Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Najbardziej lubiana zawartość


#1937047 Bolenie 2016

Napisane przez krystiano1981r w 10 lipiec 2016 - 23:17

Dzisiaj złowiłem metrowego bolenia i nic już nie będzie takie same (w moim wędkarstwie).... B)

Ryba zjadła Panica od Adama,prowadzonego w opadzie z podbiciem do powierzchni.

                                                                      Załączony plik  DSCN2352.JPG   86,73 KB   206 Ilość pobrań                                                                  

                                                                      Załączony plik  DSCN2384.JPG   38,55 KB   183 Ilość pobrań

                                                                      Załączony plik  DSCN2363.JPG   109,13 KB   178 Ilość pobrań

                                                                      Załączony plik  DSCN2370.JPG   82,54 KB   193 Ilość pobrań

No i jeszcze aby nie było wątpliwości.




#1754239 SANDACZE 2015

Napisane przez andego w 15 październik 2015 - 11:37

Gratulacje wszystkim fajnych smoków. Od kilku dni znaczne ochłodzenie i słota. Mimo że nie za bardzo w taką pogodę się chcę wychodzić z domu to warto było się zmobilizować i wyskoczyć na rybki.Na łowisku woda troszkę podniesiona.Pierwsze rzuty na wypłycenie, ściąganie przynęty wachlarzem do rynny i pstryk...niestety to tylko krótki sandaczyk około 30 cm. Myślę sobie że już połowiłem jak biorą te małe w miejscu i porze gdzie łowiłem większe sztuki. Następne pół godziny obławiania bez efektów. Kolejny rzut z rzędu tym razem na głęboką wodę... dwa obroty korbką pstryk, zacięcie i jest! Ryba rusza w dół rzeki, opór coraz bardziej narasta i wiem że mam coś większego. Emocje, siłowy hol, sandacz przy powierzchni i widzę że kaban, a przynęta na "skórce" tkwi w nożyczkach. Nogi jak z waty. Pierwsze podejście pod brzeg i odejście na krótkim dyszlu... tylko żeby mi nie spadł. W końcu udaję mi się naprowadzić go pod nogi i przyblokować jedną ręką do kamieni, odkładam wędkę, łapie drugą i jest mój! Nie wiem ile on ważył, ale grubas straszny. Przynętę bez zadzioru luźno odhaczam, łapy drżą wyciągam miarkę i pokazuję 95 cm. Jeszcze kilka szybkich zdjęć z aparatu na statywie i ryba znika majestatycznie odpływając w otchłań rzeki. Nie spodziewałem się że w tym roku pobiję drugi raz życiówkę z ukochanej Oderki :D !
 
sandacz95.jpg



#2604024 Sandacze 2019

Napisane przez G r e g w 22 czerwiec 2019 - 23:30

Datę 22.06.2019 zapamiętam na długo, w gatunku Sandacz podniosłem sobie poprzeczkę bardzo wysoko.. I o ile już tamto roczne Pb 90 cm zadowoliło mnie dość konkretnie tak uważałem że na jakiś czas tak zostanie, moje rejony Odry są bardzo trudnymi łowiskami więc nie mam co zbytnio wymagać..

W tej chwili każdą wyprawę traktuję już z zupełnie innej perspektywy, dni bez brania zupełnie mnie nie zniechęcają a wręcz odwrotnie nakrecaja na dalsze próby i szukanie tej szlachetnej ryby..

Także i tym razem tak było zaplanowałem sobie nocny połów z piątku na sobotę wszak przez bardzo długi czas dnia grzeje ponad przeciętnie i tak przeczuwalem że jeśli wogóle będzie chciał to tylko krótko w nocy..

Zacząłem około 21 z zamiarem zostania ile poprostu uznam to za przyjemność gdy tylko czuje zmęczenie odpuszczam wędkarstwo to dla mnie forma relaksu wyciszenia odprężenia dlatego nie muszę złowić za wszelką cenę.

No i tak godziny leciały dosyć szybko sporo przerw w czasie łowienia na chwilę poobserwowania gwiazd czy słuchania odgłosów nocnej przyrody..

Miejscówki nie oddawaly żadnych oznak żerowania tak więc trochę trzeba było się wysilic na wypatrzenie gdzie jest drobnica i jakiego rozmiaru..

Postawiłem na woblery typu suspending o uklejowatej budowie oraz pracy drobno migotliwej.. Po około godziny 00 w nocy coś lekko trącilo woblerek a po chwil już pewne pobicie szybkie zacięcie i coś holuje ale nic specjalnego po chwili wyjeżdża niewielki sumek.. No nic kontakt z rybą był

Do godziny trzeciej już niedługo więc pomyślałem że zahacze o świt a to też dobra pora..

Już powoli od wschodu się rozjaśnia ptaki wydają poranną ceremonię która jest bardzo urozmaicona słychać, zięby, trzniadle a w oddali gdzieś kukułkę..

