Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

100% C&R przy połowie drapieżników.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
485 odpowiedzi w tym temacie

#421 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 16 marzec 2018 - 15:47

(...)

Wkurwia mnie właśnie takie podejście do sprawy.

(...)

A nie pieprzyć o zrzutce przedświątecznej.

(...)

Bardzo proszę o zachowanie kultury języka. Szanujmy się wzajemnie. Złożę to na karb nieznajomości naszych zasad i ograniczę się do zwrócenia uwagi, jednak przy recydywie będę bardziej stanowczy. Język karczemny niepotrzebnie podnosi temperaturę dyskusji.

 

Zetknąłeś się na naszym forum z opiniami, które określasz jako ortodoksyjne. Wynika to najczęściej z niezrozumienia. Skrótu myślowego. Wreszcie ze złej woli krzykliwych jednostek. Ale głównie z niezrozumienia podstaw, fundamentów naszego forum. Trochę (mam takie wrażenie) Twojego niezrozumienia, a trochę niektórych naszych forumowiczów. Jak napisałem powyżej, można nasze hobby (czyli formę przyjemnego spędzania czasu) opisać w trzech punktach. Ludzie, którzy zapominają o punkcie trzecim, są podobnie szkodliwi jak ci, którzy zapominają o punkcie drugim. 

 

Musimy jednakże pamiętać o własnym wpływie na ekosystem. Chemia z rolnictwa, odłowy (sieciowe i wędkarskie), prostowanie rzek etc, etc. O ile złowienie i zabranie z większości łowisk paru karasi "japońców", czy też uklei nie stanowi dla wody żadnego uszczerbku, o tyle zabranie z niektórych wód np. pstrąga może spowodować dramatyczną sytuację. Nie mam tu na myśli jednej ryby, tylko jednej ryby pomnożonej przez setkę wędkarzy. I rozumiem stanowisko kolegów, którzy przeżywają rozpacz, obserwując śmierć ich ukochanej rzeki. Samo wypuszczanie niemiarowych i złowionych w okresie ochronnym ryb tu nie wystarcza. Nie ma szans na biologiczną reprodukcję, nawet wspomaganą przez zarybienia. Temat zbyt złożony by go tu opisywać, ale jako osoba inteligentna z pewnością spostrzegasz problem. Jednym ze sposobów poradzenia sobie i pozostawienia naszym następcom możliwości uprawiania wędkarstwa, jest ograniczenie, a czasami wręcz rezygnację z punktu trzeciego. Każda woda jest inna, w każdej ten problem występuje w innym nasileniu, ale występuje. Jest przez nas (wędkarzy) dostrzegany. Dlatego nie dziw się, że czasem emocje kolegów, którym opisujesz swój model wędkowania, bywają bardziej gorące. Woleliby, byś częściej stosował punkt drugi i nie był w tym odosobniony. 

Bo wypuszczanie ryb naprawdę jest fajne ;)

 

Nie czytam (nikt z moderatorów nie czyta) całego forum. Jeśli jesteś jakimś postem urażony, możesz, a nawet powinieneś (jak każdy) użyć przycisku "Zgłoś". Moderator oceni, jakie kroki należy podjąć. Na naszym forum nie ma miejsca dla hejtu, również skierowanego przeciwko osobom nie do końca podzielającym nasze idee.


  • Sławek Oppeln Bronikowski, malinabar, Jopek1971 i 2 innych osób lubią to

#422 OFFLINE   okonek63

okonek63

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 106 postów
  • Lokalizacjaśląsk
  • Imię:Marek

Napisano 16 marzec 2018 - 19:00

Patryk22

Witam. Mam na imię Patryk. Od tego sezonu chcę zacząć przygodę z trolingiem. Mam nadziej, że znajdzie się ktoś obeznany w temacie. Pozdrawiam.

 

Czy to są Twoje kolego słowa?

A co powiesz o osobie, która całe życie mieszka nad takim zbiornikiem?

Całe życie spokojnie sobie wędkowała.

I zakazano jej w imię tej idei łowienia ryb?

Idei która jest sprzeczna z jego zasadami moralnymi.

Nie wszyscy mają środek transportu i nie wszyscy mają tyle wigoru, żeby siłą mięśni jechać na ryby gdzie indziej.

Czy to nie jest egoizm?

Jest to egoizm połączony z sadyzmem.

Nie, odrobina zdrowego rozsądku. To nie ci źli ortodoksi doprowadzili do zarybiania naszych wód karpiem, amurem, tołpygą czy  sumikiem karłowatym ale amatorzy pozyskiwania taniego białka zwierzęcego. To ci ortodoksi stosując tą swoją metodę umożliwią Ci uprawianie trolingu i łowienie i zabieranie ryb do konsumpcji. Swego czasu Holendrzy dla poprawy jakości wody w kanałach zakazali zabierania złowionych szczupaków i nie pytali o zgodę amatorów rybiego mięsa. Paradoksalnie czysta woda to woda bez ryb. Ale mam nadzieję że dla poprawy czystości wody nie będzie powtórki z jeziora Wirbel gdzie w 1991 roku wytruto ryby. Drapieżniki są pierwszą linią obrony w walce o czystość wody. Z wody wyjeżdżają osobniki dorosłe i żadne uzupełnianie ich poprzez zarybianie narybkiem w niczym nie pomoże. Można by Szanowny Kolego napisać jeszcze wiele ale mam już odciski na palcach. Pozdrawiam i życzę Koledze dalej dobrego samopoczucia.



#423 OFFLINE   Sławek Oppeln Bronikowski

Sławek Oppeln Bronikowski

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4889 postów
  • LokalizacjaŁódż
  • Imię:Sławek
  • Nazwisko:Oppeln Bronikowski

Napisano 17 marzec 2018 - 10:20

Kiedyś presja na ryby była zdecydowanie mniejsza,  a profesjonalny rybak dość dobrze potrafił zapobiec totalnemu wyrybieniu. Dziś większościowym użytkownikiem są rybacy amatorzy, potocznie zwani wędkarskim światem - circa sześćset tysięcy rybaków z wędką w garści pustoszący wody właściwie bez ograniczeń, a w zamierzeniu bezkonkurencyjnie.. :)  

Uwalnianie jest krokiem we właściwym kierunku, co zauważa coraz więcej ludzi nie potrafiących powstrzymać się od nieustannego łowienia. Ale ta niespodziewana wstrzemięźliwość bardzo uwiera przywykłych do poszukiwania w hobby korzyści w postaci jedzenia.. Nic nowego.. :)        


  • Friko i Rodu lubią to

#424 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 17 marzec 2018 - 12:29

Kiedyś presja na ryby była zdecydowanie mniejsza, (...) 

:huh:

Powinieneś lepiej pamiętać fakt, że PZW miało ponad milion członków. To w latach siedemdziesiątych lub na początku osiemdziesiątych. Dziś jest to około 600 tysięcy...

W latach osiemdziesiątych na własne oczy widziałem mrowie ludzi wędkujących z lodu. 150-200 osób w słoneczną niedzielę było normą. Dziś trzydziestu to niespotykany tłum. Latem na lepsze miejscówki była kolejka chętnych. Brzegi w dni wolne obstawione tak, że trzeba było iść kawał drogi, by móc "wbić się" pomiędzy wędkarzy. Dziś takie widoki tylko w czasie zawodów, na ograniczonym obszarze. Presja w sporej mierze przeniosła się na łowiska "stawowe", gdzie koło prowadzi swoje własne łowisko specjalne. Ci ludzie rzadko, lub w ogóle nie pojawiają się na wodach otwartych.

Pamiętam, gdy w latach dziewięćdziesiątych, na rozgrywanych w maju zawodach "Muchowy puchar Wisły" rozmawiałem z wędkarzem ze Skoczowa. Narzekał bardzo na rybność rzeki, w bieżącym sezonie zabrał dopiero sześćdziesiąt parę pstrągów, a w poprzednich latach do maja miał zawsze przekroczoną setkę...

Tezę o presji, która kiedyś była mniejsza, należy między bajki włożyć. Dziś można mówić o większych umiejętnościach, lepszym sprzęcie, wreszcie o lepszej komunikacji i mobilności wędkarzy. To wszystko prawda. Ale mitu o presji utrzymać się nie da. Sławku, zastanów się mocniej, zanim coś napiszesz..


  • sierżant i Alexspin lubią to

#425 OFFLINE   jacekp29

jacekp29

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1648 postów
  • Imię:Jacek
  • Nazwisko:Popławski

Napisano 17 marzec 2018 - 12:44

Presją jest większa niż była, tylko w konkretnych miejscach i okresach grupowaniu się ryb. Co w dobie telefonów komórkowych i powszechny dostęp do internetu pozwala znaleźć mięso znacznie łatwiej.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

#426 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1970 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 17 marzec 2018 - 14:25

:huh:

. Dziś można mówić o większych umiejętnościach, lepszym sprzęcie, wreszcie o lepszej komunikacji i mobilności wędkarzy. To wszystko prawda. Ale mitu o presji utrzymać się nie da. Sławku, zastanów się mocniej, zanim coś napiszesz..

Tu się nie zgodzę.

Presją wywieraną na łowisko, rybostan( bo o to chyba chodzi) może być aktywność mniejszej ilości skuteczniejszych, nieuwalniajacych ryb wędkarzy.Presją może być obecność jednego nawet świetnie wyszkolonego i łowiącego codziennie w sposób skuteczny wędkarza odwiedzającego z potrzeby gastrycznych zachcianek niewielkie łowisko.

Nie boję się autobusu amatorów pojawiających się raz w miesiącu nad wodą i nie wiedzących "co i jak".

Boję się grupki snajperów znających doskonale wodę, świetnie wyposażonych i pozostających w kontakcie, a nasze forumowe przesłanie mających za nic.

Ostatnie zdanie cytowanego wpisu zadedykować należy zatem szerzej ;)


  • przemo_w i konopaa lubią to

#427 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 17 marzec 2018 - 16:14

:)

Pawle, wiesz ilu było wtedy nad wodą wędkarzy? Tak sprawnych muszkarzy - autochtonów, jak opisany przeze mnie wcześniej było kilkunastu. Plus kilkudziesięciu mniej sprawnych, ale również zabierających po trzy sztuki (ówczesny limit), tylko zabierało im to więcej czasu i trochę rzadziej zdarzał im się komplet. A jezioro? Żywieckie miało brzegi obłożone tak, że co pięć metrów siedział wędkarz, a czasem gęściej, bo dwóch kolegów wpuszczało między siebie trzeciego. I na zakończenie dniówki nikt siatki nie opróżniał ;)

Sprzęt był inny, więc i zasięg skutecznego wędkowania również. Ale pamiętam dni, gdy będąc dumnym posiadaczem znaczka "Spinning" musiałem odejść od stacji kolejowej na odległość 1,5 do 2 km, by móc zarzucić blaszkę. Wcześniej się nie dało, bo każdy skrawek brzegu był zajęty. Oczywiście masz rację, to snajperzy wysoko wyspecjalizowani są w stanie zrobić prawdziwą krzywdę wodzie. I nie mówię tego z obserwacji, tylko z własnego przykładu. W końcu na miano "zawodowca" trzeba sobie zasłużyć ;) Ale podtrzymuję swoje stanowisko, że dzisiejsza presja jest dużo mniejsza. To nie presja, a przeciętna skuteczność wzrosła. I tyle :)


  • sierżant i Alexspin lubią to

#428 OFFLINE   DanekM

DanekM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 745 postów
  • LokalizacjaCzęstochowa/Wrocław
  • Imię:Daniel

Napisano 17 marzec 2018 - 18:11

Wzrosła przeciętna skuteczność wędkarzy, co w połączeniu z drastycznie pogarszającym się stanem ekologicznym wód spowodowało lawinowy spadek pogłowia.
Chemizacja rolnictwa czyli azotyny i azotany, środki powierzchniowo czynne, zawiesina w połączeniu z mniejszymi przepływami. Prostowanie rzek i odcinanie starorzeczy jako zimowisk i tarlisk. Do tego większa mobilność wędkarzy spowodowała praktyczny brak odcinków rzek bez presji. Takich swoistych mateczników w których często przebywały podstawowe stada tarłowe, które przy skutecznym i obfitym tarle jakoś utrzymywały populacje.
Moim zdaniem to, co po krótce tylko zaznaczyłem powoduje że mamy jak mamy. I jeśli jako wędkarze nie będziemy patrzeć dalej niż czubek własnego nosa, na poprawę nie ma co liczyć. Co więcej na takową zwyczajnie nie zasługujemy...
  • marcin186 lubi to

