Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


733 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

588 gości, 8 anonimowych

Olsztynteam, homax, TOMIS1975, krzk1234, karas1380, Maciej W., DAMIR, Bartek85, Songoku, red_666, Bing, jerban, artur.piwo73, Google, luk_gda, jakub75, Voiteh, henrik222, Sławek77, PatLove, Mariusz54, siarq, uvex, Adaś Niezgódka, Paweł Cieśliński, Bolen30, JerryM, adis, bialy8227, albert, nevis, Friko, Czoper, Siup, russian80, Fishing Center, bob74, PerchMaster, MatB, fireblood, mariuszwf, zorro69, wojtek_n, krystianOlsztyn, duży, Tomasz eS, Marecki1983, Tim, jacek.hetflaisz, BraWo, Biegus1, MarcinP, karbor111, Przemek SzN, ms80, Mundurowy, mishka, hotpoint, Peesx, marcin186, salmon1977, skius, SzczupakRzeczny, _hubercik_, Leszko, Felcyś, kacperek993, asp, sslonio, BazyL, venom_666, Ferret, Dziad Wodny, pablo23004, Kejkosz, AdiMWP, Guzu, pilker, klekot, Mawer, Astral, ŁYSY0312, Riverhunter, Arturrr, krzysiek, czarny1, pawelWPR, Łukasz 24, mav3rick, Pisarz.......ewski Piotr, kefaspirit, perching, pfk666, Krzysiek P, WHITE14, welfron1, samiec, LASOTA1974, Tokarz 2000, UkrytySum:), turik, Lucas, 1sid, Pietruk, chulo, mrufa8, Acho, pawel1976, kazo57, kamyk9, marek_elitka, Luciano, cyprys19, majunio, Rafał78, barach3, Halucynogeniusz, Alexspin, Marek88_2005, bartosz_lukasiewicz, Silent1, Robi, lukasz_201, DanielDWM, piter v, spayol, Tommek, bartsiedlce, Sandre, Dano., rav_id, MarcinZ, snoek3, bymes, scOOtt, wilczybilet, sebik, maut, Felipez


- - - - -

SYSTEM DELTA - czyli co ja narobiłem?


Głównym powodem który pchnął mnie do podjęcia działań był tragiczny uchwyt w nowej, seryjnej wędce. Gdyby nie to, że blank był ciekawy, skończyło by się na jej zwrocie. Wymiana na taką samą nic by nie zmieniła, wada konstrukcyjna uchwytu, a tego blanku było mi szkoda, zdążyłem go polubić. Wcześniej już nazbierało się sporo „złej krwi“. Szczególnie w kijach których praca mi odpowiadała z rękojeściami i uchwytami od zawsze miałem problem. No po prostu jakieś fatum!

 

A nie był to jedyny powód. Od kiedy zacząłem rozmyślać jak z tego wybrnąć, splotły się z tym jeszcze dwa zagadnienia. One też od pewnego czasu niezależnie chodziły mi po głowie. Trzy korzyści to nie jedna, kto by nie spróbował? Postanowiłem - blank rokuje, więc będzie bazą do eksperymentów, zamknę raz na zawsze nieciekawy rozdział uchwytów z gwintami. Jednak zanim z nimi skończyłem na dobre musiałem sprawdzić słuszność moich założeń. Miałem pewność, że zyska czułość i masa. Pomysł był trochę kontrowersyjny, nie wiedziałem co z funkcjonalnością i zasięgiem.

 

Czy ustawienie osi uchwytu pod kątem do osi blanku nie zepsuje funkcjonalności wędziska? – Czy to w ogóle jeszcze będzie wędzisko? Czy uzbrojenie kija w system „Delta“, który oczywiście wtedy nie miał dla mnie nazwy , pozwoli w ogóle rzucać? Tu wiedziałem na pewno , że zyskają parametry na których mi zależało, czyli; dynamika, stabilność, masa. Nie miałem pewności co do możliwości rzutowych, teoria mówiła Ok, ale logika kazała być ostrożnym.

 

Dołączona grafika

stopka kołowrotka i oś uchwytu ustawione pod kątem do osi blanku

 

 

 

Dołączona grafika

 

Celem wyjaśnienia pojęcia zbrojenia w systemie „Delta“ muszę podać kilka istotnych szczegółów;

  • Znaczne skrócenie przestrzeni linki miedzy szpulą a przelotką kierunkową przez przesunięcie tej przelotki w kierunku szpuli.
  • Zgaszenie drgań linki (spirali) schodzącej z przelotki kierunkowej, zaraz po przejściu przez przelotkę „choker“.
  • Wprowadzenie „zgaszonej“ linki w tunel.
  • Zbudowanie tunelu ze stosunkowo małych przelotek. Zbyt duże średnice pozwalają lince wtórnie się rozchwiać. Oczywiście proporcjonalnie małych w stosunku do mocy blanku, więc i grubości dedykowanych linek.

Dołączona grafika

Przelotka kierunkowa, choker, tunel, i przelotka szczytowa
wystarczy aby spinning mógł prawidłowo działać

 

 

 

Dołączona grafika

 

Pierwsze próby polegały na maksymalnym skróceniu z obu stron standardowego uchwytu i zamontowaniu niewspółosiowym na wspomnianym blanku. Czyli męczyłem się dalej z „gwintem” testując słuszność założeń. Powody były dwa, pierwszy to czas. Kiedy postanowiłem to zrobić, musiałem już- natychmiast to mieć i zacząć testować. Drugi, nie miałem pewności czy warto- czy to w ogóle zadziała.

 

Po około trzech-czterech miesiącach prób takiej jeszcze „niedojrzałej” konstrukcji, kiedy skończył się sezon, zacząłem robić właściwy prototyp uchwytu.
Pomysł razem ze szczegółami jak to ma wyglądać, był oczywiście już dawno. Nie chciałem się w to „zakopać“ dopóki trwa sezon i mam możliwość przetestowania takiego zbrojenia możliwie najpełniej. Oczywiście na wodzie, w naturalnych warunkach i najchętniej na rybach. W miarę bez emocji, a były spore, bo to naprawdę działało, lepiej niż wstępnie oczekiwałem.

 

Zaczęła się żmudna i niewdzięczna praca z laminatami nie poparta doświadczeniem praktycznym a teorią tylko wygooglowaną. Trochę bolało, jednak, pozytywne wyniki testów uskrzydlały. Pod koniec zimy prototyp był gotowy (tylko włosów trochę mniej). Oczywiście „genialna” wizja w zderzeniu z rzeczywistością trochę musiała ustąpić, (nie)możliwości techniczne jednak ją spłyciły. Cały następny sezon cieszyłem się tym rozwiązaniem. W miarę upływu czasu wychwytywałem szczegóły które nie „grają” i trzeba je poprawić. Zastrzeżenia dotyczyły uchwytu. Robiąc prototyp wiedziałem, że chcę inny, ale brakowało możliwości, wiedzy i doświadczenia jak to zrobić, a próba zlecenia „innym”, to była totalna porażka. Sama idea żyła i miała się coraz lepiej. Przetrwała nawet „kryzys wiary“. Tak, bo kiedy trochę opadły emocje zacząłem siebie podejrzewać, że może to nie jest aż takie dobre a tylko sobie to wmawiam?

 

Dwa lata korzystałem z rozwiązania ciesząc się wymyśloną konstrukcją. Jednocześnie zbierałem doświadczenia i nowe pomysły. Pozytywne wyniki w nieeksploatowanej przestrzeni mogą chyba bardziej inspirować jak wyobraźnia. Zimy przestały się dłużyć, po sezonie jest za mało czasu na „wdrożenia”.
Jeżeli chodzi o uchwyty to „mam co chciałem”, pod względem technicznym osiągnąłem chyba wszystko co jest istotne technicznie. Od kiedy zacząłem korzystać z konstrukcji zauważyłem, że potencjał tego systemu zbrojenia jest większy niż pierwotnie zakładałem. Trochę żenujące- efekty przerosły założenia i oczekiwania. Odkrywałem, że możliwości są zaskakująco duże a system jest bardzo elastyczny, poznaję je do dzisiaj. Trzeba się zżyć i przestać zastanawiać, a zacząć normalnie traktować, żeby druga strona pokazała w pełni swoją naturę.

 

W międzyczasie bywając na rybach mimowolnie sprawdzałem reakcje ludzi na nowy pomysł. Mimowolnie bo wędkarz zwykle zaczepi, zagadnie, a dziwny wygląd zwracał uwagę. Nie da się przecież ciągle chować wędek. Ogólnie wzbudzał ciekawość ale po pytaniu „jakie to komponenty, jaka firma to robi“ i odpowiedzi „ja sam zrobiłem“ tracili zainteresowanie, nie wnikając w szczegóły. Sądzę, że długo jeszcze ten pomysł byłby „mój i tylko dla mnie“ gdyby nie fakt, że ma znaczenie dobór średnicy i wysokość przelotki kierunkowej. Kilka kijów służy do eksperymentów, nawet nie lakieruję omotek, przelotki ciągle po nich gdzieś wędrują, a zasoby skromne. Niekompletnie uzbrojoną którąś z kolejnych „wersji alternatywnych” zabrałem ze sobą na wycieczkę do pracowni Zbyszka Kawalca. Celem był dobór odpowiedniej przelotki kierunkowej.

 

I wtedy się narobiło...
Okazało się, że „Pan Zbyszek“ (wcześniej nigdy się nie spotkaliśmy?) , równolegle ze mną, niezależnie pracuje nad systemem zbrojenia „Delta”, a przeszkodą w „dopięciu” jego koncepcji jest brak odpowiedniego uchwytu. Od momentu kiedy się okazało, że nie jest to jedynie „moja prywatna utopia”, przestałem to traktować jak „dobro osobiste”. Okazało się, że są ludzie, ba ludzie, toż to INSTYTUCJA, którzy to rozumieją i też widzą w tym potencjał . Padło oczywiście pytanie czy mógł bym robić takie uchwyty i dla Niego.
Do tego dnia myślałem (koniec października 2013) że jak przyjdzie zima to SPOKOJNIE popracuję nad nową wizją kształtu uchwytu, która od dawna chodziła mi po głowie, nawet nadałem jej nazwę (nie w celach marketingowych, była tak ciekawa, intrygująca) . Oczywiście zrozumiałem, że będzie wszystko oprócz SPOKOJNIE i oczywiście się zgodziłem. W sumie uchwyty które robiłem tylko dla siebie, laminowane na mokro na prowizorycznych formach, miały wszystkie cechy użytkowe, ale…... Właśnie ale, były robione z tkaniny węglowej laminowanej na mokro, na prowizorycznych formach, były laminowane bezpośrednio do blanków, nie nadawały się do zastosowań komercyjnych przez innych, wiadomo problematyczne laminowanie uchwytu na blank. Musiałem wszystko zrobić od nowa, nowe formy, nowe materiały, bo niestety szybko zrozumiałem, że to może się udać jedynie na prepregu. Na prepregu no dobrze, ale skąd to wziąć, z czym to „się je” itd. Bolało, oj znowu bolało.

 

Cechy i zalety uchwytu „Delfin” i „innych” (powstało kilka rodzajów uchwytów, różniących się kształtem, jedna grupa „dorobiła” się nazwy, pozostałe, roboczo nazwane; czółenko, prosty)

 

1. Sensoryczny - zbudowany z prepregów węglowych, a więc materiał i właściwości podobne do blanków. Dzięki temu wiernie przenosi każdy sygnał z blanku wzmagając czułość. Wiadomo, że sygnał (fala) najlepiej i bez zniekształceń rozchodzi się w tych samych ośrodkach, a im wyższy moduł sprężystości, tym mniej jest tłumiony, i przenosi wyższe częstotliwości. Mocowany bezpośrednio do blanku na tulejach z włókna węglowego, nie ma więc „izolacji” blanku od uchwytu.

 

2. Kompaktowy - jako kompletna rękojeść zespolona z uchwytem kołowrotka nie wymaga gripów itp.

 

3. Ultralekki - w zależności od wielkości i przeznaczenia może ważyć od około 14 g do 20 g. Gdzie 14 g nie jest granicą możliwości, to standardowy uchwyt, doświadczalne uchwyty ważą mniej zachowując pełną funkcjonalność.

 

4. Ergonomiczny - forma dopasowana do kształtu zamkniętej dłoni, bez pierścieni, gwintów, progów, schodów i innych „uwieraczy”. Konstrukcja komory stopki kołowrotka i zamka zoptymalizowana pod kątem jak najlepszego licowania stopki kołowrotka z powierzchnią uchwytu. Wszystkie uchwyty spłaszczone bocznie- owalne, Delfin i „Czółenko” „podcięte” w górnej tylnej części. Dzięki temu nacisk równo rozkłada się na większej powierzchni dłoni, nie kumuluje się na grzbiecie.

 

5. Ciepły - z racji małej ilości żywicy i cienkich ścianek ok. 0,8mm prawie natychmiast uzyskuje temperaturę dłoni.

 

6. Suchy - przez wytłoczenie nadmiaru żywicy z powierzchni w procesie produkcji, uchwyt uzyskuje fakturę i cechy „suchej” tkaniny o grubym splocie. Chropowaty, lekko szorstki, ale przyjemny. Lepiej nie potrafię tego wytłumaczyć, to trzeba pomacać. W czasie deszczu, czy upału kiedy dłoń się poci, nie ma uczucia ślizgania typowego dla plastiku czy lakierowanego materiału. Chropowata powierzchnia powoduje dobre odprowadzenie wody, którą wyciska dłoń, i zapewnia dostęp- wymianę powietrza.

 

7. Najlepsze - ustawiony pod kątem względem osi blanku. Dało to możliwość zbrojenia w takim systemie. Zmiana kąta jednocześnie odciążyła nadgarstek.

 

8. Adaptacyjny system mocowania do blanku. Uchwyt zakończony z obu stron tulejami, blank osadzony na grafitowych tulejach redukcyjnych lub „pod omotce” z nici węglowej (roving) przesączonej klejem dwuskładnikowym. Najnowsze wersje uchwytu w tulejach mocujących mają naddatek materiału, pomniejszoną średnicę wewnętrzną. W tym przypadku wystarczy rozwiercić tuleje do średnicy blanku w miejscu osadzenia i wkleić uchwyt bezpośrednio na blank. Tak więc blank połączony z tulejami uchwytu tworzy węzeł konstrukcyjny zdolny do przeniesienia znacznie większych sił i jednocześnie b. dobrze przewodzi sygnały z blanku na uchwyt.

Dołączona grafika

uchwyty „podcięte” w tylnej, górnej części, nacisk rozkłada się równomiernie na większej
części dłoni, nie na samym grzbiecie

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

Oczywiście ciągle pracuję nad optymalizacją kształtów wszystkich uchwytów, to co osiągnąłem mnie satysfakcjonuje, ale „apetyt rośnie w miarę jedzenia”.

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

różne kształty uchwytów które powstały w ciągu ostatnich dwóch lat

 

 

 

Dołączona grafika

 

Ciekawostka, obawiałem się, że ustawienie osi uchwytu pod kątem do osi blanku, ze względu na nawyki będzie problemem. Okazało się inaczej, ja „skalibrowałem” się automatycznie. Do tej pory też nikt, kto wziął taki kij do ręki nie zwrócił uwagi, że jest to problem, owszem wszyscy zwracają uwagę, że „jest jakoś inaczej”, nie stanowiło to jednak dotychczas dla nikogo problemu i nikt z tego powodu nie uznał, żeby to było wadą czy też było niepraktyczne.
Różnych pomniejszych funkcjonalności jest więcej, ale teraz gdzieś się zapodziały, na pewno gdyby to były jakieś wady, bardziej bym o nich pamiętał (no może nie żeby o tym pisać, ale na pewno by uwierały, musiał bym coś zmienić). Jeśli mi się coś przypomni kliknę o tym później, no bo kto nie lubi się chwalić.

 

Na razie wystarczy tej „auto-reklamy”, może napiszę trochę o „innych sprawach”. Zanim jednak zacznę rozwijać aspekty praktyczne związane z uchwytami i systemem Delta, trochę było na forum sugestii i domysłów które wymagają pewnego wyjaśnienia i sprostowania. Jednocześnie winien jestem wyjaśnienia „moich racji”. Wspólnie ze Zbyszkiem Kawalcem mieliśmy napisać o tym rozwiązaniu. Jednak ze względu na różne obiektywne zaszłości Zbyszek nie mógł się tym zająć i prosił żebym ja napisał „swoją wersję”. On kiedy tylko zdoła, opracuje i zamieści niezależnie swoją.

 

Wszystko o czym napisałem i będę dalej rozwijał, a dotyczy sposobu zbrojenia, jest wyłącznie moimi rozwiązaniami. Nigdy do tej pory nie wymienialiśmy się ze Zbyszkiem żadnymi doświadczeniami i uwagami związanymi ze sposobem zbrojenia, sposobem ustalenia spacingu itd. Po prostu kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy rozwiązania te były już gotowe, w moim odczuciu nie wymagały konsultacji. Poza tym nasza znajomość trwa krótko, było by mi bardzo niezręczne wypytywać o szczegóły, bez względu na pobudki. Piszę o tym tylko dlatego, że rozwiązanie to może wzbudzić wiele kontrowersji, mimo niezależnie osiągniętych przez nas bardzo dobrych wyników. Natomiast sam sposób, metodologia, w jaki ja je widzę i opisuję może zawierać błędy za które na pewno nie ponosi odpowiedzialności Zbyszek, to ewentualnie tylko moja głupota.

 

Od początku prace nad tym rozwiązaniem prowadziłem pod kątem zaspokojenia własnej ciekawości i potrzeb. Nie brałem pod uwagę wymogów marketingowych. Zdanie osób związanych z branżą RB a w zasadzie brak zainteresowania a także obojętny stosunek, w moim przekonaniu, często bardzo dobrych spinningistów, utwierdzało mnie w przekonaniu, że dziwna konstrukcja, bez względu na ew. wady lub zalety, jest nieakceptowalna i „niemarketingowa”. Gdyby nie Zbyszek, Jego zainteresowanie i entuzjazm dalej nie myślał bym o „upublicznianiu”. Efekt który osiągnąłem daje mi wielką satysfakcję, szczególnie jeżeli chodzi o walory użytkowe tego rozwiązania.

 

Jednocześnie gdyby nie zainteresowanie i zaangażowanie kolegi FRIKO, nie było by tych wypocin. Za dostrzeżenie i zrozumienie istoty rozwiązania, jednak przesłoniętego dziwnym wyglądem -WIELKIE UZNANIE, za motywację szczere DZIĘKI. Muszę przyznać, chociaż się wstydzę, gdyby nie Zbyszek Kawalec i przede wszystkim Friko, nie chciało by mi się prezentować tego rozwiązania. Jest dziwne i na pewno kontrowersyjne, godzi w wiele doktryn i aksjomatów. Mi ono służy bardzo dobrze, ja to mam, po co się bić i przepychać. Wstydzę się tego, konformizm i brak wiary w ludzi skutecznie powstrzymywały mnie przed dzieleniem się z innymi, mimo świadomości, że jednak niektórzy mogą być zainteresowani.

 

Oczywiście kuszące jest to, że ocena ludzi posiadających taką wiedzę jak społeczność j.pl , pasjonujących się rodbuildingiem, mi może pomóc. Ja jednak mam subiektywny stosunek i mogę nie wszystko dostrzegać. Jednocześnie przy tak obszernym i wieloaspektowym zagadnieniu łatwo jest się zapętlić, mogą umykać kwestie dla innych oczywiste. Podjąłem próby ilustrowania dalszej części tekstu zdjęciami. Jednak w mojej ocenie forma jest zbyt techniczna, zagadnienia na tyle ze sobą powiązane, że tworzą ciąg logiczny. Zamieszczanie zdjęć pomiędzy poszczególnymi zagadnieniami mogłoby przeszkadzać. Postanowiłem więc zamieścić je w formie galerii.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Wrócę do meritum ...
System Delta i uchwyty były opracowane przede wszystkim do metod jigowych. Tak więc najistotniejsze były; czułość, dynamika, redukcja masy, ergonomia. Praktyka potwierdziła inne korzystne cechy i dużą uniwersalność tego systemu Jeżeli kogokolwiek zainteresuje ta konstrukcja, po serii pytań i wyjaśnień zawsze pada konkluzja – dobrze, ale - Z TEGO NIE MOŻE LATAĆ! Zgodnie z moją teorią miało „latać”, testy na prototypie to potwierdziły, więc ja nie miałem nigdy większego problemu. Rozumiem natomiast konsternację i opór każdego, kto spotyka się z tym rozwiązaniem po raz pierwszy. Dlaczego wbrew ogólnie przyjętym standardom, doświadczeniom i logice nie jest tak źle, jak być powinno. Spróbuję to wyjaśnić, uważam, że nie są to zbyt skomplikowane zagadnienia, łatwo można prześledzić zależności które mają wpływ na zachowanie linki w czasie wyrzutu przynęty. Łatwo też można zweryfikować słuszność i prawidłowość moich założeń, lub jej brak.
Jak wspomniałem już wcześniej, sposób zbrojenia Delta opiera się na skróceniu wolnej przestrzeni linki pomiędzy szpulą a przelotką kierunkową. Powoduje to inny tor biegu linki w przestrzeni między szpulą i tą przelotką. Linka pokonując mniejszą odległość nie jest w stanie pod wpływem siły odśrodkowej odsunąć się zbytnio od osi obrotu. To przekłada się na zdecydowanie mniejsze opory aerodynamiczne linki i redukcję siły odśrodkowej. Dzieje się tak dlatego, że odległość między miejscem uwolnienia linki, czyli szpulą kołowrotka, a przelotką kierunkową jest mniejsza. Więc siła odśrodkowa oddziałuje na krótszy więc i lżejszy odcinek linki.

 

Załóżmy, że prędkość początkowa nadana w trakcie wyrzutu takiej samej przynęcie jest taka sama w przypadku wędziska zbrojonego w każdy sposób. Więc linka ma taką samą początkową prędkość liniową w przypadku kiedy rozwijając się ze szpuli przesuwa się w kierunku przelotki po torze opisującym w przybliżeniu wrzeciono o maksymalnej średnicy około15 cm i długości 65 cm i kiedy biegnie po torze w przybliżeniu opisującym kształt wyoblonego na końcu walca o średnicy 10 cm i długości 45 cm. Wielkości te przyjąłem oczywiście jako przybliżone żeby przedstawić zależność. Jeżeli ta sama linka biegnie z taką samą prędkością liniową to w przestrzeni między szpulą a przelotką z różną prędkością obwodową, opory powietrza są inne (opór aerodynamiczny = powierzchnia czołowa razy prędkość do kwadratu razy współczynnik CX taki sam- taka sama linka). Obwód figury jaką opisuje tor linki jest inny a więc i prędkość obwodowa jest inna (przykładowe 15 cm średnicy daje odwód 47,1 a 10 cm średnicy obwód 31,4 cm). Linka kiedy rozwija się ze szpuli i jest przesuwana w stronę przelotki biegnie po linii spiralnej- obraca się, a długość linki między szpulą i przelotką stanowi powierzchnię czołową obracającej się linki względem otaczających ją mas powietrza. Powierzchnia ta jest oczywiście inna dla linki przemierzającej odległość 65 cm i 45 cm. To samo dotyczy siły odśrodkowej, zależy ona od masy, prędkości do kwadratu i wielkości promienia jaki tworzy obracająca się linka do osi obrotu. Jeżeli linka biegnie po torze spiralnym o średnicy maksymalnej 15 cm na długości 65 cm z taka sama prędkością liniową jak po torze o średnicy 10 cm na długości 45 cm to prędkość kątowa (prędkość z jaką wiruje linka) i masa obracającej się linki są różne, a więc siła odśrodkowa też jest różna. Mamy więc korzyść.
Oczywiście w przypadku zmniejszenia odległości między szpulą i przelotką kierunkową zachodzą też zjawiska niekorzystne. A więc, na pewno linka biegnąc po torze spiralnym w klasycznych rozwiązaniach więcej siły pędu redukuje pod wpływem oporu aerodynamicznego. Odbywa się to w sposób bardziej płynny niż kiedy siła pędu redukuje się na pierścieniu przelotki. Żeby łatwiej zobrazować, przestrzenny przebieg linki sprowadzę do płaszczyzny, teraz linka ma przebieg fali. Sam nasuwa się wniosek, że aby nie zwiększać strat, ustawienie odległości przelotki kierunkowej względem szpuli nie jest dowolne. Poprawną jest odległość dla przelotki kierunkowej od szpuli około 3-ech obwodów rantu szpuli. Następnym, dla nas korzystnym zjawiskiem, jest „zgaszenie” drgań linki jak najszybciej. Uważam, że nie muszę tłumaczyć jakie to ważne, linka biegnąc łagodnie przez światło pierścieni przelotek generuje najmniejsze straty energii nadanej przynęcie. Żeby to osiągnąć, ważne jest ustawienie drugiej przelotki, która u mnie najczęściej jest „chokerem” a najkorzystniejsza dla niej jest odległość około 1 obwodu szpuli od pierścienia przelotki kierunkowej, czyli 4 obwody od rantu szpuli. Poza tym w zasadzie reguł nie ma. Może poza jedną, dalej jest tunel a w nim najlepiej kiedy rozstaw przelotek nie przekracza 17- 18 cm.

 

Uważny obserwator na pewno już zauważył, że;

  • nie jedna przelotka stanowi o poprawnym działaniu a kilka właściwie oddalonych od rantu szpuli i wzajemnie od siebie
  • jeżeli chcemy zredukować wartość siły odśrodkowej i „zgasić” rozchwianą linkę jak najszybciej, rozmiar przelotek nie powinien być zbyt duży
  • istotna jest wysokość przelotki kierunkowej tak aby na przedłużeniu osi szpuli centrował się jej pierścień
  • rozwiązanie to jest mniej wrażliwe na średnicę szpuli, której wielkość zawsze ma związek z zasięgiem rzutów.
„Zgaszenie” linki jak najwcześniej jest bardzo korzystne również z tego powodu, że rozchwiana linka uderzając o przelotki część energii przekazuje szczytówce. Więc ta dłużej „gaśnie”. Jednocześnie zanim zgaśnie, „szarpie” linkę, przyspiesza i zwalnia jej bieg. Wzajemnie się napędzają, więc klasyczne sprzężenie zwrotne, energii na te harce musi dostarczyć przynęta.

 

Podsumowując, nie jest to system stworzony do zwiększenia odległości rzutów, nie takie były założenia, przynajmniej w moim przypadku. Miał dać i dał inne korzyści, jednak, dowiodły tego próby praktyczne, osiągane odległości są dobre porównując do dotychczas stosowanych rozwiązań.

 

Po tych wyjaśnieniach, myślę, że mogę przejść dalej...
Czule zacznę o czułości. Nie ukrywam, jest to jeden z moich „koników”, więc jak miał bym o tym mówić. Szukam wzrokiem czy coś nie „pogoniło”, jakieś mewy zbierają drobnicę itp. kontrola przynęty wtedy tylko na czucie. Mocniej wieje- jeżeli już- może poczuję na pewno nie zobaczę, słońce w oczy, łowię o zmierzchu czy w nocy- wiadomo. Jestem kinestetykiem więc kiedy zestaw dostarcza więcej sygnałów „lepiej widzę” i na pewno mam poczucie pełniejszej kontroli, w moim przypadku reakcja na bodźce czuciowe jest dużo szybsza. Czucie jest dla mnie bardzo ważne. Tutaj nieocenione usługi oddaje uchwyt, transmisja sygnałów- nie potrafię porównać do znanych mi konstrukcji, pomaga sposób zbrojenia niskie i małe przelotki aż do końca- mniejsza bezwładność, lepsza transmisja z linki na blank. Nie wspomnę o tym, od kiedy łowię na te uchwyty, co ja na początku zacinałem.

 

Dynamika - zbrojenie Delta dzięki małym i niskim przelotkom ułożonym na większej części blanku; zmniejsza bezwładność, stabilizuje blank, zmniejsza siły skrętne, przesuwając wypadkową sił z linki w kierunku uchwytu wzmacnia blank i robi „płynniejszym”. Uchwyt i dolnik też, przez redukcję masy zmniejsza bezwładność całego zestawu.

 

Progresja - przelotki rozłożone na większej części blanku, oprócz jednej, wszystkie mogą być jednakowej wielkości. Pozwala to swobodnie kształtować obciążenie blanku, ustawia się je tam gdzie „chce” blank, albo tak by blank zmienił charakter według naszych założeń. Blanki fast w czasie prowadzenia przynęty oczywiście zachowują się jak fast, jednak pod większym obciążeniem, na przykład podczas holu, można w znacznym stopniu zmienić charakterystykę ugięcia. Inny rozkład obciążeń na blanku oczywiście zawsze przekłada się na inne zachowanie pod większym obciążeniem. W czasie wyrzutu przynęty też.

 

Moc blanku - zagadnienie złożone. Zmiana mocy blanku poprzez zbrojenie- pojęcie kontrowersyjne. Jednak w kontekście zbrojenia w systemie Delta należałoby, mimo kontrowersji, poruszyć ten temat. Należy przyjąć jakieś założenia. Jeżeli na określonej części blanku zmieniamy rozstawienie przelotek, zmieniamy charakterystykę ugięcia. Jeżeli na tym samym odcinku blanku zmieniamy ilość przelotek, inaczej wykorzystujemy nominalną moc blanku. Wtedy możemy mówić o pozornej zmianie mocy blanku. Moc blanku jest wielkością realną w przypadku podparcia blanku w wyznaczonym punkcie i obciążenia go w wyznaczonym punkcie. Moc blanku w wędce zaczyna być wartością umowną i jest realnie zależna od punktów przyłożenia siły. Jeżeli punkty przyłożenia siły przesuniemy poza przyjęty przez producenta obszar obciążenia blanku możemy mówić o wzroście mocy blanku. Oczywiście w systemie Delta istnieje spora swoboda w rozstawieniu przelotek i wymóg przesunięcia ich w kierunku rękojeści. Jednocześnie ilość przelotek nie może być zbyt mała, może spowodować to wtórne rozchwianie linki w czasie wyrzutu przynęty. Z powodu szybkiego gaszenia linki w początkowym jej biegu, nie powoduje dodatkowych dużych strat, jeżeli użyjemy większej liczby przelotek.

 

Redukcja wagi - system Delta czyli małe przelotki, poza jedną- kierunkową, która jest bliżej rękojeści i zgodnie z założeniami powinna być mniejsza. Rękojeść z uchwytem najcięższa 20g . Ustawiona pod kątem do osi blanku, to zmniejsza kąt nadgarstka, odciąża go ale też „zwiększa” odległość dłoni od łokcia. Ewidentną korzyścią jest to, że dolnik można wydłużyć o ok. 2cm bez utraty operatywności i funkcjonalności, ciągle nie jest dłuższy od przedramienia. Nadal nie wystaje poza łokieć. W ten sposób ubywa dużo korkogum itp. a balans jest zachowany. Tutaj znowu zastrzeżenie – podkreślam dlatego, że wiele razy z tym się spotkałem, a nie mogę się z tym zgodzić. Nie chodzi tu o słabe łokcie. Występują zależności; masa- czułość, masa- bezwładność. Masa absorbuje energię kinetyczną, czyli słaby sygnał delikatnego brania „znika”. Niska masa i ergonomia uchwytu to swoboda i lekkość chwytu, łatwość operowania zestawem, nie spinamy dłoni i całej ręki. Czyli nie ma większego znaczenia ile mamy siły (każdy ma ile ma) , im cięższy przedmiot i mniej wygodny uchwyt, tym mocniej, sztywniej trzymamy, traci na tym finezja. A to, może nie mam racji i demonizuję, przekłada się na zachowanie przynęty i to jak ją „czuje” ryba, nie chodzi tu o słabe łokcie i wygodę a „tylko” o efektywność i możliwość łowienia kapryszących ryb, nie tylko tych które przy.......walą i praktycznie same się zapną.

 

System mocowania do blanku - uchwyt zakończony z obu stron tulejami z wewnętrznym stożkiem Morse'a, blank osadzony na węglowych tulejach redukcyjnych z dwustronnym stożkiem zewnętrznym, otwór wewnętrzny tulei dopasowuje się do średnic blanku w miejscach osadzenia, minimalnie na „minus”(-0,2-0,3mm) . Rozcina się tuleję redukcyjną ustawia na blanku i wciska na nią końcówkę uchwytu, w ustawiony na pierwszej tulei uchwyt wciska się drugą tuleję. Szczelina powstająca na rozcięciu sprawia, że w czasie zaciskania tuleja ma możliwość dokładnego dołożenia się do blanku. Całość oczywiście montuje się na klej. Ważne klej musi być elastyczny po utwardzeniu. Jest to szczególnie ważne kiedy blank ma ugięcie pełne, głębokie. Oczywiście każdy klej będzie trzymał ale twardy przy dużych obciążeniach będzie trzeszczał, strasznie frustrujące. Druga część tulei zaciskowej zakończona stożkiem który wystaje z uchwytu płynnie przenosi obciążenia z blanku na uchwyt (i na odwrót). Nie ma stromej krawędzi podparcia. Jest to o tyle istotne, że system Delta poprzez przeniesienie obciążeń w kierunku rękojeści (przelotki bliżej rękojeści), generuje dodatkową moc blanku, w niektórych przypadkach znaczną. Punktem krytycznym jest właśnie podparcie blanku w rękojeści. Stożki te jednocześnie pozwalają płynnie „wejść” omotką, która oczywiście jest tu konieczna.
Drugi równie skuteczny sposób mocowania polega na wyznaczeniu miejsca osadzenia przedniej tulei uchwytu na blanku, posmarowaniu w tym miejscu blanku klejem i nawinięciu na blank kilku warstw przesączonych klejem nici węglowej (rowing węglowy). Nawijając nić należy wstępnie formować stożek podobny do tego w tulei uchwytu. Kiedy grubość nawoju jest wystarczająca należy nacisnąć uchwyt na uformowany z nici stożek i ustawić uchwyt względem wyznaczonego wcześniej kręgosłupa. Nadmiar kleju wyciśnięty z nici podczas zaciskania należy usunąć, część nawoju wystającą z tulei uchwytu uformować w stożek, zabezpieczyć np. stretch folią. Blank przy tylnej tulei uchwytu posmarować klejem, nawinąć przesączoną nić węglową, upchnąć w tuleję uchwytu np. stępioną wykałaczką, zapałką itp. Nawinąć i upchnąć następną warstwę przesączonej nici, tak aż do wypełnienia tulei uchwytu z lekkim naddatkiem. Usunąć nadmiar kleju , uformować stożek i zabezpieczyć np. stretch folią. Pozostawić do utwardzenia kleju, oszlifować i spolerować.

Dołączona grafika

 

 

 

9- początkowa/końcowa część uchwytu zakończona tuleją ze stożkiem wewnętrznym
12- tuleja redukcyjna- grafitowa lub uformowana z rowingu węglowego 13- blank

 

Najnowsza wersja uchwytów ma nieco zmienioną konstrukcję. Tuleje którymi zakończony jest uchwyt mają cylindryczne, pogrubione do wewnątrz ścianki. Tuleje wystarczy rozwiercić do średnicy blanku, blank posmarować klejem i nacisnąć uchwyt. Zmiana ta jest podyktowana wymaganiami pracowni które jako pierwsze były zainteresowane uchwytami. Według opinii ludzi zawodowo od lat zajmujących się budową wędek, takie mocowanie jest wystarczająco stabilne, oczywiście jednocześnie znacznie łatwiejsze. Zmiana ta nie wyklucza sposobu montażu opisanego powyżej. Naddatek materiału pozwala wyszlifować stożki w tulejach mocujących i zamontować uchwyt tak jak poprzednie wersje. Wspominam o tym tyko dlatego, że według mnie bardziej skomplikowana wersja montażu zapewnia jednak większą stabilność.

 

Opisując konstrukcję uchwytu i jego cechy muszę napisać też o zasadzie działania zamka i dlaczego właśnie taka. Więc kiedy narodził się pomysł zrobienia uchwytu, wiedziałem, że stopka musi licować z rękojeścią, ale jednocześnie nie może być nakrętki- bo tak. Początkowo chciałem użyć śruby która będzie umieszczona w tunelu zamka i nie będzie miała kontaktu z dłonią. Ale uprzedzony do gwintów, wiedziałem jednocześnie, że każde sztywne ryglowanie stopki pod wpływem przeciążeń będzie się „układało” i luzowało. Pojawił się pomysł wykorzystania sprężyny, jako elementu uruchamiającego rygiel. Kiedy tylko przyszło mi to do głowy wiedziałem, że o to walczyłem. Od razu dodam, że jest to sprężyna ze stali nierdzewnej- kwasoodpornej. Stal nierdzewna (w tym sprężynowa)ma bardzo niską zawartość węgla, warunek niskiej reaktywności. Więc struktura krystaliczna jest dużo drobniejsza. W konsekwencji sprężystość jest mniejsza niż stali sprężynowych węglowych, jednak odporność na pękanie większa. Dodam jeszcze, że rygiel i komora skonstruowane są tak, żeby ich geometria zapewniała samoczynną stabilizację i osiowanie stopki kołowrotka, bez względu na duży luz montażowy. W zasadzie tylko taki kształt pozwala na zwiększenie luzu rygla w komorze zamka, nie mając jednocześnie wpływu na stabilność mocowania, złożoność konstrukcji, wzrost wagi ani na utratę ergonomii. Oczywiście duży luz montażowy jest konieczny, zapobiega blokowaniu rygla o ścianki komory przez drobne zanieczyszczenia.

 

Kwestie kontrowersyjne, które dla mnie są zaletami, ale dla innych może nie koniecznie...
Przede wszystkim muszę powrócić do kwestii zamka w uchwycie kołowrotka. Pojawiają się tu rozwiązania budzące wątpliwości co do zasadność stosowania. Z mojego punktu widzenia takie rozwiązanie jest optymalne, korzystne z wielu powodów.

 

Główne zalety to:
- wyeliminowanie nierówności uchwytu związane z połączeniami klasycznie stosowanymi, więc poprawa ergonomii
- w czasie skrajnych przeciążeń zestawu kompensacja sił przekraczających wytrzymałość uchwytu, w rozwiązaniach klasycznych zawsze wtedy dochodzi do luzowania stopki kołowrotka w uchwycie i konieczności dokręcenia nakrętki, w moim rozwiązaniu takie zdarzenia są automatycznie redukowane, rygiel pod naciskiem sprężyny samoczynnie powraca do położenia roboczego, świadomość tej cechy poprawia komfort łowienia
- ograniczenie przestrzeni potrzebnej na elementy mocujące kołowrotek i ich masy, więc redukcja masy uchwytu
- łatwość montażu kołowrotka do wędki

 

Największe wady to:
- mała stabilność połączenia kołowrotka w przypadku kiedy stopka odbiega rozmiarami od większości konstrukcji, ja się z taką stopką nie spotkałem, więc nie zostały uwzględnione jej specyficzne różnice wielkości i kształtu
- nietypowość rozwiązania, więc ewentualne obawy osób niemających wcześniej kontaktu z taką konstrukcją o jego stabilność, pewność mocowania,
- możliwość manipulowania opinią, mające na celu zniechęcenie do wykorzystania przez osoby zainteresowane, a nie mające fizycznego kontaktu z rozwiązaniem, więc osobistej weryfikacji funkcjonalności takiego uchwytu.

 

Ostatnią z wad wymieniam nie dla tego, że ja samoistnie uświadomiłem sobie takie ryzyko. Spotkałem się z tym, że ktoś rozważał możliwość zamontowania takiego uchwytu, jednak zrezygnował. Powodem była manipulacja, jakiej został poddany, przez „życzliwego znawcę” konstrukcji i zarazem „autorytet” w tematyce RB. Ja ze swojej strony jedynie staram się zachować obiektywizm. Nie traktuję takich wybiegów jako zagrożenie dla nieznanej, więc i tak niepopularnej konstrukcji. Jedynie budzi mój sprzeciw taka postawa, więc wspominam o tym aby inni mieli świadomość jakie podłoże mogą mieć skrajnie różne opinie o tym rozwiązaniu.

 

Istotną kwestią jest spacing. Dla mnie jest oczywiste, że system Delta jest bardzo elastyczny i może dać więcej, a konstruktorzy blanków z niezrozumiałych dla mnie przyczyn w ogóle nie brali go pod uwagę - więc tabelek brak. W moim rozumieniu największą wartością rodbuildingu jest możliwość dopasowania parametrów wędki do osobistych preferencji, pod konkretne potrzeby, przynęty, specyfikę łowiska. Własna interpretacja możliwości i „charakteru” blanku, wymagań łowiska, używanych przynęt, decyduje o rozmieszczeniu przelotek. Poza tym rozmieszczenie przelotek traktuję jako bonus, tutaj nie potrafię sobie odmówić. W ogóle w budowie kija jest to esencja i sama przyjemność. Jeżeli już mi się uda, i ładnie polakieruję omotki, to oczywiście się cieszę. Ale naprawdę jest to dla mnie istotne o tyle, że ma zabezpieczyć i utrzymać omotkę. Również ustawienie i wklejenie uchwytu czy gripów nie jest zajęciem pasjonującym, czy wyjątkowym wyzwaniem. Nigdy do tej pory nawet nie brałem pod uwagę zrobienia kija dla kogoś, więc estetyczny kompromis i minimalizm to.... naprawdę dobra wędka. Bo kij jest wtedy i tylko wtedy dobry, kiedy łowiąc o nim zapominamy, czy jakoś tak.

 

Myślę, że wielu kolegów też wybiera własny spacing, ale na pewno niektórzy potraktują to jako wadę. Rozumiem, że mogą z tym być nawet problemy. Ale w końcu gdzie my jesteśmy, od czego jest FORUM.

 

Bardzo istotną i jednocześnie bardzo kontrowersyjną kwestią jest estetyka samych uchwytów. Ja oczywiście niedostatki dostrzegam, chyba każdy kto oglądał to rozwiązanie zwracał na to uwagę. Czuję się zobowiązany wyjaśnić przyczyny takiego stanu rzeczy. Otóż od kiedy zacząłem myśleć o tym rozwiązaniu, nadrzędna była funkcjonalność. To poprawa parametrów technicznych była motorem wszystkich działań. Estetyka na tyle, na ile to możliwe. Do miejsca w którym nie koliduje z funkcjonalnością. Dla mnie jest oczywiste i niepodważalne, uchwyt musi być suchy, ciepły i szorstki, konieczne jest usuniecie nadmiaru żywicy i wyeksponowanie faktury materiału, „suchego” włókna węglowego. Niestety wtedy powierzchnia jest matowa i częściowo traci swoiste piękno materiałów węglowych. Spotkałem się już z polerowaniem tych uchwytów, efekty są dość ciekawe. Warto jednak zwrócić uwagę, powoduje to spore osłabienie ścianek uchwytu, pociąga ryzyko uszkodzeń. Można, po zabudowaniu na wędce uchwyt polakierować, wizualnie dużo zyska. Uważam jednak, że traci funkcjonalność, staje się śliski i zimny. Mimo, że wykończenie powierzchni jest krytykowane, chociaż technicznie było to największym wyzwaniem i nadal przysparza problemów, tak je wykonuję. Wiem, że sam sobie piętrzę trudności i w ten sposób być może zrażam innych do tego rozwiązania, jednak uważam, że tak jest stanowczo lepiej. Zawsze przecież można sprawdzić funkcjonalność a później polakierować lub zlecić np. pracowni.
Wspomnę dla porządku o pewnych cechach uchwytów, nie jest to wybieg z mojej strony mający odwrócić uwagę, jedynie chcę podzielić się spostrzeżeniami. Praktyka dowodzi, że w miarę intensywnego używania uchwyt poleruje się samoczynnie i zyskuje estetyka, nie tracą na tym walory użytkowe. Powierzchnia nadal jest przyczepna. Efekt taki trudniej jest osiągnąć w fotelu. Nad wodą, w warunkach naturalnych, dłoń ma kontakt z zanieczyszczeniami i wilgocią. Te czynniki wspomagają proces. Wyeksponowane na zewnątrz włókno węglowe ma inne właściwości od materiałów powszechnie stosowanych na uchwyty. Twardość włókna jest nieporównywalna nawet z metalem. Sprawia to, że Delfin nie rysuje się zbyt łatwo. Proces starzenia przebiega inaczej jak w przypadku lakierów, korków, pianek, tworzyw sztucznych. Nie wyciera się, nie wykrusza, jedynie stopniowo poleruje. W zasadzie trudno to nazwać starzeniem, raczej dojrzewa. Oczywiście ma wady. W przypadku zbyt dużych przeciążeń nie rozciągnie się, nie zamortyzuje. W skrajnych przypadkach, np. nadepnięty, prawdopodobnie pęknie.

 

Zdaję sobie sprawę, że system ten ma wady. Wadą jest choćby „dziwny” wygląd który na początku „gryzł” mnie w oczy. Szczególnie ta „subtelna symetria” w stopniowaniu wielkości przelotek (siła stereotypów, taki dziwoląg nie może być dobry) , mało miejsca na indywidualizm (ozdobne pierścienie, gripy itd. których nie ma gdzie włożyć) . Poza tym do takiej surowej, grafitowej konstrukcji nie wszystkie „świecidełka” pasują. Nabijanie nimi masy przy uzyskanych parametrach, też niekoniecznie. Dla mnie- jak bolid F1 z przyczepką. Oczywiście gusta nie podlegają dyskusji a każdy ma inne preferencje i priorytety.
Do wad trzeba zaliczyć to, że uchwyty nie są „idealne”, szczególnie na styku łączenia dwóch części, jest widoczna spoina. Kłania się praktyka, tej jeszcze trochę brakuje. Przetwórstwo materiałów węglowych jest tematem tabu. Nie ma tradycji i doświadczeń z których można skorzystać. Technologia wymusza tą spoinę, a ona zawsze, nawet najlepiej wykonana, będzie budzić zastrzeżenia.

 

Dużą wadą jest to, że materiał uchwytu (prepreg węglowy) ma dużą sztywność i twardość. Może to powodować przy montowaniu i wyjmowaniu kołowrotka z uchwytu rysowanie lakieru na stopce. Do wad dołożę i to, że uchwyty „preferują” ułożenie dłoni w sposób klasyczny tj. nóżka kołowrotka 3/2 lub 4/1 palec, nie wymuszają, ale jednak. Pewien Kolega (serdecznie pozdrawiam) ma niezbyt powszechnie spotykany chwyt wędki. Całą dłoń układa przed stopką. Twierdzi, że na Delfinie również taki sposób trzymania jest wygodny.

 

Mogę przyznać, jest wadą ograniczona przestrzeń komory stopki kołowrotka. Do tego uchwytu pasują tylko standardowe stopki „słodkowodne”, czyli max. szer. 15.3mm , max. długość 63mm. Wspominam o tym bo znalazłem kołowrotek- długość stopki 68mm? Ciąć, albo uchwyt specjalnie dostosowany (to niewielki problem, ale wtedy nie będzie trzymał dobrze standardowych stopek). Również popularny Slammer, szerokość stopki bodajże 15,8 mm, niestety bez pilnika nie będzie kompatybilny. Na pewno nie jest też zaletą to, że system ten najlepiej działa sparowany z kołowrotkiem o określonej wielkości szpuli (stożek tworzony przez linkę). Zmieniając kołowrotek na mniejszy nie rzutuje, ale na znacznie większy już może.

 

Oczywiście nie jest wadą samego systemu, ale da się uzbroić tak, że działa źle. Newralgicznym i sprawiającym najwięcej problemów miejscem jest na pewno „węzeł” przelotka kierunkowa- choker. Oczywiście dotyczy to optymalnego zejścia linki na przelotkę kierunkową i wpływa na uzyskiwane odległości, nie rzutuje na pozostałe parametry.

 

Czyli- nie ma róży bez kolców, albo jak kto woli, konstruktor -dureń- zawsze coś musi sp.......

 

Ma on jednak zalety (system Delta, nie konstruktor), które pozwoliły mi nie zwracać uwagi na powyższe. Możliwości jakie daje ten system zbrojenia ciągle mnie zaskakują. Tylko brak czasu nie pozwala na eksperymentowanie. Gdyby uzbroić to tak, albo …... , ile da się jeszcze wycisnąć? A system jest bardzo elastyczny, daje możliwości, to może potrwać.

 

Dla tego cieszę się, że „zderzyłem” się ze Zbyszkiem. Jego wiedza i „głód poszukiwania nowego” bezwzględnie pomogą. System Delta jest niezależnie dziełem Zbyszka Kawalca. Jeżeli zaś chodzi o doświadczenie Zbyszka w materii zbrojenia, cóż ja o zbrojeniu mało wiem, ale chyba tyle, że mogę mieć zdanie na temat umiejętności Zbyszka, szacunek! Tak więc myślę, że osobiste zaangażowanie Zbyszka w rozwój tego systemu wnosi wiele dobrego i z wielką ciekawością czekam na Jego „wersję”. Na pewno Zbyszek Kawalec najlepiej odda co „Mu w duszy gra”.

 

Muszę wyznać, że zaangażowanie każdego, kto zajmuje się budową wędek wnosi bardzo dożo w rozwój tej konstrukcji. Pominę aspekty techniczne. Uwagi, szczególnie krytyczne, dają mi bardzo dużo, zwracają uwagę na aspekty które ja pominąłem. Zainteresowanie jakie wzbudza to rozwiązanie wśród osób posiadających duże doświadczenie w budowie wędek podwaja motywację. Ja sam poznałem już w pewnym stopniu możliwości, zaspokoiłem potrzeby sprzętowe, częściowo ostygłem. Używam tego rozwiązania już ponad 4 lata. Entuzjazm Kolegi @woblerwz, jego kompetencje i zaangażowanie wniosły już bardzo dużo w rozwój tego rozwiązania.

 

Odkąd używam tego systemu poznałem go i zżyłem się z nim na tyle, że kiedy myślę- napisałem chyba o wszystkim co najważniejsze, do głowy przychodzi no przecież ... ale na tym kończę ten za długi wywód. Może w ten sposób uda mi się nie zrazić wszystkich, którzy wytrwali i dobrnęli aż dotąd.

 

Zdaję sobie sprawę, że wetknąłem kij (zbrojony w systemie Delta) w wielkie mrowisko. Cóż, żyje się raz a czasu szybko ubywa,więc czekam na konsekwencje, które na pewno będą poważne. Przekonany jednak jestem, że pomysł jest tego wart, żebym go bronił, a jeśli nie dam rady bronić, to chociaż przedstawił. Na pewno nie będę bronił siebie, bo nie warto, cóż, ja już dawno jestem stracony i na pewno się nie nawrócę. Mam zabawki które mi wszystko wynagradzają, wszak blanki i przelotki będą produkowane, resztę zrobię sam.

 

Pozdrawiam
JanuszD/2016




127 Komentarze

Zdjęcie
Kacper Kniaź
23 lip 2018 16:46
Delta to system zbrojenia, który często wymusza takie nietypowe(dla klasycznych spacingow) rozłożenie przelotek.
Nie masz czym się martwić [emoji4]


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Patrząc na ugięcie kija tez mi sie wydaje ze jest Ok i płynne ale wolałem podpytać.