Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Niebezpieczne przygody


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
166 odpowiedzi w tym temacie

#41 OFFLINE   Krzysiek P

Krzysiek P

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 459 postów
  • LokalizacjaŁódź/Sieradz
  • Imię:Krzysiek
  • Nazwisko:P.

Napisano 17 kwiecień 2018 - 14:52

Chyba najgorsze są "bezpańskie" psy puszczane z gospodarstw żeby "się najadły na dworzu".. Z krowami/bykami tez czasem nie wesoło szczególnie jak się drzemie nad brzegiem np Wisełki w namiociku a pędzone stado leci na te biedne linki 😆😆😆

#42 OFFLINE   tobiasz

tobiasz

    tobihandmade.com

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 927 postów
  • LokalizacjaWronki
  • Imię:Tobiasz
  • Nazwisko:Perz

Napisano 17 kwiecień 2018 - 15:24


Taptalkniete z Galaxy s8

Użytkownik tobiasz edytował ten post 17 kwiecień 2018 - 15:25


#43 OFFLINE   Tresor

Tresor

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1338 postów
  • LokalizacjaCzerwieńsk
  • Imię:Łukasz

Napisano 17 kwiecień 2018 - 15:25

To Bear Grylls ? :)

Nie wiem Ja widziałem tylko czapkę za kępą. Czy on naprawdę trzymał tymi zębami czy to opowieści z mchu i paproci nie wiem.

Ale bagno super, skaczesz na kępę łapiesz sie drzewa a one razem z tobą się przechyla o 90'. Puszczasz wstaje...

Zerknij na fot zaznaczyłem brzeg jeziora z lat 80 to wszystko narosło i pływa po wierzchu a im bliżej ujścia rzeczki tym wyniki lepsze...

pliszka.jpg


Użytkownik Tresor edytował ten post 17 kwiecień 2018 - 15:26


#44 OFFLINE   wilczybilet

wilczybilet

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1137 postów
  • Imię:Maciej

Napisano 17 kwiecień 2018 - 23:53

W pojedynkę lepiej tam się nie zapuszczać...



#45 OFFLINE   Z.Milewski

Z.Milewski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 622 postów
  • Lokalizacjalubuskie

Napisano 18 kwiecień 2018 - 19:54

Na tej Pliszce w tym miejscu, bywałem w latach 80-tych właśnie. Ostatnio w 1982 lub 1983r. Piękne łowisko, za stacji kolejowej przez las kilka kilometrów szybkim spacerem, a później ustawienie się na jakiejś bardziej stabilnej kępie. Skąd te płocie się tam brały? Wąska rzeczka, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu wędkarzy nad nią..., i prawie wszyscy nałowili. Natura zdumiewa, jak potrafi sobie radzić.

Ale ten marsz po bujających się kępach, to nawet mimo młodego wieku, był hm, intrygujący i często wesoły. Niejednokrotnie wędkarze wracali na stację w spodniach, których nawet wodery nie ochroniły. Zdarzały się głębsze wpadki.


Użytkownik Z.Milewski edytował ten post 18 kwiecień 2018 - 20:01

  • Tresor lubi to

#46 OFFLINE   Tomek St.

Tomek St.

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 577 postów
  • LokalizacjaGóra Kalwaria
  • Imię:Tomek

Napisano 18 kwiecień 2018 - 20:27

Przypomniałą mi się jeszcze jedna przygoda, z pozoru niegroźna, o czyhającym niebezpieczeństwie jakie na mnie czekało dowiedziałem się już po fakcie.

 

Otóż pływałem pontonem po Wiśle z moim bratem, w okolicy stojącej pogłębiarki zgasł nam silnik i za cholerę nie mogliśmy go odpalić. Skupiliśmy się na naprawie silnika, a tymczasem silny nurt zaczął nas znosić wprost na nią... Szczęśliwie silnik udało się uruchomić w ostatniej chwili i odpłynąć Dopiero potem dowiedziałem się, że w silnym nurcie takie spotkanie ze stojącą pogłębiarką mogło się dla nas skończyć tragicznie, tzn. najzwyczajniej w świecie mogło nas pod nią "wciągnąć".

 

Kolejna rzecz to wędrujące wiślane przykosy. Z pozoru niegroźne, ale brodzenie po takim luźnym, świeżo nasypanym przez rzekę piasku może się skończyć tragicznie. Mnie kiedyś wciągnęło do pół uda, najadłem się strachu co niemiara. Od teraz bardzo uważam, a jak jakaś przykosa, nawet bardzo płytka, wygląda podejrzanie, to omijam ją z daleka. Niejedna osoba straciła życie wciągnięta przez takie wędrujące wiślane przykosy.