#429 Guest_Tomek O_*

Guest_Tomek O_*
  • Guests

Napisano 17 marzec 2018 - 18:28

Wzrosła przeciętna skuteczność wędkarzy, co w połączeniu z drastycznie pogarszającym się stanem ekologicznym wód spowodowało lawinowy spadek pogłowia.
Chemizacja rolnictwa czyli azotyny i azotany, środki powierzchniowo czynne, zawiesina w połączeniu z mniejszymi przepływami. Prostowanie rzek i odcinanie starorzeczy jako zimowisk i tarlisk. Do tego większa mobilność wędkarzy spowodowała praktyczny brak odcinków rzek bez presji. Takich swoistych mateczników w których często przebywały podstawowe stada tarłowe, które przy skutecznym i obfitym tarle jakoś utrzymywały populacje.
Moim zdaniem to, co po krótce tylko zaznaczyłem powoduje że mamy jak mamy. I jeśli jako wędkarze nie będziemy patrzeć dalej niż czubek własnego nosa, na poprawę nie ma co liczyć. Co więcej na takową zwyczajnie nie zasługujemy...

Pozwolę sobie nie zgodzić się dla zasady !  :)


  • DanekM lubi to

#430 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 17 marzec 2018 - 18:31

Również uważam, że presja była daleko większa. W latach 70-tych, 80-tych istotnie czasem trudno było dostać się do wody.

Oczywiście zastrzegam, że piszę o południu Polski, bo tu najczęściej łowiłem. I widziałem wypchane siaty, wynoszone z łowisk.

Mobilność wędkarza? Tak, jest większa. A w sprzęcie? Sprzęt spinningowy niewiele odbiegał od współczesnego, był równie skuteczny, na pewno mniej wygodny, cięższy, ale przecież skuteczny. Gruntowy, spławikowy, zwłaszcza przy połowie stacjonarnym, gdzie wędka spoczywa na podpórkach, różnił się tylko urodą od dzisiejszych wyrobów azjatyckich.

Sam wytargałem sporo głowacic na DDR-owskie przybory i krajową żyłkę 0,45, choć masa wędki dawała się odczuć po kilku godzinach spinningowania.

( Pełna Germina i Rex)

Największe różnice widzę w sprzęcie muchowym, zdobycie linki z prawdziwego zdarzenia było nie byle jakim wyczynem.

 

Ryby wszyscy, lub prawie wszyscy zabierali. Wstyd było się przyznać w gronie kolegów, że nie przywiozło się z Dunajca kompletu pstrągowo - lipieniowego, który wynosił 5 sztuk. I mimo takiej drapieżności większości kolegów, ryby były i dawały się łowić. Było ich dużo, tych ryb.

Na podkrakowskiej Rudawie, jak stanęło się wieczorną, letnią porą na moście, obserwując wodę, wydawało się, że deszcz pada; tak zbierała muszki

młódź pstrągowa.

W tym wpisie ograniczam się do łowienia pstrągów i lipieni, a inne ryby? Świnki na Dunajcu i Rabie, łowione na przynęty roślinne, wielkie klenie, leszcze

na zalewie Rożnowskim, wynoszone i bezpośrednio po złowieniu poddawane przetwórstwu w słojach?

Ja to widziałem, ta chciwość budziła mój niesmak, może z tego powodu, że ryb nie jadam, jakoś nie było takiej tradycji kulinarnej w rodzinie :)

 

Jesienią ubiegłego roku, w okresie połowu lipienia, kilkanaście razy odwiedziłem Rabę. Na ogół byłem sam nad wodą, aliści przyznaję, że te wyjazdy odbywały się w środku tygodnia...



#431 OFFLINE   bony20

bony20

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 403 postów
  • LokalizacjaNowe Miasto

Napisano 17 marzec 2018 - 19:42

Ciekawe ile osób którzy, którzy tak sumiennie podpisują się pod "100% C&R przy połowie drapieżników" stosują haki bezzadziorowe?


  • marcin186 lubi to

#432 ONLINE   Sayonara

Sayonara

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 407 postów
  • LokalizacjaGórny Śląsk, Niedersachsen
  • Imię:Tomek
  • Nazwisko:K...

Napisano 17 marzec 2018 - 19:54

Presja traktowana całościowo - z pewnością macie rację @Janusz czy @sierżant. Wędkarzy - przynajmniej tych zrzeszonych czyli policzalnych było więcej - to fakt bezapelacyjny. Ale w życiu nie zgodzę się z tym twierdzeniem w odniesieniu do spinningu. W latach dziewięćdziesiątych bywałem jedynym spinningistą nawet na dużych zbiornikach, dużych rzekach czy pstrągowych potokach. Dziś na tych samych łowiskach muszę się "gonić" o miejsce z dziesiątkami spinningistów właśnie. Zmieniła się drastycznie struktura presji - dzisiaj są jej poddawane te najcenniejsze gatunki - ryby drapieżne. Wcześniej ten ogólnonarodowy nawał skupiał się na karpiach, leszczach czy płociach.

 

 

@sierżant
Sprzęt spinningowy niewiele odbiegał od współczesnego, był równie skuteczny, na pewno mniej wygodny, cięższy, ale przecież skuteczny...

 

 

Chyba raczysz żartować :D :D :D Spójrz na wyjebane z sandaczy zaporówki, zdziesiątkowane stada boleni, tysiące kleni i jazi które skończyły w octowej zalewie czy wybijane dzisiaj ostatnie duże sumy.... i  powiedz mi, że to samo dałoby się zrobić w latach osiemdziesiątych.


Użytkownik Sayonara edytował ten post 17 marzec 2018 - 19:56

  • konopaa lubi to

#433 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 17 marzec 2018 - 20:41

(...) Zmieniła się drastycznie struktura presji - dzisiaj są jej poddawane te najcenniejsze gatunki - ryby drapieżne. Wcześniej ten ogólnonarodowy nawał skupiał się na karpiach, leszczach czy płociach.

(...)

Tu pozwolę sobie na zdanie odrębne. Pstrągi zawsze były pożądaną zdobyczą i były łowione. Przez etycznych na muszki i blaszki, przez etycznych mniej - na robala czy żywczyka. I przy tej ostatniej przynęcie na moment dłuższy się zatrzymując - od pierwszego maja, aż do pojawienia się lodu, znakomita większość wędkujących na jeziorach (i spora ilość rzecznych wędkarzy), od momentu złowienia pierwszej rybki, która mogła służyć za "żywczyka", stawiała "korek", na drugą łowiąc spławikiem czy gruntówką "z policjantem" gruntowe płocie, karpie czy leszcze. Co tam wzięło. To był najpowszechniejszy model wędkarstwa. Wędkarstwo karpiowe z samozacinającymi zestawami, ciężkie odległościówki, czy choćby drgające szczytówki, to już raczej czasy najnowsze, efekt zmian w podejściu do wędkarstwa. Z innymi stwierdzeniami w pełni się zgodzę.

 

 

Również uważam, że presja była daleko większa. W latach 70-tych, 80-tych istotnie czasem trudno było dostać się do wody.

Oczywiście zastrzegam, że piszę o południu Polski, bo tu najczęściej łowiłem. I widziałem wypchane siaty, wynoszone z łowisk.

Mobilność wędkarza? Tak, jest większa. A w sprzęcie? Sprzęt spinningowy niewiele odbiegał od współczesnego, był równie skuteczny, na pewno mniej wygodny, cięższy, ale przecież skuteczny. Gruntowy, spławikowy, zwłaszcza przy połowie stacjonarnym, gdzie wędka spoczywa na podpórkach, różnił się tylko urodą od dzisiejszych wyrobów azjatyckich.

(...)

Raczysz żartować :D

Dziś przeciętny wędkarz łowiący białoryb wyjmuje z pokrowca tyczkę czy bata, sprzęt nieosiągalny (lub kosztujący horrendalne pieniądze) w czasach słusznie minionych. A jeśli łowi na odległościówkę, bez problemu łowi w odległości 50-60 metrów od brzegu. Dzięki nowoczesnej budowie kija, spławika, linki, na kołowrotku skończywszy.

Sprzęt spinningowy :) O kołowrotkach wspomniałem, teraz trochę więcej szczegółów - łożysko oporowe ułatwiające zacięcie, precyzyjny hamulec, niezbędny przy holowaniu okazałych ryb na delikatne zestawy, dostępność przeróżnych modeli... Wędziska, o tu można by wręcz książkę napisać. Nie mówię teraz o sprzęcie specjalistycznym, tylko o klasie budżetowej, która dokonała przełomu w spinningu. Ot, choćby wklejka, która całkowicie zmieniła "dostępność" okoni. A przynęty? Gumowa rewolucja również zmieniła zarówno nasze łowiska, jak i sposoby wędkowania. Dawniej mówiąc, że łowię na spinning, nie musiałem nic więcej tłumaczyć. Dziś samo pojęcie "gumka" mało mówi. Opad, boczny trok, dropszot czeburaszka - wszędzie jest "gumka" :D

O ile kołowrotki i wędziska zmieniły sposób spinningowania, to plecionka dokonała wręcz rewolucji. Umożliwiła skuteczne łowienie z odległości (i głębokości) nieosiągalnych w latach osiemdziesiątych i wcześniejszych. GPS, echosondy, silniki (elektryczne i spalinowe) również dokonały znaczących zmian. Raptownie zostaliśmy przeniesieni do innej epoki. Jeśli tego nie dostrzegłeś, rozejrzyj się wokół, gdy następnym razem będziesz nad wodą B)


  • Alexspin lubi to

#434 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 17 marzec 2018 - 20:46

Oczywiście, Sayonara, ale weź jednakowoż pod uwagę, że wówczas raczej nie łowiło się sandaczy, kleni czy jazi spinningiem.

Sandacze łowiono głównie na uklejkę z gruntu, białoryb na spławik....

Co do bolenia, panowało przekonanie, że jest to ryba nie do złowienia na wędkę. Przynajmniej na Rożnowie tak sądzono.

A spinning był niejako wpisany w połowy szczupaka, i ten prymitywny sprzęt sprawdzał się wystarczająco.

Rewolucyjne było wprowadzenie cienkich, mocnych żyłek, i przynęt gumowych (też kogutów), o których nikt nie słyszał, a nawet sobie nie wyobrażał.

Łowiło się na wahadła i obrotówki, co niektórzy na woblery, jeśli je posiadali.

Obecnie każdy sklep dysponuje przynętami, które by się nikomu nie przyśniły, nawet w stanie nietrzeźwości.

Do tego echosondy, łodzie z silnikami elektrycznymi...technika.

Ale sprzęt naprawdę daleko nie odbiegał od współczesnego, mam na myśli sprzęt podstawowy, czyli wędzisko i kołowrotek. Widziałem pokoty szczupaków i okoni złowionych na taki prymityw.

Ponadto przepisy wędkarskie były bardziej liberalne, na podkrakowskich pstrągowych strumieniach: Dłubni, Szreniawie czy dolnej Rudawie regulamin dopuszczał każdą przynętę.

 

Ale obiegliśmy od tematu. Tak, jestem za całkowitym C & R przy połowie drapieżników, i nie tylko. Przy czym raczej nie czuję się obiektywny w swym sądzie, może z powodu dużej niechęci do kulinarnych fantazji z udziałem ryb.



#435 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1970 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 17 marzec 2018 - 20:56

Drodzy koledzy!

Oczywiscie ilość wędkarzy mogła byc  kiedyś większa, choc na moich wodach nie zauwazylem  istotnej róznicy.Jednak jako "presję" uważam raczej szeroko pojęty wpływ na zmniejszenie sie ilosci drapiezników. To o nich jest wszak ten watek.

Tak więc ilość wyspecjalizowanych łowcow okazów skutecznie je poławiajacych z pewnoscią wzrosła.

Trolling ze specjalnymi sondami i silnikami, windami i gps em utrzymujacym łódź w stałym miejscu, mozliwość połowu ryby bezposrednio obserwowanej na ekranie sondy, nowe generacje przynęt osiagalne dzieki relatywnemu potanieniu i olbrzymiej podazy, sprzęt pozwalajacy łowić ryby z duzych głębokosci, cieniutkie plecionki, niezaczepiajace sie wabiki...postęp, po prostu postep z wszystkimi jego plusami i minusami.

A łowienie w morzu? W krótkim czasie doprowadzono do zmniejszenia się wielkosci poławianych dorszy, zlote czasy połowu przy naszym wybrzezu mineły, cóz wszystko było wszak smaczne...

A połowy salmonidów podczas trollingu w Bałtyku? Coraz popularniejsze, wyniki doskonałe, ryby wielkie i też raczej nieczęsto trafiające ponownie do wody...

Ktoś będzie czekał na nie w Słupi i Wieprzy, ale czy się doczeka?

Sierżant (pozdrawiam) napisał o muszkarstwie i to celne uwagi. Trzeba jednak przyznać, że popularyzacja wiedzy o budowie, wyglądzie much i dostępność do haków i żyłek oraz technik połowu i łowisk pozwalają stać się skutecznym muszkarzem naprawdę szybciej niż kiedyś.

Pojawia się pytanie `- czy to źle??? Ależ oczywiscie, że nie, wszak celem wędkarza jest skuteczne łowienie, a starszego kolegi pomoc w tym zakresie.

Jesli jednak tę silną presję- tu jestem uparty- uzupełnimy o pełne bezrefleksyjne czerpanie z aktualnych przepisów dotyczących zabijania ryb - przyszłość wędkarzy w Polsce widzę nieciekawie.

Samoograniczenie, ot co.

Polecam watek"Zdjęcia c&r"


  • sierżant i Alexspin lubią to

#436 OFFLINE   okonek63

okonek63

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 106 postów
  • Lokalizacjaśląsk
  • Imię:Marek

Napisano 17 marzec 2018 - 21:41

Na presję na naszych wodach nie mamy i nie będziemy mieli wpływu, tak samo nie mamy co liczyć na szybką zmianę mentalności pewnej części naszych kolegów. Jedyną rzeczą jaką w chwili obecnej można zrobić to wprowadzenie niepopularnych przepisów w RAPR. Ale żeby to zrobić trzeba mieć jaja a nie wydmuszki. Ale na razie nie widzę ludzi w ZG mających chęć to zrobić. Nie powiem żebym był zadowolony ale w tym roku znowu zakaz spinningowania i połowu na żywą i martwą rybę oraz jej części na zbiornikach od 01.01-30.04 ale jak trza to trza. Amen.



#437 OFFLINE   DanekM

DanekM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 745 postów
  • LokalizacjaCzęstochowa/Wrocław
  • Imię:Daniel

Napisano 17 marzec 2018 - 21:42

Możnaby wysnuć wniosek że nie dorośliśmy mentalnie do tak skutecznego sprzętu i zrobiliśmy sobie przysłowiowe ''kuku'' ;)
  • Alexspin lubi to

#438 OFFLINE   okonek63

okonek63

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 106 postów
  • Lokalizacjaśląsk
  • Imię:Marek

Napisano 17 marzec 2018 - 21:51

Niestety ale tak i stwierdzenie tego nie sprawia mi satysfakcji.


  • Alexspin lubi to

#439 OFFLINE   Sayonara

Sayonara

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 407 postów
  • LokalizacjaGórny Śląsk, Niedersachsen
  • Imię:Tomek
  • Nazwisko:K...

Napisano 17 marzec 2018 - 21:57

Tu pozwolę sobie na zdanie odrębne. Pstrągi zawsze były pożądaną zdobyczą i były łowione. Przez etycznych na muszki i blaszki, przez etycznych mniej - na robala czy żywczyka. I przy tej ostatniej przynęcie na moment dłuższy się zatrzymując - od pierwszego maja, aż do pojawienia się lodu, znakomita większość wędkujących na jeziorach (i spora ilość rzecznych wędkarzy), od momentu złowienia pierwszej rybki, która mogła służyć za "żywczyka", stawiała "korek", na drugą łowiąc spławikiem czy gruntówką "z policjantem" gruntowe płocie, karpie czy leszcze. Co tam wzięło. To był najpowszechniejszy model wędkarstwa. Wędkarstwo karpiowe z samozacinającymi zestawami, ciężkie odległościówki, czy choćby drgające szczytówki, to już raczej czasy najnowsze, efekt zmian w podejściu do wędkarstwa. Z innymi stwierdzeniami w pełni się zgodzę.

 

 

Dzisiejsze metody połowu potokowców uznajesz za tożsame z metodami sprzed 30 lat??? Korek na szczupaka czy uklejowego trupa na sandacza stawiasz na równi z dzisiejszym froggingiem, kogutowym opadem, łowieniem na jerki, czy trollingiem z zaawansowaną elektroniką??? Obudź się Janusz  z Bielska... Dziś jeden średniej klasy spinningista łowi na spina więcej niż całe koło z lat osiemdziesiątych. I to jest miara dzisiejszej presji.


  • Bułka lubi to

#440 OFFLINE   DanekM

DanekM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 745 postów
  • LokalizacjaCzęstochowa/Wrocław
  • Imię:Daniel

Napisano 17 marzec 2018 - 22:01

A krótka nimfa na żyłce czy inne parkinsony? Skuteczność zatrważająca...

Użytkownik DanekM edytował ten post 17 marzec 2018 - 22:02

  • Bułka lubi to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych