Wyjazd do Szwecji
#41 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 13:07
@karol77,
sam widzisz, można jechać na różne sposoby i za różne pieniądze. Ja osobiście cenię wygody (zwłaszcza w podróży). Wolę przespać noc na promie, potem przejechać kawałek za Oslo na nocleg i być w miarę wypoczęty jak zajadę na miejsce. 15 czy 18 godzin jazdy non-stop to nie dla mnie
A samolot? Absolutnie nie!! Kto zapłaci za nadbagaż??
- costi lubi to
#42 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 14:50
Wczoraj zakrzyknąłem „Słodki Jezu!”, bo na nic więcej nie miałem czasu, ale wolę wytłumaczyć, co mnie bulwersuje – bo nie cena 2200 zł za wyjazd na szkiery „all inclusive”, choć trochę mniej zapłaciłem tej wiosny za wyjazd na Syrsan z Eventurem; ale był to wyjazd – przynajmniej dla mnie – luksusowy, jednorazowy wyskok, żeby zobaczyć tę słynną „mekkę”.
Wędkarskie wyjazdy do Szwecji w tzw. „świadomości ogółu” istnieją na podobnej zasadzie, jak dobry sprzęt wędkarski – ich obraz kształtuje w znacznej mierze prasa wędkarska, której całkowite oddanie sprawom marketingu niejednokrotnie piętnuje na tym forum, całkiem słusznie, @Sławek Oppeln Bronikowski. Gazetowe relacje ze Szwecji – to właściwie reklamy organizatorów turystyki, a znane łowiska – to te, które figurują w ich katalogach. W ten sposób powstaje wizja luksusowych szwedzkich łowisk, gdzie metrowe szczupaki biorą chętnie, ale tylko z obrotowego fotela 4,5-metrowego Trackera i pod warunkiem, że łowisko to akurat ten szkier, gdzie całkowitym przypadkiem firma X zapewniła sobie wędkarską infrastrukturę na wyłączność… Tzw. „przeciętny wędkarz” nie dowie się z WŚ czy WW, że do Szwecji nietrudno się wybrać na własną rękę (przeciwnie, pamiętam jakiś poradnik, w którym to odradzano), tak jak nie dowie się, że wędkę można sobie zbudować samemu, a seria „hi-end” któregoś z krajowych „potentatów” to wcale nie jest najlepsze, co można dostać.
Tymczasem, w moim odczuciu, oferta biur zajmujących się turystką wędkarską jest w gruncie rzeczy propozycją luksusową; skierowaną do ludzi, którzy tyrają non-stop, zarabiając duże pieniądze, a krótkie chwile w weekend poświęcają na przypomnienie sobie, jak wyglądają żona i dzieci. Tacy wędkarze nie mają czasu na eksperymenty i kombinacje, chcą zostać ustawieni bezpośrednio nad rybami i ten krótki czas raz do roku, który mają na relaks, wykorzystać na efektywne łowienie. Nie chcę tu w żaden sposób wartościować: nadmieniam tylko, że u nas luksus jest wciąż dostępny nielicznym.
A są też inni wędkarze. Żonę i dzieci zaniedbują, bo akurat trze się ukleja albo pierwszy śnieg otworzył mordy sandaczom. Każdą wolną chwilę poświęcają na wędkowanie w naszych przetrzebionych wodach, a nocami śnią o wyprawie do Szwecji po prawdziwe okazy; tylko skąd wziąć te trzy tysiące, skoro chciałoby się zamówić Batsona na jazie, kupić zapas żyłki i, wbrew rozumowi, opłacić składki. Skoro można ciąć koszty, powyższego Batsona robiąc w piance i na hardloyach, to może i z tą Szwecją coś by się dało pokombinować?
Jeśli zajrzą na to forum – dostaną radę, że jeszcze taniej będzie, jak Batsona zmontują sami. I że w Szwecji – o czym pisał @krzysiek w wątku szczupakowym – można spać pod namiotem i zamknąć się w okolicach 100 zł za dzień pobytu; że w Szwecji, w przeciwieństwie do Polski, dorodne ryby występują w bardzo wielu jeziorach, i, jako że są zaprawieni w łowieniu np. na Mazurach, wystarczy doświadczenie i prosta echosonda, by je znaleźć.
Dlatego bulwersuje mnie ta lakoniczna wypowiedź @outsidera: „Po 2200 zabieram 5 osób na szkiery” i dalsza, że do łowienia niezbędny jest przewodnik za 300 Euro dziennie i Trackery – jako odpowiedź w wątku, w którym @Krisu żalił się, że nie ma „ekipy” i chciałby w miarę tanio, w dodatku raczej nie na szkiery. Bo to marketingowy fałsz, choćby polegający nie na kłamstwie, a tylko na przemilczeniu, na uporczywym udzielaniu odpowiedzi na niezadane pytania. Na tyle, na ile zdołałem poznać jerkbait.pl i jego społeczność, jest to miejsce, gdzie koledzy pomagają kolegom, z poczucia solidarności, budowanej przez wspólną pasję. Macki marketingu powinny trzymać się od tego miejsca z dala.
Na koniec tego kazania – anegdota. Może bez związku, a może z. Do grupki spracowanych chłopaków, którzy najęli się za marną dniówkę do dźwigania cegieł, podchodzi mocno zużyta prostytutka. „Za 50 zł zrobię Ci laskę”, kusi najbardziej spracowanego, odrywając go od kajzerki i Pasztetu Podlaskiego. „Za 50 zł to ja Tobie zrobię!”, ten odpowiada.
- Stafford i macumania lubią to
#43 ONLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 14:59
#44 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 15:06
Czy oferta biur podróży jest propozycją luksusową to nie wiem – może w wymiarze naszego zaścianka można ją tak zaszufladkować.
Będę się upierał: 2000, albo więcej, za tydzień na rybach - to luksus. I - oczywiście: w wymiarze naszego zaścianka, w świetle przeciętnych dochodów w naszym kraju.
#45 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 16:28
Zanim z ciekawej dyskusji zrobi się licytacja…
Wczoraj zakrzyknąłem „Słodki Jezu!”, bo na nic więcej nie miałem czasu, ale wolę wytłumaczyć, co mnie bulwersuje – bo nie cena 2200 zł za wyjazd na szkiery „all inclusive”, choć trochę mniej zapłaciłem tej wiosny za wyjazd na Syrsan z Eventurem; ale był to wyjazd – przynajmniej dla mnie – luksusowy, jednorazowy wyskok, żeby zobaczyć tę słynną „mekkę”.
Wędkarskie wyjazdy do Szwecji w tzw. „świadomości ogółu” istnieją na podobnej zasadzie, jak dobry sprzęt wędkarski – ich obraz kształtuje w znacznej mierze prasa wędkarska, której całkowite oddanie sprawom marketingu niejednokrotnie piętnuje na tym forum, całkiem słusznie, @Sławek Oppeln-Bronikowski. Gazetowe relacje ze Szwecji – to właściwie reklamy organizatorów turystyki, a znane łowiska – to te, które figurują w ich katalogach. W ten sposób powstaje wizja luksusowych szwedzkich łowisk, gdzie metrowe szczupaki biorą chętnie, ale tylko z obrotowego fotela 4,5-metrowego Trackera i pod warunkiem, że łowisko to akurat ten szkier, gdzie całkowitym przypadkiem firma X zapewniła sobie wędkarską infrastrukturę na wyłączność… Tzw. „przeciętny wędkarz” nie dowie się z WŚ czy WW, że do Szwecji nietrudno się wybrać na własną rękę (przeciwnie, pamiętam jakiś poradnik, w którym to odradzano), tak jak nie dowie się, że wędkę można sobie zbudować samemu, a seria „hi-end” któregoś z krajowych „potentatów” to wcale nie jest najlepsze, co można dostać.
Tymczasem, w moim odczuciu, oferta biur zajmujących się turystką wędkarską jest w gruncie rzeczy propozycją luksusową; skierowaną do ludzi, którzy tyrają non-stop, zarabiając duże pieniądze, a krótkie chwile w weekend poświęcają na przypomnienie sobie, jak wyglądają żona i dzieci. Tacy wędkarze nie mają czasu na eksperymenty i kombinacje, chcą zostać ustawieni bezpośrednio nad rybami i ten krótki czas raz do roku, który mają na relaks, wykorzystać na efektywne łowienie. Nie chcę tu w żaden sposób wartościować: nadmieniam tylko, że u nas luksus jest wciąż dostępny nielicznym.
A są też inni wędkarze. Żonę i dzieci zaniedbują, bo akurat trze się ukleja albo pierwszy śnieg otworzył mordy sandaczom. Każdą wolną chwilę poświęcają na wędkowanie w naszych przetrzebionych wodach, a nocami śnią o wyprawie do Szwecji po prawdziwe okazy; tylko skąd wziąć te trzy tysiące, skoro chciałoby się zamówić Batsona na jazie, kupić zapas żyłki i, wbrew rozumowi, opłacić składki. Skoro można ciąć koszty, powyższego Batsona robiąc w piance i na hardloyach, to może i z tą Szwecją coś by się dało pokombinować?
Jeśli zajrzą na to forum – dostaną radę, że jeszcze taniej będzie, jak Batsona zmontują sami. I że w Szwecji – o czym pisał @krzysiek w wątku szczupakowym – można spać pod namiotem i zamknąć się w okolicach 100 zł za dzień pobytu; że w Szwecji, w przeciwieństwie do Polski, dorodne ryby występują w bardzo wielu jeziorach, i, jako że są zaprawieni w łowieniu np. na Mazurach, wystarczy doświadczenie i prosta echosonda, by je znaleźć.
Dlatego bulwersuje mnie ta lakoniczna wypowiedź @outsidera: „Po 2200 zabieram 5 osób na szkiery” i dalsza, że do łowienia niezbędny jest przewodnik za 300 Euro dziennie i Trackery – jako odpowiedź w wątku, w którym @Krisu żalił się, że nie ma „ekipy” i chciałby w miarę tanio, w dodatku raczej nie na szkiery. Bo to marketingowy fałsz, choćby polegający nie na kłamstwie, a tylko na przemilczeniu, na uporczywym udzielaniu odpowiedzi na niezadane pytania. Na tyle, na ile zdołałem poznać jerkbait.pl i jego społeczność, jest to miejsce, gdzie koledzy pomagają kolegom, z poczucia solidarności, budowanej przez wspólną pasję. Macki marketingu powinny trzymać się od tego miejsca z dala.
Na koniec tego kazania – anegdota. Może bez związku, a może z. Do grupki spracowanych chłopaków, którzy najęli się za marną dniówkę do dźwigania cegieł, podchodzi mocno zużyta prostytutka. „Za 50 zł zrobię Ci laskę”, kusi najbardziej spracowanego, odrywając go od kajzerki i Pasztetu Podlaskiego. „Za 50 zł to ja Tobie zrobię!”, ten odpowiada.
Amen
@chub norris,
wejdź w goglownicę, wpisz miejscowość ze słówkiem hytte, hytter, fiskehytter... I masz możliwość jechać bez żadnych pośredników
W zupełności się z Tobą zgadzam co do biur podróży czy innych pośredników. Nie skierują cię tam gdzie są ryby i brak ludzi tylko tam gdzie BYĆ MOŻE są jeszcze ryby i oni coś z tego będą mieli
Ale po to jest m.in. ten portal by popytać i ..........
#46 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 16:47
#47 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 17:27
W zupełności się z Tobą zgadzam co do biur podróży czy innych pośredników. Nie skierują cię tam gdzie są ryby i brak ludzi tylko tam gdzie BYĆ MOŻE są jeszcze ryby i oni coś z tego będą mieli
Na pewno nie było moją intencją popadanie w aż taką skrajność; kiedy tej wiosny wyjeżdżałem znad Syrsan, moją refleksją było: Jeśli kiedyś tu wrócę - to wtedy, kiedy będzie mnie stać na przewodnika z prawdziwego zdarzenia.
Nie zarzucam biurom podróży, że naciągają klientów; mają problem, bo ryby bywają chimeryczne, a jak ktoś płaci ciężko zarobione 2k, a brakuje mu wyobraźni, to się awanturuje jak nie połowi.
Miałem na myśli coś innego: szkiery, Trackery - to luksusy (o tym, czym jest luksus, traktuje przytoczona przeze mnie anegdota ). Są wymagające łowiska, w których rozgryzienie trzeba zainwestować mnóstwo czasu i pieniędzy, a najlepiej i tego, i tego. Ale warto wiedzieć, że Szwecja to nie tylko szkiery, i że nawet w leśnym bajorku mamy znacznie większą niż w Polsce szansę na metrowego szczupaka - zatem można tam pojechać mniejszym kosztem i uskuteczniać polskie łowienie. Zresztą znam to z autopsji, z moich wypraw z Karolem, że da się połowić nawet bez łódki, brodząc w spodniobutach.
Żyjemy w takich czasach, że kurica nie ptica, Szwecja nie zagranica...
#48 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 18:00
Ja na co dzień pływam łupiną 3 metry po jeziorze 1000ha na silniku elektrycznym i robię je w jeden dzień całe po kilka razy bez względu na pogodę. Jutro jadę na dwa razy większe jezioro i też je zrobię na elektryku. Masz rację, że w sumie większość z nas poradziłaby sobie sama. Ale każdy jest jakoś tam wygodny, bo gdyby nie to, to nie byłoby biur podróży przewodników etc. Są wygodni za 6 tysi, są za 3 tysie, a ja chcę byś wygodny za tyle ile mi się uda byle to było jak najmniej(co na razie nie wiadomo dokładnie ile jest).
#49 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 20:59
#50 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 21:22
swięte słowa:)
lubię szampanskoje i kawior
A co do pobytu w Szwecji: masz rację, na ogół do dyspozycji jest jedna łajba. Trzeba się trochę napocić, żeby znaleźć drugą. I faktycznie - paźdzernik a zwłaszcza listopad (tarło sielawy!!!!) traktowane są jako sezony tzw. niskie. I można wyhaczyć coś w bardzo atrakcyjnej cenie.
#51 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 22:37
to właśnie najbardziej lubię. Zdecydowanie stawiam na tydzień odkrywania nowych wód, na zachwyt nad każdą kolejną zatoką i zakrętem rzeki, który pierwszy raz ujrzę no i niekoniecznie połowienia wielkich okazów niż po raz -enty biczować to samo jezioro chociaż wiem, że będą bardzo dobre wyniki. Po prostu precz z wędkarską monotonią .
Z pośrednikami czy bez, za 800zł czy za 5000zł Czy to jest do końca priorytetem. Celem nr 1 są ryby i dla większości z nas jeśli gryzą to dają nam to co najważniejsze - satysfakcję spełnienia nad wodą. Gdy tygodniowa wyprawa daje nam pod setkę albo i więcej ryb to niezależnie od poniesionych kosztów jesteśmy pewni że warto było.
Chińskie zupki, szparagi czy wędzone łososie nie zastąpią złowionego pstrąga sandacza czy nawet okonia z ogniska nad brzegiem jeziora. Tylko trzeba mieć chęci na przygotowanie survivalowego amu(tak mówi mój synek
#52 OFFLINE
Napisano 20 sierpień 2010 - 22:54
#53 ONLINE
Napisano 21 sierpień 2010 - 09:57
#54 OFFLINE
Napisano 13 luty 2011 - 01:03
Tuż po sylwestrze wpadł mi w ręce katalog biura podróży - wyprawy na ryby do Szwecji, Norwegii, Hiszpanii itd. Zainteresowała mnie Szwecja, bo dużo pięknej rybki i blisko, a ceny katalogowe za tydzień pobytu od ok. 1200 zł/os. Kilkanaście godzin szukania w necie, chwila namawiania kolegi i jego ojca, kilka dni wojny z żonami i w połowie stycznia decyzja zapadła. Wraz z kumplem i jego ojcem jedziemy samochodem na tydzień na początku maja do SZWECJI. Samochód osobowy i dlatego jedziemy we trzech - dla czterech byłoby mało miejsca (sprzęt, śpiwory, jedzenie, namiot i reszta potrzebnych klamotów). Z uwagi na skromny budżet, tniemy ceny jak można najbardzej.
Kosztorys jest taki:
1. samochód (na gaz) około 1000 km (w tym 800 przez Polskę)w obie strony czyli 100l gazu = 270zł,
2. prom Gdynia-Karlskorona-Gdynia =802 zł (bilety kupione),
3. nocleg - namiot =0zł,
4. wyżywienie około 150żł/os. = 450zł,
5. licencje na wędkowanie - max 300zł,
6. a że człowiek nie wielbłąd... =200zł.
Razem wychodzi 2022zł, czyli 674 zł/osobę!
Dobra, wiem, kilka marek w kieszeni musi być razem = 1000zł/os.
Jedziemy pierwszy raz, zupełnie w ciemno i pewnie dlatego jesteśmy mocno podekscytowani. Wiedza jaką posiadamy odnośnie jezior czy rzek czerpana jest jedynie z opisów braci wędkarskiej umieszczonych w różnych portalach wędkarskich. Jesteśmy nastawieni bardzo optymistycznie, a jak będzie to zobaczymy. Planujemy połowić jeden dzień w Karlskoronie w okolicach portu, a potem zwiedzić kilka jezior i rzek w promieniu 100km. Mam nadzieję, że nie wrócimy z pustymi rękami.
A teraz gorąca prośba do osób, które Szwecję już we własnym zakresie odwiedzały. Jeżeli macie jakieś sugestie bądź uwagi, którymi chcecie się podzielić piszcie proszę. Dla takich amatorów jak moja ekipa każde wskazówki mogą być na wagę złota.
#55 OFFLINE
Napisano 13 luty 2011 - 10:47
- mekDa lubi to
#56 ONLINE
Napisano 13 luty 2011 - 21:40
A teraz gorąca prośba do osób, które Szwecję już we własnym zakresie odwiedzały. Jeżeli macie jakieś sugestie bądź uwagi, którymi chcecie się podzielić piszcie proszę. Dla takich amatorów jak moja ekipa każde wskazówki mogą być na wagę złota.
Moje doświadczenia z podobnego wyjazdu:
http://www.jerkbait.pl/?p=819
#57 OFFLINE
Napisano 14 luty 2011 - 09:10
Znaczny wzrost presji. Do Niemców dalaczyli Polacy, czego dowodem neverending story w postach. Skutek - wiadomy.
Wzrost cen. Popyt spotyka sie z podaza.
Trudno wybrac dobre lowisko. Wiekszosc jezior jest oligotroficzna, wiec ciezko o okazy, zwlaszcza które juz mialy okazje dostac woblerem w pysk. Osobiscie szukalbym jezior bez bazy, ale z rybostanem i to raczej duzych, nie mniejszych. Dobry jest szkier, ale tez bez gwarancji, przepraszam - gwarancja tloku w znanych miejscach. Jak kto lubi.
Nalezalo by rozwazyc takze Niemcy - fak, ze tlok tam nawet i wiekszy, ale klimat dla ryb lepszy.
#58 ONLINE
Napisano 14 luty 2011 - 11:59
#59 OFFLINE
Napisano 14 luty 2011 - 13:51
Jak powyzej - efekty zapewne beda odwrotnie proporcjonalne do rozbudowy bazy noclegowo-lodziowej.Teraz celuję w jeziora o pow. kilku tysięcy ha
#60 ONLINE
Napisano 14 luty 2011 - 14:00
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych