Czytając dział, co jakiś czas staram się sformułować pewien pomysł, nie do końca jeszcze wiem jak ugryźć to od strony formalnej a nawet jak to spójnie przedstawić...
Chodzi mi o to aby rzucić nieco światła na rzeczywistość z jaką mamy do czynienia pod wodą i jak duży jest w tym nasz udział. Szczupak, który pada ofiarą wędkarza jest w jego oczach jedną z wielu ryb w zbiorniku ale czy jest to do końca takie proste... Wiele osób mogło by to sobie uzmysłowić poprzez potrzebę (a może obowiązek?) uzupełnienia tego co zostało zabrane naturze...Zakładamy, że szczupak zostanie zabrany ile sztuk wylęgu szczupaka musimy wlać do wody aby uzupełnić jego brak? teoretycznie 1000 sztuk z czego przy pomyślnych wiatrach 1% ma szanse osiągnąć minimalną wielkość pozwalającą zgodnie z prawem na zabranie z łowiska...
Jeśli łowimy ryby drapieżne i stosujemy C&R to w moim odczuciu też powinniśmy wnieść do łowiska swój udział (nie chcę włączać w dyskusję tego jak powinno zarybiać wody PZW inny dzierżawca itd..).
Myślę nad tym aby wraz z kolegami wdrożyć pewną inicjatywę, każdy z nas wie ile ryb złowił (nie zakładam tu zabierania ryb), odwdzięczając się przyrodzie możemy na początku sezonu oszacować ile sztuk wylęgu lub narybku warto wprowadzić do łowiska aby poczuć się w zgodzie z tym co zostało naruszone i zrealizować wspólnie zarybienie...