Napisano 06 marzec 2020 - 09:22
Pierwszego casta kupiłem pod cięższe jerki. Po wcześniejszych, niezbyt fajnych doświadczeniach i eksperymentach na sprzęcie cudzym, argumenty typu lepsze czucie, fajniejsze rzuty itd. nie trafiały do mnie. Jednak pamiętałem słowa kumpla, który używał argumentu zupełnie przez wielu pomijanego - przy łowieniu ciężkimi przynętami klasycznym kołowrotkiem po kilku rzutach plecionka potnie palec wskazujący prawej ręki - i to był argument, który przeważył. Wyjeżdżając na ryby do Szwecji kupiłem zestaw castingowy i garść jerków.
Inwestycja może i by się opłaciła, gdyby nie złośliwy szczupak, który wracając do wody rozorał mi prawy kciuk niemal do kości. Drugiego dnia z siedmiu.
Ale to wystarczyło by wpaść.
W domu zaczęło się kupowanie kolejnych zestawów. I kolejnych. Najpierw średnie, potem coraz lżejsze.
Pod okonie i ewentualnie lekkie szczupaki kupiłem paryk do 18g, w spinningu byłby to dla mnie lekki uniwersał. Niestety w praniu wyszły moje braki - i finansowe i techniczne. W konfrontacji z kolegami stosującymi klasyczny spinning moje rzuty były dużo krótsze a boczny wiatr, wcale nie huragan, był bardzo uciążliwy, pod wiatr szkoda było nerwów. Może jak bym dał do gumy czeburaszkę 15g. ...
Stwierdziłem, że póki co za cienki bolek jestem i casta w wersji light (a okonie to bardziej ultra light!) odpuściłem. Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Na lekko tylko spin.
I Tobie też radzę. Jeśli upierasz się na casta, i to na start tak naprawdę, to raczej coś o realnym górnym CW 35-40g (ja tak łowię teoretycznie uncjówką) a okonia traktować wyłącznie w kategoriach miłego przyłowu.
-
gumowy i Alexspin lubią to