#47 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5781 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 19 kwiecień 2018 - 08:01

Przykosy potrafią być luźne na kancie gdzie najbardziej sypie. Nieraz zapadałem się po jajka, ale nigdy głębiej, więc nie ma co znowu panikować. Taki urok przykosowego łowienia.



#48 OFFLINE   Tomek St.

Tomek St.

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 577 postów
  • LokalizacjaGóra Kalwaria
  • Imię:Tomek

Napisano 19 kwiecień 2018 - 11:12

Jak idzie się płytką przykosą do pół łydki i wciągnie po kule to o.k. Ale jak idziesz po głębszej wodzie to może być nieciekawie. Generalnie trzeba uważać.


  • Bułka lubi to

#49 OFFLINE   Tresor

Tresor

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1338 postów
  • LokalizacjaCzerwieńsk
  • Imię:Łukasz

Napisano 19 kwiecień 2018 - 11:27

Czasem przykosa kończy się ścianą gdzie dno opada o 2m głębokości na 1m długości. Na Odrze juz niewiele tego ale jeszcze są takie tematy.
U nas bardziej trzeba uważać na warkocz, kamole śliskie w nurcie, wody po łydki. Często łapiesz zaczep pod brzegiem. Wchodzisz a tam jest pionowy uskok i 2 do 5m, nurt...
  • Bułka lubi to

#50 OFFLINE   wilczybilet

wilczybilet

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1137 postów
  • Imię:Maciej

Napisano 19 kwiecień 2018 - 11:32

Czasem przykosa kończy się ścianą gdzie dno opada o 2m głębokości na 1m długości. Na Odrze juz niewiele tego ale jeszcze są takie tematy.
U nas bardziej trzeba uważać na warkocz, kamole śliskie w nurcie, wody po łydki. Często łapiesz zaczep pod brzegiem. Wchodzisz a tam jest pionowy uskok i 2 do 5m, nurt...

Brodząc w spodniobutach jak ktoś ma nie fart i w takie coś wpada, to raczej ostatnia przygoda w życiu :/



#51 OFFLINE   Tomek St.

Tomek St.

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 577 postów
  • LokalizacjaGóra Kalwaria
  • Imię:Tomek

Napisano 19 kwiecień 2018 - 14:44

dlatego brodząc po nieznanej wodzie często w jednej ręce mam wędkę a w drugiej kawałek dłuższego kija i macam dno przed sobą


  • Elendil lubi to

#52 OFFLINE   kasperek

kasperek

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 113 postów
  • LokalizacjaLublin
  • Imię:Piotr

Napisano 20 kwiecień 2018 - 13:17

Powiem wam szczerze, że chyba bym nie wszedł w woderach do Wisły. A kusiło mnie nie raz... Nie ma co igrać z matulą. O ile zgodzę się z tezą, że można "jako tako" poznać rzeczkę lub "siurka", to nigdy w życiu nikt nie przekona mnie, że jest to możliwe na dużej rzece. Tysiąc razy wejdziesz do Wisły w to samo miejsce a za tysiąc pierwszym wpadniesz po szyję... 



#53 OFFLINE   tost

tost

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 288 postów
  • LokalizacjaMińsk Mazowiecki

Napisano 20 kwiecień 2018 - 14:16

Słyszałem,że siedząc w fotelu i pokręcając "stelką", gość prawie dostał zawału bo coś mu w kołowrotku zaszumiało...
Na rozluźnienie niebezpiecznej atmosfery.

#54 OFFLINE   Dokuś

Dokuś

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1330 postów
  • Lokalizacjaどこ水と自然!
  • Imię:Dok

Napisano 20 kwiecień 2018 - 14:28

Słyszałem,że siedząc w fotelu i pokręcając "stelką", gość prawie dostał zawału bo coś mu w kołowrotku zaszumiało...
Na rozluźnienie niebezpiecznej atmosfery.

Oj oj!... Wielu Kolegów z Jerkbaita stanowi tutaj grupę ryzyka! :) :) :) (Ja czasami też, przyznaję się!... ;) )



#55 OFFLINE   BOB

BOB

    SUM

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 10127 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Robert

Napisano 20 kwiecień 2018 - 15:15

Słyszałem,że siedząc w fotelu i pokręcając "stelką", gość prawie dostał zawału bo coś mu w kołowrotku zaszumiało...
Na rozluźnienie niebezpiecznej atmosfery.

