Jesienne sandacze z rzeki - guma vs. wobler
#1 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 16:22
#2 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 17:07
#3 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 18:00
#4 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 18:04
#5 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 18:29
#6 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 19:29
#7 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 20:22
#8 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 20:34
#9 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 20:52
Wiosną sandacza łowisz?
Owszem, początek sezonu daje szansę pięknie połowić na dużej , nizinnej rzece Jak czegoś nie wiesz - śmiało pytaj
#10 OFFLINE
Napisano 20 listopad 2012 - 20:59
#11 OFFLINE
Napisano 21 listopad 2012 - 10:11
#12 OFFLINE
Napisano 21 listopad 2012 - 12:09
Jakie przynęty polecacie ?
W tym roku moim hitem było kopyto 4"
#13 OFFLINE
Napisano 21 listopad 2012 - 16:19
- Dano. lubi to
#14 OFFLINE
Napisano 21 listopad 2012 - 21:37
- wisnia023 lubi to
#15 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2012 - 09:09
#16 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2012 - 19:42
Brania podobnie jak wczoraj od 14 do 16 im ciemniej tym gorzej, a po ciemku 0 kontaktów z rybami, było też kilkanaście puknięć i odprowadzeń gumki pod nogi. Miejscówka to klasyczny kamienisty brzeg z wodą około 1 m. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie ale wczoraj łowiłem na żyłkę, a dziś na plećkę i wczoraj miałem zdecydowanie więcej brań.
#17 OFFLINE
Napisano 22 listopad 2012 - 21:43
#18 OFFLINE
Napisano 25 listopad 2012 - 21:21
#19 OFFLINE
Napisano 26 listopad 2012 - 05:50
#20 OFFLINE
Napisano 26 listopad 2012 - 10:31
Wczoraj polowalem na sandacze ( i nie tylko) - wprawdzie nie na rzece. Po 13 - ej złapałem ładnego okonia na obrotówkę i sandacza (60 cm) na fioletową gumę Mikado. Potem zapanowała martwa cisza brania były bardzo słabe więc kombinowałem z gumami, obrotówkami, woblerami i po 14 - ej na szczęście znowu wróciłem do gumy - "Predatora" nr 3 na główce ok. 10 g ( nie mam pojęcia ile dokładnie). Nigdy nic na nią nie złapałem i niechętnie jej używałem bo uważałem, że to trochę takie dziwadło - z jednej strony żółtawo - zielona, a z drugiej jakieś nakrapiane kamo - khaki. Okazało się, że to był strzal w dziesiątkę. Skojarzyłem, że pierwszy sandacz wziął od razu na spadającą przynętę, bezposrednio po rzucie na dużą odległość - na pewno ponad 30 metrów. No to zacząłem machać ile pary w łapach i kiju - niektóre rzuty "na oko" ok.40 m. W ciągu 15 minut, przed 15- tą złapałem kolejne dwa piękne, silne sandacze (60 i 66 cm) dokładnie w ten sam sposób - rzut, oczekiwanie na schodzenie przynęty do dna albo prawie do dna, obserwacja jak szyko żyłka tonie, szybkie poderwania i od razu "łup". Coś pięknego. Zaraz potem wpuściłem syna na swoją miejscówkę bo chodził zły i sfrustrowany (przez cały dzien ani jednego brania), pokazałem metodę ale niestety sandacze już wiecej nabrać się nie dały. Tak więc w moim przypadku tyko guma. RB.
Robert opisujesz klasyczne łowienie sandałów z opadu trafiłeś na moment dobrych brań i połowiłeś ładnych rybek graty. Wracaj w to miejsce o tej samej porze tylko spróbuj z cienką plecionką napewno zaliczysz tam jeszcze nie jednego smoka czego Ci życzę hej !
Użytkownik spinnerman edytował ten post 26 listopad 2012 - 10:32
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych