Witam,
problem zasygnalizowany przez Marcelino jest dość kontrowersyjny, choć pewnie w pewnych granicach słuszny. Owe granice określa specyfika łowiska oraz sposób zapięcia się ryby. Proszę sobie wyobrazić małą zakrzaczoną pstrągową rzeczkę i pstrąga, który z dużą pazernością zagryzł woblera, obrotówkę, twistera i zadać sobie pytanie czy jesteśmy w stanie uwolnić rybę w wodzie, bez położenia na trawie? Owszem, pewnie można silnie ściskając i dłubiąc w paszczy ryby, a może lepiej spokojnie położyć rybę na trawie i jak najdelikatniej odhaczyć (pomijam kwestie podebrania ryby w tych warunkach)? Taka sytuacja nie dotyczy wyłącznie pstrąga... Oto bowiem zakrzaczona opaska lub burta, na końcu zestawu 70 cm boleń, który zagryzł twisterka tak, że wystaje tylko żyłka... Czy będziemy w stanie wyhaczyć go bez kontaktu z ziemią? Przykłady można mnożyć...Pytań wiele. By mogło dojść do sytuacji jak na przedstawionej fotce, istnieje często konieczność umieszczenia ryby na ziemi, niestety.
Celowo pomijam kwestie estetyki zdjęcia ryby leżącej na trawie, choć widziałem kilka bardzo ładnie wykonanych fotek w takiej sytuacji. Można na forum nie umieszczać takich zdjęć, sprawa do regulacji przez właścicieli/a forum. Spójrzmy jeszcze z drugiej strony, czy zdjęcie zrobione samowyzwalaczem i zamieszczone na forum jest gwarantem, że ryba nie leżała na ziemi i na pewno w dobrej kondycji wróciła do wody? Na pewno nie, jest tylko świadectwem użycia właśnie samowyzwalacza albo świadectwem drugiej osoby wykonującej fotę. (nic nie sugeruję, nikogo o nic nie podejrzewam, stwierdzam jedynie to co można stwierdzić na podstawie zdjęcia). I jeszcze jedna sprawa, związek przyczynowo-skutkowy między położeniem ryby na trawie, a jej późniejszą śmiercią w wyniku obrażeń, chorób itp. nie jest wystarczająco udokumentowany (jeśli w ogóle jest), zatem wszelkie sugestie, że ryba niewątpliwie skończy jak ta na drugim zdjęciu jest manipulacją. I nie wiem czy dobrze służy idei wypuszczania ryb, niewątpliwie przestrzega, ale czy nie zniechęca do wypuszczania? Wszak młody adept wypuszczania ryb, zgodnie z przedstawioną logiką, kiedy trafi sporą rybę i jedyną możliwością wyjęcia wabika z pyska będzie konieczność położenia ryby na ziemi, może uznać, że ryba i tak nie przeżyje i lepiej zabrać ją po prostu do domu.
Jakie wnioski? Starajmy się w miarę możliwości jak najdelikatniej obchodzić z rybami, starajmy się nie kłaść ich na ziemi (jeśli to możliwe), używajmy gdzie to możliwe podbieraka, maty itp. Innymi słowy, zachowujmy wszelkie środki ostrożności w momencie przebywania ryby poza wodą, ale pamiętajmy, że są sytuacje kiedy rybę musimy położyć na ziemi, by przeżyła spotkanie z kotwiczkami... Osobiście jestem zwolennikiem wypuszczania wszystkich ryb, bez tłumaczenia, że „pewnie nie przeżyje”, bowiem nawet jeden procent szans jest zawsze szansą, natomiast w plecaku ryba na pewno nie przeżyje:).
Pozdrawiam,
Marcin.