To nie jest przykre, ponieważ zawsze byliśmy konkurencją w stosunku do ryb. Najbardziej przykre jest to, że to konferencja PZW, który dawno powinien zmienić nazwę na PZRybacki, szczególnie Okręg Mazowiecki.
Od dawien dawna wiadomo,że stoimy na drodze między rybakiem a rybą, a jak rybak i wędkarz podchodzi do "ekosystemowej symbiozy", to już widzimy po drugiej stronie wędki.
Ale to kuriozum ! Ponieważ w tym opracowaniu jest infomacja, że przychody z nas - wędkarzy to dla niektórych gospodarstw rybackich być albo nie być ! Przychody w 25% czystej gotówki bez roboty mają właśnie z wędkarzy. Są cyferki we wspomnianym PDFie.
Tak jak wspomniałem jedynie P. Czarkowski pisze o potrzebie uregulowań prawnych i ograniczeniu rybactwa a ukierunkowaniu wód na wędkarzy i rekreację.
W całym dokumencie i tak przewija się masa bzdur - jak się mają statystyki z USA/Kanady do PL skoro to są kompletnie różne ekosystemy ? Podpieranie się takimi danymi to mydlenie oczu. Co więcej niektóre tezy opierają się o opracowania z roku 1973 - ja w tym czasie jeszcze nawet nie chodziłem wtedy tylko leżałem ze zlaną pieluchą a mój wuj na jeziorze, gdzie teraz jest pustynia łowił szczupaczyska i leszcze jak łopaty. Jezior nie załatwili wędkarze ani kłusole (którzy byli od zawsze) tylko 'gospodarze rybaccy".. Niestety nie mamy siły przebicia - trzeba by mieć partię i to baaardzo mocną.
Statystyka jest często teoretyczna, szczególnie taka tworzona dla ludu co do siły myślę, że ją mamy, wystarczy zmienić przepisy, kierunek myślenia (również nasz), ewentualnie ludzi w kołach, zarządzie PZW.