Wiekszosci, to pytanie, wyda sie idiotyczne. Mimo wszystko prosilbym o odpowiedz.
Czy dolna nimfa, krotka nimfa i metoda zylkowa to to samo? Czy ktos w trzech zdaniach moze mi to wytlumaczyc?
Z gory dziekuje.
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 06 październik 2021 - 20:09
Wiekszosci, to pytanie, wyda sie idiotyczne. Mimo wszystko prosilbym o odpowiedz.
Czy dolna nimfa, krotka nimfa i metoda zylkowa to to samo? Czy ktos w trzech zdaniach moze mi to wytlumaczyc?
Z gory dziekuje.
Napisano 06 październik 2021 - 20:24
Napisano 07 październik 2021 - 17:15
W zasadzie dolna nimfa, krótka nimfa i żyłka to ta sama metoda. Żyłka daje tylko więcej możliwości - lżejsze muchy, lepsza kontrola zestawu, łowienie na dłuższym dystansie.
Kontrowersyjne łowienie, ale wymagające sporej wiedzy i techniki jeśli chcesz łowić świadomie, wówczas jest to bardzo skuteczna metoda.
Napisano 09 październik 2021 - 14:06
Wiekszosci, to pytanie, wyda sie idiotyczne. Mimo wszystko prosilbym o odpowiedz.
Czy dolna nimfa, krotka nimfa i metoda zylkowa to to samo? Czy ktos w trzech zdaniach moze mi to wytlumaczyc?
Z gory dziekuje.
Pytanie oczywiście zasadne, bo te określenia przewijają się często przez posty muchowe. Definicje, opisy podane już przez kolegów powyzej, powiem może, że metoda żyłkowa jest najbardziej oddalona od klasycznego muchowania, że długi odcinek żyłki przebiegający w przelotkach praktycznie wyklucza rzuty gdy przynęta jest leciutka. O ile dolna nimfa nie wyklucza rzutu przy użycia linki, o tyle żyłka już tak. A to dlatego, że linka znajduje się wyłącznie na szpuli kołowrotka i rzut w sensie muchowym-odmach itd jest niemozliwy.
Tu dwie uwagi
- DSCN0068.JPG 164,31 KB 7 Ilość pobrań pierwsza- nie powinno się zaczynać przygody z muchą od dolnej czyli krótkiej , a już w najwyższym stopniu od metody żyłkowej. Taki początek może spaczyć ze względu na prostotę i...skuteczność. Omawialiśmy to wielokrotnie, muszkarz musi umieć rzucać linką muchową, bo w tym sens, frajda i definicja muszkowania.Gdy rzucasz dobrze, łowisz na suchą i daleko posyłasz mokrą lub suchą...cóż można spróbować i powyżej omówionych metod zawsze z uwzględnieniem regulaminu łowiska. Ja tak mam.
- uwaga druga i pytanie-czym wg. Was różni się łowienie mokrą muchą na dłuższych dystansach jak od dziesięcioleci Bóg przykazał od zastosowania tzw. długiej nimfy?
Kiedyś nimfa okreslała rodzaj imitowanego owada, no bez skrzydełek, mokra i plecaczek na grzbiecie... Tak zaczynałem. Dopiero potem nimfa stała się opisem metody , a nie przynęty..
Ot takie sobotnie pogaduchy
pozdrawiam Paweł
Napisano 09 październik 2021 - 18:21
Napisano 09 październik 2021 - 23:08
pierwsza- nie powinno się zaczynać przygody z muchą od dolnej czyli krótkiej , a już w najwyższym stopniu od metody żyłkowej.
U mnie juz za pozno bo i tak od dupy strony zaczalem . Dostawalem baty na morzu od kolegi, ktory trocie mucha lowil, a ja spiningiem nie bylem tak skuteczny wiec rozpoczela sie moja przygoda. Pozniej stwierdzilem, ze szczupaki by sie fajnie lowilo na muche, co tez uczynilem. I wyobrazcie sobie konsternacje, jak pierszy raz mialem jechac na lipienie (czyli jak bozia przykazala i metode do takich ryb stworzyla) i mialem sobie jakies muchy ukrecic na ten wyjazd. Muchy na haczyku #20! Wczesniej operowalem na najmniejszych haczykach to #6, a nie #20! . W sumie jak teraz na to patrze to na dobre mi wyszlo, bo na morzu liczy sie dystans wiec rzucam wydaje mi sie calkiem przyzwoicie, zwlaszcza jak na samouka.
Pytam o te wszystkie metody bo lowie z kolega, ktory wie jeszcze mniej niz ja. Jesli wedkuje z kims kto lowi na muche "od zawsze"staram sie uczyc i czerpac calymi garsciami. Od Was rowniez!
Pozdrawiam!
Użytkownik Jack__Daniels edytował ten post 09 październik 2021 - 23:09
Napisano 10 październik 2021 - 09:50
... Dostawalem baty na morzu od kolegi, ktory trocie mucha lowil, . Jesli wedkuje z kims kto lowi na muche "od zawsze"staram sie uczyc i czerpac calymi garsciami. Od Was rowniez!
Pozdrawiam!...
Łowienie na morzu jest sprawdzianem możliwosci rzutowych, tam widzisz czyś cienki bolek, średniak czy już robisz prawie zawsze co chcesz.Dlaczego? Bo wiatr często z boku lub w pysk,bo warto rzucić jak najdalej. Ostrogi zdobywałem na Bornholmie, były chwile załamki( bo inni na spidolino ciągnęli), ale potem, już naprawdę poszło!!! Z brzegu, w falach- kto tam linką porzuca wszędzie porzuca.Podobnie, choć łatwiej nad jeziorem, gdzie także warto wiksnąć na maxa, ale często z łódki i to zaparkowanej w cichej zatoczce. Praktycy wiedzą o czym piszę, teoretycy i tak się przypierwiastkują.
Gdy zajrzałem do poczatku wątku skonstatowałem z przykrością, że materiał netowy majacy być zaczynem wątku zginął w kosmosie , tu pierwszy zawód, oraz że wypowiadanie się bez podstawowych doświadczeń w materii jest nagminne. Sporo bufonady tam znajduję, oj sporo.
Z praktycznego punktu widzenia polecam uczenie się rzutów muchowych, bo za jakiś czas pozostaną nam w Polsce wyłącznie łowiska muchowe w niewielkich zbiornikach, jeziorkach, z wpuszczonymi salmonidami , które w swej pasji poławiać bedziemy na muszkę. Łowienie białych ryb w dzikich jeziorach także wymaga umiejętnosci rzutowych.To ciekawa, rozwijająca się alternatywa. Rzeki krainy p&l w odwrocie, a wtedy i metody krótkich, ciężkich i żyłkowych nimf przestaną być przydatne. Swoją drogą, o czym pisał Marszał nic bardziej komicznego niż jeziorowa weryfikacja części wyznawców naszego hobby. Trochę offtopuję, ale co tam.
Napisano 10 październik 2021 - 14:09
Z praktycznego punktu widzenia polecam uczenie się rzutów muchowych, bo za jakiś czas pozostaną nam w Polsce wyłącznie łowiska muchowe w niewielkich zbiornikach, jeziorkach, z wpuszczonymi salmonidami , które w swej pasji poławiać bedziemy na muszkę. Łowienie białych ryb w dzikich jeziorach także wymaga umiejętnosci rzutowych.To ciekawa, rozwijająca się alternatywa. Rzeki krainy p&l w odwrocie, a wtedy i metody krótkich, ciężkich i żyłkowych nimf przestaną być przydatne.
