Witam.
To niestety jest smutna prawda,że poszczególne firmy robią nas w "konia". Przykład ? - Rapla. Ta znamienita firma też idzie torem oszczędności.
Coraz gorsza jakość powłoki lakierowej i te oczka wklejane w ster. Woblery bez pełnego stelażu. Przykład - Tail Dancer,obojętnie jakich rozmiarów. Wobler bardzo dobrze się sprawdza przy połowie sumów na moich łowiskach. Ale......
W tym woblerze i nie tylko ( DT i inne ) ster to stożkowy monolit wklejony w korpus i nie ma żadnego drutu który by łączył całość konstrukcji.
W zwarciu z sumem często zostaje na końcu zestawu sam ster. Zakupując można przeprowadzić test przy sprzedawcy z zapytaniem czy to dobry wobler na sumy ?. Odpowiedz oczywiście jest znana. No to po wyjęciu z opakowania bierzemy Tail Dancer-a w dwie łapy i robimy obroty w lewo i w prawo z przekrętem na boki. Imitujemy walkę z rybą.
I co? - w prawej ręce zostaje ster,a w lewej korpus . Taka to jest teraz lipna technologia produkcji.
Sprzedawca widząc to zrobi oczy jak balony i powie - cholera,pan zniszczył wobler. Spokojnie płacę za zniszczonego woblera,a w domu naprawiam fabrykę. Moi koledzy - łowcy sumów przeprowadzali takie testy w różnych sklepach z woblerami Rapali . Efekt był zawsze ten sam,zdziwienie sprzedawcy i protesty. Oczywiście za wszystko płacili co jeszcze bardziej zdziwiło sprzedawcę.
Jest sposób na poprawienie parametrów Tail Dancer zupełnie nowego, nie koniecznie z wyłamanym celowo sterem,( bo cały ten zabieg z wyłamaniem steru jest specjalny,aby obnażyć firmę Rapala ). Pisałem o tym gdzieś tam.
Należy wykonać w nowym TD przeznaczonym do połowu suma omotkę z plecionki zaczynając od początku steru,a kończąc gdzieś za okiem,wychodzi to ok. 1,5 cm omotki. Potem należy ja dwukrotni pokryć żywicą epoksydową. To że nie będzie widać oczów to przy połowie suma nie ma najmniejszego znaczenia.
Z innymi woblerami Rapali raczej ten projekt się nie uda.
Tak więc reasumując starsze wyroby firmy Rapala były lepsze. Zawsze miały pełny stelaż. I made in Finland o czymś świadczyło. A teraz Made in Estonia .
Odnośnie firmy "Salmo" - mam od 4 lat dwa nieudaczniki tej firmy. Persch 8 SDR-PH i Bulhead 8 cm SDR-BD., Za każdym razem jak jestem na rybach to je wrzucam do wody i kompletnie prze te 4 lata nie złowiłem na nie nic. Bulheada przemalowałem na inny kolor i też nic nie pomogło,to w końcu się z nim pożegnałem poprzez zgniecenie go kamaszem na kamieniach. Został Persch i zobaczymy jeszcze. Dam mu jeszcze szansę,albo skończy tak jak Bulhead.
Znamienne jest to,że te 2 wobki posyłałem w największe zaczepy,a nóż widelec złowi okazową rybę.Ale gdzie tam, nawet nie chce chwytać zaczepów,a jak już coś zawadzi to zawsze jakoś się wykaraska.
Pogratulować konstruktorowi wiecznego woblera,co to nie chce łowić ani się urwać.
Może istnieje analogia w przypadku firmy "Salmo" jak w przypadku z Polskim Fiatem. To co na eksport to wyselekcjonowane,a w kraj ?.
Użytkownik Józef Lesniak edytował ten post 13 wrzesień 2015 - 22:05