Ależ oczywiście. Wędkowanie to spotkanie z rzeką a nie szarpanie kilogramów.
Szkoda tylko że u nas nie da się tego spotkania regularnie okraszać rybami.
Kiedyś widziałem jakiś brytyjski program wędkarski. Anglicy robili wyprawy po świecie. To był akurat odcinek o Polsce. Odwiedzili nie pamiętam jakie łowiska, ale wygladały jak Bóbr i jakaś mała rzeczka pstrągowa. Byli zachwyceni krajobrazami, ptakami, dziką przyrodą i zarazem zdruzgotani kompletnym brakiem brań. Nie umieli się odnaleźć w realiach bezrybia.
Mam wędkującego kolegę w Szwecji. Mam drugiego w Norwegii. Sporo kumpli jest w UK. KAŻDY jest porażony ilością ryb w porównaniu z rodzinnym Bugiem, Wieprzem itd. W samym Londynie łowi się pstrągi, brzany, nie mówiąc o kleniach czy innych pospolitych rybach.
Da się prowadzić taką gospodarkę wędkarską żeby ryby były. Nawet jak wody nie są do końca czyste. Gdzieś czytałem, że brytyjskie organizacje wędkarskie zbierają z licencji mniej więcej podobną pulę środków jak PZW. Tyle, że tam są one inaczej wydawane. Np zarybia się w ostateczności, a w pierwszym rzędzie chroni i oddtwarza tarliska... Warto poczytać:
http://splawikigrunt...p?topic=10627.0