Tak więc zrobiło się całkiem przyjemnie.. W tym samym czasie zameldował się drugi bardzo zbliżony rozmiarowo sumek.. Po tym fakcie stwierdziłem że trzeba iść gdzieś indziej i spróbować już z opadu.

I tak już o pełnym blasku po jakimś czasie melduję się mały sandaczyk a po chwili podobnych rozmiarów szczupaczek..

Po kolejnej godzinie bez brań powoli myślę o złożeniu szabelki

Nagle zaczęło lekko dmuchać a na żylce robił się lekki balon.. Złożyłem trochę cięższa główkę.. I posłałem przynętę daleko na środek rzeki.. Po kilku bodbiciach przynęta weszła w zaczep a po dwóch sekundach ten zaczep nagle ruszył mozolnie z kierunkiem nurtu.. Co jest myślę...? ja do siebie a to w bok.. Nagle zaczęło pulsowac i iść nisko przy dnie.. noooo to myślę chyba sumek ale tym razem już nieco większy..

Za chwilę jednak coś się zmienia ryba zaczyna iść twardo przy dnie ale w moją stronę kij trzymam wysoko i w razie czego mam rękę na hamulcu w razie nagłego zrywu..

Powoli zaczynam pompowac i podnosić rybę idzie ciężko ale powoli do góry nagle kilka silnych szarpniec do dna po czym powoli do góry no myślę zaraz pokaże się taki około metra z kawałkiem..

Podciagam, patrzę. Oooo szkur.. .ja pier..! SANDACZ Wielki jak diabli.. Ale leży spokojnie na boku Podciągam adrenalina sięga zenitu.. Chwytam i nagle potrząsł łbem wyrywając się z ręki szlag..! Hamulec na luz i spokojnie powtorzylismy drugie podejście.. Jeeest! Mam go! Ledwo się wydostaje z nim na brzeg.. Jest ogromny przepiękny..

Trzeba zmierzyć będzie zdecydowanie wiekszy niż ten z przed roku..mierze...i 112 cm..!!! NOWY Pb!.. i tym samym trzy cyfrowy!.. Ja pier... Szok z niedowierzaniem i mega wielkim uśmiechem na twarzy wszystko razem zmieszane...wypuszczam po chwili reanimacji..odpływa.. :)





Załączony plik  20190622_232332.jpg   106,21 KB   138 Ilość pobrań



Tak więc porzeczka podniesiona bardzo wysoko !
I przyznam szczerze że zupełnie się nie spodziewałem że tak się ułoży.. ;)

Łowilem wędka Konger Maxim cobra 300 cm do 21 g kołowrotek Shimano Super GT 1500 z żyłka 0,18 mm zakończony gumową imitacją rybki potocznie zwanym kopytem.. :)

Pozdrawiam serdecznie

 

wpis nominowany do konkursu na "opis miesiąca", gratulujemy !

redakcja jerkbait.pl




#1803416 Klenie 2016

Napisane przez Tomus w 01 styczeń 2016 - 14:32

   Warto być abstynentem alkoholowym :D... Wracam o 6 nad razem z imprezy i myślę. Nie wieje, nie pada, temperaturka przyjemna i tak w głowie szumi od disco więc szybko nie zasnę.. :D No to jadę !!!! Rok 2016 przywitał mnie kleniorkiem 51cm !!, trafił się jeszcze jazik około 30 i jeden niezapięty strzał.. Dodatkowo cieszy bo na swojaka ....
   Mój nowy sezon uważam za rozpoczęty i życzę Wszystkim Kolegom i Koleżankom aby 2016 był jeszcze lepszy od poprzednich sezonów ;)  !!!!

DSC06701.jpg
 




#2166595 Sandacze 2017

Napisane przez andego w 04 czerwiec 2017 - 17:42

Wczoraj fajny dzień na Turawce. Kilka sandaczy udało nam się złowić w tym jeden rodzynek. Branie nietypowe... bez charakterystycznego pstryknięcia...  ryba pobrała koguta przy starcie z dna. Do końca nie wiedziałem czy to coś podczepionego... czy może jakiś sumek, który w końcu okazał się mętnookim :)
 
sandalekt_aqeswrs.jpg
 
 



#1954666 Sandacze 2016

Napisane przez Janusz Wideł w 12 sierpień 2016 - 13:05

Załączony plik  13873038_899788816791695_1599355510797298750_n.jpg   56,65 KB   78 Ilość pobrań

 

Magiczny meterek przekroczony :) Ryba potworek ,zmieniła moje wyobrażenie o gabarytach sandaczy.Oczywiście mój rekord życiowy.Przegryzła moją seledynowo-perłową płotkę 13 cm.




