Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1259 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

1124 gości, 8 anonimowych

marchem2, Google, arczi123, Fred A, Geciowy, carlus75, Wedkarz 1987, maciek88, Stafford, SzczupakRzeczny, Dano., Umbra, Bulter, kleniu25, mario, tribal, DarekM, Hornet, Tomsi, Bing, Fatso, Marcin1991, Olsztynteam, szymanek69, noface1974, Oplo1234, Alexspin, AustinSELF, vincino, dekosz, pikeft, Kniaziu, mopar, Marcin Plich, wiwaldi1970, Marco^, AJ26, lotalota, legion, DP Fishing, Tomek TJ, papierzakilures, ZIKU, Sbaig, marecki003, Mawer, Zaldar, Myszon, KacperG, StevenOa, roberto_s, kris73, spayol, WalterW, Mjynsiorz, klekot, darek63, wuran, Jabberwokie, mattor, Jankaraś, piotrmar70, wisnia023, LubieMlodePanie, FISH, xjakub, Sławek77, jelec, SpinDoktor, Apisfisha, 1sid, suszek, GrzesM, TOFIX99, bartolomeo213, Mts1991, Robert_103, daniel.gajkowski, Trociowy, L A, kuba67810, Mariusz1990, golenia, Damian Knieja, Jarek M, JerryM, pawelWPR, Franc, cyprys19, lukasz_c, Karpiu95, Jawa, Andrzej@45, tofik, bassy, Kingfisher, PePe., pilker, Polspin, kolo807, andrew16, trissot, hanz, nevis, Johny72, pointman, Wojciech_B, dante, Matyz, Tokarz 2000, lukaszkosciukiewicz, adiz1, kolpi, damien79, MARIO87, Czuczu, karkoszek, MarcinP, Adam74, Krankfrank, Synek, Bulczenzo, endriu24, Stachu, CLAUDIO, Intro, tom_mich_, filip0985, GroPerch


- - - - -

Pomorskie trocie – poradnik dla marzyciela


Nie będzie beletrystyki. Jeśli marzysz o złowieniu troci na Pomorzu, a nie wiesz jak się do tematu zabrać, przeczytaj. Nastraszę cię…
Troć nie jest rybą trudną do złowienia. Jeśli…Mieszkasz blisko trociowej rzeki, masz z górki ( o tym później), ale gdy do łowiska trzeba przejechać pół Polski, warto podejmować rozsądne decyzje.
Logistyka, logistyka, logistyka! Nie umiejętności i cudowne talenty są w łowieniu troci najważniejsze. Połów tych ryb to banał, jeśli znajdziesz się we właściwym czasie i miejscu. Spróbuję nakierować ,,błądzących we mgle’’, by zaprzestali popełniać zniechęcające błędy już na poziomie decyzji o wyjeździe na ryby.
Dla jasności - kiedy piszę ,,troć’’ albo ,,ryba’’ , myślę wyłącznie o wstępujących, przedtarłowych osobnikach i wszystkie informacje zawarte w tekście dotyczą takich ryb.

 

Troć można złowić praktycznie w każdym miesiącu sezonu. Początek roku jest dobry. Zatem w styczniu wstępująca ryba niech będzie naszym celem, a nie bonusem z przypadku. Zwłaszcza, jeśli grudzień na lądzie był ciepły, a morze niespokojne.

 

Dołączona grafika

 

Po cholerę one wchodzą do rzeki w zimie, kiedy do tarła daleko? W Wiśle ma to sens, bo rzeka wielka i rozległe dorzecze, potrzebują więc czasu na migrację. Ale np. Grabowa? To strumyk na kilkadziesiąt km. długi. Na Pomorzu największą rolę w zachowaniu troci zimą i wczesną wiosną odgrywa temperatura wody. Jeśli rzeki są wychłodzone mrozami, nie ma co liczyć na więcej niż śladową migrację. Kiedy zimą modele dostępne w necie pokazują, że woda w Bałtyku przy ujściu rzeki jest zimna jak lód, a odczyt temperatury z portu ujścia rzeki – też publikowany w necie – wskazuje temperaturę istotnie wyższą, jest to pierwsza wskazówka, że może być ciekawie…I raczej w dolnych odcinkach rzeki. Zimowe ryby nie migrują zwykłe wysoko. Nie ma danych naukowych w temacie , ale z obserwacji wynika, że zimowe srebrniaki wykazują tendencje do cofania się do morza po jakimś czasie pobytu w rzece. Często trafiają się rybki 30- 50 cm. w tym okresie i trudno je podejrzewać o rozpoczęcie wędrówki tarłowej.

 

Gdzie ich szukać zimą? Schemat łowiska/stanowiska jest niemal zawsze podobny. Równy, niezbyt szybki uciąg głębokiej wody, bez turbulencji. Każde samotne, nadrzeczne drzewo będzie hot spotem długiej, monotonnej prostki. Każde powalone drzewo w korycie i raczej obszar poniżej niego, gdzie prądy zaczynają się wyrównywać, a nurt zwalnia. Każde podmycie brzegu, szeroki i głęboki łuk, albo stare kołki umocnień, w które wcina się łagodnie struga nurtu. Równy i spokojny uciąg wody jest kluczem do sukcesu, a nie turbulentne bystrzaki i wlewy przepastne.

 

Dołączona grafika

 

To że po zimowych/wiosennych sztormach ryby wchodzą do rzek, wie każdy, ale dlaczego i czy sztorm z każdego kierunki jest tak samo dobry? Nie jest. Cyrkulacja wody w Bałtyku po naszej stronie odbywa się z zachodu na wschód. Przy każdym silnym wietrze z kierunku W, NW, takim ponad 6 stopni Beauforta, rzeczna woda po wyjściu z główek portu (ujścia rzeki) jest spychana w plażę. Wzdłuż plaży tworzy się struga słodkiej wody płynąca z zachodu na wschód. Ta struga jest łatwa do ,,wyczucia‘’ przez trocie, które żerują właśnie w strefie brzegowej, a silny wiatr temu żerowaniu sprzyja. Trocie wykazują reotaksję dodatnią, czyli podążają pod prąd wody, trafiając bezbłędnie w ujście rzeki. Dodatkowo wiatr napierając na główki portowe piętrzy wodę w samym porcie i powyżej niego. Wysoka cofka zachęca ryby do wędrówki w górę rzeki, dając im poczucie bezpieczeństwa. Kierunek i siłę wiatru można sprawdzić na odpowiednich serwisach, a dla pewności poprzez sieć kamer video zainstalowanych w portach czy na plażach.

 

Wiosną ryby w rzekach są zawsze. Jest ich sporo. Ustawiają się czasem w miejscach trochę bardziej ,,hardkorowych’’ niż zimą, ale generalnie też nie lubią szarpać się z prądem. Koncentrujmy więc swoją uwagę na zacisznych miejscówkach. W maju zwykle jest ,,padaczka’’ w rzekach pomorskich, w przeciwieństwie do rzek dorzecza Dolnej Wisły. Tam maj - początek czerwca jest świetnym okresem. Od końca czerwca do końca września zagęszczenie ryb na Pomorzu jest największe.

 

Dołączona grafika

 

Przybór wody? Oczywiście jest korzystny, o ile to nie jest lodowata woda pośniegowa. Każdy ciepły deszczowy okres w zimie/wczesną wiosną i wysoka woda, tak brudna że butów nie widać stojąc po łydki w rzece, działa na naszą korzyść. Nie, nie ma zbyt brudnej wody na troć! Jeśli przynętę widać na 25 cm, to jest dobrze. W mętnej wodzie ryby są ośmielone, czują się bezpiecznie, wychodzą z kryjówek na łatwe do obłowienia ,,czyste pozycje ‘’, z których może je zdjąć każdy frajer – w pierwszym rzucie. Można im wejść dosłownie na głowę. Tak, w pierwszym rzucie, więc teorie o celowości klepania miejscówki przez godzinę, z mojego punktu widzenia są naciągane. Świeża, zwłaszcza zimowo – wiosenna ryba nie grymasi. Jak dostanie przynętę koło pyska, to mamy kontakt. Problem z mętną wodą jest jeden - nie znasz rzeki, masz kłopot. Przy podwyższonej wodzie rzeki stają się całkowicie nieczytelne. Wszędzie, wszystko wygląda tak samo. Rzucanie ,,na pałę’’ gdzie popadnie, jest kiepskim pomysłem. Na wysokiej, mętnej wodzie trzeba łowić z pamięci, trzeba znać układ dna obławianego odcinka, rozmieszczenie zawad. Bez tego działamy po omacku – ryby wcale nie zatrzymują się byle gdzie. Wędrowne salmonidy mają jedną niezwykłą cechę- zawsze w podobnych warunkach na rzece, zajmują te same stanowiska. Niemal co do metra. Kto pozna stanowiska ryb zajmowane przy konkretnym poziomie wody, ten łowi regularnie. Skąd ta wiedza? Niestety konieczna jest praktyka i rozmowy/dzielenie się szczegółowymi informacjami z kolegami o tym kiedy, w którym miejscu ktoś złowił, widział albo miał kontakt z rybą…Pozostaje też wsparcie przewodnika na początku trociowej drogi. Opcjonalnie kilka spacerów w czasie letniej niżówki gdy rzekę można obejrzeć niemal do dna, rozpoznanie terenu i wytypowanie ciekawych miejsc na przyszłość.

 

Dołączona grafika

 

Najgrubsze ryby, w znacznej ilości, wchodzą do pomorskich rzek z końcem czerwca. To krótki okres, kiedy w łowisku pojawiają się prawdziwe kabany. Podobnie jak zimą, migracji sprzyja silny wiatr na morzu i podwyższony poziom wody w rzece. Z tym, że czynnik temperatury działa odwrotnie- im chłodniejsza woda w rzece w stosunku do morskiej, tym lepiej. Za ,,punkt przełamania ‘’trzeba przyjąć ok. 18 stopni Celsjusza. Jeśli woda w rzece latem jest cieplejsza, trocie niechętnie podejmują wędrówkę i trudno je sprowokować do ataku na przynęty spinningowe. Letnim migracjom nie sprzyjają wysokie temperatury wody przybrzeżnej strefy Bałtyku. Kiedy sięgają one ponad 20 stopni, trocie niechętnie podchodzą do brzegu i nie podejmują migracji do rzek. Mówiąc krótko- im pogoda latem nad morzem gorsza z punktu widzenia wczasowicza, tym lepsza dla nas. Nasilenie letnich ciągów praktycznie każdego roku występuje w pierwszej połowie lipca i zbiega się oczywiście z załamaniem pogody na Pomorzu. Sztormy nie są konieczne. Ważne aby temperatura powietrza (a za nią wody) runęła w zakres 10-15 stopni noc /dzień i przez kilka dni dobrze popadało w górze dorzeczy. Lipcowy ciąg ryb jest najintensywniejszy i kto trafi w punkt, ma połowione. Bombardowanie ryb trwa krótko- max. kilka dni. Potem pogoda zwykle wraca do letnich standardów, a trocie ,,zapadają się pod ziemię’’, często aż do września.

 

Dołączona grafika

 

Jak szybko ryby płyną od ujścia, gdzie ich szukać na rzece i po jakim okresie? Płyną błyskawicznie, jeśli tylko są odpowiednie warunki - wysoka, chłodna woda. Np. 10 km w jeden dzień to nie wyczyn dla troci. Zatem obszar działań wędkarskich robi nam się rozległy i nie wszyscy muszą katować odcinek rzeki 5 km od ujścia, bo tam bankowo pływa najwięcej ryb...
We wrześniu najczęściej występują znaczne spadki temperatury. To działa na układ hormonalny troci – sygnał zbliżającego się tarła. Ryby czasem od kilku miesięcy poutykane w rzece, ,,wybudzają się ‘’ z letargu i zaczynają przejawiać agresje np. wobec przepływających im koło pyska przynęt…Zatem na przybory wody we wrześniu ja bym jakoś specjalnie nie czekał, bo jest szansa złowić rybę praktycznie każdego dnia pod koniec sezonu. Oczywiście przybór, plus nabuzowana hormonami ryba, to bardzo wysokie prawdopodobieństwo wędkarskiego sukcesu. Jednak we wrześniu warto się przykładać nawet na ,,słabej’’ wodzie.

 

Dołączona grafika

 

No dobra, a jak idealnie wycelować w przybory wody, mieszkając na drugim końcu Polski? Tylko obserwując odczyty wodowskazów w necie oraz mapy pogodowe pokazujące nasilenie i prognozy opadów (na stronie IMGW) oraz znając charakter zlewni rzeki.
Każda z topowych pomorskich rzek, czyli Parsęta, Wieprza i Słupia to zupełnie inna historia. Najbardziej przewidywalna jest Parsęta i zdecydowanie polecam ją ludziom ,,z Polski’’. Ta rzeka ma najstabilniejszą zlewnie. Stosunkowo wolno przyrasta, ale też wolno opada. Można przewidzieć cokolwiek na dzień czy dwa do przodu, obserwując i analizując dane w czasie rzeczywistym. Czyli: dziś spadło X milimetrów deszczu koło Szczecinka, więc pewne jest, że ta woda będzie przez 1- 2 dni zasilać górę dorzecza i jeśli wodowskaz np. w Tychówku pokazuje tendencję wzrostową, to woda nie zacznie znienacka opadać w Białogardzie następnego dnia. Interesuje nas opad wiele kilometrów w górę rzeki, od miejsca gdzie chcielibyśmy łowić! Nie monitorujemy pogody na łowisku, tylko dużo wyżej niego i przewidujemy rozwój sytuacji. Najgorsza pod tym względem jest Słupia- piętrzenia na tej rzece powodują schizofreniczne wahania poziomu wody, często niezależnie od pogody. Zwłaszcza w weekendy. Elektrownia gromadzi wodę w weekend – to daje prąd od poniedziałku, kiedy jest większe zapotrzebowanie. Krótko mówiąc, najczęściej od piątku trociowa Słupia zaczyna znikać…Obfity deszcz w górze dorzecza nie zawsze gwarantuje dobre warunki do łowienia za 2 dni, powiedzmy na wysokości Słupska. Wszystko zależy od stopnia wypełnienia zbiornika i pana, który piętrzy i opuszcza tam wodę. Nie polecam tej rzeki na weekendowe czy jednodniowe wycieczki z głębi Polski, bo można się przejechać- dosłownie….
Grafika obrazuje ,,typowy ‘’ odczyt wodowskazu na Słupi.

 

Dołączona grafika

 

Wieprza wypada pomiędzy Słupią i Parsętą w tej kwestii. Piętrzenia są na tyle mało pojemne, że nie powodują aż takiego czary-mary z wodą jak na Słupi, a dorzecze jest relatywnie mało zniszczone, więc woda się trzyma.
I tu wracamy do uprzywilejowanej pozycji miejscowych wędkarzy. Matematyka łowi za nich ryby- jak nie trafię dziś, to trafię jutro w dobre warunki i ryba wyjdzie. Jeśli jesteś ,,z Polski’’ zachowuj się rozsądnie. Jedź na troć wtedy, kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi (dosłownie) przemawiają za sensem podjętych decyzji. Skuteczne i regularne łowienie troci to nieustanne trzymanie ręki na pulsie, obserwacja sytuacji hydro-meteo, a nie planowanie wypraw na miesiąc do przodu.

 

Dołączona grafika

 

Wodowskazy… W necie zobaczycie jakieś dane liczbowe np. 100 cm na Słupi w Słupsku. Ale ile to jest realnie wody w rzece? Dużo czy mało? Jak będzie wyglądała rzeka, jeśli wykres poziomu poszybuje o kolejne 20 cm. w następnym odczycie wodowskazu? Niestety odpowiedź jest przykra - musicie to ustalić empirycznie, przy pierwszym lub kolejnym ,,frycowym’’ wyjeździe. Zapamiętajcie obraz rzeki ( zróbcie foty?) przy poziomie, który jest podany w danym momencie z najbliższego wodowskazu i stwórzcie w pamięci punkt odniesienia. Popytajcie spotkanych wędkarzy, czy to korzystny poziom wody. Będziecie w stanie wyobrazić sobie w przyszłości, co mówią o rzece liczby z wodowskazu.
Na pierwszej grafice odczyt z wodowskazu dający obraz dużego i stabilnego przyboru wody, gwarantującego dobre warunki połowu przez dłuższy okres. Na kolejnej ten sam wodowskaz i sytuacja, w której woda na przemian podnosi się i opada na przestrzeni kilku godzin, co nie wróży świetnych wyników.

