Airframe wszyscy chwalą - jakby nie okazja z lepszym kołowrotkiem, to bym też ją kupił.
Bedziesz potrzebował żyłek na przypony - nie oszczędzaj przesadnie, szkoda nerwów nad wodą. Mnie się sprawdza Dragon HM80, z poprawką na przegrubienie. Do suchej przypony koniczne, byle nie jaxon, bo są tragiczne.
Microringi albo miniaturowe krętliki - tu zdania są podzielone, mnie pomaga to w wiązaniu zestawu do nimfy.
Podbierak - taki żeby siatka nie łapała haków, i nie za płytki. Zakladam/podejrzewam, że będziesz chciał fotografować złowione ryby, głębszy podbierak pozwala spokojnie przygotować się do zdjęcia, a ryba ma w tym czasie wzglednie przyzwoite warunki w wodzie.
Łowisz na spina - potrzebujesz, jak ja, odejść od nawyków. Zacinanie kijem, próby ekstremalnie dalekich rzutów, i cała dynamika, energiczność spina, w muchowaniu - przeszkadza. Dawniej gnałem nad wodę wiążąc w biegu zestaw. Szybko rzucić, szybko zmienić miejsce. Rybie można wejść niemal na głowę. Tylko spokojnie, z założeniem że trzeba ją odczekać, że to nie wyścigi.
Po roku z muchą, przychodzę nad rzekę, siadam, nabijam fajkę, otwieram piwo, obserwuję, skladam zestaw. Czasem i 40 minut to trwa. Zero pośpiechu. Im bardziej leniwie zabieram się za łowienie, tym szybciej mam efekt. Oczko? Zobaczę czy powtórzy. Błysnał tęczak? To popatrzę, czy tu mieszka, czy na gościnne występy wpadł. I tak dalej. Coraz mniej przeszkadza mi bezradność jak stoję nad dużym pstrągiem a on nie chce zjeść muchy. Coraz częściej po prostu cieszę się z obserwacji.
Mucha powinna być refundowana z NFZ jako lek na nerwy. Co prawda uzależnia, i to mocno, ale długofalowe efekty lecznia nerwic cywilizacyjnych są lepsze niz na proszkach
P.S. jeśli w okolicznych wodach masz lipienie - kompletuj sprzęt i leć nad wodę z wbrew zaleceniu spokoju. To jest ich czas, czas na najpiękniejszą rybę naszych wód.
Użytkownik etherni edytował ten post 07 listopad 2017 - 01:28