Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1319 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

1274 gości, 1 anonimowych

Bing, FoamFly, Google, Mumi, Krankfrank, adis, krez, zator, TomaszN., pawelWPR, pioros, azhek, Maniew1, Bolesław, highvoltage, toked1971, roobek, montenegro, foxy77, seba122, Facebook, Trociowy, Insektoidalny, Artur1987, Radbraw, talon, ksywa, cyprys19, Kamyk88, padmix, Guzu, hose4ras, Pluszszcz, koziol1006, Maciej W., Pablito86, 5384, Patron, DiddoR, Janek W, Karpiu95, golenia, Rybak98, Szogo636, benza, jacek.hetflaisz, Bulczenzo


- - - - -

Rekonesans przed Zlotem - Górzyca


 

O tym, że Odra na odcinku Słubice – Kostrzyn jest dobrym łowiskiem słyszałem już kilkakrotnie. Wiedziałem, że jest tam sporo drapieżnika, zarówno tego typowego – uzbrojonego w zęby jak i tzw. „białego”. Ponieważ termin II Zlotu zbliżał się wielkimi krokami postanowiliśmy sprawdzić co tam w wodzie słychać. Po wcześniejszych oględzinach pod koniec maja wiele sobie obiecywaliśmy, jednak, niemal katastrofalnie, niski poziom wody niepokoił nas trochę. W sumie nawet trochę bardzo. Niezależnie od warunków „meteo” weekend 4-6.08.2006 postanowiliśmy spędzić na bliższym poznaniu wcześniej wybranego odcinka, głownie pod kątem połowów spinningowych. Nie bez znaczenia okazała się pomocna dłoń naszego forumowicza Jacy, który postanowił przyciągnąć ze sobą łódź, która jak się później okazało pozwoliła nam spojrzeć na wcześniej już nieco poznaną Odrę zupełnie innym okiem.

 


Nasza łajba

 


Wesoła gromadka, czyli: @szpiegu

 


@mifek

 


Wesoła gromadka, czyli: @jaca

 

Niestety ze względu na pracowity piątek planowane spotkanie nieco odłożyło się w czasie i w Ośrodku w Górzycy, spotkaliśmy się dopiero późnym wieczorem. Tego dnia co prawda nad wodę się już nie wybraliśmy, jednak nie był to dzień stracony. Ponieważ @szpiegu mieszka od Odry kilkaset metrów informacje, które wyciągaliśmy od naszego zwiadowcy były świeże oraz sprawdzone. Być może nie bez znaczenia była tu woda rozmowna użyta do aklimatyzacji. Niestety prognozy pogody nie nastrajały nas optymistycznie. Wody w rzece jak na lekarstwo. Weekend miał być deszczowy, tylko w chwilowymi przejaśnieniami. Jedno było pewne: jeśli mimo tak ciężkich warunków, zarówno hydrologicznych jak i meteorologicznych, jakoś sobie poradzimy, to w trakcie zlotu niewiele już nas będzie mogło zaskoczyć.

Sobotni poranek przywitał nas ciemnymi chmurami. Zamiast planowanego spotkania o 5 nad ranem, ze względu na obfity deszcz, spotkaliśmy się dopiero o 9:00, a nad wodą w pełnym uzbrojeniu wyładowaliśmy dopiero po 10:00. Cóż nie było może tak jak sobie wcześniej zaplanowaliśmy, ale fakt, że  byliśmy na wodzie, której wcześniej niemal nikt nie obławiał ze środków pływających powodował, że zapomnieliśmy szybko o wszelkich przeciwnościach.

 


Pierwsza miejscówka

 

Pierwsza miejscówka i pierwsze nadzieje. Pogoda mało boleniowa, więc szybko zaczynamy szukać zębatych. Ku naszemu, pozytywnemu, zdziwieniu na pierwsze brania nie musimy długo czekać.

 


Pierwsza ryba

 

Przypon stalowy 1 x 7 12 lb w otulinie (czarnej) na końcu tzw. rekinek (perłowy z czerwonym grzbietem) i… zamiast spodziewanego szczupaka – boleń. A właściwie bolek.

 


Pierwszy Bolek

 


I jego hol

 


Prawdziwa bestia

 

Zapowiada się bardzo obiecująco. Są brania, są ryby, oby tak dalej… Na razie skupiamy się głównie na dokładnym obłowieniu klatek między główkami oraz okolic warkoczy. Nagle, na końcu mojego prototypowego WR, tępe przytrzymanie i… SIEDZI!!!.

 


Jest!!! Gripem go, czy może do rączki???

 


Dla takich chwil jeżdżę na ryby

 


hol nawet zdrowego 70-taka w nurcie nie należy do rzeczy łatwych

 


Ależ on jest silny

 


Jeszcze chwilkę

 


i ...

 


Piękny jest!

 


Nieprawdaż?

 

Powoli zaczynamy spływać w dół rzeki. Tego dnia mamy do „zrobienia” odcinek między Owczarami a „strategiczną” w okolicach Górzycy. Kawał wody do odmachania…Mijamy po drodze wyjątkowo urocze miejsca. Liczne przelewy, rafki oraz niemal całkowicie odsłonięte, ze względu na bardzo niski poziom wody, główki pobudzają nasza wyobraźnię. Jedno jest pewne: możliwość oglądania miejscówek w takim stanie na pewno powinna zaprocentować w niedalekiej przyszłości. Co kilkadziesiąt minut każdy z nas odnotowuje kolejne brania. Trafiają się głównie małe bolki oraz szczupaki. Mijamy tak lubiane przez nas „elki”. Niestety, ponieważ były już wcześniej zajęte mijamy je, uważnie się tylko przyglądając. Na horyzoncie rysuje się „strategiczna”. To punkt końcowy dzisiejszego spływu. Postanawiamy skupić się na zapływie tej charakterystycznej główki. W ciągu kilkunastu minut każdy z nas odnotowuje po kilka trąceń lub brań. Jaca doholowuje do łodzi pięknie wybarwionego sandacza na X-rap’a. Nie jest może wielki (ok. 60 cm) ale wyjątkowo śliczny. Chwila nieuwagi i …sandał wypina się tuz przy burcie. Cóż, bywa i tak. Przynajmniej wiemy, z czym mamy do czynienia. Kolejne rzuty przynoszą nam kilka szczupaczków w przedziale 30-45 cm. Najbardziej sprawdza się nowa gumka JUMPY Delalande, w kolorze niebieskim. Łowienie kończymy ok. 16:00. Pogoda wyraźnie sprawdza naszą odporność deszczowo - wiatrową.

Następny dzień również zaczynamy z niewielkim opóźnieniem. Tym razem wodujemy się na „strategicznej” i spływamy w stronę miejscowości Ługi Górzyckie. Znowu parę kilometrów wody przed nami.

Dzisiaj pogoda daje nam chwile wytchnienia. Widać to tez od razu w wynikach. Pierwsze rzuty przynoszą @szpiegowi bolenia, szczupaka oraz klenia. Żeby było ciekawiej wszystkie ryby niemal z jednego miejsca (środek klatki) oraz na jedna i te sama przynęte (wobler Jaxon) prowadzone w tempie typowo boleniowym.

 


Pierwsza ryba drugiego dnia

 


Mały, ale cieszy

 


No i załóżmy, że cieszy

 


Przyprowadź babcie…

 

Kolejne klatki spływamy pozostawiając je nie obłowione. Dramatycznie niski stan wody chwilami doprowadza do tarcia mieczem silnika elektrycznego o piasek (echosonda wskazywała wtedy 0,30 m wody pod przetwornikiem. Kto by pomyślał, że na środku naszej ukochanej rzeki jest niespełna metr wody!!!! Zatrzymujemy się głównie w głębszych klatkach i warkoczach tj. takich gdzie echo pokazywało min 1,5-1,7 m. Odnajdujemy 3 fantastyczne główki z rozległymi i głębokimi klatkami. Az pachniało tam rybą. No i…

 


Kolejny…

 


 …ładny…

 


 …szczupak…

 


…znowu na gumę;

 


Dom szczupaka

 

Kolejny warkocz owocuje „dziwnym” braniem. Po wyjęciu na lince oraz przyponie Jacka dostrzegamy sznur śluzowych perełek. Jedno jest pewne. To był sum. Może nie za duży, ale… król to król. Niestety nie udaje nam się go skusić do poprawki. Cóż. Grunt, że namierzony. Kiedyś po niego wrócimy.

 


Tu mieszka SUM…

 


Niski poziom wody umożliwiał dokładne obejrzenie konkretnych miejscówek

 


 


 


 


 

Co jakiś czas pogoda fundowała nam powtórkę z rozrywki. Ciemne chmury bez przerwy wisiały nam nad głowami.

 


 


 

Ale humory wciąż mieliśmy bojowe.

 


 

Reasumując w ciągu dwóch tur, przy bardzo niskiej wodzie, oraz mocno nieustabilizowanej pogodzie mieliśmy kilkanaście szczupaków, boleni, kilka okoni, klenia kilka sandaczy oraz dwa brania sumów. Jeśli wziąć pod uwagę panujące warunki wynik chyba całkiem niezły.

 


 


 


 

Już się nie możemy doczekać zlotu, tym bardziej, ze @szpiegu non stop informuje o kolejnych sukcesach…

 

mifek, 2006

 

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.


1 Komentarze

ehhhhhh - stare dzieje... METANIUM XT 2005 _ WildRiver 3/4 oz - 8'6"... to było coś... Szkoda ze teraz pływa, a w zasadzie to gdzieś leży na dnie odry...