[aldebaran]

 

Co to znaczy "dziadków leśnych"?

Dziadków rozumiem, ale dlaczego leśnych, a nie, dajmy na to, łąkowych lub bagiennych?

 

Leśni, bo niektórzy wyglądają jakby mchem i grzybem obrośli

 

A co do karasia japońskiego - jak najbardziej powinno się go eliminować. Etherni ma trochę racji, bo "na bezrybiu i rak ryba", więc teoretycznie lepszy japoniec, niż nic, gdy np. lina i karasia nie ma. Ale z drugiej strony - co stoi na przeszkodzie, by tego japońca się systematycznie pozbywać i zarybiać właśnie linem i karasiem? W tę stronę to powinno iść, nie mówimy raczej o jakichś olbrzymich jeziorach, w których taka strategia mogłaby być faktycznie problematyczna. W większości problem dotyczy tzw. kaczych dołków, w których na dobrą sprawę taka wymiana rybostanu to góra kilka lat.

[bartsiedlce]

Większość "kaczych dołków" to wody zamknięte, tam nie ma obostrzeń gatunkowych.

W wodach otwartych operaty wyeliminowały zarybienia gatunkami obcymi, nowością są przypomnienia o obowiązujących zakazach.

[etherni]

@sierżancie, leśny dziad to stan umysłu. Jednostka zakonserwowana nawet nie w innej epoce, co w pewnym systemie mentalnym - bo mam pełną świadomośc, iż nawet w głębokim PRL, było w kraju wielu wybitnych muszkarzy, ludzi z wiedzą, horyzontami, wizją i świadomoscią przyrodniczą. System wychowuje tylko miernoty, jednostki inteligentne same kształtują swój światopoglad.

A czemu leśny a nie bagienny? Pewnie dlugo by szukać konotacji i skojarzeń, aż dojdziemy do partyzantów co do 72' w lesie siedzieli, albo odwrotnie - moczarowców, obsadzonych na kierowniczych staniwiskach mimo analfabetyzmu, wychowanych w leśnych ziemiankach GL. Co zresztą bedzie krzywdzące dla kazdego, zwłaszcza pierwszego pierwowzoru. Lepszy bagienny w sumie...

[sierżant]

No cóż, dziękuję za wyjaśnienia i filozoficzne spojrzenie na historię powojenną.

 

Radem tylko, że nie mam omszałego, zagrzybiałego wyglądu, ba, nawet głowę golę "na amerykana".

Pazerny na ryby takoż nie jestem, a i potomek biologicznego dziadka ze mnie jeszcze nie uczynił.

[Molteni]

Kolega @sierżant to określenie nie odnosi się do ludzi starszych. A jest to łagodne określenie ludzi, którzy przychodzą nad wodę po ryby a nie na ryby, bo przecież oni wykupili zezwolenie nie po to, żeby spędzić czas na łonie natury a po to, żeby im się zwróciło z nawiązkach. A zasady cywilizowanego świata jak należy postępować nad wodą są dla nich obce ponieważ całe życie przesiedzieli w leśnej gliniance. 

[etherni]

Proponuję więc "gumofilc bagienny" - lepiej oddaje istotę sprawy, o wiek nie zachacza i uraża wyłącznie faktycznych mięsiarzy. Choć w gumofilcach, o zgrozo, sam biegam. I to nieraz po bagnie... Aj, znowu problem.

[Molteni]

Myślę kolego, że duże grono wędkarzy posiada na swoim stanie pospolitego gumofilca Myślę, że jeżeli ktoś nie ma nic na sumieniu to żadne określenie nie będzie go obrażać bo nie będzie się z nim identyfikować. Jak to mówi przysłowie " na złodzieju czapka gore ".

 

 

Szanowni Panowie, odpuście tę dyskusję, wróćmy do tematu wątku. Nie chcę usuwać, ale ......

Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 19 luty 2016 - 21:49

[Hunter_pike]

Koledzy nie mierzcie wszystkich jedna miarą, nie równajcie siebie jako spiningistów z łowiącymi na grunt, spławik czy jeszcze tam inaczej, każdy z nas to wędkarz. Mimo że tylko spininguję nie czuję wielkiej pogardy dla tego co łowi inaczej, nawet jak zabiera to co złowi, bo ja wypuszczam dlatego, że sprawia mi to większa frajdę i satysfakcję niż ubicie i usmażenie złowionej ryby, dla wielu ryba to mięso do jedzenia i po to ją łowią nawet jeśli są to inne metody niż spining. Więcej pokory koledzy bo żaden z Was nie wie czy jak będzie miał więcej jak 60 lat na karku będzie miał siłę łazić i machać spinem, czy czasami też nie usiądziecie z spławikiem byle mieć kontrakt z rybą i zabić wolny czas nad wodą. 

 

Wracając do tematu niestety zmiany w nowym RAPR są na niekorzyść dla wędkarzy jak bym miał to uogólnić. 

Użytkownik Hunter_pike edytował ten post 19 luty 2016 - 22:42

[bartsiedlce]

A jakie minusy w nich widzisz? Proszę konkretniej, dzielmy się przemyśleniami na ten temat 

[etherni]

@Hunter_pike, osobiscie znam kilku takich panów po 60 , ktorym kondycji zazdroszczę , i z muchą potrafią cały dzień stać w nurcie Raby czy Dunajca. I mam nadzieję że w ich wieku bedę robil to samo, jak już nogi nie pozwola na kilometrowe wędrówki po krzakach. To w glowie siedzi, nie w kościach.
Co do zmian w RAPR - ja widzę tylko dwie kategorie. Kosmetyczne, bez wiekszego znaczenia, i te małe kroczki w dobrą stronę.

[Hunter_pike]

A jakie minusy w nich widzisz? Proszę konkretniej, dzielmy się przemyśleniami na ten temat 

 

Pozwolisz że jutro rozwinę temat dziś już padam na pysk, idę zaraz legnąć na łóżeczko, zsączyć lampkę miodu pitnego i spać.

[Hunter_pike]

Pozwolisz że jutro rozwinę temat dziś już padam na pysk, idę zaraz legnąć na łóżeczko, zsączyć lampkę miodu pitnego i spać.

 

Tak więc Bartku skoro powiedziałem A należy powiedzieć i B by być słownym.

 

Z minusów jakie widzę w nowym RAPR to:

 

- brak podniesienia dolnego wymiaru drapieżników (szczególnie okonia i szczupaka) i brak ustalenia górnego wymiaru ochronnego, te ryby jeszcze trochę i będą u nas gatunkami ginącymi,

 

- brak określenia jasno czym jest i jaki obszar zajmuje stanowisko wędkarskie,

 

- brak zakazu połowu szczupaka i sandacza na żywca - ogólnie powinien być całkowity zakaz połowu na jakiegokolwiek żywca jakichkolwiek innych ryb niezależnie czy żywiec jest z wody na jakiej łowimy czy też nie

 

- brak zakazu używania jakichkolwiek środków pływających na wodach o lustrze mniejszym niż 50 hektarów

 

- ujednolicenie metody gruntowej i spławikowej do jednej jako metody połowu.

 

To wszystko działa na niekorzyść wędkarzy bo za kilka lat nad wodą będzie można sobie posiedzieć tylko oddychając i to jeszcze nie wiadomo czy czystym powietrzem, gdyż bez zmian w RAPR, bez zmian w ZG PZW i okręgach, bez zarybiania faktycznego a nie tylko na papierkach i to rodzimą rybą, bez umożliwienia rybom naturalnego tarła dla odrodzenia populacji w naturze samoistnie, bez ochrony wód i zaprzestania ich regulacji szczególnie rzek, bez eliminacji wciąż narastającej populacji kormoranów i bez surowego karania kłusoli włącznie z upublicznianiem danych takiego typa nasze wody będą jałowe wędkarsko i nic tego nie zmieni bo obecne PZW nieświadomie a może i celowo dąży do tego by samo upadło, nikt nie zapłaci składek za to by siedzieć tylko sobie nad wodą bez wędki bo nie będzie jej sensu zabierać.

Użytkownik Hunter_pike edytował ten post 20 luty 2016 - 08:20

[Molteni]

@Hunter pike myślę, że Twój tok myślenia jest słuszny aczkolwiek z jednym bym się nie zgodził. A mianowicie do zakazu łapania ze środków pływających na wodach o powierzchni mniejszej niż 50 hektarów. Bo sam łowie na wodzie w graniach 30 hektarów z pontonu, bo nie ma innej możliwości, żeby dostać się do czystej wody. Ponieważ dzierżawca wody zapomniał o nią zadbać;(. Myślę, że taki przepis miałby sens w momencie gdyby nasze wody były zadbane. A jako przykład podam fakt, iż kolega napisał do PZW list, że z powodu zarośniętych wałów chaszczami o minimalnej wysokości 1,5 metra nie ma możliwości wędkowania, i czy jest możliwość skoszenia tego wału. Na co dostał odpowiedz z PZW, że oni dzierżawią tylko wodę a koszenie wałów jest w gestii RZGW. Po czym napisał do RZGW załączając dodatkowo list od PZW, na co odpisali mu, że oni nie mają pieniędzy na koszenie wałów i żeby zgłosił się do PZW bo to oni są dzierżawcą, który pobiera opłaty.I tak o to koło się zamknęło;) czyli jak to bywa do brania pieniędzy wszyscy są chętni, a do roboty nie ma nikogo.

 

Ale za pozostałymi podpunktami podpisuje się rękami i nogami;) a najbardziej za tym, żeby wprowadzić górne wymiary ochronne. Może w ten sposób ludzie uświadomią sobie, że trofeum w postaci zdjęcia złowionego szczupaka jest fajniejsze, niż zasuszona głowa, która się tylko kurzy. Co do kłusowników, myślę że tu jest problem w mentalności tych ludzi, ponieważ oni karę traktują jako bodziec, który mobilizuje ich jeszcze bardziej bo przecież muszą odrobić straty. Ale może upublicznienie ich danych, oraz prace społeczne np. w postaci koszenia wałów i zbierania śmieci w kamizelce jestem kłusownikiem coś by zmieniło.

 

 

Ale się rozpisałem

Pozdro  

[Hunter_pike]

Molteni dlatego napisałem iż zakazałbym łowienia na wodach o mniejszej powierzchni bo wiem do czego zdolni są ludzie łowiący na spining dla mięsa, mam przykład z własnego podwórka gdzie w jednym z sezonów zabrakło w regulaminie łowiska zakazu łowienia z środków pływających to nawet kontrole nie pomagały takie ilości wypływały na pontonach, łódkach, pływadełkach że aż się włos jeżył na głowie. Takie akweny są za małe na łowienie z wody, pozwoliłbym tylko na łowienie z brzegu o jaki oczywiście należy zadbać ale jak piszesz kasę brać chce każdy ale coś zrobić to wszyscy maja lewe ręce. Co do kłusoli jak by takie jeden z drugim dostał zamiast kolegium 2000 zł np. 20.000 zł do zapłaty albo odrobienia w takim uniformie o jakim piszesz może by coś się zmieniło. Do tego należało by właściwie zadbać o ochronę wód jakiej teraz prawie wcale nie ma. Podam Ci przykład fajnej wody około 40 h w okolicach Kalisza, tam wolno nawet z łódek łowić ale dopiero od 1 kwietnia i do końca roku, ale brzegi są dostępne dla wędkujących a kontrole są codziennie po trzy, czasami cztery razy na dobę, woda jest PZW ale zarządzą jej jest jedno z kół wędkarskich, woda nota bene otwarta w ramach porozumień, są kosze, worki na śmieci, jest gospodarz jaki dba o wodę, brzegi i zarybienie. Miło tam jechać.

[Molteni]

Chciałbym aby wszystkie wody podlegające pod PZW, by były takie same jak ta o której piszesz. Łowisko, które opisujesz jest świetnym przykładem na to, że nasze wody mogą być zadbane oraz zasobne w ryby. Tylko, żeby osiągnąć te stan, uważam iż powinny zajść zmiany w PZW tak jak piszesz wcześniej. Jako przykład podam CI sytuacje ostatnio na zebraniu w kole, jeden z kolegą zaproponował, żeby zrobić zawody dla dzieci, aby rozwijać w nich miłość oraz pasję do wędkarstwa. Wielu kolegów podchwyciło pomysł, że fajny oraz że pomogą przy organizacji. A jedyną osoba, która miała z tym problem był prezes koła, że on nie wie jak to zorganizować, czy to się uda itd. I dopóki tacy ludzie będą we władzach to taki stan rzeczy jaki mamy obecnie będzie trwał dalej. Mam nadzieje, że będzie co raz więcej osób, którym chce się coś zmienić, dla wszystkich wędkarzy a nie tylko dla siebie. Może wtedy skończy się te biadolenie, że nic nie da się zrobić. A co do kłusowników to myślę, że tych ludzi należy po prostu piętnować i zadbać o to żeby kary były dla nich dotkliwe. 

[Hunter_pike]

W przyszłym roku wybory, nie udzielcie absolutorium zarządowi i zmieńcie prezesa, u nas co roku są zawody na dzień dziecka organizowane.

[Molteni]

Dlatego organizujemy już gabinet cieni, żeby coś zmienić w swoim kole, bo zawody dla dzieci to tylko jedna z rzeczy którą chcemy zmienić.

[bartsiedlce]

Panowie, proszę, przenieście dyskusję o zebraniach i sposobie zarządzania do wątku "PZW od kuchni".

 

Przemo, w odpowiedzi na moje pytanie, wymieniłeś braki zmian w RAPR i życzenia do ustawodawców. Ja pytałem o szkodliwość, czy też działanie na niekorzyść wędkarzy, zmian wprowadzonych.

 

Wracając do tematu niestety zmiany w nowym RAPR są na niekorzyść dla wędkarzy jak bym miał to uogólnić.  Cytat z Twojego wpisu