#1887409 Klenie 2016

Napisane przez tadekb w 18 kwiecień 2016 - 19:28

Podniesiona brudna woda znowu płaci :)

Wiślany 60cm:

Załączony plik  11.jpg   156,8 KB   65 Ilość pobrań

 

Wyrównałem, a może i ciut pobiłem swoje PB :)

Branie na dwa razy. Najpierw puknięcie. Po dwóch rzutach powtórka i siadł. Zapięty za skórkę.

Przerobiony Konger wrx world champion juggler 275 5-20, Zauber 2000, 0,14 i mały 3,5cm woblerek. 




#1773802 Moja szafa

Napisane przez BOB w 15 listopad 2015 - 22:51

No i udało się w tym roku zrealizować plan :D . Szafa prawie wypełniona ale na całe szczęście zostało trochę miejsca na kolejne nabytki (z resztą już w drodze do mnie ;) )

Gorąco dziękuję wszystkim, którzy dopingowali moje zbieractwo a przede wszystkim tym, którzy bezinteresownie wzbogacili moje zbiory :)

Załączone pliki




#2968818 Sandacze 2021

Napisane przez malinabar w 15 listopad 2021 - 22:39

Te duże i wielkie zawsze przychodzą niespodziewanie , zaskakując totalnie i wprowadzając w stan nieomal euforyczny . Potrafi to trzymać naprawdę długo , wiem coś o tym  ;) . Jest to pojawienie się okazu oczywiście wypadkową naszych działań , rozciągniętych w czasie dłuższym bądź krótszym , przemyśleń i obserwacji . Pewnego czynnika przypadkowości tez wykluczyć nie można choć wydaje się , że w przypadku smoczych wielkoludów jest on raczej marginalny . Tak czy inaczej wielki sandacz to święto , radość i uniesienie dla mnie przynajmniej niebywałe . Tym bardziej , że sytuacja na moich wodach dawno już przekroczyła punkt krytyczny dla presji na łowiska w stosunku do ich wydolności . Dlatego to spotkanie , którego doświadczyłem , traktuję absolutnie w kategorii bonusu od ukochanej Wody . Nagrody za wierność , czułość , troskę i uczucie,  jakim Ją darzę . Wiem,  że to aż nadto górnolotne sformułowanie,  ale cóż - tak to odbieram . I dobrze mi z tym  :) . Choć i frustracji z tego powodu nie brakuje niestety . Odnoszę wrażenie toczącej się nieustannie krucjaty , wypowiedzianej tej pięknej rybie przez absolutnie wszystkich wędkujących , w której jest ona skazana na zagładę do ostatniego przedstawiciela w danym zbiorniku . Nie ważne,  czy to karpiarz , sumiarz , nołkilowiec niedzielny - gdzie bytuje sandacz , tam w ludziach rodzą się demony ... Czy to północ , południe , wschód czy zachód , jak Polska długa i szeroka ten proceder trwa i nic tego nie zmieni . Dlatego ten okaz traktuję jak nagrodę i wiedza o tym , że tej jesieni nieco większa ryba została ukatrupiona na jednej z pobliskich sadzawek wbrew przepisom i elementarnym choćby zasadom wędkarskiej przyzwoitości , wywołuje już we mnie tylko rezygnację ...

21 września . Od kilku dni ryby są ewidentnie aktywne . Są brania , kontakty , dobre zapisy na echu i zdjęcia na łódce . Po kolejnym weekendowym najeździe Hunów woda ma chwilę odpoczynku . Od kilku dni odbieram symptomy świadczące o tym,  że w rejonie kręcą się duże ryby . A to w przynętę na szczycie podbicia z siłą parowozu wjeżdża coś , co nieomal kładzie szczytówkę na wodzie . A to podczas kolejnej sekwencji skoków guma trafia na ułamek sekundy w beton , po czym następuje pustka a drobnica wyskakuje w popłochu . Drobna łuseczka z krawata stanowi ewidentny podpis sprawcy ... Ze dwa razy staję tuż po zauważeniu obłędnego zapisu na SI , rzucam i o dziwo mam miękki wjazd z boku jakby, zacinam i czuję pierwsze bujnięcia sandaczowe , po czym ryba po prostu odpada . Na to wszystko nakłada się kontuzja łokcia , która od dobrego miesiąca powoduje,  że każde zacięcie w pustkę lub w twarde eksploduje bólem elektrycznym nieomal , po którym nawet już kląć się  nie chce ...

