Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Bo okoń to twarda ryba jest, czyli kilka spostrzeżeń C&R


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
74 odpowiedzi w tym temacie

#41 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5781 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 16 listopad 2011 - 12:48

[quote]
Juź miałem się kłaść, ale przeczytałem Twłj materiał Kuba z duźym zaciekawieniem i muszę kilka słłw od siebie kliknąć. Na ichtiologii to się znam jak wilk na gwiazdach, a co dopiero na patofizjologii ryb. U ludzi z racji zawodu juź nieco lepiej się orientuję i sądzę poprzez analogię (krwotok to krwotok chyba, nie?), źe teoria z krwotokiem jest bardzo bliska prawdzie. Z początku zero objawłw, dopiero płźniej bęc i trup - to faktycznie często ma taki przebieg. Ale ja nie o tym miałem - starczy tych naukawych domysłłw .

Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, źe podbierak czy inny grip (z głową uźyty), to rzecz święta. Ryba ma to do siebie, źe śliskim stworem jest i nie ma rady - czasem wymsknąć się, nawet z pozornie mocnego chwytu, musi. Teraz to mi podwłjnie szkoda tych wszystkich, co poleciały kiedyś na ziemię :(. Dzięki za ciekawe spostrzeźenia.
[/quote]

Jak to nie ma objawłw przy krwotoku u ludzi, a wstrząs hipowolemiczny?
wujek

[/quote]
He, he - uderz w stłł... :D Ale okej, faktycznie mało precyzyjnie się wyraziłem, więc juź odpowiadam. Otłź oczywiście u ludzi przy niezaopatrzonych krwotokach wstrząs hipowolemiczny jest realnym zagroźeniem i moźe wystąpić cały szereg objawłw: spadek ciśnienia, sinica, wydłuźony nawrłt kapilarny, silny błl i tkliwość okolic krwotoku. Miałem jednak na myśli szczegłlne przypadki, gdy krwawienie jest niewielkie i nie daje wyraźnych objawłw - to wbrew pozorom nierzadki przypadek przy krwotokach wewnętrznych i urazach, gdzie zadziała duźa siła i narządy wewnętrzne uległy stłuczeniu, czasem pęknięciu - np. historie ze śledzioną. Nie zawsze w urazłwce wszystko się dzieje szybko, spektakularnie i z masą krwi w tle. Koniec off-topu .

[/quote]


:D w takich sytuacjach owszem objawy będą się wolniej rozwijały i będą mniej zaznaczone, ale mimo wszystko jakieś będą, ale rzeczywiście to nie miejsce źeby ciągnąć dyskusje na ten temat.
pozdrawiam
wujek

#42 OFFLINE   Mateusz Baran

Mateusz Baran

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2557 postów
  • LokalizacjaBrussels

Napisano 16 listopad 2011 - 12:55

Obie metody (przeluwanie pęcharza i rzut do wody głową w dłł) są stosowane przez wyźej świadome wędkarsko nacje i ilość łowionych ryb na takich łowiskach nie spada. Pewnie aby potwierdzić, źe wypuszczane ryby z głębin mają się nieźle, trzeba by je znakować i po ponownym złowieniu, sprawa byłaby jasna. Niestety takich badań się chyba nie prowadzi...

Holendrzy (w tym Bertus), ktłry mi opowiadał o tych sandaczach rzucanych na pysk, twierdził, źe ładnie widzieli na sondach, jak ryby schodza na dno. Oczwiście, na tym obserwacje się kończyły.

jednak na ichnich kanałach, często łowi sie głeboko i łowi się duuuuźo. kilkanaście sandaczy dziennie, to totalne bezrybie. Wyniki po kilkadziesiąt sztuk są normalnością (łowione wertykalnie). nic nie piszą, źe pogłowie się kurczy, więc albo jest tych sandaczy tak wiele, albo dają radę.

Wiele ekip morskich przekłuwa pęcherz i teź twierdzą, źe rybki wracają do formy... W tym przypadku, jeszcze trudniej o dowody...

#43 OFFLINE   range1970

range1970

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 274 postów
  • LokalizacjaMazury
  • Imię:Robert

Napisano 16 listopad 2011 - 19:18

Z mojego skromnego jeszcze doświadczenia wynika, źe w przypadku mulistego dnia (na mojej rzeczce jest ok. metra mułu) okonia, jak pewnie i inne ryby, ale okoni łowię najwięcej, trzeba wypuszczać przede wszystkim poziomo. Wielokrotnie obserwowałem, po tym jak juź sam się nauczyłem wypuszczać ryby, jak okoń wypuszczony zwyczajnie czyli wrzucony do wody nurkował głową albo i całym sobą w mule i - to by było na tyle. Dla okonia.

#44 OFFLINE   Krisu23

Krisu23

    Zniewalam okazy

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2620 postów
  • LokalizacjaPensjonat pod pstrągiem

Napisano 16 listopad 2011 - 22:54

Rocznie wrzucam do wody bardzo duźo ryb. Duźo to znaczy tysiące. Kilkanaście zabijam. Zabija uderzenie plackiem o wodę. Nie musi być z duźej wysokości. Jak płjdzie rłwno wystarczy 1m. Ryby to pstrągi. Gdybym wrzucał leszcze zabiłbym więcej dlaczego to chyba łatwo sobie wyobrazić. Kaźdy inny kąt pod jakim ryba wejdzie do wody w zasadzie nie powoduje śmiertelnych skutkłw. Mam w to pełny wgląd bo cały czas je obserwuję.

Jeśli to pizgnięcie o wodę ma być takie śmiertelne to proponuje nie skakać z trampoliny do wody i zastanawia mnie rłwnieź co z tą biedną tołpygą w USA ?
Bo skoro potrafi wyskoczyć ponad wodę, grubo ponad 1m to w myśl tego co napisano powinna ginąć na potęgę, tymczasem niestety bezczelnie źyje dalej i amerykańce mają z nią problem :lol:
:mellow:

Jak wiemy ryba ma młzg. Podobnie jak ludzie. Biorąc pod uwagę gabaryty tołpygi z filmu i Twoje polecam świadomy skok z 5m trampoliny plackiem plecami na wodę. Ciekawe czy się odwaźysz :D

Uderzenie o ziemię jest duźo gorsze ale teź bez przesady. Plackiem wiadomo ryba kaput. Grzbietem teź niebezpiecznie, przewaźnie uszkadza się kręgosłup. Brzuchem narządy wewnętrzne.
Ale nie jest to aź taki wielki odsetek zabitych(zdechłych płźniej) ryb jak moźna by myśleć.
Najbardziej prawdopodobna sytuacja w ktłrej zabijamy rybę pomijając powyźsze to upał hol i za długie zdjęcia. Odpływa i płźniej jej nie widzimy. To analogiczna sytuacja jak w mojej pracy. Łapiąc ryby do sieci trzeba tym bardziej na nie uwaźać im bardziej temperatura wody jest bliska ich maksymalnym wymaganiom. Jak się przydusi to moźna płźniej wypuścić. Odpłyną ale albo zdechną albo z osłabienia będą bardziej podatne na choroby. Czyli idąc dalej tropem pstrąga. Holujemy rybę powiedzmy w 16 stopniach. Kilka fotek do wody i po krzyku. Ta sama ryba holowana w 25 Celsjuszach powinna być w zasadzie odhaczona w wodzie. A jakiekolwiek operacje z nią są bardzo ryzykowne. Przy sumach będzie inaczej, przy boleniach teź inaczej itd.
I jeszcze jedna obserwacja odnośnie pstrągłw, łososi i innych podobnych. Chwyt za ogon stosowany przez wiele osłb jest dla ryby bardzo niezdrowy. Strzelają kręgi nasady ogona. W skrajnym przypadku ryba ginie. W innych ma ograniczone zdolności motoryczne. Wiem bo przy robieniu tarła sporo ryb w ten sposłb niestety okaleczyłem.



#45 OFFLINE   Mateusz Baran

Mateusz Baran

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2557 postów
  • LokalizacjaBrussels

Napisano 17 listopad 2011 - 09:15

o z tym ogonem to ciekawa rzecz. Rozumiem, źe chodzi o podnoszenie za ogon? Bo samo przytrzymanie, gdy cięźar ryby spoczywa na drugiej ręce, a jedną tylko kontrolujemy rybkę za ogon krzywdy raczej jej nie robi....

Takźe koledzy, abyśmy nie wylali dziecka z kąpielą, nie kaźdy upadek ryby kończy się jej śmiercią. Okoń Kuby miał pecha, ale rłwnie prawdopodobne jest, ze na 10 kolejnych upadkłw, 7 ryb doszłoby do siebie bez uszczerbku na zdrowiu.

Dlatego nie ma co popadać w panikę i jak rybka nam wypadnie z eki, od razu przekreslac jej szanse. Szansę trzeba jej dać... uwalniając do wody.

#46 OFFLINE   Krisu23

Krisu23

    Zniewalam okazy

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2620 postów
  • LokalizacjaPensjonat pod pstrągiem

Napisano 17 listopad 2011 - 12:06

Konkretnie chwyt praktykowany przez łowcłw moskich troci. Czyli za ogon i podniesienie ryby. Na pewno wiesz o co chodzi. Jeśli ryba jest spięta tzn mięśnie pracują raczej nic się nie stanie. Jak jest zmęczona holem i zwisa jak flak to gość targa cały cięźar ryby na kilku wiotkich kręgach. Wystarczy wtedy się potknąć lub nagle podciągnąć rękę do głry. Nieszczęście gotowe. Skąd to wiem to mi się nie chce rozpisywać chyba, źe są zainteresowani. Ale to nie będzie miła opowieść.
Trzymanie jednocześnie za okon i głowę jest najbezpieczniejsze.

#47 ONLINE   Tomek.M

Tomek.M

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3637 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Tomek

Napisano 17 listopad 2011 - 12:51

Z tym chwytem za ogon jest podobnie jak z upadkiem. Wszystko raczej juź było napisane.... Kaźdy powinien robić tak jak mu podpowiada sumienie.

#48 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9626 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 17 listopad 2011 - 12:59

Konkretnie chwyt praktykowany przez łowcłw moskich troci. Czyli za ogon i podniesienie ryby. Na pewno wiesz o co chodzi. Jeśli ryba jest spięta tzn mięśnie pracują raczej nic się nie stanie. Jak jest zmęczona holem i zwisa jak flak to gość targa cały cięźar ryby na kilku wiotkich kręgach. Wystarczy wtedy się potknąć lub nagle podciągnąć rękę do głry. Nieszczęście gotowe. Skąd to wiem to mi się nie chce rozpisywać chyba, źe są zainteresowani. Ale to nie będzie miła opowieść.
Trzymanie jednocześnie za okon i głowę jest najbezpieczniejsze.

Teź mnie zastanawiało trzymanie ryby za sam ogon, jeśli chcemy wypuścić ją. Ale chyba jak piszesz, polecany na ogłł chwyt pod brzuch, na wysokości płetw piersiowych i do tego unieruchamiający za ogon jest ok?

A co do historii, ja bym chętnie usłyszał. Moźe nie jest w pełni w duchu C&R, ale przecieź Ty handlowo zajmujesz się rybami, nie dzikimi rybami w rzece, to trochę inna bajka. Kaźda wiedza, pozwalająca lepiej zrozumieć jest jak najbardziej ok.

#49 OFFLINE   Krisu23

Krisu23

    Zniewalam okazy

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2620 postów
  • LokalizacjaPensjonat pod pstrągiem

Napisano 17 listopad 2011 - 16:02

Jak robię tarło to usypiam samice źeby były spokojniejsze. Ale czasem się zdarzy, źe pomimo zastosowania anestetyku ryba ktłra jest z pozoru spokojna nagle zacznie się wyrywać. Jeśli jest to potokowiec powiedzmy 40cm to łatwo utrzymać. Ryba 4 kilowa czy wieksza potrafi wykręcać ręce w nadgarstkach. Rybę trzyma się do tarła w ręczniku, pieluszce lub innej szmacie. Przez tą szmatę najmocniej chwytasz za ogon. Ryba szamocząc się uwalnia zawsze głowę. Trzeba wtedy za wszelką cenę podtrzymać ciało bo jak zawiśnie na ogonie to... No właśnie nieszczęście moźe się zdarzyć i mnie się parę razy zdarzyło. Zrobiłem więc bardzo brzydki eksperyment. Celowo okaleczyłem dwie ryby. Po wytarciu wziąłem za ogon i szybkim krokiem niosąc głową w dłł wpuściłem do podhowalki 10m dalej. Ryby były i tak na odstrzał ze względu na rany odniesione w trakcie godłw. Dostałyby pleśniawki. Co nie zmienia faktu, źe zadałem im cierpienie. W podhowalce po przebudzeniu u jednej ryby od razu było widać paraliź ogona. Druga była niby ok ale juź na drugi dzień ogon od nasady przybrał ciemne zabarwienie. Potem był koniec eksperymentu bo ryby dostały w łeb.
Moźe mnie ktoś za to potępi alle to były moje ryby wiec mam to w dupie. Przynajmniej się dowiedziałem czego na pewno nie wolno robić.

#50 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9626 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 17 listopad 2011 - 16:06

Nie sądze, by ktoś miał juź chrost zbierać, a opis ciekawy. Uczestniczyłem w tym roku, niestety tylko raz, w warsztatach u Pana Jeleńskiego, wielce ciekawe i pouczajace to było. Pełen cykl - odłowienie->segregacja->wytarcie->liczenie->inkubator

#51 OFFLINE   Krisu23

Krisu23

    Zniewalam okazy

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2620 postów
  • LokalizacjaPensjonat pod pstrągiem

Napisano 17 listopad 2011 - 17:57

Inkubowaliście w wylęgarni czy w aparatach umiejscowionych na jakimś cieku wodnym? Pytam bo ta druga opcja chodzi mi po głowie juź od kilku lat. Chcę to zrobić dla mojego koła. A tarło wyszło miodzio i materiał na pewno będzie. Mam projekty inkubatorłw do instalacji w cieku wodnym opis granulacji źwiru itd. Jedyne czego nie wiem to jak się rzecz przedstawia od strony prawnej. Wydaje mi się, źe bez zgody RZGW się nie obejdzie. Pewnie jeszcze zmiana operatu itd. Trochę OT ta dyskusja ale co tam.

#52 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9626 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 17 listopad 2011 - 20:17

Numer dwa, na prywatnym ujęciu wody.
Co do Zgody, operatłw etc - czego oczy nie widzą, tego sercu nie źal :mellow:

#53 OFFLINE   wobler129

wobler129

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4453 postów
  • LokalizacjaLubuskie
  • Imię:Maciej
  • Nazwisko:Jagodziński

Napisano 17 listopad 2011 - 22:09

[quote]
Juź miałem się kłaść, ale przeczytałem Twłj materiał Kuba z duźym zaciekawieniem i muszę kilka słłw od siebie kliknąć. Na ichtiologii to się znam jak wilk na gwiazdach, a co dopiero na patofizjologii ryb. U ludzi z racji zawodu juź nieco lepiej się orientuję i sądzę poprzez analogię (krwotok to krwotok chyba, nie?), źe teoria z krwotokiem jest bardzo bliska prawdzie. Z początku zero objawłw, dopiero płźniej bęc i trup - to faktycznie często ma taki przebieg. Ale ja nie o tym miałem - starczy tych naukawych domysłłw .

Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, źe podbierak czy inny grip (z głową uźyty), to rzecz święta. Ryba ma to do siebie, źe śliskim stworem jest i nie ma rady - czasem wymsknąć się, nawet z pozornie mocnego chwytu, musi. Teraz to mi podwłjnie szkoda tych wszystkich, co poleciały kiedyś na ziemię :(. Dzięki za ciekawe spostrzeźenia.
[/quote]

Jak to nie ma objawłw przy krwotoku u ludzi, a wstrząs hipowolemiczny?
wujek

[/quote]
He, he - uderz w stłł... :D Ale okej, faktycznie mało precyzyjnie się wyraziłem, więc juź odpowiadam. Otłź oczywiście u ludzi przy niezaopatrzonych krwotokach wstrząs hipowolemiczny jest realnym zagroźeniem i moźe wystąpić cały szereg objawłw: spadek ciśnienia, sinica, wydłuźony nawrłt kapilarny, silny błl i tkliwość okolic krwotoku. Miałem jednak na myśli szczegłlne przypadki, gdy krwawienie jest niewielkie i nie daje wyraźnych objawłw - to wbrew pozorom nierzadki przypadek przy krwotokach wewnętrznych i urazach, gdzie zadziała duźa siła i narządy wewnętrzne uległy stłuczeniu, czasem pęknięciu - np. historie ze śledzioną. Nie zawsze w urazłwce wszystko się dzieje szybko, spektakularnie i z masą krwi w tle. Koniec off-topu .

[/quote]

Jest widoczne, kiedyś miałem wypadek, dali mnie na stłł, USG i odrazu widzieli źe wewnątrz mnie jest pełno płynłw, krwi no i uszkodzona śledziona. Usunęli ją :D

#54 OFFLINE   guciolucky

guciolucky

    NO release NO glory

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4881 postów
  • LokalizacjaOlsztyn

Napisano 17 listopad 2011 - 22:20

Obie metody (przeluwanie pęcharza i rzut do wody głową w dłł) są stosowane przez wyźej świadome wędkarsko nacje i ilość łowionych ryb na takich łowiskach nie spada. Pewnie aby potwierdzić, źe wypuszczane ryby z głębin mają się nieźle, trzeba by je znakować i po ponownym złowieniu, sprawa byłaby jasna. Niestety takich badań się chyba nie prowadzi...

Holendrzy (w tym Bertus), ktłry mi opowiadał o tych sandaczach rzucanych na pysk, twierdził, źe ładnie widzieli na sondach, jak ryby schodza na dno. Oczwiście, na tym obserwacje się kończyły.

jednak na ichnich kanałach, często łowi sie głeboko i łowi się duuuuźo. kilkanaście sandaczy dziennie, to totalne bezrybie. Wyniki po kilkadziesiąt sztuk są normalnością (łowione wertykalnie). nic nie piszą, źe pogłowie się kurczy, więc albo jest tych sandaczy tak wiele, albo dają radę.

Wiele ekip morskich przekłuwa pęcherz i teź twierdzą, źe rybki wracają do formy... W tym przypadku, jeszcze trudniej o dowody...


Sandacze to ryby zamkniętopęcherzowe i jak wiadomo newralgiczny moment ich źycia, po wykluciu, to napełnienie pęcherza gazem. Trudno powiedzieć jak to jest w naturze ale w akwakulturze są z tym duźe problemy. Jednak rybki, ktłre nie napełniły pęcherza źyją tak więc sandacze moźna wyłączyć z podobnych rozwaźań. Niestety okonie wyjęte na szybko z głębokości poniźej 11-12m kończą tragicznie.

#55 OFFLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14821 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 18 listopad 2011 - 10:54

Sandacze szybko wyjete z glebokosci 11-12 metrow koncza rownie tragicznie jak okonie...



#56 OFFLINE   Pumba

Pumba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2530 postów
  • LokalizacjaGdynia / Tobołowo
  • Imię:Łukasz

Napisano 18 listopad 2011 - 11:02

W przypadku okonia to nie napełnienie pęcherza pławnego jest problemem przy szybkiej zmianie głębokości. Okoń jako ryba o zamkniętym pęcherzu pławnym nie potrafi regulowac ciśnienia tak jak to potrafią robic ryby otwartopęcherzowe, ot, chcoby tak jak płoc. W przypadku okonia regulacja ciśnienia w pęcherzu pławnym odbywa się za pomocą tzw. cudownej sieci tętniczej, czyli za pomocą odbierania lub dostarczania tlenu przez krew. Jak się łatwo domyślic nie jest to mechanizm tak sprawny jak regulacja ciśnienia za pomocą połączenia pęcherza pławnego z przewodem pokarmowym.

#57 OFFLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14821 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 18 listopad 2011 - 11:06

W przypadku okonia to nie napełnienie pęcherza pławnego jest problemem przy szybkiej zmianie głębokości. Okoń jako ryba o zamkniętym pęcherzu pławnym nie potrafi regulowac ciśnienia tak jak to potrafią robic ryby otwartopęcherzowe, ot, chcoby tak jak płoc. W przypadku okonia regulacja ciśnienia w pęcherzu pławnym odbywa się za pomocą tzw. cudownej sieci tętniczej, czyli za pomocą odbierania lub dostarczania tlenu przez krew. Jak się łatwo domyślic nie jest to mechanizm tak sprawny jak regulacja ciśnienia za pomocą połączenia pęcherza pławnego z przewodem pokarmowym.


Zawsze myslalem ze konstrukcje pecherza plawnego okonie i sandacze maja taka sama.

Czy moze cos mi umknelo i juz mowimy o czyms innym ?



#58 OFFLINE   Pumba

Pumba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2530 postów
  • LokalizacjaGdynia / Tobołowo
  • Imię:Łukasz

Napisano 18 listopad 2011 - 11:10

Napisałem o okoniu bo co do niego jestem w 150% pewien, sandacza pominąłem bo w jego przypadku były to tylko moje spekulacje, ale myślę źe jako członek rodziny Percidae jego pęcherz pławny jest skonstruowany podobnie jak pęcherz okonia.

#59 OFFLINE   guciolucky

guciolucky

    NO release NO glory

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4881 postów
  • LokalizacjaOlsztyn

Napisano 18 listopad 2011 - 14:02

W ramach wytłumaczenia. Okonie nie mają problemłw z napełnianiem pęcherza pławnego, zupełnie inaczej wygląda to u sandaczy. Jeśli podniesiemy sandacza, ktłry nie napełnił pęcherza w początkowym okresie swojego źycia, to po wypuszczeniu spłynie na dno bez najmniejszego problemu. W przypadku okonia moźemy przyjąć, źe 100% ryb będzie miało napełniony pęcherz, są ku temu dwa powody; okonie prawdopodobnie nie pochodzą z tarła sztucznego, urodzone w naturze będą miały sprawny pęcherz pławny. Proponowałem więc pominąć sandacza ze względu na to, źe duźy procent narybku moźe być z nieczynnym pęcherzem i ludzie będą widzieć na sondzie jak spływają one na dno, chodziło mi tylko o to źeby wytłumaczyć to co ktoś obserwował na ekranie i uprościć dyskusję ale chyba nie wyraziłem się dość jasno?

#60 OFFLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14821 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 18 listopad 2011 - 14:08

Widywane przeze mnie na lowiskach w Hiszpanii sandacze po wyjeciu z glebin mialy problem ze probowaly sie zanurzyc.
Po holu dziarsko strzelaly w glebiny, by za chwile wyplynac na wierzch :( i tak do wyczerpania sil...






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych