie na krótką metę. Nawet jeśli byłoby dozwolone prawem (czy jest tego nie wiem). Jeśli wyłapią wchodzące na tarło trocie na przykład w 99% i tak przez kilka lat to to wówczas nie pozostanie praktycznie nic. A jestem przeciw rybakom bo pozostają bezkarni i robią co chcą.

Dla przykładu w Toruniu na targowisku miejskim przez cały czas są sprzedawane ryby. Niewymiarowe, żywe (na oko) szczupaki albo sandacze. O ile ryb nie mierzyłem to sprzedawanie ich wiosną (marzec, kwiecień, maj) jest faktem. Rozmawiałem z osobą z koła miejskiego, która wyjaśniła mi, że Pan miał wielokrotnie kontrole gdzie przedstawiał, że ryby są importowane z okręgu kaliningradzkiego. Nikt w to nie wierzy, ale papier jest. Kupowanie ryb od rybaków nad morzem kiedy są okresy ochronne też nie stanowi problemu. Więc po co są te przepisy? Aby pokazywać, że mają je głęboko gdzieś? A dobrze postawione siatki zrobią więcej szkody niż stado wędkarzy. One stoją cały czas i ich skuteczność jest wyższa :/

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
30 gru 2015 19:30

Nie my akurat stanowimy prawo i przepisy - ba - nawet nie chcemy znać, rozumieć, ani tez słyszeć , nie wspominając o współdziałaniu albo współdecydowaniu. Nie bo nie - najprostszaa recepta.. :)

 

 

Płatnik..

http://www.salmon.pl...ich-w-roku-2011

http://www.arslege.p...ch/k681/a51853/

Zdjęcie
AdasCzeski
30 gru 2015 19:56

Sławku drogi, 

 

tak to my właśnie stanowimy przepisy, bo sejm jest naszą reprezentacją, wybieramy tą naszą reprezentację, a ta przynajmniej teoretycznie realizuje naszą wolę, no wolę większości powiedzmy. 

 

Nie znam procentowego podziału na finansowanie zarybień na polu PZW/Skarb Państwa, ale ów Skarb Państwa to nie jest sezam Alladyna, złoty pociąg czy inny cud, to jest nasza wspólna do cholery skarbonka. Stąd jeśli płacę składki PZW to finansuje zarybienia, jeśli płacę podatki to finansuję zarybienia.

 

Jak chcesz to posunę się do lekkiej demagogii. Ilu jest wędkarzy płacących podatki w stosunku do ilości rybaków płacących podatki? 

 

Wydaje mi się zatem, że jeśli ryby są własnością publiczną to i moją, i Twoją, i każdego, kto che je pozyskać, z tą różnicą, że nie każdy nakłada na to pozyskanie marżę dla siebie (zarabia) - patrz rybak.

 

Jak mi zaraz nie napiszesz, że jesteś kategorycznie przeciw stawianiu sieci w ujściach rzek, to przysięgam jak złowię kelta to Ci go zapakuję i wyślę pocztą - to jest żart rzecz jasna. :)

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
30 gru 2015 20:18

My - ludzie z wędką - akurat niczego nie stanowimy.. :)

Ryby jako pożytki z wody są własnością Skarbu Państwa, czyli własnością publiczną. Mogą być dostępne wszystkim ludziom bez pośredników.. albo z ich udziałem - co wybiera zdecydowana większkość. Tak jest na całym znanym mi świecie..

W identyczny sposób rybacy łowią salmonidy w całej Europie. Mamy znów jakieś dziwne kompleksy..

Zdjęcie
Hunter_pike
30 gru 2015 20:20

Poczytaj coś aktualniejszego bo na 2011 roku nie ma się co opierać http://www.minrol.go...-Rade-Ministrow zobacz skąd są pieniądze, na zarybianie o jakim piszesz, na 2015 rok przyznano niecałe 4,8 ml zł i uważasz że to jest zarybianie z budżetu państwa? to jak by bykowi rzucić mały ziemniak by się najadł na cały dzień.

Zdjęcie
AdasCzeski
30 gru 2015 21:21

Sławku drogi, 

 

w kwestii płatnika... proszę Cię ślicznie przeczytaj pierwej... w tym linku nawet jest wyraźna adnotacja : "akt archiwalny"

 

Cytujesz art 30 ustawy z 19 lutego 2004 roku o rybołówstwie, która przestała obowiązywać 4 marca 2015 roku. Obecnie mamy ustawę z 19 grudnia 2014 roku o rybołówstwie morskim, weszła w życie w marcu 2015 roku... i obecnie to jest chyba tak jak poniżej, acz nie wgłębiałem się, bo zwyczajnie mi się nie che już dziś tego robić.

 

"Na oko" jest to zapis analogiczny z przyzwoleniem na jakiś outsourcing... nie wiem... wybaczcie nie mam już siły szukać.  

 

Art.  98. [Zarybianie na koszt państwa]

1. Minister właściwy do spraw rybołówstwa prowadzi zarybianie w celu utrzymania i odtwarzania zasobów ryb na obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej.
2. Koszty wykonania zarybiania, o którym mowa w ust. 1, są ponoszone corocznie ze środków budżetu państwa, z części, której dysponentem jest minister właściwy do spraw rybołówstwa.
3. Minister właściwy do spraw rybołówstwa może powierzyć, w drodze umowy, wykonanie części lub całości zarybiania, o którym mowa w ust. 1, instytutowi badawczemu albo instytutowi naukowemu, który:
1) prowadził badania naukowe lub prace rozwojowe, w zakresie zarybiania;
2) posiada warunki techniczno-organizacyjne niezbędne do prowadzenia zarybiania.
4. W umowie, o której mowa w ust. 3, określa się w szczególności:
1) zakres powierzonych zadań;
2) sposób i termin realizacji powierzonych zadań;
3) warunki rozwiązania umowy.
5. W przypadku powierzenia wykonania części lub całości zarybiania, o którym mowa w ust. 1, podmiotowi, o którym mowa w ust. 3, przysługuje dotacja celowa na pokrycie kosztów wykonania tego zarybiania.
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
30 gru 2015 21:46

Szukaj tej wiedzy tu http://www.infish.com.pl/albo http://www.sejm.gov.pl/ ..

A co sądzisz Adasiu o wieloletnim lansowaniu przez Wędkarski Świat łowienia keltów jako zajęciu dla miłośnika ryb prawdziwie kultowym ? Blamaż - nieprawdaż ?

Zdjęcie
AdasCzeski
30 gru 2015 22:28

Sławku drogi, 

 

w kwestii IRS z chęcią poczytam. 

w kwestii sejmu, wybacz mam lepszy program. :) 

 

w kwestii promowania przez WŚ łowienia keltów uważam, że posługujesz się argumentem trudnym, podchwytliwym, bo w pytaniu stawiasz tezę, trochę jak: kto jest twoim ulubionym bohaterem i dlaczego właśnie Lenin.

 

Niegdyś uważano, że ziemia to dysk oparty o ciała 4 krokodyli, acz byli wówczas i tacy, którzy to kwestionowali. Zdajesz się nie zauważać, iż nasza działka wędkarska to nie fizyka czy matematyka tu nie ma tak, prawda/fałsz. Tu jest bardziej słuszne/niesłuszne, a dochodzenie do jednego czy drugiego to pewna droga i to droga oparta o negocjacje. Przynajmniej ja tak uważam, dlatego nie mam pewności czy coś promowano czy też byto lustrem tego co uważano za słuszne.

 

Uważam, że zabicie kelta jest blamażem. Z wątpliwościami o złowieniu kelta pisałem wyżej.

 

A co sądzisz Sławku o stawianiu sieci w ujściach rzek?  

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
31 gru 2015 07:26

Przez Niemców, Szwedów, Duńczyków, czy jeszcze jakieś inne przodujące w rybactwie morskim nacje? :)

 

Kontrkultura niejedno ma imię. A u nas ma nawet konkretny tytuł.  I tłumy gorliwych wyznawców.. Już lemingi czekają na gwizdek.. :)

Sławku a mógłbyś wyrazić swoje zdanie na temat stawiania sieci w ujściach rzek - pytał o to Adam. Ale krótko i bez filozofowania.

Sławek nie odpowie. Bo nie widział . Podejrzewam że Szwedzi,Duńczycy...itd za przegrodzenie rzki mają wysokie kary i nie ma zmiłuj. Poza tym oni hodują łososie. Jeśli chodzi o przepisy, ustawy to teoretycznie może być wszystko cacy. Jednak żyjemy w kraju gdzie większość omija prawo bo nikt nie kontroluje,bo kontrolę biorą w łapę. Prosty przyklad: kto kiedykolwiek był kontrolowany przez PSR? Policja podczas składania zeznań prez SSR ma głupi uśmieszek pod nosem. Bo o co chodzi?? Jakieś tam rybki? Kiedyś w Ustce rozmawiałem z rybaka mi. To było zaraz po wprowadzeniu ograniczeń na dorsza. Sami zarzucali sobie, że na pokładzie przywozili 300kg dorsza a pod pokładem 1.5 tony. Każdy orze jak może.
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
31 gru 2015 14:27

Tematem jest zdaje się popularny w Polsce wyjątkowo niskiego lotu proceder łowienia keltów..

Rozumiem jednak, że usiłowanie poprzez odwrócenia uwagi od siebie i swoich brzydkich uczynków przez jest próbą zwyczajowego dokopania rybakom na starej dobrze znanej zasadzie - a u was to murzynów biją, oraz genetycznym imperatywem kargulistów z wędką .. :)

 

Powtórnie zapytam o kogo chodzi - o Duńczyków, Niemców czy Szwedów, czy może tylko o tradycyjne dokopanie naszym rybakom albowiem praktyki mają identyczne.. wszyscy łowią ryby wchodzące.. Może dowalmy tym razem Niemcom  :)   

Pytanie dotyczy polskich rzek. I nie odbiegaj od prostego pytania w tematy keltów. Krótko i po męsku, odpowiesz?

Zdjęcie
Jerzy Kowalski
31 gru 2015 16:05
Jeśli mogę ... W sprawie sieci ... ;-)

W zasadzie ryby łowi sie tam, gdzie one są ... I ma to szczególne zastosowanie lowstwie komercyjnym, ale i nie mniejsze w rybołówstwie rekreacyjnym ... ;-)))

Z tego, co pamietam, to na przykład usunięcie sieci z ujścia Tornio w Finlandii było decyzją lokalnej społeczności "zależnej od rybołówstwa", w tym i komercyjnych rybaków, kiedy policzyli sobie ze więcej pieniędzy uzyskują z wędkarzy łowiących te ryby na wędkę niż ze sprzedaży złowionych ryb. I to zarówno w przeliczeniu przychodu na jedna złowiona rybę, jak i ze wszystkich sprzedanych ryb ...
Z kolei na Kemijoki sieci wciąż były, a planowanym sposobem poprawienia drożności dla ciagu łososi było wykupienie od rybaków ich praw połowowych za ciężkie pieniądze ... Z kolei w Morrum tez policzono przychody z ryb złowionych przez rybaków oraz przez wędkarzy i okazało sie, ze z mniejszego odłowu jest większy przychód za sprawa wędkarzy niż rybaków komercyjnych ...

To wszystko na podstawie badania wartości socjoekonomicznej wędkarstwa, które zostały przeprowadzone przez i przy udziale wędkarzy ...

To teraz warto sobie postawić pytania o mityczne "warunki polskie", czyli dotyczące kraju, w którym prosta ewidencja połowów napotyka na wielkie sprzeciwy i przeszkody ... Gdzie oczekiwanie jest takie, zeby "za piec złotych" uzyskiwać dostęp do najcenniejszych zasobów, obejmujących cenne i rzadkie dobra ...

Wspomniana wyżej "wartość socjoekonomiczna" jednego łososia złowionego przez wędkarzy w Morrum, już przed wielu laty wynosiła bodajże 8 000 Euro ... Słownie: osiem tysięcy Euro ... W takich warunkach warto było odstawić sieci od ujść rzek ...

Wcześniej wspomniałem o pewnej analogii dotyczącej dostępu do dóbr rzadkich, takich jak zasoby głowacicy na Słowacji ... Sezon trwa dwa lub trzy miesiące w roku, w zimie ... Wędkarz, ktory chce łowić głowacicę (liczba pojedyncza nieprzypadkowa) musi wystąpić do gospodarza wody (podobnego do polskiego PZW) z wnioskiem o zezwolenie (limit zezwoleń obowiązuje). Jeśli dostanie zezwolenie to wpłaca nie mniej niż 50 Euro ( a zazwyczaj dużo więcej) za co uzyskuje prawo do 5 (pięciu) wyjsć na wodę w celu łowienia głowacicy ... Jeśli głowacicę złowi to reszta dni zezwolenia ulega skasowaniu ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

PS. Według wskazań licznika na przepławce w Słupsku, w górę Słupi, mimo "sieci w ujściu", wchodzi wiele tysięcy troci ...
Tak tu chodzi o łowienie keltów. Na kilkuset wędkarzy na początku sezonu na danej rzece padnie kilkadziesiąt ryb. Przy dobrym wietrze. Bo może być ich kilka. W ujściu Słupi łowiono trocie w porcie podczas ciągu na grunt z kotwiczką. Podobno nie trzebabyło nawet szarpać. Wchodziły takie ilości ryb. Podczas sztormu miejscowi łapali trocie w ręce bo fale wyrzucały je na kamienne umocnienia portu. To są ogromne ilości ryby. Nam nie chodzi o to, że chcemy sobie połowić keltów. Tylko ilość łowionych przez wędkarzy troci jest kroplą w .....morzu.
    • hlehle, czocho i glider lubią to

A jednak gros ryb łowionych w Polsce wyjeżdża z wody na końcu wędki. Wielokrotnie więcej niż w sieci.

Czy to twierdzenie ma jakies podstawy w faktach? Sa jakies zrodla na ten temat? Z rejestrow takie dane powinny byc latwo dostepne. Wszystko co jest poza rejestrami to klusownictwo i siaty.

Na chlopski rozum to siaty w poprzek rzeki musza byc skutecznijejsze niz setki wedkarzy nad woda, ale moze jest inaczej.

To ze rybacy moga lowic jest jasne. Tylko czy w innych krajach lowienie z zasady polega na nie wpuszczaniu ryb do rzeki?

Zeby bylo jasne - nie lowie keltow i jestem za ochrona ryb potarlowych. Pytam bo mi sie cyferki nie zgadzaja.
    • glider lubi to