[quote title=Robert napisał(a) dnia Tue, 31 July 2007 11:07]Skoro zgadzamy się co do tego, że nasze wody są przetrzebione, a zwłaszcza drapieżniki, jest bardzo duża presja, to konsekwencją tego jest to, że większość wędkarzy łowi niewielkie ilości ryb. Nawet jak zabiera wszystko to mogą się spokojnie zaliczyć do grupy „etycznych” (z przymusu). Aktualnie mięsiarstwo dotyczy najczęściejludzi wyławiających masowo świeżo wpuszczone karpie. I tu jest temat do dyskusji czy w danym zbiorniki karpie w dużych ilościach są dobrodziejstwem, czy przekleństwem. Ja osobiście czekałem na odłowienie karpi z naszych jezior ponieważ ich obecność działało fatalnie na ekosystem. Nadal twierdzę, że rozstrzyganie co jest rozsądne a co nie, nie ma sensu bo temat jest zbyt skomplikowany. Może się okazać, że ten kto jeździ rzadko na ryby i zabiera wszystko bez skrupułów w ramach przepisów, może w sumie wziąć dużo mniej niż ten co jeździ bardzo często, łowi skutecznie a dużą część ryb wypuszcza. Jak mu powiedzieć, że szkodzi wodzie bardziej od tego pierwszego to się zapewne oburzy. I to jest właśnie problem niektórych dyskutantów, że czują się przyrównywani do tych o których mają złe zdanie
@Robert,no proszę
,zgadzam się z Tobą w 100%,no może w 90-ciu.
Właśnie poruszyłeś temat nad,którym się zastanawiałem(choć też bardzo skrajny),a mianowicie porównałeś wędkarza,który łowi np.10 razy w roku i zabiera wszystko do takiego co łowi np.100 razy i większą część ryb wypuszcza.Porównując teraz pod kątem(jak zwał tak zwał)etyki,to jakby nie patrzeć ten pierwszy nie ma jej wcale(zabiera wszystko),hcoć dla wody wyrządzi napewno mniejszą szkodę niż ten drógi i wcale bym tego nie nazwał etyką z przymusu.Uważam również,że dużo łatwiej jest naprostować tego drógiego,żekomo bardziejszkodliwego,niż tego jak go nazwałeśetycznego z przymusu bo ilościowo bierze mniej(nie ma tu krzty etyki).Etycznym się albo jest albo nie i nie ma w tym żadnej matematyki.Na przykładzie-ja przez dwa lata wziąłem do domu jedną rybe,a Ty jak mniemam żadnej,czy to znaczy,że Ty jesteś OK, wierny C&R,a ja jestem mięsiarz???(nie odczytaj tego jako złośliwość)Chyb nie o to chodzi
.Nie można dzielić wędkarzy(ludzi)na tych bardzo dobrych i bardzo złych...są jeszcze po prostu DOBRZY.Dążę do tego,że nie da się od razu wszystkich przekierować na inny tor.Zajmijmy się tym co wędkarstwu zagraża NAJBARDZIEJ czyli kłusolami mięcholami(prawdziwymi
),meliorantami itp.,a tych co biorą sobie kilka rybek,a sporą cześć wypuszczają nie piętnujmy aż tak bardzo(choć zwracajmy na to uwagę),bo są oni naprawde na najlepszej drodze do samozrozumienia(piękny wyraz
)na czym powinno polegać wędkarstwo!Już sam fakt,że ktoś brał wszystko i nagle część ryb wypuszcza jest wielkim krokiem na przód.Ja sam kiedyś(i pewnie większość z nas?)zabierałem ryby
do domu i to głównie po to aby się pochwalić przed rodziną,znajomymi,potem nadszedł czas,że ryby(część) zacząłem wypuszczać(i to raczej ze względu namodę),aż do pewnego momentu
gdy sam zrozumiałem czym jest(powinno być)współczesne wędkarstwo
i że wypuszczenie rybki jest też frajdą,a nie tylko branie i hol
.Oczewiście jestem za zmniejszeniem i to drastycznie limitów,a na niektórych łowiskach za całkowitym(czasowym)zakazem połowu ryb(w szczególności drapieżnych),za wprowadzeniemwidełek wymiarowych i ...ale są też sprawy,m.in idea C&R do których trzeba dorosnąć,zrozumieć i nic tu nie pomoże wyzywanie od mięsiarzy itp.
Tłumaczcie,nie bijcie...tak łatwiej wychować
Pozdr.Seba