Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Dawne metody połowu na błystkę


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
21 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   S. Cios

S. Cios

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 302 postów
  • LokalizacjaPiscilandia
  • Imię:Stanisław
  • Nazwisko:Cios

Napisano 14 styczeń 2016 - 11:02

Dotychczas uwaga na historii spinningu była skoncentrowana na przynętach. Chciałbym zapoczątkować wymianę informacji nt. metod połowu, w zasadzie ginących lub zapomnianych. Ze swoich własnych obserwacji chciałbym podać dwie. Pierwsza dotyczy bodajże 1980 r. Latem byłem nad dolną Piławą (Połączone), poniżej mostu drogowego. Na drugim brzegu widziałem starszego faceta z wędziskiem, przy którym był duży kołowrotek z ruchomą szpulą. Łowił na dużą błystkę wahadłową. Najpierw wyciągnął z kołowrotka sporą ilość linki, ułożył na ziemi, a następnie zamachnął się i błystkę posłał na wodę. Następnie zwijał kołowrotkiem linkę.

 

Drugi przypadek mam z Finlandii, z około 1999 r. Na pomoście był starszy pan (ok. 70-tki). Miał ze sobą tzw. bębenek (ok 15 cm średnicy) z nawiniętą linką. Na pomoście rozwinął i ułożył linkę, a następnie wziął linkę, na końcu której była duża błystka, zrobił kilka obrotów koło głowy i wyrzucił na wodę. Następnie ręką powoli ściągał błystkę. Nie używał w ogóle wędziska. Ta metoda jest opisana w dawnych podręcznikach wędkarskich.

 

Czy ktoś widział tego typu metody lub jakieś inne? Byłbym wdzięczny za wszelkie relacje.



#2 OFFLINE   Andru77

Andru77

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1779 postów
  • LokalizacjaRoztocze

Napisano 14 styczeń 2016 - 11:53

W połowie lat 80 w ten sam sposób próbowałem swoich sił w spinningu. Używałem malutkiego zielono- białego kołowrotka z ruchomą szpulą i 3 elementowej wędki z bambusa. Wtedy tak się łapało jak nie miało kołowrotków ze stałą szpulą. Metodę pokazał mi  dziadek mojego kolegi, którego przygoda z wędkarstwem zaczęła się zaraz po wojnie. Sprzęt zresztą też był jego, zastąpił mój kij leszczynowy którego używałem do połowu kiełbi na przepływankę.   Żadnych ideologi po prostu inaczej się nie dało rzucać. Trzeba było najpierw wysnuć żyłkę, dobrze ułożyć na brzegu by się nie splątała podczas rzutu i siup do wody.   


  • S. Cios lubi to

#3 OFFLINE   MichałM

MichałM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 864 postów
  • Imię:Michał

Napisano 14 styczeń 2016 - 12:15

Jeszcze pod koniec lat 90 łowił tak mój dziadek z tym że żyłkę nawijał nie na kołowrotek a na kawałek sosnowego okrąglaka  ;)

Pamiętam jak kiedyś w niecałe pół godziny złowił tak 3 szczupaki z których największy miał ok. 3 kg a hol wyglądał jak przy łowieniu bałałajką  :P



#4 OFFLINE   etherni

etherni

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1832 postów
  • LokalizacjaWschód
  • Imię:Sławek

Napisano 14 styczeń 2016 - 14:05

Mój dziadek łowił na "śmiganego" (nie uznawał nazwy spinning), przy użyciu kołowrotka z ruchomą szpulą ale obracanego o 90st do rzutu. Kij klejonka własnego wyrobu, łowił głównie na "obrotki" , co ciekawe bardzo czesto brzany na Rabie i Dunajcu.
Kołowrotek o stałej szpuli uważał za wynalazek świetny ale o bardzo wąskim zastosowaniu, uznawał tylko produkty ABU.
Wiem też że do połowu pstrągów używał jednego kija do muchy i spinningu, tfu, śmiganego, oczywiście z innymi linka i kolowrotkami, ale szczegółów nie znam, poza tym że na 90% ten kij też sam sobie zrobil.
Zmarł w 1983r więc opisane techniki to lata 60-70.
Niestety w rodzinie nie zaistniała kontynuacja tradycji wędkarskiej, choć w genach chyba coś jest - mój ojciec zaczął łowić później niż ja i niewiele od dziadka się uczył, bo mało go to interesowało. Z kolei moje początki wędkowania nastąpiły wiele lat po śmierci dziadka i jego techniki znam wyłącznie z opowieści.
  • ms80, BOB i sierżant lubią to

#5 OFFLINE   Lepton

Lepton

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 820 postów
  • Imię:Andrzej

Napisano 14 styczeń 2016 - 17:22

Łowienie z ręki (bez wędki i motowidłem zastępującym kołowrotek)

to metoda jak najbardziej współczesna i popularna wśród kłusowników.

 

Takie kłusowanie ma niezaprzeczalne zalety.Jest tanio,dyskretnie i skutecznie.

Trudno takiego kłusownika złapać z "narzędziem przestępstwa".Czasami jednak

znajduję takie zestawy porzucone nad rzeką (Białka Tatrzańska,Biały i Czarny

Dunajec).



#6 OFFLINE   Waldi p

Waldi p

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 95 postów
  • Lokalizacjapodlaskie

Napisano 14 styczeń 2016 - 18:04

Rozpoczynając przygodę z wędkarstwem w połowie lat 70-tych obserwowałem starszego pana który łowił kijem zrobionym z jałowca, kołowrotek rosyjska "katuszka" o średnicy około 20cm.i błystka wahadłowa wielkości gnom 3.Rzuty wykonywał jak rzuca się spinnigiem a obroty  kołowrotka hamował kciukiem. Nie widziałem aby choć raz utworzyła mu się broda z żyłki.


  • popper, joker i S. Cios lubią to

#7 OFFLINE   David72

David72

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 149 postów
  • LokalizacjaBiałystok

Napisano 14 styczeń 2016 - 20:59

Kiedyś mój dziadek opowiadał, że "błystki" na szczupaka robiono z łyżki, ułamywało się rączkę, wierciło dwa otwory, kotwiczkę przymocowywało się drutem.

#8 OFFLINE   BOB

BOB

    SUM

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 10141 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Robert

Napisano 14 styczeń 2016 - 21:03

...ale z rączki robiło się błystkę na bolenie (a właściwie "rapy")  ;)


Użytkownik BOB1 edytował ten post 14 styczeń 2016 - 21:04

  • joker i Franc lubią to

#9 OFFLINE   godski

godski

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 15579 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 14 styczeń 2016 - 21:06

No to i ja z grubej rury. Mój wujek twierdzi że w latach 60-tych złowili takiego kabana 1,5 m na jeziorze Bolesty na wahadło zaczepione za największy palec u nogi. Taki pierwotny troll z ciekawym wskaźnikiem brań zamiast terkotki. Przy grubej rybie z gardła musiało wydobywać się terkot... .

 

I zarzeka się że to prawda. Nawet po wodzie ognistej.


  • Paweł Bugajski, cristovo i logun74 lubią to

#10 ONLINE   Franc

Franc

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1538 postów
  • LokalizacjaPłock
  • Imię:Jacek

Napisano 14 styczeń 2016 - 21:11

No to i ja z grubej rury. Mój wujek twierdzi że w latach 60-tych złowili takiego kabana 1,5 m na jeziorze Bolesty na wahadło zaczepione za największy palec u nogi. Taki pierwotny troll z ciekawym wskaźnikiem brań zamiast terkotki. Przy grubej rybie z gardła musiało wydobywać się terkot... .

 

I zarzeka się że to prawda. Nawet po wodzie ognistej.

Ah ten wujek   :lol:  :lol:


Użytkownik Franc edytował ten post 14 styczeń 2016 - 21:30


#11 OFFLINE   etherni

etherni

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1832 postów
  • LokalizacjaWschód
  • Imię:Sławek

Napisano 14 styczeń 2016 - 21:22

Jeśli wujek kuleje to może być prawda ;)
A o domowej produkcji blach slyszalem też o łyżce do butów, jako wachadle na sumy. Na logikę to w opadzie , w rzece, powinna calkiem ładnie pracować?

#12 OFFLINE   tlok

tlok

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 279 postów
  • LokalizacjaPabianice

Napisano 14 styczeń 2016 - 22:12

Na kanale Dolnej Odry w polowie lat osiemdziesiatych obserwowałem miejscowych łowiących na spinning za pomoca butelki od wina . Nawijali zylke na butelke , lowili  wahadłówkami . Rzuty byly wykonywane z butelki , żyłka schodziła ja ze szpuli kolowrotka o stalej szpuli :)


  • strary, Zander+ i S. Cios lubią to

#13 OFFLINE   olabo

olabo

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 166 postów
  • LokalizacjaŚródziemie(Midlands)

Napisano 14 styczeń 2016 - 23:12

Sam łowiłem na blachy z łyżki,niczym nie ustępują dzisiejszym a kiedys jak w "sportowym" nic nie rzucili to łowic nie było czym.Pierwsze próby spiningu z młynka zwanego Rexem...eech te czasy :)



#14 ONLINE   cyprys19

cyprys19

    Zaawansowany

  • TWÓRCY+
  • PipPipPip
  • 3935 postów
  • Lokalizacjapułtusk okolice
  • Imię:marcin
  • Nazwisko:k

Napisano 15 styczeń 2016 - 08:42

No to i ja z grubej rury. Mój wujek twierdzi że w latach 60-tych złowili takiego kabana 1,5 m na jeziorze Bolesty na wahadło zaczepione za największy palec u nogi. Taki pierwotny troll z ciekawym wskaźnikiem brań zamiast terkotki. Przy grubej rybie z gardła musiało wydobywać się terkot... .

 

I zarzeka się że to prawda. Nawet po wodzie ognistej.

Zwłaszcza po "wodzie ognistej"...

Mój kolega był świadkiem,jak gość założył żyłkę na palec,a na haku wypuścił skórkę chleba...

kleń nie miał 1,5m,a mimo to krew z palca się polała,a papieros(upalenie żyłki) uratował mu życie(palec).

Pozdrów wujka od nas wszystkich.

 

Kilkanaście lat temu rozmawiałem z pewnym dziadkiem nad wodą i on opowiadał,że  po wojnie robili blachy wahadłowe z samolotu,który rozbił się gdzieś niedaleko naszej miejscowości.


Użytkownik cyprys19 edytował ten post 15 styczeń 2016 - 08:48


#15 OFFLINE   Hesher

Hesher

    Ekspert

  • Lurebuilding Team
  • PipPipPipPip
  • 6204 postów
  • LokalizacjaPułtusk
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Prażmowski

Napisano 15 styczeń 2016 - 08:51

No dobra chopy, to powiedzcie mi o łowieniu boleni na muchy z gołębich piór bo coś mi się tam o uszy obiło ale nie za dużo... a chciałbym nawet spróbować. Podobno kiedyś, jeszcze przed łowieniem bolków na ołowianki, taka mucha była jedyną opcją na bolenia.

#16 Guest_mikolaj_*

Guest_mikolaj_*
  • Guests

Napisano 15 styczeń 2016 - 11:55

To jest opisane w kilku starszych książkach o wędkarstwie, z tym że o ile pamiętam muchą była biała sterówka kaczki czy czegoś takiego. Zwykle zamieszczonych jest kilka zdań, pół strony. Tak jakby autorzy nie wiedzieli o czym w sumie piszą, a historia od kogoś zasłyszana i potem przepisywana. Ale z pewnością tak złowić rybę się da, choć znacznie wygodniej sprzętem muchowym. Klasa 7 lub 8 moim zdaniem optymalnie lub switch. Zresztą jest cały wątek na jerku o łowieniu boleni na muchę.



#17 OFFLINE   Lepton

Lepton

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 820 postów
  • Imię:Andrzej

Napisano 15 styczeń 2016 - 12:01

No dobra chopy, to powiedzcie mi o łowieniu boleni na muchy z gołębich piór bo coś mi się tam o uszy obiło ale nie za dużo... a chciałbym nawet spróbować. Podobno kiedyś, jeszcze przed łowieniem bolków na ołowianki, taka mucha była jedyną opcją na bolenia.

 

Widziałem rysunki i opis takiego łowienia boleni  :)

w gazecie WW.  (egzemplarz z lat pięćdziesiątych).

Zestaw to : piórko gęsie,przez stosinę przeciągnięta 

żyłka i ołowiana kulka z przodu przynęty.Autor artykułu

twierdził,że to skuteczna metoda.Udzielał nawet rad jak

najlepiej taki zestaw "zapuszczać" w łowisko.



#18 OFFLINE   Majo

Majo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1095 postów

Napisano 16 styczeń 2016 - 15:04

Rozpoczynając przygodę z wędkarstwem w połowie lat 70-tych obserwowałem starszego pana który łowił kijem zrobionym z jałowca, kołowrotek rosyjska "katuszka" o średnicy około 20cm.i błystka wahadłowa wielkości gnom 3.Rzuty wykonywał jak rzuca się spinnigiem a obroty  kołowrotka hamował kciukiem. Nie widziałem aby choć raz utworzyła mu się broda z żyłki.

Na moich terenach(Bug graniczny) jeszcze wiele osób starszej daty łowi w taki sposób. Nic nadzwyczajnego u nas :)



#19 OFFLINE   joker

joker

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5133 postów
  • LokalizacjaWzgórze Tumskie nad Wisłą
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Ciarka

Napisano 16 styczeń 2016 - 22:19

Jesień 1975-76 dokładnie nie pamiętam. Małe jezioro we wsi Mamlice niedaleko Płocka. Czekając na brata i jego kolegę, którzy poszli na grzyby, pozostałem przy wędkach i złowionych szczupakach. Przyszedł gospodarz jedynego domu jaki wtedy tam był nad ta wodą. Wyjął drewnianą deskę z dużej kieszeni płaszcza. Odczepił z niej blachę wahadłową (coś a'la gnom nr3), położył na ziemi i odwinął grubą żyłkę z tej deski. Na końcu zwoju miał dużą pętlę, którą przełożył przez gumofilca. Z niezwykłą wprawą zakręcił blachą i posłał do wody. Ściągał przynętę łapiąc na przemian żyłkę dłońmi. Bodajże w drugim rzucie wyciągnął szczupaka, większego od tych jakie złowił mój brat i jego kolega na żywce. Potem palnął szczupaka kijem, zwinął zestaw, zapalił papierosa i długo patrzył na wodę. Późniejsza rozmowa z tym człowiekiem zmieniła moje podejście do zabierania ryb. Opowiadanie na ten temat ukazało się parę lat wstecz w Wędkarskim Świecie.

 

Najdłużej łowiącą osobą na spinning w mojej rodzinie, a zarazem pierwszym spinningistą był mój wuj, znany swojego czasu parkieciarz w Warszawie. Od wielu lat nieżyjący. Od lat 50-tych jeździł pociągiem nad Parsętę na łososie. Pierwsze spinningi wykonywał z floretu mając dostęp  do klubu sportowego przez znajomości w wojsku. W zakładach chemicznych w Chodakowie, mój dziadek Wacław wraz z kolegami robili kołowrotki z ruchomą szpulą. Wuj Piotr używał tych kołowrotków do rzucania blachami. Na Parsętę jeździł z kołowrotkiem o ruchomej szpuli i spinningiem wykonanym z bambusa.Osobiście łowiłem spiningiem z floretu odwiedzając rodzinę nad Bzurą jako chłopiec na rozlewisku niedaleko Bzury w Bimbiampolu. Niestety nie myślałem wtedy, że warto byłoby taki złom zachować... Wuj Piotr był również pierwszym w rodzinie posiadaczem kołowrotka o stałej szpuli i był to Mitchell, a kolejnym kołowrotkiem jaki posiadał był złoty duży Rex. Mitchella miał z Francji zanim pojawiły się w Polsce. Ponownie dzięki kontaktom wojskowym. Dziecko jego córki wymagało zabiegu chirurgicznego, którego w Polsce w tym czasie nie można było wykonać. Poprzez znajomości załatwiono wyjazd do Francji jago córce z dzieckiem. Ponieważ okazało się, że dziecko będzie musiało zostać dłużej, jego córka podjęła tam pracę i ostatecznie zamieszkała we Francji. Córka przysyłała mu głównie żyłki oraz blachy w tym Mepssy. W latach 70-tych dostałem od niego takiego Mepssa o listku long. Niestety bardziej chciałem złowić okonia niż zachować zagraniczną przynętę, więc Mepss został w wodzie. Jedyną pamiątkę jaką mam po wuju jest wahadłówka na łososie wykonana z blach białej i miedzianej połączonych nitami. Zanim dojrzałem do ciężkiego spinningu blacha ta leżała, a kiedy zacząłem jeździć na Drwęcę nie zabierałem jej. Blachy te wuj kupował od zaprzyjaźnionego wędkarza znad Parsęty, nazwiska nie znam. Jak znajdę wahadło mogę zrobić zdjęcie. :)


Użytkownik joker edytował ten post 16 styczeń 2016 - 22:21


#20 OFFLINE   Bugi86

Bugi86

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 151 postów
  • LokalizacjaLublin
  • Imię:Maciej

Napisano 29 styczeń 2016 - 18:45

Odnośnie tego ściągania blachy rękai... Na jesieni ub. roku z kolegą obławialiśmy dosyć spory murowany pomost u nas na zalewie. Po kilkunastu rzutach wzdłuż pomostu przetarłem plecionkę o barierkę. Udało mi się złapać plecionkę i ściągnąć ją rękoma. Poczułem bardzo delikatny opór ale myślałem, że to trawa, która tam gęsto rosła na dnie. Pod nogami okazało się, że na blaszce wisi ok. 40-50cm szczupak. Oczywiście wrócił do wody ;) Nie wiem czy to przypadek czy może takie ściąganie jest wyjątkowo kuszące dla zębatych?






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych