Wczoraj byłem u kumpla i przeprowadziliśmy test, jak to będzie gdy powiesi się na haku spora ryba. W roli rekordowejgłowywystąpił XYZ, czyli pies, wilczur, który uwielbia takie zabawy. Przymocowaliśmy do końca żyłki 0,40 kawałek gumowego węża i mocarną wędką spiningową zarzuciliśmy w ogród. Nie musieliśmy długo czekać, kiedy nastąpiło branie. Początkowo nastąpił odjazd ofiary,potem pompowanie i nagły zwrot. Głowa zaczęła się zbliżać pod moje nogi.Nie nadążam zwijać żyłki. Następnie kolejny odjazd. Ręka i węda trzeszczy, kołowrotek zaczyna grać muzykę o śmierci( własnej) i trach, urwała się żyłka z przynętą. W oczach XYZ widzimy triumf zwycięstwa, morda roześmiana. Ciekawe co sobie o mnie, jako o wędkarzu pomyślał.
I co Wy na to?