Proszę Cię, nie kpij :( ... jak wczoraj mi zaszumiało w CC101DC to dzwoniłem na 112. Uffff ...jest OK :huh:  :D  :D  :D



#56 OFFLINE   coma

coma

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2020 postów
  • Lokalizacjamałopolskie\łódzkie

Napisano 20 kwiecień 2018 - 15:39

Pewnie później się okazało, że szumiało ale w głowie od whisky ;)
  • BOB i Dokuś lubią to

#57 OFFLINE   kleniarz

kleniarz

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 174 postów
  • LokalizacjaPeterborough UK
  • Imię:Marcin

Napisano 03 maj 2018 - 09:21

Nielisz, kilka lat temu. Po drzemce w namiocie wstaję skoro świt, zakładam wodery i idę w stronę wypożyczalni porzucać castem za szczupłym. Za wypożyczalnią schodzę do wody i idę 2 metry od brzegu wzdłuż niego, woda maks 30 cm i nagle zapadam się po szyję, woda wlewa się do woderów, gruntu nie czuję.W ostatniej chwili udaje mi się wyczolgać z dziury i znów wyjść na 30 cm wodę.To było tzw.drugie dno, bardzo niebezpieczna opcja. Kończę łowienie, siadam na brzegu zdając sobie sprawę, że było bliżej niż dalej...Niebezpieczny ten sport heh.
kleniarz

#58 OFFLINE   sacha

sacha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1724 postów
  • LokalizacjaW-wa
  • Imię:Dariusz
  • Nazwisko:Krystosiak

Napisano 03 maj 2018 - 11:43

Przygoda którą opisałem w 2005 na Pogawędkach :

Wracając w niedzielne popołudnie z Łomży postanowiłem wstąpić do znajomego w Miastkowie. Jest on właścicielem hotelu i restauracji, więc była równocześnie okazja na wczesny obiad.

Marek na szczęście był na miejscu i w towarzystwie dwóch innych osób przeprowadziliśmy rozmowę na temat nowych dzierżawców Narwi. Na tyłach całej posesji jest ok. 0,5 ha ogrodzony teren, który prawie cały wypełnia staw. Reszta to trawka, drzewa, krzaki, mały domek nad samą wodą i niski stół przy grillu. Jest też mały, ogrodzony wybieg z czterema nastawionymi bardzo przyjaźnie warchlakami, trzema królikami i kucem szetlandzkim. Jest też Leon - samiec sarny, wychowany od małego przez Marka.

Marek zaproponował, bym sobie złowił szczupaka z jego stawu, a że zwykle tam łowić nie pozwala, więc się chętnie na to zgodziłem. Co prawda jeden leżał w lodówce turystycznej ale pomyślałem, że co on tam może mieć za szczupaki? Pewnie takie po 30-40 cm, więc się wypuści. Wytarmosiłem warchlaki, kuca pogłaskałem i poszedłem z gratami na wychodzący w staw cypelek. Montuję spinna i widzę kątem oka, jak z krzaków wychodzi Leon, idzie dziwnie - na sztywnych nogach, kręci koła, zawraca, podchodzi i znowu się cofa.

Zaczynam mieć wątpliwości, czy da się pogłaskać. Jak zaczął grzebać przednią nogą w trawie byłem pewien, że z głaskania nic nie wyjdzie. Ledwo zdążyłem rzucić wędką w trzciny, Leon zaatakował. Dobrze, że miałem na nogach kalosze, bo atakował na nogi, ale i tak jak zdążał trafić, to bolało. Na szczęście dostałem 2 czy 3 razy - a tak łapałem go za rogi i trzymałem to bydlę przy ziemi.
Trzeba przyznać, że siłę zwierzę posiada. Waży pewnie ze 2 razy mniej ode mnie (ja ponad 100 kg), a jak się dobrze nie zapierałem, to mnie cofało. Gdy lewą ręką trzymałem go za rogi, prawą przyciskałem jego szyję do ziemi, pod skórą czuć było same mięśnie. Próbowałem mu wyjaśnić, że ja tylko na ryby. Prosiłem, groziłem, w końcu kazałem mu wyp... - nie pomogło. Po mniej więcej kwadransie byłem zmęczony, mokry od potu, ale Leon też ledwo zipał. Nie ustępował jednak. Cofnął się na chwilę, którą wykorzystałem, żeby złapać podbierak. Przy kolejnych atakach starałem się trafić sztycą między rogi i tak go przytrzymywałem, choć obydwaj jednak traciliśmy siły. Udało mi się dotrzeć do stołu przy grillu, tyle że wysokość tego mebla to było może 30 – 40 cm, co Leonowi wcale nie przeszkadzało.
Po kilku kolejnych minutach walki na stole moja cierpliwość się wyczerpała. W sumie to było pewnie dobrze ponad 20 minut i naprawdę obaj byliśmy zmęczeni. A jak się cierpliwość skończyła, to nastąpiło radykalne rozwiązanie. Leon zaliczył woleja na szczękę i 2 razy sztycą na grzbiet i zrezygnował z dalszych ataków. Kilka minut później nadszedł Marek ze spininngiem. Gdy mu o tym opowiedziałem przeprosił, że mnie nie uprzedził. Leonowi podczas pierwszego ataku "sypie" się 2-3 razy po grzbiecie i rezygnuje. Dawno się tak nie zmęczyłem (zresztą za biurkiem trudno się zmęczyć) i wyszedłem z tego z ranami na piszczelach powyżej miejsca, gdzie kalosze się kończyły, ale jakoś to przeżyję. Leona zęby chyba nie bolą bo widziałem, jak skubał trawę po drugiej stronie stawu. Może trochę cierpieć na ból grzbietu ale mu się należało.

Mnie chęć na łowienie trochę przeszła, ale Marek postanowił pokazać mi jakie ma szczupaki. Za pierwszym rzutem wyjął takiego ok. 30 – 35 cm, ale za drugim miał piękne branie i szczupak zrobił świecę. Prawda jest taka, że Marek nie specjalnie umie łowić i bardzo rzadko to robi, więc popełnił wszystkie możliwe błędy i szczupak - chyba dobrze ponad 60 cm - spadł. Jeśli o mnie chodzi już nie łowiłem. Skorzystałem z uprzejmości Marka i oblałem sobie piszczele wodą utlenioną.



#59 OFFLINE   slawek_2348

slawek_2348

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1675 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Sławomir
  • Nazwisko:Zdunek

Napisano 03 maj 2018 - 11:53

Leon amator :)


  • coma i rebeli lubią to

#60 OFFLINE   sacha

sacha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1724 postów
  • LokalizacjaW-wa
  • Imię:Dariusz
  • Nazwisko:Krystosiak

Napisano 03 maj 2018 - 12:00

Jakoś w II połowie lat 90 włóczyłem się nad Narwią w ok. Pułtuska. Ziemia zarwała się i wleciałem nogami w bobrowy tunel tak po cycki. jebłem obiema stopami o dno i z bólu w kostkach i kolanach chyba na chwilę straciłem przytomność :unsure: . Długo trwało zanim doszedłem do siebie a wygrzebanie się jeszcze dłużej. Z łowienia nic nie było, ledwo dowlokłem się do auta, kolana na szczęście były całe, jedna kostka skręcona tylko.

Ten sam czas rejon Szumina nad Bugiem . Łażę ze spinem i zauważyłem że przy zwalonym drzewie jakoś dziwnie zachowuję się ........ puszka po piwie :huh: . Płynie pół metra w jedną, pół metra w drugą ale po przyjrzeniu się okazało się że nie może dalej bo jest na sznurku. Ukucnąłem i ciągnę, czuję że coś się szarpie. Szarpał się około pół metrowe sumisko. Gdy wyciągałem mu hak z pyska z krzaków wypełzł jakiś osobnik i drze mordę że mnie ........... , no wiecie co :rolleyes: . Strach przeogromny mnie dopadł, zimne poty, drżenie rąk i nóg , może uklęknąć i prosić go o wybaczenie ;).  Wyprostowałem się na swoje 181cm , waga ponad 90 kg (byłem o 20kg młodszy) a osobnik wyhamował lepiej jakby miał ABS ;), chyba pojął że o głowę mniej i tak ze 40kg to nie jest ta kategoria wagowa. 

O czym nie pomyślał pewien uczestnik wydarzenia wędkarskiego z 5-6 lat temu który będąc w wieku mojego syna uznał że spuści wpierdol staremu dziadowi (miałem 54 albo 55 lat) .






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych