Niezaprzeczalnym faktem jest to, że zostały poniesione straty. Natomiast nie popadałbym w jakąś ortodoksję, że Notre-Dame po rekonstrukcji to już nie będzie to. Ochrona zabytków to pomysł XX wieczny. Miasta europejskie płonęły, były burzone, plądrowane i przebudowywane ( i to przez wszelkie opcje polityczne czy religijne). Myślę, że nie ma w Europie kontynentalnej zbyt wielu obiektów, które przetrwały 800 lat bez jakiejkolwiek zmiany. Opactwo Benedyktyńskie na Monte Cassino wciąż jest piękne, choć to tylko "rekonstrukcja".
Od pewnie czterdziestu lat z powodu uprawianego zawodu, jestem blisko a nawet bardzo blisko z obiektami zabytkowymi nawet tymi najwyższej klasy ze zbiorów polskich ( i nie tylko). I uwierz mi, rekonstrukcja nawet ta najlepsza jest tylko rekonstrukcją. Biorąc pod uwagę tylko spaloną dębową więźbę dachową, która miała 800 lat. Obecnie będzie problem nawet aby znaleźć takiej klasy i gabarytów drewno dębowe na rekonstrukcję, która za 800 lat ...mogła by mieć 1600(!) Zakładam że nasza cywilizacja przetrwa jeszcze taki okres.
W zeszłym tygodniu byłem na kilkudniowej sesji konserwatorów dziel sztuki w Gdańsku. Przy tej okazji oprowadzono nas po kościele mariackim a proboszcz "po znajomości otworzył dla nas ołtarz główny. Nawet dla nas, konserwatorów to ogromne przeżycie i doznania. Ale nie ten wielki, średniowieczny zabytek, jest dla mnie jest największą emocją.
Kiedy przestawisz "ostrość patrzenia" nie na piękny ogół ale na mało dostrzegalny szczegół, zobaczysz na powierzchni drewna ślady dłuta, na okuciach zawiasów ślady po uderzeniu młota kowalskiego a na licu cegły odciśnięte palce, które ją lepiły 800 lat temu. I to jest ten ślad pozostawiony na oryginale, który tracimy tylko raz i na zawsze. Mamy NIC. Powstanie replika wykonana obecnie z całym pietyzmem, ale z pełnym szacunkiem dla jej wytwórców to tylko replika (my to wiemy i tak ja traktuję wszystkie rekonstrukcje, które wykonałem) Tak poza wszystkim, gwarantuję, że rekonstrukcja nie zachowuje się tak jak zachowane elementy oryginalne. Oba te elementy, długo żyją życiem własnym. Kiedyś się dopasują ...albo nie (to tak jak z odrzutem organu po przeszczepie)
Dzisiaj widziałem fotografie z katedry. Nie wiem czy dzięki Bogu, ale na pewno dzięki budowniczym strop wytrzymał i w większości zachował się dzięki czemu płonąca więźba dachowa nie wpadła do wnętrza katedry (jedynie w kilku punktach w tym bezpośrednio pod iglicą). Tylko dzięki temu tak "mało" dekoracji katedry nie uległo spaleniu ... przede wszystkim ocalało większość witraży. Tylko to minie pociesza.