Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

jerkowanie - zmudna mlocka, czy finezja i polot?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   pitt

pitt

    Jadę na ryby ... na zawsze

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9353 postów

Napisano 02 listopad 2005 - 13:13

sluchajcie, ilu nas jest, kazdy z nas inaczej lowi, rzuca, prowadzi, neci i co tam jeszcze, to samo tyczy sie tez jerkowania

a problem z jerkowaniem jest taki, ze jak cos jest z drewna lub ew. z plastyku, wyglada jak wobler i nie ma steru, to juz jest jerk bait, ale soft jerk baity - to juz dla wiekszosci zadne jerki tylko gumy;
to samo tyczy sie jerkowek: 100 gramow cw. musi byc, multikow: kreciol gabarytow abu 6000; przyponow: 80-100 lb i plecionki: 40-50 funtowa dyneema ... bla, bla, bla ...

no i prawie zawsze slyszy sie: 'stary, zapomnij, to zadna finezja, tylko chamskie szarpanie!' - czyzby?

je stwierdzam coraz czesciej (dobrze od ponad roku) i to podczas uzywania prawie wszystkich przynet, ze taki mocny sprzet nie jest w zasadzie potrzebny, w zasadzie, nie oznacza, ze wcale niepotrzebny!
trudno mi jest sobie wybrazic rozsadne prowadzenie diverow lub naprawde duzych jerkow z gumy (np. bull dawg) bez mocarnej jerki i mocnej plecionki z odpowiednim przyponem ... tylko ze to wyjatki, praktycznie wszystkie glidery mozna prowadzic przy uzyciu 'tackle light',
'tackle light' dotyczy nie tylko wedki, ale takze kolowrotka, plecionki i wogole calego zestawu ...

tematu nie bede dalej rozwijal, bo to juz temat na artykul, szkic juz mam, reszta do poczytania wkrotce 'u remka'
ale mam do was pytanie: jak wy to widzicie?
z biegiem czasu zmienia sie wszystko, nie tylko technologia ale tez upodobania, a doswiadczenie rosnie, oj rosnie ... panowie dorzuccie wasze piec groszy do tematu


#2 Guest__*

Guest__*
  • Guests

Napisano 02 listopad 2005 - 13:38

Przyznam się, że ja używam dużych bezsterowców coraz mniej. Jakoś nie ma ryb chętnych by je pożerać. Na naszych wodach z mojej jerkówki latają już prawie tylko Slider 10, Fatso 10, pare jerków Siudaka, jakieś topwatery no. Więcej mi służy do trolla. Ja ostatnio skupiam się raczej na łowieniu szczupaków na sprzęt Medium - Avid AC60MF, Fuego z linką 15lb. Przynęty to najczęściej różnego rodzaju jerkbaity np. Duel Aile Mag

Do tego zestawu zakładam również całą gamę Salmo - Percha 8, Roach 9, Slider 7, Hornet 6S, Rover, Pike 11/13 oraz Rapale - Shallow Shad Rap S, X-Rap, Long Cast. Sporadycznie trafiają się inne woblerki. Jeśli chodzi o przynęty gumowe to używam zazwyczaj 4 kopyt lub 3-4 twisterów. Ostatnio zacząłem tez używać żab Sizmic i jakiś takich śmiesznych gum z frędzlami, zbroje te cuda w amerykańskie (raczej japońskie) systemiki.
Więc wracając do tematu - jerkowanie to dla mnie finezja. Cienka plecionka, lekki zestaw w ręce, przynęty nie za małe ale i nie za duże. Wbrew pozorom ma to dużo wspólnego ze znanym wszystkim jerkowaniem tymi wszystkimi klockami. Wszystkie przynęty prowadze kijem - podszarpuje, podciągam czyli jerk, twitch itd czyli wszystko co stosoujemy w popularnym jerkowaniu tylko wersja Medium.
Pzdr

Załączone pliki



#3 Guest__*

Guest__*
  • Guests

Napisano 02 listopad 2005 - 13:49

Do wspomnianych jerkbaitów (czyli woblerów z małym sterem najlepiej pracujących i wabiących przy podszarpywaniu) można również zaliczyć (z tych których używam na szczupaki) Sting 9/12SP, Minnow 9S, Perch 8F.

#4 OFFLINE   rognis_oko

rognis_oko

    Zaawansowany

  • Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3395 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 02 listopad 2005 - 17:00

@Pitt, @Buri

mam podobne zdanie do waszego.

Jak sama nazwa wskazuje jerkowanie to nie tylko łowienie największymi klockami, itp.
Jerkowanie to sposób i technika łowienia.

Już kiedyś, parę lat temu, w początkach forum Salmo pisałem, że dla mnie ta technika to żadna nowość, a jedynie przynęty bezsterowe (typowe jerki) są jakimś tam nowum.
Techniką jerkową łowiłem nieświadomie już wiele lat temu. Podszarpując wahadłówki, gumy, a później pierwsze woblery.
Jest pewnie wielu wędkarzy, którzy także nieświadomie łowili lub łowią techniką jerkową, a nigdy nie mieli do czynienia z prawdziwymi bezsterowymi jerkami.

Nawet przy połowach pstrągów, kleni, jazi, a nawet boleni stosuje się technikę podciągnięć, podszarpnięć, itp., którą spokojnie można zaliczyć do techniki jerkowej.
Zwykłym najmniejszym crankbaitem, czy gumką można jerkować z dużym powodzeniem.

Jerkowanie to tak wielki temat, że ogarnia sobą pewnie całe wędkarstwo spinningowe i castingowe.
Niektórzy robią to świadomie, inni nie...

Według mnie jerkowanie to zarówno ciężka młucka - największe i duże jerkbaity, twitchbaity, pullbaity, wielkie gumy, itp.
Ale także jest to finezja, gdy technikę wykorzystuje się przy połowach małymi przynętami.

#5 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 02 listopad 2005 - 17:00

Fajny temat Pitt. W zasadzie miałem dzisiaj opisywać nasz zlot, ale z chęcią odpowiem Tobie na postawione przez Ciebie pytanie. Wydaje się, że wokół jerkowania powstało mnóstwo mitów, które na szczęście przez praktykę wielu wędkarzy, takie fora jak to (!) zostały zweryfikowane lub są weryfikowane. Właśnie praktyki, doświadczenia, moim zdaniem brakowało wszystkim. Zarówno producentom przynęt jak i samym wędkarzom. Każdy eksperymentował, potwierdzał swoje teorie lub dowodził, że ktoś się myli przedstawiając jedyną prawidłową wizję postrzegania tej metody.

Kiedy zaczynałem łowić metodą jerkową słyszałem: wędka do 120g, plecionka 50lb, multiplikator C4 6501. Sprzęt taki wydawał się wtedy jedynie słusznym wyborem ale ... jak później się okazało niekoniecznie. Dostępność przynęt jerkowych była bardzo mała, również nasza świadomość i wiedza nie należała do najwyższych – slider 12S, jack 16F. Te przynęty uważane były za jedyne jerkowe toteż wymagania na sprzęt były odpowiednio wysokie. Później pojawiły się inne typowo amerykańskie przynęty, których ciężar dochodził nawet do 6 oz.! Wymagały jeszcze cięższego sprzętu no a przede wszystkim lepszej budowy ciała (mówię o muskulaturze).

Po jakimś czasie, nieskończonej lekturze amerykańskich czasopism, książek i filmów zauważyłem, że jerkowanie to dwa różne światy. Pierwszy ciężki związany z amerykańskim stylem poławiania muskie – prymitywny, toporny, siłowy. Drugi natomiast delikatniejszy, bardziej finezyjny – świat bass’a. Obie metody oczywiście mają swoje uzasadnienie ale przed podjęciem decyzji, który wybrać trzeba chwilę przystanąć i dać sobie czas na refleksje.

W Polsce moim zdaniem zadomowiło się przede wszystkim pierwsze podejście. Myślę, że związane było to z dostępnością przynęt jerkowych na naszym rynku. Salmo promowało przynęty od 50g wzwyż, co jak napisałem wcześniej wymagało odpowiedniego dostosowania sprzętowego. Tak też wielu z nas promowało tą metodę i rozpowszechniało wśród kolegów. Nie ma oczywiście w tym nic złego jednak należy również dostrzec tą drugą stronę, która moim zdaniem jest zdecydowanie lepsza zarówno w polskich jak i nawet szwedzkich warunkach. Mówię oczywiście o lekkim jerkowaniu. Do tego celu zarówno Amerykanie jak i Japończycy używają nie tylko typowych bezsterowych przynęt a woblerów specjalnie do tego projektowanych – grandma, jake, rapala husky (Ameryka), kilka przynęt z fabryki megabass’a np. one ten, pommax, live-x (Japonia) i wiele wiele innych. Moim zdaniem to właśnie lekkie jerkowanie przynosi maksimum radości w polskich warunkach. Po pierwsze mało wymagające jeśli chodzi o sprzęt. Po drugie wymagające zdecydowanie mniejszej energii – przecież wędkarstwo ma przynosić radość i ukojenie nerwów a nie być pracą fizyczną. Po trzecie bardziej finezyjne, dokładne, delikatniejsze. A efekty? Moim zdaniem zarówno na ciężki jak i na lekki jerking mamy takie same szanse złowienia dużej ryby (przekonałem się o tym niejednokrotnie).

Jeśli chodzi natomiast o mnie docelowym sprzętem będą dwa wędziska dostosowane zarówno do cięższego jak i lżejszego jerkowania. Nie będę pisał o sprzęcie a w szczególności nazwach itd. ale powiem jedynie, że w nadchodzącym sezonie używać będę wędki od 1/4 do 1oz. do lekkiego jerkowania z multiplikatorem typu low profile oraz drugiej wędki od 3/8 do 4 oz. do cięższego łowienia z typowym roundem.

Tak jak Pitt wspomniałeś nie tylko typowe jerki mają miejsce w mojej torbie. Doszedłem do wniosku, że jest kilka przynęt, które spełniają moje wymagania, a którymi mogę obłowić wszystkie struktury w jeziorach. W większości to typowe bezsterowce (jack, slider, yokozuna zip, guus rebel), twitchbaity (grandma, jake, skinner), powierzchniowce (megabass popmax). Jednakże pojawiają się i nowe do lekkiego jerkowania np. megabass one ten, live-x, rapala x-rap oraz gumy najzwyklejsze na lekkiej główce.
Moim zdaniem jerkowanie to nie tylko ciężki sprzęt i ciężkie przynęty. To możliwość delikatnego i finezyjnego poszukiwania drapieżników. Szczególności w Polsce gdzie liczba drapieżników i ich wielkość nie powala na kolana.

Pozdrawiam
Remek


#6 OFFLINE   pitt

pitt

    Jadę na ryby ... na zawsze

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9353 postów

Napisano 02 listopad 2005 - 19:34

no tak sprzet to jedno a technika to drugie, mi chodzilo m.in. o ten drugi aspekt, bo przeciez nawet duzymi i ciezkimi jerkami da sie lowic lekko, ja praktycznie juz od dawna klockami nie szarpie, bo po co?
dobry glider czy darter plywa lekko, robi wspaniale lekkie uskoki i szybuje szeroko az milo, dobre przynety pracuja przy lekkich pociagnieciach, dajac sie z latwoscia prowadzic

jedyne fizole w moich pudlach to divery, one nadal mecza czlowieka i chyba dlatego ich raczej unikam, choc z nich nie rezygnuje

dzieki temu nie musze chodzic na silownie i zaoszczedzone pieniadze mam na sprzet :mellow:

#7 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 03 listopad 2005 - 08:36

Pitt, moim zdaniem użycie mniejszych przynęt wyklucza mocne szarpanie. To trzeba robić delikatnie i z wyczuciem. Jeśli chodzi o większe to w zależności od przynęty szarpię albo delikatnie (slider, yoko zip - ten w szczególności) albo dość mocno i agresywnie (jack, guus rebel). Oczywiście nie prowadzę jednej przynęty zawsze tak samo. Weźmy np. slidera. Zdarza się, że prowadzę go bardzo szybko (bezprzystankowo), ale pojawiają się momenty, w których łowię bardzo finezyjnie wykonując drobne szarpnięcia z dłuższymi przystankami - styl kombinacyjny :D

Pozdrawiam
Remek


#8 OFFLINE   shogun

shogun

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 89 postów
  • Lokalizacjalegnica

Napisano 03 listopad 2005 - 12:17

Witam wszystkich.
Po lekturze może i ja dorzucę kilka groszy.
Mianwicie odkąd zacząłem wędkowac, a później i zabrałem się za spining można obserwować nadchodzące i przechodzące mody na taki to a taki sprzet lub taką to a taką metodę czy rybę. Pitt o tym wspomniał pisząc ze ilu nas jest każdy inaczej łowi. Jakieś 10-15 lat temu zaczął się wielki boom na łowienie karpi - każdy paktycznie kto żyw poszukiwał karpiówki, i innych sprzętów i drobiazgów karpiowych. Równolegle w spinningu weszła moda na gumy i każdy spiningista w pudle miał gumy. Zachwalano pikery, wklejanki,baty, laski, i co tam jeszcze moda niosła. I podobnie z hitem ostatnich lat w Jerkingu. Powstały przynęty, przystosowano sprzęt, nastąpiło zachłyśnięcie się metodą jako jedyna i słuszna. Nie powiem i ja sam spróbowałem. Na razie spoko i dość ciekawy sposób. Tylko czy to jest jerking czy może casting - lekki lub ciężki? Czesto nazywa się np: kołowrotek ze stałą szpulą jako kołowrotek spiningowy a łowi się metodą gruntową z tymże kołowrotkiem. To że aby wyrzucić przynętę o wadze tych 50 - 90 g potrzeba odpowiedniego kijka, który to wytrzyma raczej nie powinno dziwić. Że multik lepiej zdaje egzamin przy przynętach ciężkich niż stałoszpulowiec - cóż taka jego konstrukcja. Że krótki kij jest mniej męczący niż długi - odkryto to już dawno temu. Jeszcze nie tak dawno opisywano w prasie spiningowanie przy użycu odległościówki 3,60 - 3,90m. Można i tak ale nikt nie wpadł na pomysł łowienia metodą odległościową przy użyciu kija spiningowego. Następny temat to wielkość przynęty. Też to na forum było poruszane, bo czyż szczupak powiedzmy 60 - 70 cm atakuje rybki 6-8 cm a jedynie zdarza mu się zjeść rybę o długości 15-20 czy też 25 cm? Jakoś łowiący na żywca z reguły wybierają płotkę czy okonia o długości przynajmniej 15-18 cm. A co do wielkości poławianych ryb to się zgodzę, że tu jest gorzej niż tragicznie. Na pewno nie ma tylu rybek ile by się chciało bo zostają zabierane po złowienu i szerzy się kłusowanie. Ale jeszcze w każdej wodzie pływa kilka okazów na które możana a nawet warto się nastawić i to nastawić się z odpowiednim sprzętem. Ale chyba nie pójdziemy na tego okaza z ultralajtem, żeby po pięciu godzinkach holu stwierdzić że żyłeczka się przetarła, że ryba wygrała pojedynek o życie, a dwa dni później okaz wypłynie gdzieś w trzcinkach bo się biedak wymęczył pozorną walką. Przecież miał szansę i wygrał życie - o jeszcze dwa dni. A po holku mniej finezyjnym być może wróciłby w dobrej kondycji do wody lub na patelnię- nie zginąłby na marne.
I można tak by wyliczać i wymieniać za i przeciw itd. Niech więc każdy z nas łowi tak jak lubi (spławik, grunt, spining, casting, mucha) i uważa że jego sposób jest dobry.
Więc przed nami zima, czas na przemyślenia i wspomienia oraz plany co do następnego sezonu.
Pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych