Smiać mi się chcę jak czytam określenia typu "stare, niemieckie, kultowe wędki Cormoran". One są takie niemieckie, jak dzisiejsze Mikado japońskie. W tamtych czasach były przywożone na największy bazar, czyli warszawską Skrę, przez szefa raczkującej wówczas firmy Design Fishing. Ten chiński szajs był omijany przez nas szerokim łukiem. Niemiecki był wtedy tylko Sportex i RST. "Pan na Szczytnie", reklamujący Cormorany, Balzery lub Silstary jako kije oryginalne i kultowe, nie ma zielonego pojęcia co pisze i mówi, lub zauważył podobny brak wiedzy u sporej części wędkarzy i wykorzystuje to zjawisko w celach marketingowych, wyceniając kije warte najwyżej 150 zł, dziesięciokrotnie więcej. W czasach tych "kultowych" patyków poszukiwało się wędek House of Hardy, G. Loomis, Garbolino, St. Croix, Lamiglasa, Sportex, RST, Bruce & Walker, Lamiglas, Talon itp. Cormoran był raczej dla ówczesnych lemingów, którzy wiedzę o sprzęcie wędkarskim czerpali z nachalnej reklamy w wędkarskich czasopismach. I jak widać, na niektórych działa to do dzisiaj.
Zabrakło kilku słów o szkockiej Daiwie kije z serii Shogun i Samuraj z oplotem AMORPHOUS