Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Pstrągowa majówka 2019 (1)

Napisane przez Piotrek , w wyprawy 12 czerwiec 2019 · 1734 Wyświetleń

pstrągi bawaria tyrol trentino dolomity

Co roku w kwietniu lub maju, kiedy przyroda budzi się do życia, lubię się wybrać na pstrągi. Moim celem są zazwyczaj rejony alpejskie Austrii, Włoch czy Słowenii. Miejsca te nie tylko gwarantują dostęp do nieprzeciętnie rybnych wód, ale urzekają też pięknymi krajobrazami, dobrym poziomem usług turystycznych, smacznymi posiłkami, a do tego oferują wielką mnogość atrakcji turystycznych, które są dla mnie nieodzownym uzupełnieniem wędkowania.

 

Lubię zwiedzać stare średniowieczne miasta, warowne zamki, gotyckie katedry oraz inne interesujące miejsca, w których działa się historia. Nie mniej pociąga mnie podziwianie dzikiej przyrody, piękna górskich szczytów i dolin, odwiedzanie uroczych małych wiosek oraz poznawanie obyczajów miejscowych ludzi. Słuchanie o ich historii, dokonaniach, wynalazkach, rzemiośle, tradycjach, kulturze, obyczajach, a także przeżytych tragediach i radościach W czasie takich podróży człowiek może zadumać się zarówno nad wielkością, jak i nad małością naszego gatunku. Szczególnie rozwijające są podróże po Europie. Nie tylko pokazują nam nasze korzenie, ale także uświadamiają wielkość i wyjątkowość naszej europejskiej cywilizacji, którą trudno nawet porównywać z jakąkolwiek inną.

 

W tym roku postanowiliśmy z moim przyjacielem Zenkiem Grabowskim wyruszyć w kolejną trasę, która wiodła przez Bawarię, Górną Austrię, Tyrol, szwajcarski region Trentino, aż po włoskie Dolomity. Po drodze mieliśmy szansę na zobaczenie wielu niezwykłych miejsc, degustację lokalnych smakołyków i trunków (które traktujemy jako element kultury, a nie tylko jako sposób na zaspokojenie głodu czy pragnienia), a także połowienia ryb w jednej z pięknych austriackich rzek. Z kolei u celu naszej podróży liczyliśmy na spektakularne połowy pstrągów w dorzeczu górnej Adygi, a także rozkoszowanie podniebienia niepowtarzalną włoską kuchnią w domowym wydaniu. Oto relacja z naszej wyprawy.

 

Dołączona grafika
Na szlaku zobaczymy wiele wspaniałych miejsc.

 

Część 1: Przez Bawarię do Górnej Austrii czyli piwo, pstrągi i kawałek historii

 

Z Warszawy wyruszyliśmy autem około siódmej rano. Prawie od początku droga wiodła autostradami lub drogami ekspresowymi, co uczyniło naszą podróż tyleż monotonną, co wygodną. Tylko się cieszyć - w końcu czekaliśmy na to tyle lat. Pamiętam dawne wyprawy na zachód i prawdziwa mordęgę na odcinku z Warszawy do Wrocławia, którą pokonywało się mozolnie przez wiele godzin ze względu na ciągłe ograniczenia prędkości. Dzisiaj to już przeszłość, a jazda jest prawdziwą przyjemnością – po prostu się płynie. W Niemczech byliśmy już około 13.00…

 

Stolica bawarskiego piwa

 

Pierwszym przystankiem w naszej podróży był zabytkowy Bamberg, do którego dotarliśmy około piątej po południu. Położony w regionie zwanym Górną Frankonią (część Bawarii), pozostaje jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast Niemiec. Oszczędzony przez alianckie naloty może dziś poszczycić się bardzo urokliwą starówką, wpisaną w 1993 roku na listę kulturowego dziedzictwa UNESCO, a także całym szeregiem budowli z piękną romańsko-gotycką katedrą na czele.

 

Wiadomo było od razu, że przy tak krótkim pobycie (wieczór, noc i ranek) nie mamy szans na zobaczenie wszystkiego, co warte, postanowiliśmy więc dokonać rozsądnego wyboru. Pierwszym elementem planu było zakwaterowanie się w klimatycznym hotelu, zlokalizowanym w zachodnim skrzydle starego budynku klasztoru Karmelitów, bardzo blisko starówki. Już sama możliwość spędzenia nocy w tak zabytkowych wnętrzach (dzieje budynku sięgają XI wieku) była sama w sobie wielką atrakcją i dawała poczucie bliskiego obcowania z historią.

