Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


729 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

598 gości, 6 anonimowych

kondzio 77, Kokot, Bing, ubot, Voiteh, krystian91, Elatios, kamyk9, Goliat, bob74, maut, Google, jakub75, Piotrek6767, raptusxx, Umbra, migdau, robal28, Mariusz54, amalker, Luciano, andrutone, Sławek77, Tomsi, sebik, Acho, Alexspin, lukaszkosciukiewicz, ŁYSY0312, ichtiolog, nevis, jerban, BFS MONSTER, polyari, Robi, norbertz, Karpiu95, giniu666, Paweł Cieśliński, Dano., GarowyJK, asp, schindler, bartolo, Pisarz.......ewski Piotr, krzysztof1983, Forecast, tomspinn, krzk1234, Dziad Wodny, mattor, marek_elitka, Olsztynteam, cabage, piotrmar70, Bartek85, _Xo, artur.piwo73, Mawer, Darrek7474, rav_id, Maciej W., mateusz998, M@lini@k, didiunik, Szysz00nia, ZanderMajster, maciej smochy, ms80, wirwesku, Tomasz eS, qaya, Fishing Center, TOMIS1975, Songoku, karas1380, red_666, homax, DAMIR, luk_gda, henrik222, PatLove, siarq, uvex, Bolen30, JerryM, adis, bialy8227, albert, Czoper, Siup, russian80, PerchMaster, MatB, fireblood, mariuszwf, zorro69, wojtek_n, krystianOlsztyn, duży, Marecki1983, Tim, jacek.hetflaisz, BraWo, Biegus1, MarcinP, karbor111, Przemek SzN, Mundurowy, mishka, hotpoint, Peesx, marcin186, salmon1977, skius, SzczupakRzeczny, _hubercik_, Leszko, Felcyś, kacperek993, sslonio, BazyL, venom_666, Ferret, pablo23004, Kejkosz, AdiMWP


- - - - -

Operacja „HAUKI”* czyli „SZCZUPAKI - TURKU 2018”


Z Marcinem (@MarCinFin) znaliśmy się dotychczas tylko z forum tak jak większość z nas, zna innych forumowiczów …wyłącznie z korespondencji mailowej , na priv lub z kontaktów czysto handlowych. Jakie było więc moje zaskoczenie, kiedy pod koniec 2017-go roku przeczytałem w prywatnej korespondencji:… „może wpadniesz do mnie na ryby do Finlandii?”… Co? Jak? Gdzie? … „Normalnie”... „Mieszkam z rodziną w Turku i zapraszam na wiosenne wędkowanie”…. Burza mózgu, krótka rozmowa z żoną i jedyna słuszna decyzja: jadę! Pierwszy raz spotkaliśmy się z Marcinem osobiście na naszym, forumowym spotkaniu noworocznym w „Korsarzu”. To spotkanie tylko potwierdziło, że „nadajemy na tej samej fali”, a to jest chyba na takich kilkudniowych wyjazdach najważniejsze, bo wiadomo jak jest z rybami … będą albo nie, a dobra atmosfera być musi.
Jakże powoli płynęły miesiące do czerwca 2018. Na całe szczęście absorbowały mnie intensywne zakupy, przede wszystkim sprzętu. Lot samolotem nakazywał zaopatrzyć się w „sensowne” kijki w dwuskładzie (po co ja takich się pozbyłem?!) Kaliber bardzo mocny, mocny i średni (lekki mnie nie interesował, z takim nie jeździ się na archipelag!). Przynęty też w odpowiednich rozmiarach. Mój majowy wypadek na wodzie (pod wodą) spowodował, że w wielu przypadkach musiałem odtwarzać stan posiadania (jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy mi w tym pomogli).
Już nawet polowanie na ceny biletów i decyzja: kupuję teraz, potrafiła nieźle podnieść poziom adrenaliny. W pakowaniu sprzętu do samolotu, pomogło mi trochę doświadczenie z pakowania sprzętu na Ebro, ale i tak jest to wyczyn, a jaszcze do tego sprzęt musi być bezpiecznie i miękko spakowany … żeby się nie stłukł ( dzisiaj mogę polecić do bezpiecznego spakowania multików … kalosze piankowe).
Samolot do Turku mam 11-go czerwca z Gdańska więc pierwszym etapem jest podróż samochodem do Gdańska na nocleg do Pawła (@Gaweł, serdeczne dzięki dla Ciebie i Twojej dużo piękniejszej połowy za tak miłą gościnę).

 

Dołączona grafika

 

Z lekkim bólem głowy (chyba było za dużo Coli?!) i z małą przygodą, docieram na lotnisko

 

Dołączona grafika

 

Rozpoczyna się drugi etap przygody. Lot spokojny i krótki. Ledwo przeczytałem jakieś artykuły w prasie specjalistycznej o łowieni szczupaków – wiadomo, wiedzę trzeba pozyskiwać nieustannie i ją utrwalać, a już informują, że dolatujemy. Rzut okiem przez okno i …. o w mordeczkę! RAJ!!! Aż przypomniało mi się ulubione powiedzenie pewnej bliskiej mi osoby: toż to prawdziwy … „szeroki wachlarz alternatyw” … wędkarskich! Wychodzisz z domu, wsiadasz do łódki, wypływasz niedaleko i … wracasz za tydzień

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Turku wita mnie taką informacją

 

Dołączona grafika

 

Skandynawia!? Marcin już czeka. Szybka jazda do domu (sorki, szybka jazda w Finlandii to taka, aby tylko nie doprowadzić organizmu do zaśnięcia na poziomie komórkowym). Moja kwatera to królestwo Marcina, pilnie strzeżone przez jego kota

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Szybka przegryzka, składanie sprzętu. „Szybka” jazda na marinę po łódkę (dla mnie naprawdę super łajba) i ok 16-tej jesteśmy na szkierach.
Zapewne Ci, którzy dotrwali do tego momentu, odetchnęli z ulgą, że nareszcie przestałem opowiadać pierdoły i przejdę do sedna tematu. Myślicie, że napiszę: napływamy na pierwszą miejscówkę i w drugim rzucie, jak mi nie przywali wypasiony szczupak?! Otóż nie, ale daruję Wam opis trzech godzin pływania w przepięknych okolicznościach przyrody bez kontaktu z rybą. Dopiero po takim czasie mamy pierwsze brania i jest moja pierwsza ryba ze szkierów Turku

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Ryby nie są aktywne lub zmieniły swoje lokalizacje w stosunku do miejsc, które obławiamy. A przecież jeszcze nie tak dawno przynosiły Marcinowi fajne wyniki. Kombinujemy z przynętami

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Ostatecznie mogę powiedzieć, że na szkierach, najlepsze wyniki przyniósł mi „Cannibal” 15 (firetiger). Pierwszego dnia, trafiłem kilka szczupaków w tym pierwsze 80cm.
Pływaliśmy po szkierach, a jest tam naprawdę, gdzie pływać

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Trzeba je dobrze znać, lub posługiwać się dobrą nawigacją. Ja zapewne bez takowej nie znalazłbym drogi powrotnej do domu

 

Dołączona grafika

 

W tygodniu odnosiłem wrażenie, że w tym labiryncie jesteśmy tylko my, choć domków i przystani dla przepięknych łodzi nad brzegami jest tam multum. Jednak raz, natknęliśmy się na „wypasioną” jednostkę, ale i ona nie miała szans z łódką Marcina!

 

Dołączona grafika

 

Z rybami nie było „na bogato”. Padały pojedyncze sztuki 60-70cm (mniejszych w ogóle nie klasyfikowaliśmy) a kiedy 12-go nie mieliśmy nawet jednego kontaktu (ale dzięki temu wróciliśmy wcześniej do domu co ucieszyło wspaniałą żonę Marcina i jego dwóch super chłopków), Marcin zdecydował: jedziemy na jezioro Pyhäjärvi. Ogromna woda 20x10 km, oddalona od Turku ok. 60 km. Z batymetrii wynika, że jest to raczej płytki zbiornik 2,5-6m z jednym rowem do 16m. Woda otwarta. Mało wysp, a więc podatna na działanie wiatru, potrafi się rozkołysać. Marcin jeziora jeszcze dokładnie nie obłowił, ale „kto nie ryzykuje ten … nie łowi ryb”. Ruszamy 13-go (!) Kiedy jesteśmy już blisko jeziora, spotykamy przy drodze cztery łosie. Marcin powiedział mi, że jak mieszka już kilkanaście lat w Finlandii, łosie widzi po raz pierwszy! Czy to dobry znak?
Zaliczamy kolejny, oczywiście bezpłatny slip. Piękna pogoda i piękna panorama ogromnej przestrzeni przed nami

 

Dołączona grafika

 

Zaczynamy od trollingu aby spokojnie zobaczyć „co w wodzie piszczy”

 

Dołączona grafika

 

Optymizmem napawa nas fakt, że padają pierwsze szczupaki. Niestety kaliber nas martwi, takie pikuty w przedziale 60-70cm. Króluje mój killer, tajna broń (zapowiadałem to Marcinowi przed przylotem) „Sebile Acast Minnow” 16 w jedynym słusznym kolorze … srebro z błękitem.
Zanim dopłynęliśmy do kilku wysepek na środku wody, pogoda zmieniła się diametralnie. Sielska aura zniknęła. Zaczęło dmuchać (wiadomo co to znaczy na takim akwenie), znacznie się ochłodziło kiedy niebo zostało zasnute chmurami. Zaczęliśmy łowić z ręki. Marcin punktował

 

Dołączona grafika

 

I wiecie co Wam powiem? On naprawdę obchodzi się z rybami … delikatnie jak z dziećmi!

 

Dołączona grafika

 

Kiedy zobaczyłem „skalę” tej wody, stwierdziłem, że tutaj należy zmienić kaliber przynęt. „Cannibal” został w pudle. W ruch poszły przynęty minimum 20cm. Co do kolorystyki gum to już wiedzieliśmy, że najlepsze rezultaty przynoszą wszelkie tonacje fluo, żółcie i pomarańcze. Marcin zaczyna zdecydowanie SG węgorz. Ja trochę z uporem maniaka chcę przekonać szczupaki, że tylko perła z błękitem pod postacią SG Pig Shad 23cm, to jest to co mają lubić najbardziej, ale nie lubią (jeden szczupak 70cm to nie wynik). Dość szybko trafiam na klucz do sukcesu (może skromnego, ale zawsze) „Strike Pro Bandit Shad” 23cm kolor okoń 039! Ależ to pracuje! (przysięgam! Nie jest to lokowanie produktu ani tekst sponsorowany!!! niestety) Czułem tę gumę od samego początku, kiedy wpłynęliśmy na rozległy blat 3-3,5m, porośnięty „zdrowym” zielskiem na tyle gęstym, że była w nim drobnica i na tyle rzadkim, że dało się w nim łowić. To mój zestaw „gumowy” na ten i inne blaty w tym jeziorze

 

Dołączona grafika

 

To zestaw, który przyniósł mi wiele ryb

 

Dołączona grafika

 

w tym rybę wyjazdu: szczupak 105cm

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dla takiej ryby przyjechałem do Turku! Mocna, szybka, wściekła …pięknie podebrana przez mojego Kapitana. Zawsze twierdziłem, że w mojej rodzinie, 13-ty jest fartowny. Jezioro pozostało naszą baza do końca mojego wyjazdu. Nie padła kolejna metrówka, ale waleczne 70-80cm dawały wiele radochy choć irytująco działały na nas baaardzo długie przerwy w żerowaniu. Musieliśmy sobie jakoś umilać ten „bezrybny” czas

 

Dołączona grafika

 

Do domu wracaliśmy ok 23-ciej, czasami pod domem witani takim widokiem

 

Dołączona grafika

 

Kiedy wracaliśmy do mariny w piątek, 15-go, zaskoczyła nas widok takich łódeczek

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

„Zawodowcy” zebrali się na jedno z cyklicznych spotkań w ramach zawodów wędkarskich „Viehekalastuksen SM 2018” (prosta nazwa?)
Walczyli w sobotę … i połowili.
http://www.vapaa-aja...kalastuksen-sm/
Czyli w tej wodzie są zacne ryby (proście Marcina o tłumaczenie)
Sobota to mój ostatni dzień na rybach. Marcin już na starcie kombinował, jak by tu zapunktować

 

Dołączona grafika

 

Jednak przekonałem go, że warto wypłynąć na jezioro. W pierwszym rzucie na znanym nam blacie (nieskromnie nadmienię, że nazwaliśmy go „blatem BOBa 105”) na „Bandita” trafiam pierwszą rybę. Jednak postanawiam przetestować nie obłowiony zestaw z nową przynętą: Shimano Beast Master 240cm do 70gr oraz obrotówka Marcina (@marcinesz)

 

Dołączona grafika

 

To był strzał w dziesiątkę. W ciągu może 1,5 godz. zaliczam cztery ryby od 80 do 60 cm.

 

Dołączona grafika

 

Ostatniego dnia, łowię osiem ryb od 80 do 60cm. I pora rozpocząć ostatni etap, czyli podróż do domu. Marcin na tyle mi zaufał, że pozwolił poprowadzić łódkę w tym ostatnim spływie

 

Dołączona grafika

 

Pora na podsumowanie moich wyników: jedna ryba 105cm. 5 sztuk 80-83. Pewnie 10-15 szt. 70 cm. Reszta to 60+. W sumie ok. 30 ryb (mniejszych nie liczymy). Marcin nie zaliczył setki. Spadła mu pod burtą gruba 90-tka. Ogólnie złowił trochę mniej ryb ode mnie, ale to tylko z powodu, że ma klasę i zachował się jak prawdziwy, gościnny gospodarz.
O klimacie naszego spotkania nie będę pisał bo warte jest to oddzielnego artkułu, a i tak ktoś by powiedział: to niemożliwe, aby było tak super?! BYŁO!!! Było wszystko: rozmowy poważne o rybach i życiu. Śmiech taki, że wkładałem na siebie kamizelkę na wszelki wypadek. Była rodzinna, nieudawana atmosfera. Zero spinek, max luzu…poważnie!!!
Marcinie, przepraszam, że ta relacja jest taka subiektywna i bardziej ode mnie, ale tak mi w duszy zagrały wszystkie wspomnienia i emocje im towarzyszące.
Dziękowałem Ci z tę imprezę?! Żarcik, oczywiście że tak, ale uczynię to jeszcze raz z przyjemnością. Pozdrów „dyrektorową” i małe „dyrektorki”

 

PS w pewnym momencie odkryłem drugie oblicze Marcina:
1. Świetny wędkarz, kolega i gospodarz
2. Super mąż, ojciec i naukowiec (tego wątku nie rozwinę bo to prywatna sprawa Marcina)
Zobaczcie sami i przyjrzyjcie się „portretowi” Marcina

 

Dołączona grafika

 

*Hauki to szczupak po Fińsku.




30 Komentarze

...nikt nie jest doskonały ;)  :)

    • MarCinFin lubi to

Artykuł pojawił się w czasie meczu reprezentacji i idę o zakład, że wśród użytkowników j.pl miał lepszą poczytność niż mecz oglądalność :)

Ja przynajmniej skupiłem się na relacji z Finlandii. Dzięki, @BOB1!

    • BOB i MarCinFin lubią to

Choć łowienie szczupaków to nie moje klimaty  ;) , to Robercie z tego artykułu bije pełen entuzjazm, wiara, zaufanie do człowieka. Ładnie i zgrabnie to wszystko opisałeś, jednocześnie dobrze przy tym bawiąc się. Bardzo fajną przygodę opisałeś. :)  

Zdjęcie
marcinesz
29 cze 2018 14:20

Super wyprawa i artykuł. Nie tak łatwo bowiem choćby najfajniejszą wyprawę równie interesująco opisać.

I dziękuję za dobre słowo o naszych (moich i @Zanderixa) Zayebarkach, czyli dużych wirówkach :).

    • BOB i MarCinFin lubią to

Muszę tutaj dodać, że blachy Marcina nabyłem drogą kupna jak każdy to może zrobić a ich skuteczność jest faktem!

Ważne informacje dla zainteresowanych: blachy o wadze 20-kilka gram fajnie latają. Listek bliski "long" nie stawia przesadnie dużego oporu a więc nie katuje człowieka i sprzętu. Na wodzie 3m można bez problemu poprowadzić tak 0,5m pod powierzchnią jak i w połowie wody w bardzo flegmatycznym tempie (szczupakom takie najbardziej odpowiadało). A co najważniejsze, duża paletka blachy pięknie odbijała zielsko nie zbierając go na kotwice a więc może tylko 5% przeprowadzeń było zmarnowane rzez zaczepy. Do tego duża, odporna na sól kotwica ... na płytka wodę nie potrzeba niczego innego :)

    • Dokuś, szczupak1 i MarCinFin lubią to