Szanowny Kolego mart123!
(...)
Na koniec apel: skończmy z tym NAPIERD...EM ryb bez opamiętania, byle zapchać swoje statystyki, foldery, profile społecznościowe tłumacząc sobe, że to przecież no-kill, który rybom nie szkodzi bo przecież żwawo odpływają, a ewentualnie jak mają z tym problem to się im zrobi reanimację, przy pomocy ruchów (frykcyjnych) przód-tył, przód-tył i będzie dobrze.
Otóż NIE będzie dobrze, NO-KILL szkodzi, NO-KILL zabija i to tym bardziej im więcej ryb łowimy i im większe mamy parcie na szkło.
Czytając Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że pływasz w oparach hipokryzji, ale to właściwie problem nas wędkujących,
nie dotyczy tych, którzy idą po "mięso". Nie ma czegoś takiego jak 100% etyczne wędkarstwo.
Skończmy w ogóle z łowieniem, a jeśli już to beretujmy jak w latach wędkarskiego dobrobytu,
bo przecież reanimacja jest bez sensu.
Najmądrzej zlikwidować no-kille, zakazać bezzadziorów, i zabetonować wody na wypadek powodzi i dostępu kłusowników,
racząc się przy kominku wspomnieniami jak Twoje:
Wreszcie, po otwarciu przez p. Szewczyka sklepu wędkarskiego na ul. Starowiślnej - myślę, że był to rok ok. 1985-87 r. - przyszedł czas skoku cywilizacyjnego czyli "odkrycia" streamera i nimfy i był to okres nieprawdopodobnych wyników. Kto miał za sobą praktykę w przepływance, a ja miałem to szczęście, kroił na nimfę dziesiątki ryb dziennie, głównie lipieni choć trzeba przyznać w większości poniżej wymiaru - pamiętam dzienne rozkłady na Skawie w Makowie rzędu 70-80 ryb, z czego jak 2-3 miały powyżej 30cm to było święto.
Wynika z tego, że wtedy wolno było jak to piszesz "nap...ć" bez opamiętania, a teraz nie wypada?
Co się stało, że zmieniłeś optykę?
Może no-kille w okręgach powinny być zamknięte dla przyjezdnych, a zapewniam Cię, że są takie, gdzie gospodarze o swoją wodę dbają i co powiesz?
Użytkownik randomrodmaker edytował ten post 14 grudzień 2018 - 21:28