Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

- - - - -

Od pierwszego wejrzenia


I

 

”Początek”

 

Kiedy stał na przystanku przebierając z nogi na nogę z powodu przenikliwego zimna, nieodparcie czuł na plecach spojrzenia przyglądających mu się z niezwyczajnym zdziwieniem ludzi. Minus trzynaście, paskudny wiatr wdzierający się bezczelnie za kołnierz a ten z wędką stoi, pukała się pewnie „w duchu” w czoło większość z nich. Autobus ruszył, za kilka chwil jeszcze jedna przesiadka do pekaesu i po niespełna godzinnej jeździe był już w innym świecie.

 

Dołączona grafika

Pierwsze pstrągi nie były zbyt okazałe, jednak jakże ważne

 

Śnieg skrzypiał pod nogami kiedy w bezkresie bieli starał się odnaleźć ciemną, wijącą się wśród pól niewielką wstęgę. Niewielką rzekę z piaszczysto żwirowym dnem którą zamieszkiwały ryby znane mu dotąd jedynie z artykułów zamieszczanych w kolorowej prasie wędkarskiej które to z pasją wówczas przeglądał.

 

Dołączona grafika

Zdziwiony pstrąg a po drugiej stronie obiektywu szczęśliwy wędkarz

 

Dołączona grafika

Cóż że niewielki, za to jaki piękny

 

Czuł wyraźnie przyspieszone tętno, podniecenie i ekscytacja mieszały się w żywym tańcu. W plecaku niewielkie pudełko z kilkoma własnoręcznie wystruganymi woblerami w naturalnych barwach pozwalało snuć jakieś nadzieje na kontakt choćby z jednym mieszkańcem rzeki. Do tej pory temat znał tylko w teorii, otwierała się więc przed nim nowa księga którą tak naprawdę będzie musiał zapisać po swojemu. Poskładał zbyt mocny jak na tę wodę spinning, pękaty wobler w odcieniach żaby ścierniskowej pacnął o wodę kilkanaście metrów niżej, blisko burty otulonej czapą śniegu. Ze średnicą żyłki również nieco przesadził, dlatego rzuty dalekie były od idealnych. Przyzwyczajony zresztą do dużo większych rzek, dość komicznie próbował podać przynętę „spod siebie”, ruchem tak typowym dla tego typu kameralnych podchodów.

 

Dołączona grafika

Oko w oko

 

Dołączona grafika

Spokój zimowej rzeki

 

Dołączona grafika

O tej porze mają na sobie pełno pijawek, warto je usunąć nim wypuści się pstrąga

 

Jednak w tym momencie przygnany co dopiero na studia do odległego miasta, takimi detalami niespecjalnie się przejmował. Ważne, że miał na wyciągnięcie ręki kilka rzeczułek w których żyły One, reszta z czasem miała przyjść sama.
Kiedy buty zaczęły wpuszczać do środka rozpuszczony śnieg zrozumiał, że do następnej wyprawy trzeba będzie się nieco lepiej przygotować. Najbliższy autobus dopiero za godzinę, postanowił więc obłowić sumiennie ostatnie kilkadziesiąt metrów łąkowej prostki. Przez kilka godzin nie zaliczył żadnego kontaktu jednak zupełnie go to nie zniechęciło.

 

Samo przebywanie w nowym, absolutnie pięknym miejscu było wystarczająco przyjemne, pomimo dającego się coraz bardziej we znaki mrozu. Rzuty zaczynały wyglądać całkiem znośnie, nawet wobler wpadał do wody coraz ciszej. Kiedy znalazł się w niej po raz kolejny i przecinając środek rzeki wjechał w nieco głębszą rynnę nastąpił gwałtowny atak. Złoty błysk i energiczne szarpnięcie kijem były tak zaskakujące, że nie zdążył nawet zareagować kiedy pstrąg odbił się od wabika. Spory zawód jednak ważniejsze było to, że niemal jak na dłoni widział rybę w czystej, zimowej wodzie. Pomimo niewielkich jej rozmiarów był podekscytowany, bo przecież jest tu zaledwie kilka chwil i niemal się udało. Czas szybko minął i trzeba było wracać, jednak po tej lekcji już wiedział, czym wypełni się jego wędkarski kalendarz w najbliższym czasie.

 

Dołączona grafika

W takiej scenerii leczą się myśli, zwłaszcza podczas samotnych wypraw

 

Wracając patrzył na ośnieżone pola, co jakiś czas mógł jeszcze zobaczyć rzekę i aż trudno było się rozstać, tak wielkie wrażenie na nim zrobiła.

 

II

 

”Pierwsze poważne ryby”

 

Minęło kilka tygodni, bogatszy o niewielkie acz jakieś już doświadczenie znów znalazł się nad wodą. Pudełko uzupełnił kilkoma sporo mniejszymi woblerami, te które zrobił wcześniej sprawiały jednak wrażenie mocno przesadzonych jak na tak niewielką rzeczkę.

 

Dołączona grafika

W końcu jest, wychodzony i wypracowany

 

Dołączona grafika

Pod tą olchą mieszka pstrąg

 

Tym razem aura była łaskawsza, temperatura na lekkim minusie i lekko zachmurzone niebo nastrajały pozytywnie. Woda w rzece wciąż bardzo klarowna, do tego dość niska co nie ułatwiało podejścia do ostrożnych ryb. Zaczął od obławiania meandrów z pięknymi podmyciami, zwieńczonymi galerią starych olch. Serce biło szybciej kiedy zamykał kabłąk a niewielki wobler wychodząc powoli z piaszczystego wymiału chował się pod korzeniami sędziwego drzewa.

 

W samym dołku nic się nie wydarzyło i kiedy przynęta prowadzona bardzo powoli znalazła się może dwa metry od szczytówki, nie wiadomo skąd wyskoczyła ciemnozłota smuga i palnęła w nią bez zastanowienia. Pstrąg natychmiast zaczął kotłować się na powierzchni i z tego zaskoczenia „balonem” wylądował na brzegu. Ryba miała może trzydzieści centymetrów, ułożył ja delikatnie na siatce podbieraka i nie mógł się napatrzeć. Cóż mogło być tak wyjątkowego w tej niewielkiej rybie że aż tak duże emocje potrafiła rozpalić ?

 

Dołączona grafika

Czyż nie jest piękny ?

 

Dołączona grafika

Ten z kolei ozdobiony był czarnymi grochami

 

Dołączona grafika

Lampart

 

Feeria barw, ciemne złoto połączone z cytrynowo kremowym kontrastem okraszone czerwienią mniejszych lub całkiem pokaźnych karminowych kropek w białawych obwolutach. Jej gwałtowność i szalony temperament podczas walki. Do tego wszystkiego środowisko w którym bytuje oraz piękno tego co dookoła, co szybko uzależniało i niczym narkotyk zmuszało sięgać po siebie z coraz większą regularnością.

 

Dołączona grafika

Tylko rzeka, pstrąg i cisza

 

Dołączona grafika

Walczą do samego końca

 

Z szacunkiem i dużą ostrożnością uwolnił z dłoni swój skarb, przez moment poczuł sporą ulgę i coś na kształt dumy. Dopiął swego, dodatkowo na własnoręcznie wystrugany wobler więc czego mógł chcieć więcej. W tym momencie zupełnie niczego jednak z wyprawy na wyprawę apetyt rósł, zaczął rzeczywiście regularnie łowić pstrągi jednak wcale nie było łatwo skusić te większe i cwańsze do gadania, o czym po cichu marzył.

 

Dołączona grafika

Smoluch z płytkiej prostki

 

III

 

”Przełom”

 

Do dziś, choć minęło już sporo czasu został w głowie obraz kiedy to w końcu woda odwdzięczyła się za wytrwałość i masę godzin wydeptanych wzdłuż jej brzegów.

 

Dołączona grafika

Piękny hakownik z obleganego odcinka rzeki

 

Dołączona grafika

I jak tu się nie cieszyć ?

 

Dołączona grafika

Śliczna zimowa samiczka

 

Kilkucentymetrowa, gumowa żaba wędruje pod drugim brzegiem. Wpływa dyskretnie w okolice zakrzaczonej burty i kiedy muska delikatnie gliniaste dno następuje gwałtowny atak. Szybka kontra i lekko szmaragdowa woda rozbłysnęła żółto złotymi blikami. Pstrąg wykonał kilka młynków po czym starał się przykleić do dna by po chwili wylądować w podbieraku. Co za radość, serce chce wyskoczyć na zewnątrz a wszystko co dookoła na chwilę przestaje istnieć. Drżącymi rękami wyciągnął miarkę i choć dzisiaj tej wielkości ryby nie są dla niego czymś wyjątkowym, to wówczas przekroczone czterdzieści centymetrów było absolutnie magiczne.

 

Chciał w tym momencie podzielić się tą sytuacją z całym światem, zresztą w ciągu kolejnych kilku dni niemal mu się to udało, tak dużym było to przeżyciem. Natomiast na pewno usłyszeli jego okrzyki mieszkańcy okolicznej wioski.

 

Dołączona grafika

Przedwiośnie, dobry czas na pstrągi

 

Uzależnienie osiągnęło stan kliniczny i zaczęło mocno postępować. Zaczął poznawać coraz to nowych, świetnych zresztą pstrągarzy którzy bardzo często odsłaniali wiele tajemnic dotyczących tak przynęt jak i miejsc, gdzie były wielkie szanse na spotkanie słusznej wielkości ryby a ta stawała się coraz silniejszą obsesją która wyganiała go coraz dalej i w coraz to nowe tereny, przed czym zresztą w ogóle się nie bronił. Udoskonalał przynęty, sposoby ich podawania oraz samo podchodzenie do rzeki, co było kluczowe by nawiązać kontakt z największymi rybami.

 

IV

 

”Klub 50 + ‘’

 

Uwielbiał obławiać miejsca, które wiele osób omijało uznając za zbyt płytkie i mało z tego powodu atrakcyjne. Niektóre łąkowe odcinki jego ukochanej rzeczki takie właśnie były. Niby jakieś podmycia w brzegach, do tego piaszczyste muldy za którymi co jakiś czas tworzyły się nieco głębsze rynienki porośnięte moczarką. Kluczem było maksymalnie ciche podejście i dalekie rzuty, położenie przynęty musiało być perfekcyjne i praktycznie bezgłośne.

 

Dołączona grafika

Kapitalny samczur z łąkowego fragmentu rzeki

 

Było już przedwiośnie, rzeka niosła więcej wody o mętnawym zabarwieniu. W powietrzu w końcu wyczuwalne stały się zapachy i ten najbardziej charakterystyczny, rozmarzającej ziemi na który czekał z utęsknieniem. Sikorki świergotały radośnie przeskakując całą chmarą z drzewa na drzewo, dodając uroku samemu wędkowaniu. Ten dyskretny choć wyraźnie wyczuwalny sygnał nadchodzącej wiosny od lat jest stałą częścią pstrągowych wypraw i swego rodzaju triumfem przyrody, jej odrodzenia.

 

Dołączona grafika

Te barwy uzależniają

 

Dołączona grafika

Choć zimowo to bardzo gorąco

 

Szedł czujnym krokiem w górę rzeki podając lekkiego jiga pod niezbyt niegłębokie brzegowe podmycia. Złowił już tego dnia kilka niekoniecznie okazałych potokowców kiedy po kolejnym braniu woda się zagotowała a hamulec kołowrotka zmuszony był oddać nieco linki. Jasne, cytrynowe wręcz cielsko burzyło na powierzchni spokój tego dnia, wiedział że oto właśnie spełnia się jego małe marzenie i teraz trzeba zrobić wszystko, by szczęśliwie podebrać szalejącą rybę. Nie było to łatwe, odpasiona już naprawdę gruba samica uparcie utrzymywała dystans wykorzystując siłę swoją oraz nurtu. Co raz przewalała się przy podbieraku i chwila ta wydawała się wtedy nie mieć końca. W geście rozpaczy postawił wszystko na jedną kartę, dokręcił mocno hamulec i zdecydowanym ruchem przeciągnął niesforną panią do siebie a ta w końcu uległa. Dłuższą chwilę nie wyciągał podbieraka z wody pozwalając dojść jej do siebie, zmęczona była bardzo zresztą nie mniej niż on. Nie mógł się napatrzeć, tak piękne było to stworzenie. Miarka dobrze przekroczyła pięćdziesiąt centymetrów, samowyzwalacz kilka razy uruchomił migawkę aparatu po czym ryba na szczęście dość żwawo odpłynęła do siebie.

 

Dołączona grafika

Cytrynowo złota piękność

 

Dołączona grafika

Pstrągowy niezbędnik

 

Dołączona grafika

Niszczejący stary młyn

Ten młyn niestety niedawno się zawalił, zostało kilka fotografii i sporo wspomnień

 

Ten moment pamięta do dziś, ciężko go opisać słowami bo takie coś po prostu trzeba przeżyć by w pełni oddać to co dzieje się wtedy w głowie i sercu, emocje których zazwyczaj nie oddadzą żadne nawet najbarwniejsze opisy. To te chwile, które podczas samotnej zazwyczaj pstrągowej „tułaczki” zostają w pamięci na całe życie i najzwyczajniej w świecie uzależniają, podporządkowując sobie niejednokrotnie nasze życie prywatne czy zawodowe.

 

V

 

”Droga bez końca’’

 

Mijały lata a wraz z nimi wiele się zmieniło. Wiele pięknych i zasobnych w pstrągi kiedyś miejsc już nie istnieje. Na niektórych odcinkach jego ukochanej rzeki woda ledwie się sączy nagrzewając latem zbyt mocno, gdzie ślad po rybach rozmył się wraz z upływającym czasem.

 

Nie na wszystko mamy wpływ i choć nie raz łza zakręci się w oku, trzeba dostosować się do tego co jest. Zresztą chyba nie potrafiłby inaczej, to coś co zostaje na zawsze i nie pozwala tak po prostu odpuścić i wciąż wygania nad niewielkie rzeki w poszukiwaniu żywego złota.

 

Dołączona grafika

Czy można lepiej zacząć dzień ?

 

Dołączona grafika

Przerwa śniadaniowa podczas wyprawy z kumplem nad nieznaną rzekę

 

Dołączona grafika

Przyjaciel podchodzi wypatrzonego pstrąga

 

Zmiany na szczęście nie dotknęły wszystkich znanych mu miejsc w równym stopniu, są jeszcze rewiry w których nadal można, również dzięki uporowi i konsekwencji szukać swojej życiowej ryby.

 

Z tymi rekordowymi zawsze jakoś miał pod górę, niby świat liczb nijak się ma do świata ryb jednak i tutaj przekroczenie konkretnego wymiaru było i nadal jest czymś nobilitującym, swoistym ukoronowaniem dotychczasowej pstrągowej włóczęgi. Przez niemal dwadzieścia lat poznawania humorów tych przepięknych ryb złowił wiele naprawdę sporych lorbasów, czyli takich które przekroczyły pięćdziesiąt centymetrów, w niepisanym prawie pstrągarzy uznanych już za ”godne” uwagi. Jednak jest pewna liczba, która w pstrągowym światku zawsze wywołuje niemałe poruszenie. Jest nią liczba sześćdziesiąt, gdyż złowienie w naszych wodach takiego potokowca to w wielu przypadkach coś z kategorii rzeczy niemożliwych. Oczywiście bywają rzeki w których szanse takowe mocno wzrastają, takie miejsca te to jednak perełki których nie ma zbyt wiele na naszej mapie. Rzeki w których łowił i nadal ugania się za pstrągami poddane są ogromnej presji i co z tego, że mieszkają w nich naprawdę pokaźne ryby. Większość z nich jest na tyle nauczona przykrych doświadczeń, że złowienie takiego profesora to kwestia przypadku połączonego oczywiście z częstym pobytem nad wodą, jak pokazuje rzeczywistość doświadczenie często nie odgrywa tutaj istotnej roli.

 

Przygód z pstrągami z magiczną szóstką z przodu miał wiele. Zawsze brakowało odrobiny szczęścia, kilka naprawdę okazowych kabanów było już niemal w podbieraku jednak finalnie pozbywały się przynęty w szaleńczym i nie znoszącym sprzeciwu odjeździe. Potokowce tych rozmiarów to już mistrzowie strategii wykorzystujący w walce każde potknięcie wędkarza, niewielki luz czy zbyt długo trwający hol zwłaszcza przy słabo zapiętej rybie niemal zawsze kończy się porażką. Chyba właśnie ta ich przebiegłość oraz pewnego rodzaju mądrość jest przyczyną dla której często już niemłodzi pasjonaci potrafią w mocno niewygodnych okolicznościach nadwątlać swoje zdrowie tylko po to, by poczuć i zobaczyć na końcu zestawu wściekle walczące złoto.

 

Porażki z tymi największymi najzwyczajniej w świecie bolą, gdyż kontakty z „bykami”zdarzają się niezmiernie rzadko. Po każdej takiej sytuacji ma się wrażenie, że coś takiego więcej się już nie przytrafi i oto właśnie straciliśmy ostatnią szansę na spojrzenie w oczy króla z bliska. Jednak kiedy mocno w coś wierzymy i potrafimy się poświęcić, zza chmur w końcu wychodzi słońce.

 

VI

 

”To właśnie dziś”

 

Tego dnia nie miał zbyt wiele czasu na pstrągowe podchody. Kiedy mijał granice miasta było jeszcze ciemno, postanowił kilka godzin przed pracą dać sobie szanse odwiedzając kilka namierzonych wcześniej ryb. Był już czerwiec i nim dojechał nad rzekę zrobiło się jasno a ptasie trele wlewały się do głowy z każdej strony. Komary zazdroszcząc ptakom również obudziły się na dobre. Powietrze było rześkie i przyjemnie chłodne, wrzucił na siebie śpiochy, zmontował wędkę i jak zawsze z czymś co śmiało można nazwać małą euforią ruszył w kierunku rzeki. Jak zwykle kierował się w górę sprowadzając szarego jiga z prądem. Oddał może kilka rzutów kiedy spory garb zarysował się na powierzchni i podążył za przynętą, jednak zbyt mały dystans spowodował, że doświadczony i czujny potok odpuścił uciekając w popłochu. Serce jak zwykle w takiej sytuacji mocniej zabiło, jednak trzeba było iść dalej i szukać kolejnej żerującej ryby.

 

Zaliczył jeszcze jedno odprowadzenie niemal pod samą szczytówkę po którym postanowił przejechać na inny odcinek rzeki, zresztą została mu może godzina łowienia.

 

Wybrał miejsce które regularnie obławiane jest przez wiele osób i rzadko kiedy ryby chętne są tu do współpracy. Jednak przeważnie są to duże lub bardzo duże pstrągi i warto oddać tutaj choć kilka rzutów. Szybkie przeczesanie obiecujących dołków i rynien nie przyniosło żadnego kontaktu. Zatrzymał się w miejscu, gdzie z pewnością stał jakiś profesor. Z uporem oddawał rzuty powyżej dość głębokiego wlewu z nadzieją na konkretny strzał. Zazwyczaj nie obławia zbyt długo nawet tak obiecujących miejsc, jednak tym razem coś kazało zostać tu odrobinę dłużej.

 

Dołączona grafika

Wyśniony, w końcu jest mój

 

Dołączona grafika

Pan profesor w pełnej krasie

 

Kolejny rzut w punkt, jig przecina dołek i w lekkich podbiciach porusza się tą samą trasą kiedy coś z siłą małej lokomotywy go zatrzymuje. Szybka kontra i potężny samiec w odcieniach starego złota wykonuje widowiskowy kocioł na powierzchni po czym w sekundę nurkuje do dna, przy którym kreśląc wściekle iksy próbuje pozbyć się tkwiącego w pysku natręta.

 

Tym razem musi się udać, hamulec dokręcony na przysłowiowy beton i po kilku potężnych kotłach samczur podczas kolejnego zwrotu pakuje się prosto do podbieraka.

 

Od tego momentu wszystko działo się dużo wolniej, trzymając rybę w zanurzonym w wodzie podbieraku uniósł delikatnie jej pysk. Był ogromny i choć nie osiągnął jeszcze maksymalnych rozmiarów robił wielkie wrażenie. W jego oczach odbijało się wszystko to, czego do tej pory szukał przemierzając setki kilometrów pstrągowych rzek.

 

Profesor potrzebował dłuższej chwili żeby dojść do siebie, łowca czekał do ostatniej chwili aż ten zacznie mocniej wyrywać się z dłoni. W końcu pozwolił mu odpłynąć, pstrąg zrobił to niespiesznie zatrzymując się jeszcze na chwilę po czym ruszył dostojnie chowając się w rynnie.

 

Coś, co bez wstydu można nazwać wzruszeniem opanowało łowcę na krótką chwilę. Spełnienie, wędkarska radość połączona z lekkim niedowierzaniem przeplatały się nawzajem. Chwilo trwaj, pomyślał w duchu spoglądając czule na ukochaną rzekę dziękując po cichu za tych kilka minut, na które tyle musiał czekać … .

 

Koniec

 

Piotr Gołąb Lublin 2021

 

Artykuł bierze udział w konkursie "wygraj wędkę marzeń - sezon 2"




75 Komentarze

Zdjęcie
Rheinangler
29 gru 2021 07:16

Piotrze, znam roztoczanskie pstragowe rzeczki  ;)  Twoj tekst jest bardzo fajny i nie rob sobie rzadnych wyrzutow, jednak kazdy moze to co naskrobiemy roznie interpretowac, takie jego prawo, nawet jak odbiega to od intencji...

Slawek stara sie bardzo, albo po prostu jest (tez go osobiscie nie znam) inny niz ogol i takie jego dobre prawo :) Takie osoby zawsze wnosza do towarzystwa troche kublow zimnej wody gdy sie towarzystwo zagalopuje we wzajemnej adoracji. Czasem jest to woda otrzezwienia i wyrwania z chocholego tanca ale i czasem porcja irytacji. Ot taka ich wlasciwosc :) Dobrze ze sa tacy  ;)

    • Friko, Piotr Gołąb i Okonhel lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
29 gru 2021 09:20

Właśnie tak  :) Wszechogarniająca i równo wiejąca nędza wędkarskiego świata to wiatr w moje żagle. Korzystam.. i surfuję..

 

Widziałem na własne oczy jak 01 01 kultowy kultrednacz - bardzo wzorotwórczy - z dwoma akolitami mozolił się nad samicą stojącą na gnieździe. Bo wolno :)

Zdjęcie
HuchoTaimen
29 gru 2021 20:01
Slawek ma zapędy, żeby wszystkich i wszędzie ustawiać, kryształowo czysty pan. Szkoda, że samo hobby nasze nie ma niczego szlachetnego w sobie, a każdy świadomy wedkarz o tym wie. Nie jest to co prawda mordowanie byków na corridzie, czy strzelanie do dzików z dubeltowki, ale czy kaleczenie rybich pyskow dla krótkiej dawki dopaminy może być uzasadnione?
Zatem czy mówienie o lapaniu pstragow w zimie ma jakikolwiek sens? Rownie wielki jak rozprawy o łowieniu szczupaków w maju, czy sandaczy w czerwcu. Co więcej czy szwedzkie szczupaki w marcu lowic można, a czy niemieckie bolenie w styczniu?
Wszystko jest kwestia zdrowego rozsądku i tego zycze slawomirowi, najmundrzejszemu użytkownikowi jerkbait.pl.
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
29 gru 2021 20:27

Najmundrzejszy ci wyłoży.. ciesz się anonimie :) 

Każde bez wyjątku  zajęcie można sprymitywizować, nawet łowienie ryb potocznie zwanych szlachetnymi. Nawet na takiej pustyni jak polskie wody! Wędkarski świat ma w tym dzeile niebywała wprawę.. i gigantyczne parcie na ekran.. :)

Nie jest to wątek o SOBie  tylko o świetnym tekście Piotra. Oby takich więcej. Jedno co pewne to to, że wstydzić się i mieć zahamowania z powodu wpisu Sławka czy kogokolwiek innego mieć na pewno nie powinieneś :good:   

Nie jest to watek o Sławku i nie powinniśmy się jak zwykle poddawać jego, często pokręconej narracji. Natomiast wiem z autopsji, że zderzenie się z jego światokolorowąprasowo fobią wzmacnia nas na tym forum w relacjach z prawdziwymi oszołomami :D  :D  :D

Zdjęcie
Rheinangler
30 gru 2021 06:16

Robert ma racje,- to watek o tekscie Piotra i zostanmy przy tym. Polajanki czyjegokolwiek "takiego sobie" wpisu maja taka sama wartosc jak owy wpis...

    • Friko i BOB lubią to
Zdjęcie
HighRider
30 gru 2021 08:45

Psy szczekają, karawany jedzie dalej...

    • Piotr Gołąb lubi to

Ludzie - co z Wami jest ? Ogłoszono konkurs na artykuł, Piotr napisał super tekst okraszony pięknymi, klimatycznymi fotkami i jeszcze ktoś się czepia ?
Zapraszam do wyszukiwarki - jest na forum dość tematów by wymieniać swoje poglądy, skakać sobie do oczu czy wykazywać wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.  Jak komuś się artykuły czy jakieś treści w nich zawarte nie podobają,  to w prawym górnym rogu monitora jest taki "krzyżyk", którego wciśnięcie myszką rozwiązuje wszelkie takie problemy. 

Czepiając się i zniechęcając autorów artykułów czy osób wstawiających relacje i zdjęcia, zabijamy to forum a większość tego typu miejsc w internecie padła już lub niewiele się tam dzieje, w dużej mierze przez takie czepianie się. 

Pozdrowienia dla wszystkich, którym chce się pisać, wstawiać relacje i dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem. 

Tekst mega Piotrek:)Moja historia z kropkami choć trochę krótsza to podobną mega fajnie się to czyta. Mistrz przez duże M.
    • Piotr Gołąb lubi to
Zdjęcie
wilczybilet
06 sty 2022 16:50

Ludzie - co z Wami jest ? Ogłoszono konkurs na artykuł, Piotr napisał super tekst okraszony pięknymi, klimatycznymi fotkami i jeszcze ktoś się czepia ?
Zapraszam do wyszukiwarki - jest na forum dość tematów by wymieniać swoje poglądy, skakać sobie do oczu czy wykazywać wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.  Jak komuś się artykuły czy jakieś treści w nich zawarte nie podobają,  to w prawym górnym rogu monitora jest taki "krzyżyk", którego wciśnięcie myszką rozwiązuje wszelkie takie problemy. 

Czepiając się i zniechęcając autorów artykułów czy osób wstawiających relacje i zdjęcia, zabijamy to forum a większość tego typu miejsc w internecie padła już lub niewiele się tam dzieje, w dużej mierze przez takie czepianie się. 

Pozdrowienia dla wszystkich, którym chce się pisać, wstawiać relacje i dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem. 

Otóż to, podpisuję się pod tym w 100%. Jak komuś coś nie pasuje w prawym górnym rogu jest wspomniany "X".

Sławku, nie psuj krwi...

    • Piotr Gołąb lubi to

Właśnie tak  :) Wszechogarniająca i równo wiejąca nędza wędkarskiego świata to wiatr w moje żagle. Korzystam.. i surfuję..

 

Widziałem na własne oczy jak 01 01 kultowy kultrednacz - bardzo wzorotwórczy - z dwoma akolitami mozolił się nad samicą stojącą na gnieździe. Bo wolno :)

A co robił Sławek tego 01.01. nad rzeką? Kilkaset kilometrów od domu? Spacerował i liczył gniazda? Dobrze wiesz i ja to wiem, że do pewnych wniosków dochodzi się po latach, więc nie krytykuj. Coś by się stało gdybyśmy w przypadku pstrąga wrócili do rozpoczęcia sezonu 01.04.? Jak to było kiedyś. Pisałem o tym na innym forum kilkanaście lat temu. Co z tego, że te "kwadratowe" z Poru i innych rzeczek biorą w styczniu? Biorą wszystkie. Te potarłowe wymoczki też. Nawet przy -15. Już mnie nikt nie namówi na takie łowienie pstrągów. Żaden argument, że biorą zimą i, że przepisy zezwalają.

    • Friko, MaleX i Piotr Gołąb lubią to

 Introdukcja pstrągów do nizinnych wód. To ci dopiero osiągnięcie - poprawianie natury. Gdyby były na nizinach to zapewne w nazwie miały by "strumykowy". A nie ma takich. Są potokowe - i potoki - górskie potoki to ich właściwe miejsce.

 

A artykuł oczywiście klasa:)

Romku. Jest raczej pewne, że potokowce żyły kiedyś w większości małych rzek i strumieni na niżu Polski. Również w tych rzeczkach w okolicy  Łodzi, o których wspomina Sławek. W takim razie można mówić raczej o reintrodukcji a nie introdukcji. W wielu przypadkach udanych, w wielu nie. Ale to już z winy innych poprawiaczy natury.

    • Paweł Bugajski i eRKa lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
10 sty 2022 14:50

Jak to co robiłem?! Byłem na triumfalnym otwarciu sezonu trociowego.. bo jeszcze wówczas wydawało się mojej osobie, że wypada tam być. W jakże doborowym towarzystwie - wszyscy święci na otwarciu byli! I wtedy ostatecznie wyleczyłem się.. cudownie wyzdrowiałem za sprawą uczynku kultowego kultrednacza. Jestem ozdrowieńcem.. ale przewlekle chorym oferuję szprycę przeciw  :)   

    • Pluszszcz lubi to

Sławku, rozwiń zwrot "oferuję szprycę przeciw" ... bardzo mnie to zafrapowało a widząc rozkoszny uśmieszek kończący wpis, poważnie zastanowiło B) 

Zdjęcie
Piotr Gołąb
10 sty 2022 16:58

Mam prośbę, otwórz Sławku osobny wątek o zimowych dylematach w kropki w innym miejscu. Zapewne rozgorzeje tam nie mniej ciekawa dyskusja niż tutaj.

To o czym wspomniał @Jachu " ... do pewnych wniosków dochodzi się po latach ... " to dość istotna wzmianka.

Od wielu sezonów daję spokój pstrągom kiedy temperatura solidnie spada poniżej zera ale nie zawsze było to dla mnie takie oczywiste i pewnie wielu z Was przechodziło podobną drogę.

Ozdrowieńców z "własnego" podwórka podnoszących na innych wskazujący palec znam sporą garść, czasem widuję ich nad styczniową rzeką. Wieje hipokryzją ale cóż, samo życie.

Pozdrawiam    

Ja Sławku właśnie o tem. Dajmy czas Piotrowi i innym na przemyślenie. Szczególnie, że sami kiedyś byliśmy uczestnikami tych keltowych i zimowych, pstrągowych festynów. Czy spacerowanie w bukach nad Parsętą w zimowym krajobrazie było jakimś fajnym przeżyciem? Owszem, spotkanie nie widzianych od miesięcy znajomych. Ale jak tam pięknie latem i jak inne wtedy ryby. Ile tych zabłąkanych srebrnych w styczniu w rzekach? Te biedne kelciny. Statystycznie mają niewielkie szanse na drugie, trzecie tarło. Oczywiście, ale czy to jakiś istotny argument? A pamiętasz Sławku te pierwsze wyjazdy na kwietniowe pstrągi? Po tylu miesiącach rozłąki z nimi. Nikt nie płakał, że tyle kazali nam czekać. Komu to przeszkadzało? Pstrągów było dużo więcej niż dzisiaj, łowiących je znacznie mniej. Jak wiadomo szpryca chroni średnio. W tym przypadku też.

    • eRKa lubi to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
10 sty 2022 17:17

Wybacz BOB -ie brak precyzji. Szprycę słowną miałem na myśli  :) 

 

Rozumiem Piotrze Twoją potrzebę - może i chęć segregacji, w naturalny sposób pojawiających się komentarzy. Różnych! Bańka powinna być fajna.. :)  

Zdjęcie
Adrian Tałocha
11 sty 2022 17:08
Z przyjemnością przeczytałem. Jak zwykle świetnie napisane, czuje się te emocje.

Ps.SOB otwórz osobny wątek, kto będzie zainteresowany poczyta, kto nie, nie będzie musiał brnąć przez Twoje rozważania.
Zdjęcie
Piotr Gołąb
11 sty 2022 18:22

Wybacz BOB -ie brak precyzji. Szprycę słowną miałem na myśli  :)

 

Rozumiem Piotrze Twoją potrzebę - może i chęć segregacji, w naturalny sposób pojawiających się komentarzy. Różnych! Bańka powinna być fajna.. :)  

 

Nie wiem w sumie czego spodziewałem się zaczynając z Tobą coś na kształt polemiki. 

Wiesz jaka jest moja jedyna w tym momencie chęć ?, chcę żebyś pozwolił dorosłym ludziom  samodzielnie myśleć i podejmować decyzje. Różne, nawet te które nie do końca mieszczą się w którymś z przedziałów Twojego rozpędzonego, wypełnionego przerośniętym "ego" pociągu.

Dużo zdrowia i dystansu do świata Ci życzę, naprawdę.

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
11 sty 2022 19:03

Ależ pozwalam!

Byłem niesłusznie  przekonany, że rozmowa odbywająca się w przestrzeni publicznej z założenia dopuszcza wielość poglądów i opinii.

Byłem w błędzie  :) 

Bardzo Cię przepraszam za ten dyskomfort - pryskam stąd - niech zostaną sami swoi..

 

pryskam stąd 

Obiecanki cacanki  :D rzepie

    • Piotr Gołąb i Okonhel lubią to
Zdjęcie
Piotr Gołąb
11 sty 2022 21:43

Ależ pozwalam!

Byłem niesłusznie  przekonany, że rozmowa odbywająca się w przestrzeni publicznej z założenia dopuszcza wielość poglądów i opinii.

Byłem w błędzie  :)

Bardzo Cię przepraszam za ten dyskomfort - pryskam stąd - niech zostaną sami swoi..

 

Rzeczowa i wielostronna rozmowa owszem, jednak bezustanne  podnoszenie wskazującego palca przez " Jedynie Słusznego Cenzora" podkreślającego, że jesteś taki czy owaki bo robisz to, z czego "On" szczęśliwie już się wyleczył jest najprościej mówiąc słabe, żeby nie powiedzieć nudne.

Nie lubię pisać tekstów poradnikowych, do wędkarstwa a zwłaszcza pstrągowania podchodzę mocno emocjonalnie i tego nie zmienię. Kiedy odarłem się ze sporego kawałka swojej pstrągowej historii, choć tak naprawdę to zaledwie kropla zawarłem w tym coś więcej niż tylko opis zimowych wędrówek od których zaczęła się moja przygoda z tymi rybami. 

Ty skupiłeś się tylko na tym, olewając całą resztę a tylko w całości ten tekst ma jakikolwiek sens.  

Tyle ode mnie, chyba wystarczy.

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
11 sty 2022 22:29

Czy wszystko musi być potwierdzeniem Twojego światopoglądu? Dalej - co niby dobrego ma wyniknąć z systematycznego przemilczania rzeczy i postaw ostentacyjnie kłócących się z deklarowanym szacunkiem do ryb, z odpowiedzialnością, z dobrym smakiem albo ogólnie pojmowaną etyką? 

Czy fora wędkarskie wiecznie mają być pośmiewiskiem, synonimem badziewia? Wreszcie - po cóż stwarzać sytuacje, z których bardzo trudno się wywikłać? 

Dobra odpowiedź jest trudna - ale przecież można jej uniknąć, porównując dyskusję z niewygodnym adwersarzem, do kopania z koniem..

 

Lada moment objawią tu swoja klasę wielbiciele tarłowych kleni i jazi - czyli na wszelki wypadek też pomilczmy. Zgoda buduje  :)

Piotrze, kopanie się z koniem nie ma sensu. Gwarantuję Ci, że to co chciałeś przekazać zostało odebrane zgodnie z Twoimi emocjami, przemyśleniami i doświadczeniem. Dla mnie to magia bo nigdy nie złowiłem "prawdziwego" pstrąga i mam nadzieję, że przed końcem mojej drogi będzie mi to jeszcze dane. I dlatego z wypiekami czytam teksty w tym temacie, głosu nie zabieram w temacie metodycznym bo sie nie znam, ale intuicyjnie wyczuwam fausz i autentyzm. I już raz Ci napisałem ... masz zero powodów aby sie przed kimkolwiek tłumaczyć

Jak to mówią: jak ktoś chce walnąć to kij zawsze znajdzie

:good:

Zdjęcie
Rheinangler
12 sty 2022 08:32

Faktycznie za daleko zabrnela ta polemika ze Slawkiem, nie mowiac juz o manowcach na ktore zeszla....

Zarowno co do tekstu Piotra jak i uwag Slawka sie juz wypowiadalem i zdania w tej kwesti nie zmienilem, wiec nie ma co sie powtarzac.

Jak by nie bylo, choc sie najczesciej osobiscie nie znamy,- jako koledzy jestesmy winni sobie uczciwosc, takie mam staroswieckie przekonanie.

W mysl tego niemodnego przekonania pisze te ponizsze przemyslenia.

Nie Slawek sam sie stawia w roli "jedynie slusznego cenzora" ale przez swoich adwersarzy jest w tej roli stawiany.

Jego zdanie i przekonanie rosnie do takich rozmiarow jaki daje opor, ktore ono wywoluje...

Stosowanie zawilej formy wypowiedzi z wieloma wzmocnieniami przekazu najczesciej powoduje, ze czytajacy nie rozumieja do konca tego co "poeta" mial na mysli i dalej zamienia sie w emocjonalny (zamiast rzeczowego) odbior owego przekazu. Mam wrazenie, ale nie pewnosc, ze Slawek czasem celowo ale czasem tylko wlasciwie dla swojej natury uzywa takowych form. 

Potem caly ciezar "dyskusji" szybko przechodzi do formy osobistych utarczek... Bez mala jak u Barei "a jak alkoholik ,,,,- to i zlodziej...."

A przeciez ma Slawek prawo do swojej interpretacji, do swojej subiektywnej oceny, ktora nie musi byc sluszna. Fajnie jest jak jest ona prawdziwa, ale w gruncie rzeczy tez taka nie musi byc, bo przeciez moze byc hipotetycznie prowokacja,- albo jakas inna forma heppeningu. 

Czy nie zdrowiej jest potraktowac Slawka czy czyjekolwiek zdanie jako " o,- nie wszyscy maja takie przekonanie jak moje"?

Przeciez jak napisal cos glupiego to zweryfikuje sie to samo i on sam sie skompromituje, a jak napisal cos madrego, to moze warto sie nad tym chwilke zastanowic?

Na koniec przytocze argument z wypowiedzi Slawka, ktorego jakos nikt nie podchwycil a moim zdaniem jest on co najmniej wtorny w stosunku do prezentowanej przez niego ideii.

Slawek wspomnial, ze niegdys jezdzil na otwarcia sezonu ale po kontakcie z ktoryms kult-red-naczem, ktory probowal wydlubac samice troci z gniazda tarlowego zaprzestal tego... 

A ja naiwny myslalem, ze to nie z niecheci do wszystkiego co kult-red-nacze promuja tylko z milosci do Natury...

Eh... glupi czlek jest i glupi umrze... :lol:

    • BOB i S.N. lubią to