Nikomu doswiadczonemu nie doradze, wiec prosze nie czytac tych wypocin. Napisze kilka slow o lowieniu pstragow i lipieni na gorskim Sanie. Mowa wiec o wodzie pstragowej ktora nie jest przesadnie gleboka.
Lowienie z brzegu odpusc sobie z zalozenia. Z wody bedzie latwiej i skuteczniej. Nawet tak podstawowa sprawa jak ukrycie sie przed okiem pstraga bedzie wielokrotnie prostsze. Haslo ktore sobie wyszukaj to "okno pstragowe" (trout window). Chodzi o to jak widzi pstrag, a w zasadzie kazda ryba - bo woda pod pewnym katem dziala jak lustro.
Ukrycie sie przed okiem ryby w spiochach czy woderach jest bardzo proste jesli pozna sie podstawowe zasady fizyki. Jest tez chyba kluczowe przy lowieniu ryb lososiowatych. Ta wiedza powinna tez ustrzec przed kolejnym kardynalnym bledem nowicjusza. Tym bledem jest proba jak najdalszego rzutu za wszelka cene ( nadal mi sie zdaza, ale rzadziej i jest to wtedy swiadomy blad). Prezentacja przy lowieniu na dluga nimfe jest bardzo wazna, choc moze sie na poczatku wydawac ze tylko w suchej jest to takie wazne.
Niedawno zaczynalem i pamietam pierwsze bledy i sukcesy. Nie wiem gdzie lowiles ale proponuje zaczac od rzeki, bo jezioro jest zbyt trudne na poczatki (da sie lowic ale jest to znacznie znacznie trudniejsze - ze wzgledu na duzo dluzsze przypony itd).
Rzeka ma te plusy ze uciag pomaga lowic na nimfe. Lowie prawie wylacznie na dluga nimfe, niezbyt ladnie ale skutecznie. Teoretycznie nie powinienem nic zlowic bo podobno teraz lowi sie na krotka. Dluga nimfa sprawdza mi sie niezle, trafilem na nia sporo duzych ryb. Nie zawsze udaje sie zaciac rybe, czesto sa jednak ladne sztuki.
Zaczynalem od nimf zbyt duzych. Mysle ze to podstawowy blad poczatkujacego. Zaczynalem tez od nimf zbyt obfitych. Mniejsze, chude, niepozorne, ubogie w material - czesto sa lowniejsze. Nie upieralbym sie tez ze kazda nimfa musi miec zlota albo inna glowke. Nawet nieobciazona nimfa na plywajacej lince moze zdzialac cuda. Start z plywajaca linka sporo uczy, widac lepiej co sie dzieje na koncu sznura. Tonace przypony na poczatek wystarcza. Tonace sznury na poczatku zostawilbym do streamerow i mokrej. Opanowanie lowienia plywajacym sznurem i tak zajmie kilka dni i minimum kilkadziesiat kontaktow z rybami. Zwlasza na malej wodzie plywajacy sznur pokazuje mozliwosci. Aby zejsc glebiej na duzej wodzie trzeba czasem zalozyc dociazona nimfe ale tez mozna skutecznie lowic. Dowiazanie przyponu tonacego zajmuje chwile a plywajacy sznur latwiej sie obsluguje niz inter czy w pelni tonacy.
Polecam jesli to mozliwe lowienie na upatrzonego, co nie oznacza stania na glowie ryby. Ma to te plusy ze mozna potestowac rozne techniki prowadzenia. Oczywiscie nie nalezy caly dzien stac nad jedna ryba
Bedac w wodzie szybko mozna wypatrzec kolejna zerujaca rybe. Warto tez zapamietac miejsca gdzie pstrag 60+ uciekl nam spod nog, albo kardynal odsunal sie o kilka metrow, te miejsca moga przyniesc sukces juz za kilka godzin, a w przypadku lipienia znacznie szybciej.
Jak juz wybierzesz nimfy... to wez o dwa rozmiary mniejsze
Jesli chcesz wybrac odpowiedni moment na lowienie na nimfe to gdy ryby leniwie podplywaja pod powierzchnie i pokazuja tylko pletwy grzbietowe to wiedz ze cos sie dzieje
Ja robie czesto inaczej i jesli nie streamer to wlasnie nimfa zaczyna lowienie o swicie az do pierwszej rojki.
Wydaje mi sie ze na poczatku nauki lepiej skupic sie na poprawianiu prezentacji i prowadzeniu tej samej muchy (w miare poprawnie wybranej ) niz na zmianach much. Chyba ze rozne sposoby prowadzenia dlugo zawodza. W doborze much ktore chodza pomoga koledzy, straznicy lub spece z lokalnych sklepow muchowych ktorzy zwykle dobrze doradza. Najlepsze ale niestety najdrozsze rozwiazanie to przewodnik ktory przy okazji pouczy rzucac. Polecam wziac nawet na kilka godzin takiego speca.
Jak chodzi o nimfy to na lekcje nimfowania wzialbym:
Kielze w naturalnych kolorach z glowka i bez
Kielze w pomaranczach
Parkinsony
Gencjane (jako ochotkowate)
Kilka chruscikow domkowych
Bazantki w roznych rozmiarach z przewaga malych (jako jetki) i raczej bez glowek (juz lepsze obciazone lameta)
Pupy czyli poczwarki chruscika ( czesto stosuje przy rojce chrusta, gdy na sucha jskby nie biora)
Larwy, kielze, domki - tocze po dnie z nurtem wody a czasem troche wyprzedzam nurt jakby same plynely. Prawie zawsze rzucam w gore lub pod skosem w gore, a jesli prostopadle to zawsze z mendingiem. Przy rzucie w gore lub pod katem wyraznie widac branie jako zatrzymanie lub ruch linki - bardzo wydajna metoda na poczatek.
Poczwarki staram sie prowadzic tak aby wychodzily do powierzchni, wtedy najczesciej jest branie. Czesto rzucam w poprzek lub w dol i lekko cofam reke z wedka, aby swobodny dryf byl dluzszy, pochylam szczytowke i sledze linke aby byla przedluzeniem wedziska. Na koncu gdy przypon sie prostuje mucha przyspiesza ruch do powierzchni. W tym lowieniu hamulec ustawiam delikatnie bo ryba sie sama zacina i trzeba chronic przypon ( nie schodze ponizej 0,14 a 0,16 jest w sam raz ). Bazantkami lowie tak samo. Czesciej jednak rzucam nimi nieco bardziej pod prad, lekko powyzej miejsca gdzie stoje.
Parkinsony i gencjany prowadze we wszystkie strony, dzialaja sciagane z nurtem jak i rzucone w poprzek nurtu, splywajac swobodnie z nurtem, wachlarzem, lub podciagajac krociutkimi pociagnieciami po centymetrze lub ledwie po kilka centymetrow. Takie prowadzenie streamerow zreszta tez mi sie sprawdza. Wcale nie trzeba ciagnac po pol metra linki na raz.
Przejrzyj linki kolegow, w Wedkarzu Polskim bylo sporo cennej wiedzy.
Ja bym dodal jako kanon www.namuche.pl bo artykuly sa tam na najwyzszym poziomie mimo ze zamieszczone lata temu. Dodatkowo i to koniecznie, kup ksiazke Jelenskiego. To jak dla mnie biblia dla muszkarza. Nawet wezly ktore tam pokazuje bija na glowe japonskie wymysly.
Lowienie na muche jest fascynujace. Bez trudu zlowisz na nimfe wielkie ryby i to predzej niz myslisz. Za to potem okazuje sie, ze do nauki zostaly jeszcze lata lowienia a i tak nie pozna sie wszystkich tajnikow. To chyba jest piekno i tajemnica muszkarstwa.
Pozdrawiam
Pawel
Użytkownik ictus edytował ten post 16 listopad 2015 - 22:56