Tego wtorku pogoda spłatała psikusa . Wiatr zmienił się zupełnie na rzadko spotykaną u mnie i chyba najgorszą z możliwych konfigurację północno-wschodnią . Szukam zapisów i kontaktów w miejscach jeszcze do wczoraj działających , ale ryby jakby wymiotło . Kolejne spoty puste . Łowię już czas jakiś i łokieć zaczyna nieźle doskwierać . Mam powoli dosyć . Wracając robię jeszcze najbardziej obiecującą i najbardziej chyba okazodajną dla mnie miejscówkę . Napływam na nią zupełnie nietypowo z powodu nietypowego kierunku wiatru . W momencie , w którym łódź obraca się po zakotwiczeniu rzucam okiem na echo , na którym spodziewam się zobaczyć początek interesujących zagłębień i rowków stanowiących o atrakcyjności tego miejsca . Rzeczywiście widzę je . I widzę również końcówkę czegoś , co tam stało . Jest wielkie i porażające . Po sekundzie dociera do mnie,  że jest w rejonie wielka ryba . W drugim chyba rzucie łapię twardy zaczep , który generuje odruchowe zacięcie i ból obłędny nieszczęsnego łokcia . Podpaliłem się i zaciąłem naprawdę solidnie . Nie powinno tego zaczepu tutaj być . Ale też atakuję miejsce od zupełnie nowej dla mnie strony . Wjechałem prawdopodobnie w ostrą krawędź głębszych żłobień dna . Nie mam najmniejszej ochoty palić miejsca i mieląc pod nosem przekleństwa próbuję odstrzelić przynętę . Udaje się . Biorę kij w zbolałą rękę , robię pierwszy obrót kołowrotka i coś zabiera gwałtownie przynętę , z siłą spadającej płyty chodnikowej ciągnąc ją jednocześnie w dół i w bok . Tak to odbieram . Zacięcie zbiega się praktycznie z początkiem holu . Od tego momentu wszystko dzieje się niejako poza i tak bardziej automatycznie . Wiem , że to smok i życiówka . Ryba jest obłędnie silna i ciężka w odbiorze . Czuję też,  że chodzi dziwnie ostro, co w połączeniu z dziwnym braniem nie pozwala na forsowanie tematu . Tak straciłem w tym roku wielką rybę , kiedy zadziałałem zbyt siłowo i ta się po prostu spięła . Mam wrażenie , że ten hol był naprawdę długi . Starałem się być spokojny i rozważny . Ryba była bardzo silna . Tak silnego sandacza jeszcze nie miałem . Do tego takie dziwnie dynamiczne zwroty kierunku , połączone z chwilową jakby utratą kontaktu z rybą ... Tak czy inaczej było wszystko , co można sobie wymarzyć . Silne jak parowóz parcie w dno , grube odjazdy na hamulcu , przejścia chyba trzy lub czterokrotne od rufy po skosie pod łódką do dziobu , wprost w kotwicę . Trochę poskakałem po łódce . A tak w ogóle odnoszę wrażenie ,że niewiele z tego holu pamiętam  :D . Pamiętam tylko łomot serca i miękkość kolan,  kiedy sandacz pierwszy raz pojawił się przy łodzi . Ten widok ogromnego łba , trzepiącego na boki i gumy , falującej na zewnątrz - bezcenny .  Cztery razy próbowałem zapakować byka do podbieraka i za każdym razem potężnym odejściem schodził do dna , generując gejzer wody . Z każdym z nich moje szanse topniały , co nie pomagało zachować choćby resztek zimnej krwi . Na pomoc w duchu przywołałem chyba wszystkie możliwe siły , mogące przechylić szalę tych zmagań na moją stronę . Udało się . Ryba wypełniła cała podbierak w ten charakterystyczny dla sandacza , sztywny i nie podatny na zgięcia sposób . Jest ogromna . Takiej jeszcze nie miałem . Ba , nawet na żywo nie widziałem . Ma równe 100 cm , w co nie mogłem wręcz uwierzyć . Jest smukła i zupełnie bez brzucha . Nieskazitelna w pięknie płetw , łusek , kolorów . Cudowne stworzenie , pomnik natury . Tylko omszały łeb i delikatne żłobienia na pokrywach skrzelowych zdradzały , że to stara samica . Tak właśnie ją odebrałem - Pani Sandaczowa . Zupełne przeciwieństwo mojego zeszłorocznego rekordu.  Nawet płetwa grzbietowa taka zgrabnie niewielka do proporcji całego ciała . 

Ryba wpięta w krawat bardzo mocno . Musiałem użyć kombinerek do jej wypięcia . Szczęśliwie moje obawy co do zacięcia były płonne i Gamakatsu 3/0 wytrzymało bez problemu . Przynęta to absolutny sandaczowy klasyk 4,5" w absolutnie klasycznym,  sandaczowym umaszczeniu  ;) . Sprzętowo standardowo M1 10 lb , Vaniek 16' C3000 , Duel Hardcore X8 Pro PE 1,0 , wolfram 35 cm 10 kg . 

Sandacz jest bardzo ciężki . Obolały łokieć powoduje , że trzymam go nieomal przy ciele i robię raptem dwa zdjęcia trzymając go . Reszta w siatce podbieraka . Odpływa powoli i dostojnie . Jest zmęczony . Ja też . Nie łowię już więcej .  Mam brzegowych świadków całego zdarzenia . Rozpoczyna to nowy etap działań eksterminacyjnych na tej wodzie . Brzegowcy obserwują , co na łódce się dzieje i natychmiast zdalnie sterowanymi modelami wywożą trupki wprost pod burtę ... Ręce opadają . Ze zrozumiałych względów okoliczności przyrody w tle zostały zupełnie zmienione ,za co dziękuję Oli  :) .

 

Załączony plik  bartek_nowy.jpg   52,83 KB   71 Ilość pobrań

 

Załączony plik  IMG_20210921_184114.jpg   80,38 KB   73 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20210921_184137.jpg   76,78 KB   72 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20210921_184153.jpg   82,37 KB   72 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20210921_184205.jpg   92,68 KB   75 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20210921_184210.jpg   81,04 KB   72 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20210921_184218.jpg   76,16 KB   72 Ilość pobrań

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                                                    :good:




#1969317 Sandacze 2016

Napisane przez arturo1201 w 05 wrzesień 2016 - 21:32

Sandacz 97 cm- wraca do wody. Emocji było bardzo dużo:)

 




#1967238 Sumy 2016

Napisane przez Ferret w 02 wrzesień 2016 - 09:50

Zawsze przed wejściem w brzanową rynnę obserwuję przez długi czas na którym odcinku są spławy, tym razem cisza.

Myślę - brzana żeruje, a nie podziwi widoki. Zapinam dorado invader 5 cm i do roboty.

Po pewnie dziesiątym rzucie zaczęły wyskakiwać w panice świnki, w następnym przepuszczeniu mocne branie. Odjazd na kilka metrów i postój, jak brzana 60+.

Następnie jednostajny odjazd na ok. 30 m ze strzałami ogona w linkę, więc wiedziałem co się święci ;-) Na szczęście zmieniłem szpulę ze zużytą plecionką 0,12 na 0,18, gruby sznurek, ale dobry do rozginania kotwicy na zaczepach. Po kilkunastu sekundach murowania dokręciłem hamulec, zapompowałem i zaraz odjazd, tym razem połączony z wyskokiem. Nie sądziłem że sum robi takie zwody, widok niesamowity!

Stałem po jajka w rynnie, więc zaraz pomyślałem żeby mnie nie chapnął przy nawrocie :-) Na szczęście sumek kręcił się pewnie w okolicy swojego dołka, więc mogłem się wycofać i holować z płytszej i mniej rwącej wody. Lubię szybkie akcje z holem, jednak mój uniwersalny kij boleniowo-brzanowy do 35 gr. nie pozwalał na wiele. Po ok. 15 min. pierwsza próba chwytu za żuchwę połączona z ochlapaniem nieudana. W następnym podejściu odłożyłem kij i podebrałem za paletki. Dwukrotny uśredniony pomiar pokazał 181 cm, szczerze myślałem że będzie mojego wzrostu - 191 ;-)

Statyw miałem rozłożony przed wędkowaniem, szybka sesja, i do wody, odpłynął natychmiast. Brzanowanie sobie już odpuściłem :-)

Kij Cormoran Xenodon do 35, Red Arct i niezawodny Invader 5 cm. z dziadowską kotwiczką Mustang jak mówi u mnie na wsi, czyli Mustad.

 

4JUGOLc.jpg

 

H4KJMpo.jpg

 

vWRdbEC.jpg

 

z4YYOuH.jpg




#1903099 Bolenie 2016

Napisane przez Tomus w 12 maj 2016 - 14:53

To ja też Się pochwalę :P ... wczorajszy Ubot 81 na swojaka ;)!!!

DSC07182.jpg




#1992601 Bolenie 2016

Napisane przez tasiek321 w 11 październik 2016 - 18:47

To i ja pokuszę się o kilka słów więcej ;)

Obudziłem się jeszcze przed budzikiem i to nie dlatego, że cierpię na bezsenność, zwyczajnie deszcz nap...dalał w okno połaciowe sypialni.
Ostatnio odpuściłem dwudniówkę z powodu armagedonu pogodowego, więc decyzja mogła być tylko jedna - jadę.
Po bezowocnym obłowieniu kilku miejscówek, gdzie ostatnio udało sie coś wydłubać oraz mając na względzie, że dwie jednostki pływające z "wytrawnymi boleniarzami" zaraz dotrą na rewiry, postanowiłem popłynąć nieco dalej.
Pływanie w deszczu na pełnym gwizdku nie należy do przyjemności, ale czego nie robi sie dla rap :)  
Na miejscu obławiam kilka główek, przykos oraz innych obiecująco wyglądających miejsc i nic :( 
Na kolejnej główce, a dokładniej na jej rozmyciu coś energicznie zabiera wolno prowadzoną ukleję RH10.
Ryba dwoma susami wyciąga dobre 10 metrów linki, bez wątpienia rapa i to niemała.
Niestety okazała sie na tyle niekulturalna, że się spięła :( 
Przygnębiony myślą, że w taką aurę mogła to być jedyna rozsądna ryba na kiju, płynę dalej.
Już odkręcam rumpel, aby wyjść do ślizgu, gdy na jednej z główek, którą miałem zamiar przeskoczyć, dostrzegam żer.
Nie był to wakacyjny gejzer, lecz subtelny zakąs :) Wiedziony instynktem łowcy bez zastanowienia parkuje na odległość rzutu od miejsca żeru.
W pierwszym rzucie na Hermajstra czuję silne uderzenie i najprzyjemniejszą dla uszu wędkarza melodię graną przez hamulec .
Po krótkim holu wyciągam spasioną, tłustą rapę.
Szybko okazało się, że ów rapa nie była tam sama.
Dokładne obłowienie rozległej miejscówki owocuje złowieniem 13 rap w przedziale wymiarowym 65-81cm :D 
Po czasie brania cichną, ale i tak jestem przeszczęśliwy, wszak nie codziennie łowi się siedem boleni powyżej 70centów :D 
Ryby grube, odpasione, brania mocne i zdecydowane, widać, że były tam na żarciu.
Co do pogody, na usta ciśnie się jedno słowo - barowa  :) no może barowa z lekkim wiatrem :) 
Ciśnienia nie śledzę, nigdy nie dostrzegłem w jego poziomie żadnych zależności.
Poziom wody po ostatnich opadach i północnym wietrze podniósł się o prawie pół metra. I tu już dostrzegam plusy.
Moim skromnym zdaniem nawet niewielki wzrost poziomu wody sprawia, że rapy mając trochę więcej wody nad głową, stają się odważniejsze, mniej ostrożne i pewniej żerują.
Kilka ze złowionych rap udaje mi się uwiecznić, niestety w fotografowaniu pomaga mi kolega samowyzwalacz :mellow: 
P.S. Żadna z ryb nie ucierpiała, w oczekiwaniu na fotopstryk dochodziła do siebie zanurzona w wodzie w gumowanym podbieraku.

aujrpx.jpg
fa93rt.png
xnrn75.png




#2477342 Pstrągi 2018

Napisane przez Eluska w 05 listopad 2018 - 21:31

Moje pierwsze spotkanie z muchówką dwuręczną 4.20 m.Piękna słoneczna pogoda,samo południe.Po dwóch godzinach nieudolnego ( jak na razie) machania wielką wędą na której końcu był streamer perłowego koloru ok.18 cm wykonany przez moją córkę,następuje potężne branie na samym środku rzeki z rynny o głębokości ok.2 m.Co się działo później to nawet nie wiem   :) :-)podobno były piski i wrzaski które było słychać na całą okolicę.Ok.20 min hol z sercem na ramieniu bo musiałam uważać nie tylko na wielkiego tęczaka na końcu wędki ale i ostrożnie krok po kroku dojść do brzegu po śliskich otoczakach.Z początku myślałam że streamera zakąsiła głowacica na którą byłam nastawiona.Jednak moje nadzieje na głowacice rozwiały pierwsze odblaski tęczowego różowego rybska.Hol był bardzo emocjonujący   :rolleyes:   :rolleyes: :-Było kilka odjazdów po 30-40 m tak że pokazał się podkład z kołowrotka.Wszystko jednak przebiegło szczęśliwe  :) :-) W końcu tęczak znalazł się w podbieraku u moich stóp,a szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy :-D  :D    :) :-Strój góralski czekał na dnie plecaka właśnie na taką rybę   :P :-P Jeszcze nigdy tak szybko się nie przebierałam z woderów w cywilne ciuchy  B)   :lol:  

 

1cNgpGG.jpg

 

VWvPzmR.jpg

 

qMk3kcR.jpg

 

TzGPzlY.jpg

 

Mg56h7M.jpg




#2282948 Sandacze 2017

Napisane przez kowalek87 w 16 grudzień 2017 - 17:45

Od kilku tygodni planowałem ten wypad nad dolnośląską Oderkę. Dni w Norwegii dłużyły się strasznie...jeszcze miesiąc...jeszcze tydzień... Codzienne sprawdzanie stanu wody, pogody. Napięcie rosło z każdym dniem. Od około tygodnia wiadomo było, że warunki nie są złe. Woda powyżej dwóch metrów, temperatura około 0, a najważniejsze, że w międzyczasie nie było silnych mrozów. Z doniesień kolegów wiem, że łatwo jednak nie jest i ciężko o rybę. No ale mamy przecież połowę grudnia, tak więc nie ma co liczyć na eldorado. Być może jedno branie przez cały dzień, które jeszcze trzeba wykorzystać.

W końcu nadszedł piątek, czyli dzień wylotu do Wrocławia. Na szczęście podróż bez niespodzianek i o 1.30 w nocy jesteśmy w domu. Szybka kolacja, jedno piwko i do spania. Po trzech godzinach snu o 6.00 dzwoni budzik, jest ciężko, ale zbyt długo na to czekałem, żeby teraz odpuścić. Dość szybko się ogarniam i po 7. jestem nad rzeką. Piękny klimat zimowej Odry, temperatura ok. -2 st.. wszystko pięknie oszronione, ależ było by wspaniale gdyby jakiś mętnooki strzelił w którąś z moich gum. 

Pierwsza główka, którą znam bardzo dobrze i wiem, że tu może się coś wydarzyć. Na pierwszy ogień idzie seledynowa ukleja Janusza Widła. Wszyscy tak je chwalą dlatego dostaje szanse jako pierwsza w celu sprawdzenia. Wykonuję ok. dwudziestu rzutów, w ciągu których notuję 3 delikatne trącenia, jednak żadnego konkretnego strzału. Rzut oka w pudełko i szansę dostaje 4-calowy kajtek easy shiner na dwudziestu gramach ołowiu. Drugi rzut i piękny strzał, siedziii! Jest fajna ryba, może 70. Stawia się dość mocno, ale za chwilę widzę go w zimnej, ołowianej wodzie. Jest grubo, będzie 80. Szybkie podebranie ręką i jest mój. Wychodzę nieco wyżej, rozkładam matę i nie wierzę!!! 90 cm :D Szybko schodzę z sandaczem do wody, układam na kamieniach telefon i robię kilka szybkich fotek. Ryba cały czas w wodzie. Nie jest zmęczona i natychmiast odpływa do swojej dziury. Pięknie pomachał ogonem na pożegnanie.

Marzyłem o takiej rybie, ale nie przypuszczałem, że szczęście dopisze mi tak szybko. Siedzę jeszcze dłuższą chwilę na główce i próbuję zagrzać skostniałe ręce. Idę dalej, łowię prawie do końca dnia, ale ryby już się nie doczekałem. Było tak jak przypuszczałem...jedno konkretne branie, ale za to jakie. 

Zdjęcia niestety słabe, ale coś tam widać. Sprzętowo widać na jednym ze zdjęć, plecionka 0,15, wolfram na 10 kg, wędka 2,75- 10-28 wyrzutu, kołowrotek 4000.

Pozdrawiam! :D

Załączony plik  IMG_2055 (1).JPG   39,4 KB   65 Ilość pobrań  Załączony plik  IMG_2057.JPG   114,96 KB   62 Ilość pobrań

Załączony plik  IMG_2058.JPG   137,17 KB   60 Ilość pobrań  Załączony plik  IMG_2054.JPG   40,07 KB   57 Ilość pobrań  Załączony plik  IMG_2056.JPG   26,35 KB   57 Ilość pobrań

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

 




#1817380 Szczupaki 2016

Napisane przez Del Toro w 19 styczeń 2016 - 01:00

Jukejowa mamka :)

 

Vegter Boron 15lb 7'0", Certate 3012H, Sunline Cast Away 20lb, Lunker City Ribster na czeburaszce.
Byly jeszcze dwa mniejsze, bez foty, odczepiane w wodzie. Wszystkie na ta sama gume.

 

ahKHH4PY1vXNpuruacA_R58xxZo8fTSTk3F16VAn




#1936548 Sumy 2016

Napisane przez andego w 09 lipiec 2016 - 20:23

Lubię nocny spinning. Rzucałem... rzucałem, aż w końcu się doczekałem. Wczorajsze 189 cm :)
 
siluros189.jpg



#1896711 Bolenie 2016

Napisane przez wildriver w 01 maj 2016 - 21:07

Załączony plik  boleń 82cm.jpg   64,86 KB   71 Ilość pobrań

 

Moje otwarcie sezonu udane :) woblerek własnej produkcji.

Pozdrawiam 




#2206010 Sumy 2017

Napisane przez Traq w 21 sierpień 2017 - 23:43

Wątek stoi w miejscu to ja się pochwalę swoją rybą i filmem, który udało mi się nagrać. To nie jest mój największy sum, ale tak sobie myślę że w zestawieniu z nagranym filmem to mój największy wędkarski sukces jak do tej pory, a film sprawi że nigdy nie zapomnę jak to było :)  Tydzień już ponad minął, a ja się dalej cieszę  :D

 

A było to tak. Zakaz trollingu na mazowieckiej Wiśle, który uważam za kompletną głupotę , poprzestawiał moje plany na ten sezon. Co prawda już w zeszłym roku obiecywałem sobie leczenie z sumozy. W końcu latem można i warto łowić również inne ryby. Plan był taki, żeby się tak nie spinać i na ponton zabierać zawsze drugi lżejszy kij i między sumami jakieś bolenie i może też brzany poganiać (z brzanami jeszcze się nie udało, mam cel na kolejny film :) ). Zakaz trollingu w sumie mi w tym pomógł, bo sumowym ciężkim spinningiem przecież i tak nie idzie cały dzień rzucać. No ale król Wisły jest jeden, żadna inna polska ryb nie podnosi tak ciśnienia wędkarza jak konkretny sum na kiju, także nie odpuściłem, oj nie. Zmieniłem tylko trochę arsenał przynęt oraz miejsca i rzucałem, rzucałem, rzucałem… Marzył mi się grubas złowiony z ręki. Kilka ryb z ręki już miałem, jednak były to epizody, nigdy się do tego nie przykładałem. Przy okazji marzyło mi się uchwycić całą akcję, łącznie z momentem brania suma, na filmie. Z GoPro na pontonie zacząłem pływać już w zeszłym sezonie, ale jak dotąd holu dużego suma nie udało mi się nagrać. Wyzwaniem było moje założenie, żeby nagrać moment brania. Sumy nie biorą na zawołanie, a bateria w GoPro starcza jedynie na około godzinę nagrywania. Zorientowałem się szybko, że jedynym wyjściem jest nagrywanie non stop :)  Dlatego, od jakiegoś czasu pływam z kamerą podłączoną do dużego power banku i nagrywam bez przerwy w trybie 20 minutowej pętli.

 

Wracając do ryby, to był dzień załamania pogody po upałach. Wiatr, fala, deszcz i gęste chmury straszące burzą. Nieprzyjemnie zimno jakoś i ponuro. Szybko zorientowałem się, że bolenie to ja sobie mogę dzisiaj odpuścić. Albo sum, albo nic, a może jednak do domu, bo te chmury takie ciężkie jakieś się robią…  Uciekając przed burzą przepłynąłem na pełnej parze z 10km w górę rzeki omijając liczne ciekawe miejsca. Zatrzymałem się dopiero na znanej przykosie, na której łowiłem już wcześniej na otwarcie sezonu 1 lipca. Przez błąd przy podpieraniu straciłem wtedy dużego bolenia, a na sumowym kiju zaliczyłem nie wcięty strzał. Takie rzeczy się zapamiętuje, dlatego od razu wiedziałem, że trzeba się będzie w tym miejscu przyłożyć. Pierwszy do ręki wędruje kij boleniowy, ale nic się nie dzieje i po kilkunastu rzutach  biorę się za zestaw sumowy. Pierwszy rzut, drugi rzut, prowadzę powoli, z przerwami, silny nurt nadaje pracę przynęcie. Trzeci, może czwarty rzut, pierwszy opad i  JEST. Zacięcie petarda, siedzi. Tym razem się zapiął. Branie nastąpiło na pełnym wyrzucie, w dół od pontonu, od razu pompa w górę i myśl no dobra, ale jak ja to teraz wszystko ogarnę. W trollingu sprawa jest łatwiejsza, bo kotwica jest w górze, jeszcze łatwiej jak jest kolega do pomocy który przejmie ster. Dzisiaj jednak łowię sam. Muszę się skupić na holu, ale czuję że bez podniesienia kotwicy się nie obędzie. Za chwilę problem się częściowo sam rozwiązuje, ryba ściągą mnie z przykosy i zaczynamy dryfować powoli ze zwisającą kotwicą. Ryba w międzyczasie rośnie z minuty na minutę :)  Tak naprawdę dopiero przy pontonie orientuję się z kim mam do czynienia i trochę mi nogi miękną, zwłaszcza gdy zaczyna mi wjeżdżać w zatopione drzewo. Nie ma wyjścia, hamulec beton i hol siłowy.

Więcej nie piszę, w końcu po to film nagrałem, żeby móc to pokazać :)  Nie robiłem szybkiego montażu, na filmie widać wszystko w czasie rzeczywistym. Gdy potem w domu film obejrzałem to aż nie wierzyłem, że wyholowałem suma 190+ jedynie w pięć minut :)

 

Dla niecierpliwych rybę widać około 4 minuty. Na końcu filmu są wstawione zdjęcia. Życzę wszystkim takich emocji i frajdy z nagrywania filmów.

 

 

 

Sprzęt: Xzoga GENBU SHITENNO GB-S 80H2 + OKUMA Raw II 55 + GoPro Hero 5 Black  :)

 

PS

Wisła idzie w górę, tego miejsca już nie ma  :)

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:



#3092001 Pstrągi 2023

Napisane przez rav_id w 24 styczeń 2023 - 17:37

Król górskiej rzeki w zimowej scenerii 🙂 Połasił się na niedużego jiga własnego wyrobu 😉 Granica 60 cm przekroczona 😉☺️

 

Załączony plik  received_951109012541856.jpeg   102,2 KB   87 Ilość pobrań