Cześć Wam,
Ok, jeszcze raz przepraszam, że wywołałem tę dyskusję. Jest mi bardzo przykro.
Ja postanowiłem wypuszczać ryby do wody. Musze jednak trochę popracować nad techniką łowienia - zacinam zbyt mocno. Jest to powodem wielkiego podniecenia faktem że coś w końcu jest na haczyku.
Poza tym przeczytałem nieco na ten temat na www.szczupak.org. Przydał by się taki dekalog, który by wskazywał drogę, dla zwolenników Z&W. Są takowe w języku angielskim na obcojęzycznych stronach.
Tak jak to ktoś powiedział z przedmówców trzeba promować podejście Z&W, ale ze zdrowym rozsądkiem. Bo z czasem większość z nas staje się zwolennikiem darowania życia rybce.
Mnie osobiście ryby smakują ale skrobanie itp to straszna i brudna robota, a poza tym te ości też przeszkadzają. Wole pójść na SUSHI .
Nie było moim celem wywołanie burzy. Temat uważam za zamknięty.
Pozdrawiam i dziękuję za rady i wyrozumiałość
Piotr
Nie przepraszaj, bo burza raz na jakiś czas oczyszcza atmosferę..... Może i ją wywołałeś ale te burzowe chmury, w podobnych tematach, kłębią się na forum odkąd tu pierwszy raz zajrzałem.
Sądzę, że Ciebie powinni przeprosić ci Koledzy, których nieco poniosło za ...... delikatnie mówiąc zbyt obcesowe i mało eleganckie potraktowanie.
Napisałeś jak było i wg mnie wszystko jest ok., tym bardziej, że złożyłeś deklarację ZiW czy C&R (teraz angielski w modzie i sukcesywnie wypiera język ojczysty ). Mam nadzieję, że deklaracja szczera, a nie tylko na potrzeby forum......., bo przyznam, że presja ogromna, przybierająca niekiedy niepokojące formy.
Jeśli o mnie chodzi to na wodach PZW przeszedłem w 100 % na ZiW (C&R) i w tym sezonie jestem wierny tej zasadzie. W poprzednich dwóch sezonach trochę nagrzeszyłem - zabrałem po jednym szczupaku - w 2012 i 2013 r. - szczerze powiedziawszy mogłem się bez nich obejść, ale trudno.... stało się. W mentalnej zmianie pomogła fascynacja wędkarstwem muchowym, któremu ostatnio oddaję się bez reszty. Jakoś sumienie mi nie pozwala na zabijanie pstrągów czy lipieni, które pływają w wielu naszych rzekach tylko dzięki wielkiej pracy i zaangażowaniu nielicznej garstki Kolegów, a poza tym byłoby wspaniale gdyby po nas zostały w Polsce czyste, rybne rzeki i jeziora.
Nie wiem czy zasługuję już na miano wyznawcy ZiW, C&R czy "no-killowca" i szczerze powiem mało mnie to obchodzi by życie nauczyło mnie, że wszystkiego nie da się jednoznacznie zaklasyfikować. Robię to co uważam za słuszne. Nie ukrywam jednak, że opinie wielu Kolegów z forum (także z tej bardziej ortodoksyjnej opcji) miały pozytywny wpływ na moje aktualne podejście do wędkarstwa, a co za tym idzie warto liczyć się także z ich zdaniem.
Tym, którzy nie mogą zrozumieć po co wydawać kupę kasy na sprzęt, spędzać nad wodę dziesiątki dni w roku i........wypuszczać wszystko co się złowi - staram się to spokojnie wytłumaczyć, a jeśli nie rozumieją i kwitują mnie dziwnym uśmieszkiem,....... więcej czasu w tej materii nie poświęcam i dalej robię po swojemu.
Żeby nie było nadto filozoficznie, a bardziej praktycznie mogę podpowiedzieć, że w moim przekonaniu najważniejsze we wdrażaniu ZiW (C&R) jest jak najszybsze przejście na haki bezzadziorowe, a miarę możliwości całkowita rezygnację z kotwic. Oczywiście, że spowoduje to mniejszą skuteczność, bo więcej ryb spadnie, ale te które wyholujesz będą mieć znacznie mniejsze obrażenia i większe szanse na sprawne uwolnienie. O innych zasadach poczytasz w zasobach forum, choćby w tym dziale, więc nie będę tego wałkował.
Dla mnie ZiW da się wyrazić w jednym zdaniu "złowić tak, ale nie za wszelką cenę...., a jeśli już - wypuścić".
A do tych Kolegów, którzy raz na rok zabiorą do domu rybkę strzelać nie będę - nawet słowem (pod warunkiem, że nie będzie to ryba okazowa).
Serdeczności. Robert.