Nieprawidłowości jest wszędzie pełno.
Co do samego operatu to ja akurat mogę sobie sam taki napisać (z racji wykształcenia) ale potem ktoś musi go zopiniować. Z operatami jest też taki problem, że pisząc operat na daną wodę można jedynie posłyżyć się danymi dostępnymi na mapach czy w internecie, bo np. starając się o dany obwód rybacki, chcać złożyc dokumenty do konkursu na dany obwód należy już mieć ten operat gotowy bez możliwości chociażby przeprowadzenia odłowów kontrolnych na tej wodzie.
2 lata temu wróciłem w rodzinne strony i idiotyzmy jakie zauważyłem w lokalnym kole zaczynają doprowadzać mnie do szału. Większość z nich wynika podobno z operatów, i tak:
- coroczne zarybianie Warty sumem
- coroczne zarybianie pewnego jeziora narybkiem letnim sandacza, który jest doszczętnie wyjadany przez bardzo dużą populację okonia - sandacza w tym jeziorze nigdy nie widziano
- zarybianie stawu należacego do koła kroczkiem karpia - w stawie tym jest zasada c&r na drapieżniki i właśnie karpia!, dziadki regularnie łamią przepisy, zabierają te karpiki to potem trzeba dorybić, normalnie cyrk
- jezioro bez roślinniści zanurzonej, głębokość do 30m, kilka metrów od brzegu jest już 6-7m nie licząc nieco płytszych końców jeziora jest zarybiane karpiem i linem
Oczywiście każde pytanie do włodarzy koła dlaczego dzieje się tak a nie inaczej kończy się odpowiedzią, że jest tak w operacie...
W praktyce koło jest dogadane z jednym gospodarstwem, które produkuje materiał zarybieniowy i zaopatruje się głównie w tym gospodarstwie zostawiając tam sporą kasę, więc zarybia się tak naprawdę tym co jest łatwo kupić. W zamian za ten deal majac opłaty w tym kole możemy łowić na jeziorach dzierżawionych przez to gospodarstwo, za co z kolei koło też płaci co roku jednorazowo sporą kwotę.
Użytkownik brzoza edytował ten post 27 październik 2022 - 13:25