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Na co łowić? Na to co w danym miejscu można najgłębiej i najwolniej zaprezentować rybie…Jeśli ktoś np. po zewnętrznej głębokiego zakrętu obławia tylko wirówką, niech się nie dziwi, że 15 min po nim następny wędkarz złowił tam rybę na głęboko nurkujący wobler. Rozmiar ma znaczenie i sposób zaprezentowania przynęty rybie. Im zimniejsza i brudniejsza woda, tym przynęta większa. Kiedy woda niska i ciepła, trzeba łowić subtelnie. Prezentacja musi być maksymalnie wolna, bo troć w sprint wchodzi niechętnie. Oczywiście, że czasem wyskoczy do przynęty szybko ściąganej z prądem i warto w ciekawym miejscu rzucić i w taki sposób. Czasem- i tego się trzymajmy. Czy rodzaj przynęty ma znaczenie? Ryba jak jest na braniu, zaatakuje cokolwiek. Ważne żeby przepłynęło blisko nosa, wolno, a swoim rozmiarem nie przestraszyło jej. A jak nie jest na braniu, to najczęściej nic jej nie obchodzi i można sobie rzucać ,,diamentową kolią’’… Co to znaczy, że jest na braniu? To znaczy, że w rzece są warunki, że ryba wyszła z kryjówek, jest poirytowana i bardziej skora do ataku na cokolwiek, co przepływa w jej polu widzenia bądź odczuwania. Każda gwałtowna zmiana warunków hydro czy meteo daje rybom impuls i zmienia ich zachowanie. Nagłe wahniecie ciśnienia, zwiększenie zachmurzenia, zbierająca się burza i porywy wiatru – to też są warunki, które mogą się przełożyć na chwilowy wzrost aktywności i agresji troci, nawet gdy wody w rzece mało i jest ciepła. Przy niskiej i ciepłej wodzie każde bystrze jest warte uwagi. Głębokie wolniaki to wtedy raczej strata czasu. Nie dlatego że ryb tam nie ma – one stoją przyklejone do dna, zawady czy roślinności tak jakby spały. Dosłownie. Poza delikatnym ruchem pokryw skrzelowych nie dają żadnego znaku życia…Taką rybę można co najwyżej spłoszyć przynętą. Na bystrzynie, gdzie jest latem więcej tlenu i prąd wody wymusza na rybie aktywność, jest szansa coś zdziałać.

 

Dołączona grafika

 

Pora dnia? Złowiłem ryby o różnych godzinach, ale najwięcej zadziało się zawsze rano, kiedy nikt przede mną nie oklepał wody. Czyli stara zasada działa- kto pierwszy ten lepszy. Nie pchajcie się w odcinki, gdzie przy rzece ustawionych jest już kilka samochodów. Nie wyprzedzajcie wędkarzy, którzy z rana przyjechali na łowisko wcześniej. Wyszukajcie odcinek, gdzie w danym momencie nie generuje się tłum. Przy mniejszej wodzie te ryby są płochliwe. Przejdzie kilku brzegiem niczym stado słoni, do tego nachlapią przynętami i jest po imprezie. Na wysokiej wodzie ten problem odpada, ale mimo to unikajmy chodzenia sobie po głowach. Zawsze można znaleźć odcinek i stronę rzeki, gdzie nie idzie ławą dziesięciu. Im gorszy dojazd do rzeki i brzeg gorszy do chodzenia, tym lepszy- tyle mogę poradzić. Resztę załatwiajcie z Google maps. Przed zmrokiem też jest świetny czas. Ryby często wychodzą z kryjówek. Spławiają się. Nawe jak się nie złowi, można ponamierzać konkretne sztuki i przyjść następnego dnia o brzasku. Jest spora szansa, że któraś weźmie w okolicy miejsca, gdzie spławiła się wieczorem. A jak już złapiecie i chcecie połowić komfortowo jeszcze z dzień czy dwa, to nie chwalcie się od razu całej Polsce na fejsbuku, poczekajcie choć kilka dni. Bo jak polecą zdjęcia w internet, to gwarantuje, że miejsca na żadnym parkingu przy rzece nie znajdziecie następnego dnia…

 

Dołączona grafika

 

O sprzęcie nie będę się rozwodził. Ja łowię na plecionki, z odcinkiem 25 cm. grubego fluoru na końcu- aby nie dopuścić do uszkodzenia linki przez kotwice i zawady, od których odbija się przynęta. Łowię wędką z której wielu się śmieje- do 21 gram, 9,6 stopy. Nie uważam, że dobrym pomysłem jest męczenie się ,,sumowym’’ sprzętem. Przesadna przezorność w stylu ,,może weźmie dziewięćdziesiątka i w takim miejscu, że trzeba będzie trzymać na siłę’’ wydaje mi się zbędna. Może weźmie, daj Boże, ale może nie będzie wcale tak źle z tym siłowym trzymaniem…Po co sobie odbierać przyjemność łowienia ,,normalnych ryb’’ po 2-4 kilo?

 

Dołączona grafika

 

Na koniec przesłanie. Czy warto wypuszczać trocie przedtarłowe? Zimowo-wiosenne ryby są bardzo delikatne. Śluz i łuska łatwo z nich schodzą. Jeśli ktoś chce je wypuszczać, proponuję bez miętoszenia i przydługich fotografii. One pomimo że odejdą, łatwo będą łapać grzybice i skończą do góry brzuchem... Im bliżej tarła, tym ryby stają się odporniejsze na urazy mechaniczne i brutalne traktowanie. Łuska jest u nich mocno osadzona, pokryta grubą warstwą śluzu. Kiedy ryby przybierają wyraźną szatę godową (czyli od późnego lata) bardzo łatwo odróżnić samca od samicy. Wydaje mi się, że wypuszczanie samic powinno stać się obligatoryjne. Dlaczego samic? Bo samiec ,,obsłuży kilka panien’’, a każde ziarno ikry jest na wagę złota. Warto każdej samicy dać szanse na tarło...Jerkbait propaguje bezwzględne C&R, ale rzeczywistości trociowej nie zaczarujemy szybko. Pomyślmy o tym co napisałem, zanim nad rybą złożymy dłoń do ciosu karate…

 

Dołączona grafika

 

Życzę powodzenia w połowach! Aby złowić masywnego salmonida, nie trzeba od razu lecieć do Islandii czy Nowej Zelandii...
Marcin Sułkowski - bigos

 

Artykuł bierze udział w konkursie "wygraj wędkę marzeń - sezon 2"




63 Komentarze

Zdjęcie
salmon1977
09 sty 2022 09:17
Przykład z ostatnich dni.
Rega -przybór spowodowany roztopami .
06.01 przychodzi dość mocny sztorm.
07.na dolnej rzece padają ładne srebrniaki jeszcze na opadającejwodzie ,dzień kolejny (po zdjęciach na fb aut więcej jak pod biedronką )
Napotkani wędkarze na zero.
Na Paręcie już inna bajka
    • Pawgas i Krzysiek P lubią to

07.na dolnej rzece padają ładne srebrniaki ,dzień kolejny (po zdjęciach na fb aut więcej jak pod biedronką


Gorzej jak nad rzeką aut jak pod biedronką jest pełno codziennie i to już nie tylko na początku sezonu... Masa przypadkowych ludzi zwabiona informacjami z internetu włazi sobie wzajemnie na głowę i płoszy ryby. A wszystko dlatego, że kilka osób musi połechtać przez 5 minut swojego ego i obwieścić całej Polsce, że złowiło rybę na FB, YT czy gdzieś indziej...Takie są fakty. Obserwując karastrofę demograficzną nad rzeką coraz silniej uważam, że wędkarstwo trociowe powinno stać się jak na zachodzie towarem luksusowym i reglamentowanym ilościowo. Polska to nie Kanada, a te kilka rzek trociowych nie jest w stanie przyjąć już takich tłumów chętnych do połowu troci. Czytając wypowiedzi można też zaobserwować u niektórych nagły zwrot myślenia o 180 stopni - tzn. jeszcze kilka miesięcy temu czytałem pytania retoryczne "czy musimy ścigać się do miejscówki o 5 rano", a teraz proszę... Ja się osobiście do miejscówek się ścigać nie lubię, a nad wodą chcę mieć spokój.

Wiem, że to co napisałem może być niepopularne i posypie się zaraz na mnie za to fala krytyki i hejtu, ale takie są fakty i żadne zaklinanie rzeczywistości na forum tego nie zmieni. A teraz pakuję wędkę i jadę nad rzekę - zatrzymam się na tym moście gdzie będzie stało najmniej samochodów :D
    • Rajfel lubi to

Sporo w tym racji.

Po przeżytym boomie,  przełomu 2008/2009/2010/2011, teraz piszemy petycję, w sprawie niezabijania ryb w Kwisie.

Ot, co.

Pewnie nie wiem jak jest obecnie nad rzekami. Od nastu lat nie jeżdżę na troć w zimie. Pojawiam się na Pomorzu w czerwcu/lipcu, a najczęściej we wrześniu... i tłumów nie ma. Spotykam cały czas tych samych ludzi.

Pewnie nie wiem jak jest obecnie nad rzekami. Od nastu lat nie jeżdżę na troć w zimie. Pojawiam się na Pomorzu w czerwcu/lipcu, a najczęściej we wrześniu... i tłumów nie ma. Spotykam cały czas tych samych ludzi.

Dokładnie mam to samo.

Pamiętam tłumy nad rzekami i jak stałem w kolejce do miejscówki na której złowiłem swoja 1 troć/byłem 8 w kolejce i rąbnęła w moją blachę :P /

Od wielu lat plażowe srebra rekompensują wędkarskie emocje aczkolwiek rozmiarami nie powalają ;)

Salmon1977 w piatek bralo nie tylko na Redze. A wczoraj nie koniecznie...Ale ta woda to juz nie jest taki posnieg o jakim pisalem w tekscie. Najgorszy ,,Ganges'' przeszedl.  

 

SzymonP, kazdy chce miec spokoj i mysle, ze nawet przy obecnym ,,oblozeniu'' lowiska, da sie go ciagle wyszukac- tylko troche trzeba zboczyc z asfaltowej drogi i przejsc kawalek. Minus zycia w gesto zaludnionym kraju...Wlasnie o tym napisalem w tekscie. I nie trzeba sie wtedy scigac do miejscowki. Ja sobie w miare radze w tym zakresie i nie sadze, ze po tym co napisalem nagle nastanie trociowy boom. On juz od dawna trwa, tyle ze ryby lowia ci co zawsze, a reszta zrzedzi, ze ryb nie ma w rzece- bo nie zarybiaja, bo rybacy, bo foki, bo w przeplawce wody nie ma i tak dalej. Nie widzialem lowiska wedrownych salmonidow, gdzie przy sporym zageszczeniu ryb ( a w PL takie uwazam, ze jest), bylo male zageszczenie wedkarzy i nie kosztowalo to pol wyplaty za dzien lowienia ( albo nad rzeke nie trzeba bylo leciec helikopterem...). Tak wiec nie oczekujmy, ze wymyslimy cos nowego. Forsowanie pomyslow na zezwolenia w ilosci np. 50 szt. dzien/rzeka po 500 pln kazde, to utopia w Polsce i w zarzadzie organizacji wedkarskiej. Lepiej nich ta chmara ludzi bedzie bardziej zadowolona z lowiska, to dalej na tym zajdziemy jako zarzadcy. Blyskawiczny marketing w necie generuje okresowo presje i w czasie gdy ryba jest na braniu. Na to tez zwrocilem uwage. Kto trzyma reke na pulsie, nie potrzebuje info z fejsbuka ze jest dobrze, a kto nie, to nie widze powodu aby go nad rzeke na latwizne zapraszac. Ale jesli lowisko jest zarzadzane alternatywnie do ,,zwiazkowego'' czy spolki X - jak na przyklad Parseta - to niestety trzeba sie przyzwyczaic do raportow w necie, bo to nakreca przedsiewziecie- cos za cos. Nikt nie bedzie kasy inwestowal, zebys Ty czy ja mogl w ciszy i spokoju komplet zlowic w rzece kipiacej od ryb. Jak kipi od ryb to maja byc ludzie, maja lowic, maja placic zeby bylo za rok tez na zagospodarowanie tego lowiska. Tak ze wydaje mi sie, ze musimy jako wedkarze trociowi opanowac rozdwojenie jazni i okreslic sie w jakich realiach chcemy lowic. Moze nie chcemy wiecej lowisk zorganizowanych jak np. Parseta ( a tam dopiero nastepuje proces organizacji )? Moze zamiast profesjonalnej strazy obwodu bedziemy sie w nieskoncznosc organizowali w lotne brygady antyklusownicze na przyklada? Moze my tych emocji partyzanckich i spolecznej pracy potrzebujemy? Nie pytam szyderczo. Nie wiem czego tak naprawde chcemy. Pozdro

Dziękuję za świetny artykuł i cenną wiedzę w nim przekazaną. Aż chce mi się znów zapłacić PZW za możliwość łowienia a dwa lata tego nie robiłem. Chyba że Parsęta... Zimowa wyprawa na trocie to dla mnie poezja sama w sobie. Szczególnie jak jest śnieg. Rybki to tylko dodatek. Docenia to każdy mieszkający w dużym mieście. 

 

Pozdrawiam

    • Paweł Bugajski lubi to
Nie da się ukryć, mamy faworyta. Mój głos już masz.
Niestety u nas nad rzeką około 2 lata temu pojawiło się nieszczęście w postaci gwiazdy YT. Pomimo grzecznych próśb stałych bywalców relacja znad rzeki trwa niemalże na żywo. W dobrych okresach presja jest niesutannie nakręcana (czy zima czy lato). Obecnie pojawiają się już także następni reżyserzy. W takiej sytuacji żadne magiczne, sekretne dojazdy do rzeki w niczym nie pomogą. Jedyna opcja to wziąść urlop i przyjechać na ryby w tygodniu, choć i tutaj marketing na YT niweluje efekt tygodnia pracy...
    • Kuballa44 lubi to
Zdjęcie
salmon1977
09 sty 2022 18:03
Szymon nie unikniony ,robić cierpliwie swoje bez emocji -full relax No i w sumie tyle ,wiesz gdzie co i jak ;)
Zawsze warto obłowić dokładniej ,kto pali fajki ,odpalić i przeczekać jak tabun przeleci a co pokazuje ostatnie lato warto polowic te pół godzinki po zmroku
    • tlok, SzymonP i Krzysiek P lubią to
Zdjęcie
topolek78
09 sty 2022 19:04

Dobry wieczór, 

 

Świetny tekst. Dziękuję za możliwość przeczytania.   

Jestem nowy na tym forum i również mocno interesuję się wyjazdem na trocie.

Wychodzę z założenia, że w pierwszej kolejności wiedza i przygotowanie a następnie praktyka. Ten tekst traktuję jako pewnego rodzaju drogowskaz, który zamierzam empirycznie wypróbować. Tym bardziej, że do najbliższej rzeki trociowej mam ponad 200 km.

Postępu nie da się uniknąć, reżyserów nad wodą będzie tylko więcej. Rozumiem tzw. miejscowych, którzy niechętnie widzą tłumy przybyszów na wodą. Też wolałbym wędkować sam lub w gronie kolegów "po kiju", jednakże chcemy, czy nie, wędkarzy tzw. widzów i naśladowców, będzie więcej.  Ważne, aby wizyty te odbywały się z poszanowaniem przyrody i rybostanu. Jak zarządy, okręgów, kół oraz miejscowi wędkarze będą mądrzy to mogą na tym wiele skorzystać.

 

Pozdrowienia 

    • Sadek8 lubi to
Szczerze powiedziawszy wolę przyjezdnych niż podchmielonych miejscowych z seledynowym twisterem (o zgrozo!). Ci pierwsi potrafią uszanować pobyt nad rzeką, bo muszą coś poświęcić.
Chodzi kilku takich miejscowych, którzy nawet nie potrafią uszanować dystansu choćby tych 15-20m i wchodzą 5m niżej i tłuką blachą. Istny cyrk, ale to przeważnie trwa góra 3 tygodnie. Potem amatorzy keltowego mięsa wybierają kapcie i telewizor, a nad rzeką robi się luźniej, pozostają bardziej kumaci. Dlatego styczeń to dla mnie pojedyncze wyjścia, łowienie rozpoczynam w lutym i do końca kwietnia na spokojnie łowię. Latem łowienie na muchę w naszej dżungli to mordęga. Wąska rzeka, masa traw w wodzie i przy brzegu.

Łowienie zimą i wczesną wiosną ma w sobie coś magicznego, niby martwo wokół, a wystarczy jedno szarpnięcie linki aby ocieplić atmosferę.

Kilka ciekawych wniosków pozwolę sobie wpisać do zeszytu 😉.
    • MaleX, Krzysiek P i topolek78 lubią to
Zdjęcie
topolek78
10 sty 2022 19:45

Różnie to bywa z tymi miejscowymi jak i z przyjezdnymi. 

Jednakże i z moich spostrzeżeń "o zgrozo" wynika, że śmieci na brzegach, niedopałki papierosów itp....to w większości pozostałości "miejscowych niewyedukowanych". 

Jednak "lwia część" wędkarzy wędrujących po kraju, Europie, świecie to ludzie, którzy potrafią się zachować.

Gorzała i wędkarstwo to dwie wykluczające się dyscypliny - no comment. 

 

Łowienie troci i pstrągów myślę traktować jako uzupełnienie mojego sezonu spinningowego. Od stycznia do końca kwietnia. Stąd ten artykuł jest jak "dla mnie" napisany.  

 

Jestem po lekturze wszystkich zgłoszonych tekstów. Ten jest moim no 1. 

Chapeau bas!- bigos

Zdjęcie
wojciiech
16 sty 2022 21:46
Trzeci raz czytam, jeden z najlepszych artykułów na j.pl. chyba wiem gdzie pojadę we wrześniu 🙂

@Bigos,pytanie może nie do końca związane z samym artykułem, ale chyba tylko tu mogę znaleźć odpowiedź, nie generując gównoburzy.

Czy do polskich rzek wchodzi podobna ilość ryb jak np do rzek szwedzkich czy litewskich?

I czy nasze rzeki, odpowiednio zaopiekowane mogłyby stać się lowiskami równie atrakcyjnymi jak zagraniczne?

Pozdrowienia
Wojtek

Wojciiech, zadales dosyc skomplikowane pytanie, wygladajace na proste :) Przedstawie szereg danych, na podstawie ktorych kazdy - mam nadzieje- bedzie potrafil usystematyzowac swoje przemyslenia czy watpliwosci.

 

W zlewni Baltyku mamy sporo rzek gdzie wystepuje populacja wedrowna pstraga ( troc /sa trout). Jak to sie rozklada obszarami : np. w głownym basenie z terenu Szwecji splywa 207 rzek, Danii 173, Lotwy 54, Estonii 36, a z Polski 26. W Zatoce Finskiej jest to ok 100 rzek, a w Botnickiej 67. Zatem pytanie czy do polskich rzek wchodzi wiecej/podobna liczba ryb jak do szwedzkich? Sumarycznie z pewnoscia nie, jednak biorac pod uwage wynki monitoringu migracji, trzeba uczciwie powiedziec, ze nie jestesmy na szarym koncu, a raczej gdziesz na srodku ,,stawki'', jesli chodzi o ,,zageszczenie '' troci w rzekach.

 

W zlewni calego Baltyku monitorowana jest migracja salmonidow na 24 rzekach ( skanery). I wychodza z tych ,,skanow'' ciekawe wyniki. Na przyklad duze rzeki lososiowe Z. Botnickiej wykazuja bardzo niskie liczby migrujacych troci (Kalix, Byske ok 300 ryb w sezonie). Tam migruja grubymi tysiacami lososie i lososie zdominowaly ekosystem. Dokladnie na odwrot jak u nas. Licznik po drugiej stronie Baltyku, na Morrum ( czesto uwazana za odnosnik ) tez nie pokazuje ,,cudow'' jesli chodzi o trocie, od 1000 w 2012 do 118 szt w 2018 roku na przyklad...

 

Co pokazuja skanery na Polskich rzekach? Parseta 3000-6500 ryb w sezonie przechodzi Roscino. Ile ich skreca wczesniej w np. Radew, Pokrzywnice, albo wyciera sie w korycie Parsety ponizej zapory? Przynajmniej kolejnych kilka tysiecy mysle. Na Slupi fluktuacje sa ogromne rok do roku. W ,,dobrych'' latach Slupsk potrafilo przeplynac ponad 7000 ryb. Kiedy zaczely sie masowe sniecia w zwiazku z UDN, spadki nastapily do poziomu kilkuset ryb rocznie. Czy 7 tys ryb, plus lekko liczac kolejne pewnie 2-3 ponizej Slupska, to bylo malo jak na tej wiekosci ,,rzeczke''? Ja uwazam, ze to byly ogromne ilosci ryb. Uwazam wrecz, ze to bylo za duzo na taka mala rzeke, z mocno ograniczonym arealem tarlisk, duzym miastem nad brzegiem i UDN wlasnie reguluje sytuacje...Parseta liczebnie oscyluje okolo 10 tys tarlakow w ostatnich latach dla calego dorzecza i to wydaje sie optymalna liczba ryb na taki obszar i tej wielkosci rzeke. W Europie, poddana silnej antropopresji, w kraju, bez ,,kultury ekologicznej''. Nie zrobimy tutaj Patagonii, wiec to nie jest punkt odniesienia. 

 

A jak maja sie te liczby do polowow wedkarskich troci? Otoz z estymacji dla 7 rzek pomorskich + Drweca wynika, ze w 2018 jesli dobrze pamietam, zlowionych zostalo 2300 ryb . Sa to dane z rejestrow wedkarskich, wiec kazdy sam najlepiej wie jak rejestr wypelnia i zwraca, zatem moze sobie odpowiednio ta liczbe podciagnac do gory - w zgodzie z wlasnym sumieniem. Sredna wyjsc nad wode na wedkarza to 28 dni, przy polowie 0,9-2,9 sztuki w sezonie z danych wieloletnich. Wiekszosc statystyki ,,robia'' wedkarze lokalni, mieszkajacy blisko rzeki. Patrzac na wlasne wyniki wedkarskie ( i kolegow wiedzacych,,o co w tym chodzi'')  oraz ilosc czasu spedzonego nad woda, uwazam ze dane dotyczace ilosci zlowionych w sezonie ryb na wedkarza, sa mocno niedoszacowane. 

 

Zatem czy w PL mamy slabe lowiska trociowe? Moim zdaniem na tu i teraz mamy calkiem przyzwoite (przynajmniej niektore) lowiska. Gdyby zajac sie nimi lepiej i pozwolic rybom na lepsze  rozprzestrzenienie sie w dorzeczach, na skuteczne odbycie tarla - wspomaganego zarybieniami przede wszystkim mlodocianymi stadiami ( bo wychodza doskonale efektywnisci)- to mi osobiscie nie chcialoby sie nigdzie na trocie latac za granice...Generalnie trzeba tez pamietac, ze polowy rekreacyjne troci w zlewi Baltyku to nie wody slodkie, a morze! Srednie polowy troci w Morzu Baltyckim na wedke, to sa wielkosci rzedu 500-700 TON rocznie, kiedy dla rzek ( wszystkich w zlewni Baltyku)  ta wartosc to zaledwie ok 40 ton. Warto sie wiec zastanowic, czy my aby na pewno probujemy lowic trocie tam gdzie trzeba ?:) Osobiscie znam wedkarzy, ktorzy w sezonie lowia po 200-300 miarowych ryb w Baltyku. Tak ze neopreny, pontony i w morze Panowie...:) 

 

Pozdro

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
19 sty 2022 08:51

Panie bigosie - wielkie nieba!! Obalił Pan wszystkie możliwe stereotypy, bestialsko unieważniłeś mozolnie kształtowane, masowe przekonania! Ba - wręcz zanegowałeś fundamenty jaźni wędkarskiego świata, tak ładnie wdrukowane i głęboko osadzone. I co teraz nieszczęsne człowieki z wędką mają sobie myśleć?

O matko święta - taki wielki dysonans poznawczy, żeś na wszystkim zasadził  :)

    • korol lubi to

Coz moge napisac Panie Slawku OB... Kto pyta, ten dostaje odpowiedz. Zaklad pracy oraz dlug edukacyjny wobec ojczyzny mnie do tego obliguje :)

    • Guzu i tlok lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
19 sty 2022 16:01

No tak.. Ale przekaz masz strasznie kontra! I jakże daleki od swobodnej oraz łatwo przyswajalnej bajery, bardzo słusznie obliczonej na masowe gusta, bardziej przyjaznej dla potocznych wyobrażeń. Trocie nie tylko w Nowy Rok, nie na keltowej prostce albo na gniazdach?! Rybacy nie wytłukli?

No jak to tak.. :rolleyes:

Slawek, opisuje swiat jaki widze i wkladam do tego opisu prawie 40 lat doswiadczenia wedkarskiego na 6 kontynentach, 10 lat nauki w szkolach rybackich i ponad 20 lat pracy w zawodzie ichtiologa. Byc moze moje spojrzenie na wedkarstwo dlatego sie rozni od mainstrimu jutubowych autorytetow, ksztaltujacych masowe zachowania. Jesli ktos chce te kelty z premedytacja dreczyc to ok, nie obchodzi mnie to. Jesli chce je zjadac, to szacun. Dla mnie troc to zupelnie inna ryba. Przez 15 lat mieszkalem nad brzegiem rzeki lososiowej- 20 m od drzwi. Mam wbity do glowy i zacementowany zupelnie inny model polowu wedrownych salmonidow. 

    • Rheinangler lubi to

Jesteś jak każdy samiec alfa - respekt pojawia się automatycznie. I to władcze, wymijające spojrzenie! :D

(...)


Sławku, powstań z kolan! ;)
    • Sławek Oppeln Bronikowski, Mysha i Robert Dorado lubią to
Zdjęcie
Z.Milewski
19 sty 2022 20:46

..." Po to, by zblizyc sie do pelnego poznania rzeki, trzeba najpierw sobie te rzeke znalezc...

Zeby dobrac sie do najcenniejszych zasobow wody, trzeba sie ozenic z jedna rzeka. Kazdy jej grymas, kazdy przelotny humor bedzie wowczas latwo odczytac i nietrudno sie w nim znalezc..."

 

Albo ktoś musi znaleźć i podzielić się wiedzą. Mam to szczęście "mania" :) serdecznego kolegi, mieszkającego od urodzenia nad jedną z pomorskich rzek, który poprowadził mnie za rączkę na niejednej wspólnej wyprawie. W zasadzie wszystkie złowione trocie i jednego łososia zawdzięczam jemu, sam pewnie nie złowiłbym nic, albo prawie nic. Dopiero po kilkunastu latach poczułem się na tyle dobrze nad rzeką, że samotna wyprawa mi nie straszna. A do tego jeszcze, zawsze mam podany odcinek rzeki, gdzie najlepiej się zjawić danego dnia.

Ktoś znający rzekę, najlepiej mieszkający nad nią, to skarb dla przybysza gdzieś z głębi Polski.

@Bigos podał dużo teorii o troci, ale jak też wspomniał, każda rzeka ma swoje reguły i swoje najlepsze okresy sezonowe. Najwięcej uroku mają późnoletnie i wczesnojesienne spacery nad niską wodą, gdzie nieraz widać atakującą rybę, jakiś błysk, falkę, zanim poczujemy ją na kiju. A do tego spławy ryb pokazujące, jak pięknie rzeka żyje. 
 

    • wujek, Sławek Oppeln Bronikowski i Mysha lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
19 sty 2022 21:42

To ledwie skrywany konformizm - hi tower. Zakładam, że bigos w niedalekiej przyszłości będzie ważnym  kimś w polskiej ichtiologii. A dobrze jest mieć zaprzyjaźnionego ważniaka.. no i oczywiście kogoś wielkiego :) 

Z.Milewski, z grubsza rzecz biorac opisales za co sie placi przewodnikom wedkarskim :) Niby tylko pokarze palcem gdzie rzucic. Kazdy moglby sam przyjsc i zrobic to samo. A jednak...

"tu rzucaj, tu jest dobrze" :D

Chyba tak to było Marcin?

Tpe, stare czasy. Nie pamietam :))