Napisano 10 październik 2021 - 19:04
Metoda muchowa ma wiele "twarzy". Kwintesencją jest oczywiście posługiwanie się sznurem muchowym w łowieniu na suchą muszkę, mokrą muszkę, daleką nimfę czy też streamera. Każda z tych metod funkcjonuje w wędkarstwie muchowych od wieków. W latach chyba osiemdziesiątych zaczęła rodzić się na Podhalu krótka nimfa czyli łowienie spod wędziska ze sznurem zwisającym pod szczytówką jednak nie wchodzącym do wody. Powstała na bystre rzeki Podhala w celu sięgnięcia dociążoną ołowiem nimfą w głębsze rynny. W rynny zaczęli zaglądać wędkarze muchowi ponieważ ryb było coraz mniej a tam, łowiąc ze sznurem położonym na wodzie potrafili siegnąć jedynie nieliczni, dobrzy technicznie i umiejący czytać wodę i wykorzystywać nurtowe zawirowania techniczni muszkarze. Potem pojawiły się główki wolframowe i nimfy mogły stać się jeszcze cięższe więc wystąpiła pokusa spenetrowania jeszcze głębszych rynien, bo tam od zawsze w spokoju mieszkały grube pstrągi. Trzeba było sięgnąć nawet kilka metrów od szczytówki a w tym przypadku sznur przeszkadzał. zamieniono go zatem na żyłkę, początkowo całkowiecie (pamiętacie?). Początkowo "sportowcy zarezerwowali tę metodę wyłącznie dla siebie, potem po skróceniu żyłki na kołowrotku do dwóch długości wędziska metoda stała się powszechna. Czy jest ona metodą muchową? Odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna gdyby chcieć rozpatrywać to na podstawie tradycji i klasycznego, tradycyjnego podejścia do wędkowania muchowego. Przynętą jest sztuczna muszka ???? (o ile muszką można nazwać często obciążony główkami wolframowymi haczyk okręcony promieniem pióra, a w którym to obciążenie odgrywa zasadniczą rolę). Kołowrotek jest z tych muchowych, wędzisko jest muchowe i nawet linka "muchowa" jest na szpuli. Ale bardziej przypomina to przepływankę bez spławika (polecam siegnąć do "Wędkarstwa rzecznego" Pana Wyganowskiego). Patrz, wypisz, wymaluj metoda "żyłkowa" niczym nie różni się od tej przepływanki. Zatem czy wędzisko i kołowrotek oraz proteza sznura muchowego powinny decydować o przynależności do danej metody czy też raczej sama kwintesencja tej metody? Każdy może sobie odpowiedzieć na to samodzielnie. Nie jest moim celem w tym wpisie jakiekolwiek dewaluowanie tej metody. Jedynie chciałbym zwrócić uwagę zaczynającym, że łowienie ma sztuczną muszkę do przygoda o wielu metodach, wymagających zdobycia umiejętności posługiwania się wędziskiem muchowym ze sznurem, długim przyponem i leciutką często muszką. Metoda "żyłkowa" to jedyna metoda muchowa, w której można praktycznie bez wielkich umiejętności wejść do wody i próbować łowić. Może początkowo skutek będzie mizerny ale można to zrobić. Na suchą muszkę, mokrą muszkę czy też daleką nimfę lub streameta przygotowanie i wymagane umiejętności są już postawione znacznie wyżej. Podsumowując, metoda "żyłkowa" to taka proteza muszkarstwa, która powstała z pazerności wędkujących i tych, nie umiejących pogodzić się z tym, że są w rzece miejsca do których nie powinno się docierać przynętą, że nie wszędzie musimy wkładać swoje pazerne łapy aby w mediach społecznościowych uchodzić za "huntera". Niestety pazerność zwycięża, pazerność na złowienie ryby, pazerność na klikalność w "laiki". Czy to wędkarstwo muchowe przez duże MW? Moim zdaniem już nie.
Napisano 10 październik 2021 - 19:44
Napisano 10 październik 2021 - 19:45
Na żyłce się nie znam ale spotkałem ostatnio jednego wędkarza łowiącego takim sprzętem. Wyrzucał on ciężką nimfę na wolframie jak zwykłą błystkę (pod jej ciężarem).
To ja mam pytanie, ile taka nimfa moze wazyc? I czy w ogole jest mozliwosc, ze ryba zje to co ma byc tym obciazeniem czy to tylko faktycznie obciazenie?
Napisano 10 październik 2021 - 19:55
To ja mam pytanie, ile taka nimfa moze wazyc? I czy w ogole jest mozliwosc, ze ryba zje to co ma byc tym obciazeniem czy to tylko faktycznie obciazenie?
Trzeba by było zważyć ile może ważyć taki wolfram > 5 mm. Poza koralikiem wolframowym nadal masz uwiązaną do haczyka sierść i pióra, które coś imitują. Napotkany człowiek zachwalał tą metodę jako bardzo skuteczną i rzucał tym praktycznie w punkt pod drugim brzegiem.
Napisano 10 październik 2021 - 20:02
Pytałeś czy pamiętamy że "początkowo sznur muchowy całkowicie zamieniono na żyłkę". Ja nie pamietam mimo że solidnie czytam przepisy i regulaminy od lat 80-tych. Zawsze w przepisach było "przypon może mieć max. dwie dlugosci kija". Czy się mylę? Jeżeli tak to napisz kiedy było inaczej i sprawdzę czy masz rację.
Pzdr.
O ile dobrze pamietam, zawodnicy z licencją mieli prawo mieć na kołowrotku na zawodach wyłącznie żyłkę. I nie było to wcale tak dawno, może gdzieś około 8 lat temu.
Napisano 10 październik 2021 - 20:16
Trzeba by było zważyć ile może ważyć taki wolfram > 5 mm. Poza koralikiem wolframowym nadal masz uwiązaną do haczyka sierść i pióra, które coś imitują. Napotkany człowiek zachwalał tą metodę jako bardzo skuteczną i rzucał tym praktycznie w punkt pod drugim brzegiem.
Metoda jest bardzo skuteczna i pozwala sięgnąć przy dobrze dobranym sprzęcie kilkanaśnie metrów. Ale również pozwala sięgnąć w głęboką rynnę, która była kiedyś takim miejscem niedostępnym, bezpiecznym. Spenetrować ją dogłębnie.
Napisano 10 październik 2021 - 21:10
_____"O ile dobrze pamietam, zawodnicy z licencją mieli prawo mieć na kołowrotku na zawodach wyłącznie żyłkę. I nie było to wcale tak dawno, może gdzieś około 8 lat temu".
Napisano 11 październik 2021 - 06:40
Trudno nie zgodzić się z tym, że żyłka ma niewiele wspólnego z klasycznym podejściem do muszkarstwa. Prawda jest taka, że ewolucja trwa i metoda się zmienia. Niegdyś jedwabne linki i bambusowe kije zamienione zostały na cieniutkie sznury i wysoko modułowe wędki grafitowe nierzadko z dodatkiem grafenu czy boru. Podobnie można kwestionować łowienie na ciężkie streamery z główkami wolframowymi. Często takie łowienie wygląda jak spinningowanie, bo rzuca się muchą spod kija i oddaje kilka metrów linki, całość topi do dna.
Metoda muchowa miała i wciąż ma wiele ograniczeń, łowienie na dużej głębokości - 4 i więcej metrów jest nieefektywna, dlatego wymyśla się rozwiązania alternatywne. Tudzież łowienie na bloby, przecież używamy zestawu zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem. Dlaczego zatem łowienie na te muchy jest w wielu łowiskach na wyspach zakazane - pewnie ze względu na skuteczność. Czyli wyspiarze sami siebie limitują, bo coś jest zbyt skuteczne. To ja dodałbym jeszcze łowienie na jętkę majową podczas jej wylotów - za łatwe .
Podsumowując, jeśli interpretujemy muszkarstwo poprzez rzuty muchowe to żyłka nie jest wędkarstwem muchowym. Jeśli natomiast patrzymy na to przez pryzmat łowienia na muchy, przy użyciu wędki i kołowrotka muchowego, odzwierciedlając naturalny ruch larw i owadów w wodzie - to wówczas jak najbardziej.
Dobrze, że interpretacja muszkarstwa jest subiektywna, każdy ma prawo do własnej oceny i wyboru metody oraz techniki, która sprawia mu frajdę.
Nauka łowienia na muchę od żyłki to trochę jak rozpocząć naukę spinningowania od trollingu. Niby można, ale pomija się wartości, tradycję i powstaje luka w umiejętnościach, którą trudno nadrobić.
Napisano 11 październik 2021 - 10:56
Witam.
Nudą wieje ...
Wieje za każym razem gdy na Jerku pojawia się temat "żyły".
Można by w ojczyźnie tej metody (podobno) książkę napisać zatytułowaną: "Czemu nie łowić króką nimfą, a już szczególnie metodą żyłkowa".
Poławianie tą metodą jest głównym powodem mizerności rybostanu w naszych rzekach i jeziorach (też na pewno).
Tymczasem za naszą połudiową granicą (w drugiej ojczyźnie "żyły") łowią sobie na trzy muchy, bez limitu długości przyponu żyłkowego. Potem pałują (o zgorozo) bez żenady ryby zabierając je do domu i ... o dziwo tych ryb w wodzie nie ubywa.
Piszą książki o czeskiej nimfie (no bo trudno żeby pisali o polskiej) i robią na tym biznes w całym świecie - na muchach, sprzęcie, łowiskach (wielu, nie tylko na jednym odcinku jednej rzeki).
A ten świat (niebezpodstawnie) z zazdrością patrzy na to, co wyprawiają na każdych zawodach muchowych, bez względu czy to zawody juniorskie czy seniorskie.
Większość muchołapów na kuli ziemskiej kojarzy doskonale co to jest czeska nimfa, francuska nimfa, czym jest perdigon. W "guglach" na pierwszej stronie, po wpisaniu tematu, pojawiają się od razu określenia: French leader, spanisch nymphing, czech nymphing, euro nymphing, contact nymphing.
Nie ma glajchy ani polskiej nimfy (polish nymphing). Przciętny polski wędkarz muchowy żeby sobie poczytać o tej metodzie muchowej, musi znać języki: czeski, angielski czy francuski.
Albo wchodzi na forum Jerkbait, gdzie dowiaduje się że zaczął właśnie czcić szatana i walnie przyczynił się do zubożenia fauny wodnej na rzece San ...
Mam nadzieję że trochę tę nudę rozgoniłem ...
Nijakich wniosków proszę tu nie wysuwać - zgadzam się ze wszystkimi poprzednimi wypowiedziami ... szczególnie z tymi żeby każdy uprawiał wędkarstwo tak, jak mu najbardziej pasuje i czerpał z tego satysfakcję.
Pozdrawiam.
Użytkownik Forest-Natura edytował ten post 11 październik 2021 - 11:34
Napisano 11 październik 2021 - 13:42
Czy jeśli kupię sobie motorower to mogę być uznany za rowerzystę??
Wszak to tylko postęp i rozwój... Nie chce mi się kręcić pedałami to mam od tego silnik...
Pójdę dalej w rozwoju i nie chce mi sie uczyć jazdy na dwu kółkach... Kupię sobie quada albo trajka jakiegoś...
Gdzieś chyba trzeba postawić granicę końca flajfiszingu a początku zwykłego łowienia ze sztuczną muchą lub jigiem z piór jako przynętą...
Niech każdy łowi jak chce, niech każdy jeździ czym chce, ale nie nazywajmy gościa na skuterze rowerzystą, bo porusza się na dwóch kołach...
Napisano 11 październik 2021 - 21:10
Czy jeśli kupię sobie motorower to mogę być uznany za rowerzystę??
Wszak to tylko postęp i rozwój... Nie chce mi się kręcić pedałami to mam od tego silnik...
Pójdę dalej w rozwoju i nie chce mi sie uczyć jazdy na dwu kółkach... Kupię sobie quada albo trajka jakiegoś...
Gdzieś chyba trzeba postawić granicę końca flajfiszingu a początku zwykłego łowienia ze sztuczną muchą lub jigiem z piór jako przynętą...
Niech każdy łowi jak chce, niech każdy jeździ czym chce, ale nie nazywajmy gościa na skuterze rowerzystą, bo porusza się na dwóch kołach...
Witam.
Zapomniałeś jeszcze o rowerach elektrycznych
I o tym że trzeba by też w takim razie postawić może granicę i w drugą stronę - spiningowaniu 3 - 5 metrowymi kawałkami czegoś, co przypomina linkę muchową a jest w istocie ciężarkiem obciążającym przypon z muchą tak samo jak robi to np. kula wodna czy sbirulino.
Róznica pomiędzy nią a obrzynami jest tylko taka że w kuli i sbirulino masa jest skumulowana bardziej niż w podobnie pływającym przedmiocie o nieco tylko dłuższym kształcie
Końce dwa kij każdy ma ...
Pozdrawiam.
Napisano 11 październik 2021 - 22:33
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych