Jak powyżej Paweł napisał, klejonki miały tę dokuczliwą manierę wypaczania się pod obciążeniem, nawet własnym. To doprowadzało mnie do wściekłości
połączonej z rozpaczą. Razu pewnego oparłem taką sklejkę o ścianę, w pokrowcu, a jakże...zapomniałem, i całą zimę tak stała.
Na wiosnę objawiły się moim oczom trzy łuki. Prostowałem je na gorąco, z duszą na ramieniu, czy klej się nie rozpuści.
Później już zawsze klejonki przez zimową porę wisiały sobie, ładnie podwieszone, czasem dodatkowo obciążone...
Tak, z tego typu wędkami był kłopot...dlatego pojawienie się szkła, a później grafitu było (dla mnie) wprost rewolucją.
Dlatego nie rozumiem, że ktoś może dzisiaj mieć problemy czy dylematy z zakupem muchówki. Trzeba naprawdę przejawiać wielką niechęć do nabycia czegoś fajnego, w dodatku stosunkowo niedrogo.
Przepiękne wędki, stare, co prawda, lecz w wybornym stanie są bez problemu w zasięgu ręki. A że dwuczęściowe? Każdy wędkorób bez problemu
przerobi na czteroczęściową, wstawiając spigoty, choć właściwie po co? Jeśli wędkarz łowi w kraju?