Patrząc na ilość wyjazdów to początek sezonu ok - bylem tylko kilka (3-4) razy na rybach i jedne dzień trafiony - i sum i dorodny boleń. Więc trochę podobnie widzę początek sezonu - w lecie w ogóle nie wędkowałem więc nie wiem no i w październiku znowu na rybki - na samym początku trafiłem ładnego sandacza i po kilku dniach zaciąłem niedaleko brzegu porządną rybę - po tym tępym braniu stawiam na suma - no i plecionka pstryk na kamieniach. Od tamtej pory lipa - jeden niewymiarowy sandacz. Nastawiałem się tylko na sandacze - nie wiem jak sprawa się ma ze szczupakami - kilka niewymiarowych zawsze się gdzieś trafi jak przyłów, ale tak było zawsze więc żadnych wniosków nie można wyciągnąć. Gdy pytam na szlaku ludzi to nie specjalnie mają się czym chwalić. Widuję grupę spiningistów, którzy aż spod Jeleniej Góry przyjeżdżają i grupowo czeszą rzekę i też nic - na około ośmiu chłopa pada kilka szczupaków, jakiś boleń, ani razu nie trafili sandacza. Będą chyba chude lata. A czy Ty ( Z.Milewski) łowisz z łodzi?
Tak, spinninguję wyłącznie z łodzi, unikam krzaków i kleszczy jak tylko mogę. Szczupaków nie łowię docelowo, to przyłowy, to samo z okoniami, bolenie prawie też-boleniom poświęciłem w sezonie 3 rzuty-ok. 5-8minut, złowiłem dwa, taki fart. Generalnie koncentruję się na brzanach, sandaczach i sumach. Czasami jak mam ochotę, poświęcam chwile (kilka chwil) na jazie i klenie, też przyjemne rybki. Ale barbary, sumy i sandacze to jest to co lubię. Co do ilości szt to nie liczyłem dokładnie (nie prowadzę statystyk), ale tak w samej okolicy to poszczęściło się na (sezon 2018) ok. 15 sumków (YB ok 150-160cm), ok. 20 barbar(YB 74cm), ok. 40sandaczy(YB 85cm), kilka jazi (do 50cm), kilka kleni (do 50cm), ok 20szczupaków (do 86cm), ok 30 okoni (do 36-8cm), parę boleni.
Łódź daje na pewno większą mobilność, wybieram sobie ulubione kawałki, na jakimkolwiek brzegu, gdziekolwiek. A szczególnie na barbarach, mogę tak podać przynętę, jakbym z brzegu nie dał rady. Tylko przez tą niską wodę, ryby niestety płoszą się niezmiernie, pod kilem najczęściej było ok. 1 mt.
Ci spinningiści to chyba za szczupłym chodzą, bo sandaczy może być około=co szczupaków. Generalnie do listopada nie spływałem z wody o kiju, zawsze coś, jakieś parę ryb wymiarowych, najlepsze dni dawały kilka ryb wymiarowych, do tego jakieś spięcia, przetarcia linki, pudła. Łowię wszystko z ręki praktycznie, na gumy i woblery.
Odra w okolicy zielonej góry tak ścisłej
Przecież żartowałem, foto "do góry nogami" .