 

Dołączona grafika
Nasz pokój w klasztornym hotelu.

 

Po rozpakowaniu się wybraliśmy się na spacer wąskimi uliczkami Starego Miasta. Naszym celem było nie tylko podziwianie spektakularnych zabytków, ale też znalezienie jakiejś typowo bawarskiej knajpy z telewizorem, gdzie oprócz zjedzenia kolacji zakrapianej słynnym lokalnym piwem, moglibyśmy obejrzeć hitowy półfinał Champions League: Ajax – Tottenham Londyn. Już przeczuwaliśmy bowiem, że ten wieczór może dostarczyć nie mniejszych wrażeń niż poprzedni, kiedy to Liverpool dokonał niemożliwego i rozbił 4 : 0 wielką Barcelonę Messiego.

 

Centralnym miejscem starówki (Altstadt) jest Stary Ratusz położony nad rzeką Regnitz. Budynek jest oblewany rzeką z dwóch stron, co czyni ten zakątek wyjątkowym i przyciąga całe tabuny turystów. Przebywając na starówce czuliśmy się trochę jak w Wenecji, a trochę jak w czeskiej Pradze, gdyż przypominająca nieco Wełtawę rzeka jest jakby znakiem firmowym, sercem i główną arterią średniowiecznego miasta - przeciska się pomiędzy domami, przepływa pod nimi, momentami tworzy wiry, szypoty, kaskady i spiętrzenia przy starych śluzach. Na nadrzecznych szlakach zlokalizowane są winiarnie i birsztuby, co tworzy niezwykle urokliwy staromiejski pejzaż zdominowany przez wodę, tajemnicze zakamarki i liczące setki lat kamienice z charakterystycznego pruskiego muru.

 

Dołączona grafika
Budynek starego ratusza w Bambergu to centralny punkt miasta.

 

Dołączona grafika
Piękne freski na ścianach ratusza.

 

Dołączona grafika
Rzeka dominuje w krajobrazie starówki.

 

Dołączona grafika
Jeden z jazów.

 

Na kolacji wylądowaliśmy w lokalu o nazwie Brasserie. Serwuje się tam tradycyjne bawarskie dania, co nam bardzo odpowiadało, a także najlepsze lokalne piwa, o których za chwilę. Umiejscowiony w ogródku ekran został zaraz po naszym wejściu uruchomiony, pozostawało nam więc tylko złożyć odpowiednie zamówienia i spokojnie czekać na mecz. Z bogactwa lokalnych specjalności wybraliśmy Bamberger Zwiebelfleisch czyli duszona wieprzowinę z cebulą w sosie piwnym, a także typowe dla kultury południowych Niemiec knedle z sosem grzybowo-śmietanowym.

 

Dołączona grafika
Duszona wieprzowina z cebulą.

 

Dołączona grafika
Bawarskie knedle z sosem grzybowym.

 

To popularne dania goszczące dawniej głównie na wiejskich stołach, więc na deser wybraliśmy dla odmiany coś arystokratycznego, a więc danie z cesarskiej kuchni Franciszka Józefa i jego żony Sissi – Kaiserschmarrn czyli omlet cesarski. To wspaniały deser – znowu typowy dla Bawarii i Austrii, bo kuchnia tych krajów jest niemal bliźniacza – przygotowany z ciasta doprawionego cukrem waniliowym, mlekiem, rumem i rodzynkami, a podawany z powidłami śliwkowymi lub sosem waniliowym.

 

Dołączona grafika
Kaiserschmarrn to rodzaj omleta rozczłonkowanego widelcem na drobne kawałki.

 

No, a do bawarskich potraw oczywiście bawarskie piwo. Jedyny słuszny wybór to lokalne, warzone w Bambergu. Miasto to jest bowiem na piwnej mapie Niemiec miejscem absolutnie wyjątkowym – od średniowiecza do współczesności działało tu kilkadziesiąt browarów, a przeciętny mieszkaniec wypijał rocznie około 400 litrów tego trunku! Obecnie w regionie Górnej Frankonii działa 160 browarów, co jest ich największym zagęszczeniem na terenie całych Niemiec. Tak więc Bamberg, będący głównym piwnym ośrodkiem w regionie (obecnie 9 czynnych browarów warzących ponad 50 gatunków piwa), można śmiało określić mianem bawarskiej stolicy piwa.

 

Najbardziej znanym gatunkiem bamberskiego piwa jest Rauchbier czyli piwo dymione. Powstało w średniowieczu kiedy to ziarno jęczmienia suszono nad ogniem, pochodzącym z palonego drewna bukowego lub dębowego. Z czasem technologie browarnicze zmieniły się, ale wielu ludzi przyzwyczaiło się do wędzonego posmaku piwa, które ma swoich amatorów aż do dzisiaj. Rauchbier doskonale gasi pragnienie, a jego najsłynniejszą marką jest Schlenkerla. Takiego też piwa spróbowaliśmy w naszej knajpie.

 

Dołączona grafika
Piwa z renomowanych lokalnych browarów Mahrs i Schlenkerla.

 

Mecz dostarczył niesamowitych emocji i skończył się kolejną wielką sensacją – Tottenham po bramce zdobytej na kilka sekund przed końcem wygrał 3 : 2 i wywalił za burtę murowanego faworyta. Ajax sam sobie zapracował na to upokorzenie – gdy obserwowaliśmy na ekranach jego piłkarzy przygotowujących się w tunelu do wyjścia na boisko, biła od nich niewyobrażalna wprost pycha. Patrzyli na wszystkich z góry, nie wyłączając dzieci od podawania piłek. I wystarczyły raptem dwie godziny czasu aby znaleźć potwierdzenie słuszności słynnego powiedzenia, że pycha kroczy tuż przed upadkiem. W efekcie Pochettino całował z radości murawę, a fani Ajaxu z niedowierzaniem w oczach musieli przełknąć na koniec wyjątkowo gorzką pigułkę, psującą im dobry nastrój. W knajpie zapanowała cisza, bo wszyscy Niemcy kibicowali Ajaxowi, tylko my z Zenkiem cieszyliśmy się z angielskiego finału. „Glory, glory, Tottenham Hotspur!”

 

Kolejnego dnia rankiem wybraliśmy się po śniadaniu na mały spacer inną trasą – w kierunku słynnej bamberskiej katedry. Po drodze mijaliśmy wąskie uliczki i dość dobrze utrzymane stare domy, które na swej fasadzie z reguły miały umieszczoną małą figurkę Matki Boskiej. Bawaria – najnowocześniejszy i najbogatszy land Niemiec, prawdziwe zagłębie informatyki i nowych technologii – to jednocześnie jeden z tych regionów Europy, gdzie religia i katolicka tradycja są wciąż obecne w otaczającej rzeczywistości. Szczególnie w tych mniejszych ośrodkach, bardziej bawarskich niż kosmopolitycznych.

 

Dołączona grafika
Figurki Maryi są widoczne na fasadach wielu domów.

 

Katedra w Bambergu pod wezwaniem św. Piotra i św. Jerzego jest siedzibą lokalnego biskupa i jedną z siedmiu niemieckich katedr cesarskich. Obok niej takie budowle znajdują się w: Akwizgranie (Aachen), Spirze (Speyer), Moguncji (Mainz), Wormacji (Worms), Frankfurcie nad Menem oraz Königslutter am Elm. Katedry cesarskie, które były miejscem koronacji oraz pochówku cesarzy niemieckich, charakteryzują się wyraźnym podziałem wnętrza nad cesarską część zachodnią oraz wschodnią część biskupią. Bamberska katedra w obecnej postaci powstała w XIII wieku, ale pierwszy budynek stanął na tym miejscu już w roku 1012 (a więc ponad 1000 lat temu!). Jego budowę zainspirował Henryk II Święty – cesarz znany nam z lekcji historii przede wszystkim z powodu z konfliktów zbrojnych z naszym Bolesławem Chrobrym. Obecnie w katedrze możemy podziwiać piękny nagrobek cesarza Henryka oraz jego żony Kunegundy Luksemburskiej. Ponadto w świątyni znajduje się również grób papieża Klemensa II – jedyne miejsce spoczynku papieża położone na północ od linii Alp. Poza tym wnętrze katedry można scharakteryzować jako dość surowe. Całość budowli wieńczą cztery wysokie na ponad 80 metrów wieże.

 

Dołączona grafika
Zdobione mury katedry.

 

Dołączona grafika
Plac przed katedrą z panoramą Starego Miasta.

 

Dołączona grafika
Nagrobek papieża Klemensa II.

 

Dołączona grafika
Jedna z figur wewnątrz świątyni.

 

Dołączona grafika
Bogato zdobiony nagrobek cesarza Henryka II i jego żony.

 

Po krótkim zwiedzaniu Bambergu, w którym jest jeszcze naprawdę wiele atrakcji do zobaczenia, zakupiliśmy na pamiątkę po czteropaku bamberskiego piwa i wyruszyliśmy w dalszą podróż.

 

Dołączona grafika
A na jednym z przydrożnych parkingów zobaczyliśmy taką oto naklejkę: "Wracajcie do ojczyzny. Ona was potrzebuje!"

 

Perełka u zbiegu trzech rzek

 

Mało kto wie, jak interesującym miastem jest bawarska Pasawa (Passau). Ciężko tu trafić, bo nie jest położona na żadnym z typowych turystycznych szlaków – omijają ją drogi prowadzące z Polski na południe Europy. Stąd mała znajomość tego miejsca wśród Polaków. Sam, mimo że jestem z wykształcenia germanistą i znam Niemcy niemal jak własną kieszeń, nie byłem tam jeszcze nigdy.

 

Już samo położenie u zbiegu trzech rzek stanowi o wyjątkowości Pasawy. W dodatku rzeki te niosą wodę w trzech różnych kolorach: zielonym (płynący z Alp Inn), niebieskim (modry Dunaj) oraz czarnym (torfowy Ilz). Miasto istnieje już od czasów rzymskich, choć wtedy funkcjonowało jako obóz wojskowy pod nazwą Castra Batavia, strzegąc strategicznego punktu u zbiegu dwóch rzymskich prowincji: Recja i Noricum. W V wieku Rzymianie wycofali się, a tereny przeszły pod władanie ludów germańskich.

 

Dołączona grafika
W miejscu, gdzie dziś wznosi się Pasawa, rzymskie legiony założyły warowny obóz.

 

W VIII wieku Pasawa stała się stolicą biskupstwa i siedzibą biskupa Vivilo. Prawa miejskie osada uzyskała w 1225 roku. Niestety, Pasawę często dotykały różne klęski, które odcisnęły znaczące piętno na jej rozwoju. Szczególne znaczenie miał tragiczny pożar 1662 roku, który zniszczył wiele średniowiecznych budynków i zapoczątkował odbudowę w stylu, który ma dziś dominujący wpływ na wygląd miasta. Innym traumatycznym wydarzeniem była dla mieszkańców Pasawy wielka powódź, która miała miejsce całkiem niedawno, bo w roku 2013, kiedy to woda Dunaju wdarła się na starówkę i zalała domy do wysokości 12,5 metra!

 

Pasawa ma także związki z Polską. Mało rozpowszechnioną ciekawostką jest fakt, że w Passau mieści się siedziba właściciela wydawcy polskiej prasy regionalnej, jakim jest Verlagsgruppe Passau. Do grupy tej należy spółka Polska Press, wydająca w naszym kraju szereg popularnych gazet, jak choćby Dziennik Bałtycki, Głos Wielkopolski, Dziennik Zachodni, Dziennik Polski, Echo Dnia, Kurier Lubelski, Express Bydgoski i wiele innych tytułów. Własnością grupy są też popularne dodatki telewizyjne i wiele portali internetowych. Ot, znak czasów...

 

Spacer przez starą część miasta to prawdziwa frajda. Wąskie uliczki biegnące na znacznych różnicach poziomów, tajemnicze przejścia i tunele, nadrzeczne promenady nad Innem i Dunajem, zawieszone nad rzekami mosty, gwarne ogródki knajp, stare kamieniczki, warownie i zabytkowe kościoły – to wszystko składa się na niezwykły krajobraz tego bawarskiego cukiereczka.

 

Dołączona grafika
Most na rzece Inn.

 

Dołączona grafika
Jeden z browarów w dzielnicy Innstadt.

 

Dołączona grafika
Widok na dzielnicę Innstadt.

 

Dołączona grafika
Bulwary spacerowe nad Innem.

 

Dołączona grafika
Most na Innie i widok na Starówkę.

 

Dołączona grafika
Na górze warowna twierdza Veste Oberhaus.

 

Dołączona grafika
Wąskie uliczki dzielnicy Innstadt.

 

Dołączona grafika
Zegar słoneczny na starówce.

 

Dołączona grafika
Jedna z wielu knajp serwujących dania bawarskiej kuchni.

 

Dołączona grafika
Uliczka stromo biegnąca w dół do brzegu Dunaju.

 

Dołączona grafika
Główny kościół Starego Miasta - Stephansdom.

 

Po spacerze lądujemy z Zenkiem w jednej z naddunajskich restauracji przy browarze Peschl, z charakterystycznym wysokim kominem. Polecam te knajpę wszystkim piwoszom – wypiłem tam jedno z najlepszych pszenicznych ciemnych piw, jakie dane mi było kiedykolwiek skosztować! Do tego smażony sandacz w jarzynkach – potrawa typowa w naddunajskich miejscowościach – smakował iście wybornie. Cały zestaw oceniam na pełną szóstkę!

 

Dołączona grafika
Restauracja Peschl z tarasem widokowym na Dunaj.

 

Dołączona grafika
Sandacz z jarzynami.

 

Rankiem następnego dnia wjechaliśmy nie bez problemów (GPS nie wystarcza, trzeba mocno pogłówkować) na położoną nad miastem twierdzę Veste Oberhaus. To jedna z największych warowni Europy, a widok z niej należy z pewnością do absolutnie wyjątkowych. Widać całą starą część miasta położoną w widłach Dunaju i Innu, dachy domów, cebulaste kopuły kościołów, kominy licznych browarów, a także statki wycieczkowe floty dunajskiej, zacumowane przy nadrzecznych bulwarach, które tutaj rozpoczynają swe rejsy w dół – do słynnej Doliny Wachau, Wiednia i Budapesztu. Byliśmy zauroczeni.

 

Dołączona grafika
Widok Pasawy z twierdzy Veste Oberhaus.

 

Dołączona grafika
W głębi most na Innie.

 

Dołączona grafika
Widać, że rzeka Inn niesie zielonkawą wodę z Alp.

 

Dołączona grafika
Kościół św. Michała i dachy domów.

 

Dołączona grafika
Połączenie Dunaju z Innem.

 

Dołączona grafika
Typowo bawarskie, cebulaste kopuły katedry.

 

Dołączona grafika
To jedna z piękniejszych panoram europejskich miast.

 

Po zjeździe na dół tradycyjnie zakupiliśmy po kilka piw w jednym z miejscowych browarów i dalej w drogę! Podniecenie rosło, bowiem przed nami była Austria i zaplanowane wędkowanie w rzece Grosse Mühl.

 

Dołączona grafika
Browar Hacklberg. Jeden z wielu...

 

Dołączona grafika
Zakupy zrobione, można jechać dalej!

 

Ciąg dalszy – wkrótce.

 

Piotr Motyka






Zatkało mnie .... to jest materiału na 4 wpisy na blogu albo na 2 artykuły :D no i nabrałem smaka na chłodne piwko nie da się ukryć

 

ciekawi mnie zawsze jak widzę takie obrazki jak ten ratusz w Bambergu, czy tam po jego murami w tej rzeczce byłby sens połowić.... próbowałeś rozeznać temat?

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
12 cze 2019 17:43

Świat ma wiele uroków, a i hobby może mieć piękną oprawę.. 

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
HighRider
12 cze 2019 21:30
Coraz mniej wędkarstwa, coraz więcej gadżeciarstwa...

Bardzo fajny wpis! Czekam na kolejne cześci.

Swoja drogą jak to możliwe, że takie miejsca się zachowały w Europie (a w jej zachodniej części jest ich całkiem sporo), nietknięte zawieruchą II wojny światowej?

    • Sławek Oppeln Bronikowski i Paweł Bugajski lubią to
Zdjęcie
Rheinangler
16 cze 2019 22:42

Swietny pomysl, dobre zdjecia i tekst,- poniewaz takie widoki nie sa mi obce czekam z niecierpliwoscia na zdjecia z lowienia ;-)

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
EdekDeBeściak
17 cze 2019 15:32

Zapowiada się ciekawie. Będę śledził wasze przygody, bo sam chciałbym zwiedzić te rejony. Może nie jako wędkarz, ale turysta z rodzinką.

Zdjęcie
Paweł Bugajski
07 lip 2019 13:38

Świetnie się zapowiada...Czekamy!

Kwiecień 2024

P W Ś C P S N
1234567
891011121314
151617 18 192021
22232425262728
2930     

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze