Z moich obserwacji wynika tyle i tylko tyle ( a może aż? ) że naturze nie należy przeszkadzać a ona sobie poradzi. W znakomitej większości zgadzam się z kolegą @arturo1201 .
Moje doświadczenia ze Szwecji pokazują że coś w tym jest. Jeżdżę od kilku lat do Norwegii. Po drodze zdarza mi się dość często zatrzymać na szwedzkich łowiskach. Pewnego razu po drodze mijałem dość duży zbiornik malowniczo usytuowany i postanowiłem powędkować. Chcąc być gościem a nie intruzem zapytałem na pobliskiej stacji benzynowej o pozwolenie. Okazało się że ten zbiornik nie ma właściciela jako takiego ( jest nim gmina ) i nie trzeba zezwoleń ale najszybciej będę mógł połowić dopiero za 2 lata bo zbiornik ten i trzy inne w niedalekiej odległości są wyłączone z wędkowania na okres 3 lat w celu odbudowy zasobów ryb.
Patrząc na w/w przykład i na nasze realia już widzę ten lament jak PZW oznajmia że przez 3 lata nie można wędkować na Otmuchowie .
Na logikę jednak patrząc na to jak są usytuowane zbiorniki Otmuchów i Nysa to naprzemienne 2-3 letnie wyłączanie z całkowitego wędkowania jednego z nich mogło by tej wodzie pomóc.
Druga sprawa to wprowadzenie na zaporówkach obowiązku "no kill" . Jak się ma odradzać ryba jak jej największe ale i te najmniejsze okazy trafiają na patelnię zamiast do wody.
Podobnie jak mój przedmówca uważam że pieniądze zamiast na zarybianie powinny iść na ochronę wód jako takich ale też na " dosprzętowienie" policji wodnej czy straży PZW. ( pominę ich kompetencję , wiedzę , podejście czy zaangażowanie bo tu tez bywa różnie ) ale warto iść tą drogą.
Woda bez nas sobie poradzi a nasze hobby bez niej już nie...