Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Wędkarstwo, skąd się u Was to wzięło?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
79 odpowiedzi w tym temacie

#61 OFFLINE   Granturismo

Granturismo

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 151 postów
  • LokalizacjaBeskid Mały
  • Imię:Grzesiek

Napisano 10 marzec 2016 - 02:52

To było w czasach, gdy imigranci przyjeżdżali do Szwecji pracować, a nie gwałcić i rabować..

W czasie mojej pierwszej wyprawy skandynawskiej w 2001 roku biwakowaliśmy nad jednym z bardzo rybnych dzikich jezior na dalekiej północy Szwecji. Podglądałem wtedy polskich zbieraczy runa leśnego jak w wolnych chwilach ciągnęli okazałe szczupaki i okonie. Po powrocie do Polski wyrobiłem sobie kartę wędkarską i na dobre zacząłem swoją przygodę z wędkarstwem. Pierwszą metodą był feeder, który jednak nie przynosił spodziewanych efektów. Na następny rok skosztowałem bolonki, kupując dość drogą jak na owe czasy 7-metrową bolonkę Jaxon Prestige. Po kolejnym sezonie i nabraniu pewnej wprawy zakupiłem swój pierwszy bat Shimano, który z roku na rok wymieniałem na coraz droższe i lepsze, na Antaresie kończąc. W międzyczasie miałem też epizod z odległościówką. Jednak prawdziwa wędkarska przygoda rozpoczęła się wraz z pojawieniem się u mnie pierwszych spiningów jakieś 10 lat temu.



#62 OFFLINE   bjpol

bjpol

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 500 postów
  • LokalizacjaWrocław

Napisano 13 marzec 2016 - 17:28

.... rodzinnie, wujek zaraził ojca, ojciec mnie. Nie muszę dodawać, że obaj byli przykładowymi wręcz "gumofilcami", ponieważ "innych" wtedy nie było. W "tamtych" czasach kupienie w sklepie świeżej ryby było wyczynem, a ojciec wracając z rybami jawił się nam jak jaskiniowiec z mamutem, bądź Indianin z bizonem :)   .... i dlatego zawsze będę bronił "starych gumofilców".

 

ps. wąsy też obaj mieli ;)

 

J.


  • David72 i Jozin lubią to

#63 OFFLINE   Damian Ł.

Damian Ł.

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 25 postów
  • LokalizacjaGalicja

Napisano 25 marzec 2016 - 18:44

Jeden z moich sąsiadów, pan Rysiek (zresztą człowiek-legenda, Sybirak itp.) z bloku często przywoził żywe ryby du domu, które w wannie czekały na egzekucję... - a ja przychodziłem je pooglądać (fascynowały mnie zwłaszcza okonie)... - nauczył mnie również oprawiać ryby (miałem wtedy 6 lat) - dzisiaj nazwalibyście go mięsiarzem... - to był bardzo dobry wędkarz.

Pomimo takiej "szkoły", ostatnią rybę zabiłem świadomie w wieku około 14 lat - od tego czasu "No kill" - wędkarskiej etyki (nie mylić z "C&R") uczyłem się sam i... mam nadzieję, że nie jest z tym najgorzej.



#64 OFFLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1742 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 25 marzec 2016 - 20:05

.... rodzinnie, wujek zaraził ojca, ojciec mnie. Nie muszę dodawać, że obaj byli przykładowymi wręcz "gumofilcami", ponieważ "innych" wtedy nie było. W "tamtych" czasach kupienie w sklepie świeżej ryby było wyczynem, a ojciec wracając z rybami jawił się nam jak jaskiniowiec z mamutem, bądź Indianin z bizonem :)   .... i dlatego zawsze będę bronił "starych gumofilców".

 

ps. wąsy też obaj mieli ;)

 

J.

 

Hm, to nie Ich bronisz, tylko czasów, w jakich wędkowali. Realia zupełnie inne niż dziś. Zacząłem ten wątek, bo byłem ciekaw Waszych pierwszych kroków. A teraz poczytajcie o moich. Onegdaj w 1980 roku, przebywałem na kempingu międzynarodowym w Chałupach, na płw.helskim. Byłem młodym chłopakiem i te wakacje spędzałem wraz z moim najlepszym kumplem i jego rodzicami w zajebistej przyczepie kempingowej Niewiadów N-126E. Do tego namiot przystosowany do przyczepy, wiatrochron i inne sprzęty. To był w tych czasach naprawdę wypas. Ponieważ siedzieliśmy tam w zasadzie miesiąc czasu, naoglądałem się różności. Naszymi sąsiadami byli np. Niemcy z NRD i Węgrzy. Było naprawdę fajnie. Wypożyczalnia rowerów, wycieczki do Kuźnicy, Jastarni i Juraty. Któregoś dnia podszedł do mnie kumpel i z poważną miną mówi: słuchaj, pozbywam się wędki, bo kupuje sobie nową. Sprzedam ci po okazyjnej cenie. Nigdy w życiu nie wędkowałem, nikt u mnie w rodzinie również nie był wędkarzem, i w ogóle pochodzę z miasta, gdzie woda jest zajebista, ale tylko w kranie.Ale skoro najlepszy kumpel tak mówi, to chyba kupię. Pieniądze po przyjeździe do Łodzi zapłaci mama. I tak też się stało. To była wędka bambusowa 3-składowa wraz z kołowrotkiem o konstrukcji zbliżonej do tych, jakiej używają muszkarze. Żadnych oczywiście uchwytów w standardzie. Mocowanie kołowrotka trzeba było zrobić samemu. Były takie w sprzedaży . Tak więc kij przeszedł na moją własność, spakowałem go do bagażu i czekał. Co kilka dni jeździliśmy na Jarmark Dominikański w Gdańsku. To w tamtych czasach było niesamowite. Tam była namiastka Zachodu. Wielu z Was jeszcze nie było na świecie w tym okresie, ja to będę pamiętał do końca życia. Dobra, plaże nudystów zaliczone przez nas jako podglądaczy (mieliśmy 14 lat), okolice pozwiedzane, Dominikański zaliczony kilkakrotnie.Kąpiel w morzu, w Zatoce Puckiej się nie dało. Woda po kolana, nawet jak się kilometra szło. Wyjechaliśmy pod koniec sierpnia. Z żalem. Dzień później Lech Wałęsa przeskoczył płot, zaczęły się rozruchy na Wybrzeżu, a ja we wrześniu pojechałem z innym już, wędkującym kumplem na ryby. Był jego ojciec wędkarz, wujek wędkarz, on wędkarz i ja, ze swoim bambusem. Połowiliśmy, co prawda przegraliśmy (ja i kumpel) z seniorami ( jego ojciec i wujek), ale byłem zachwycony swoimi wynikami. Leszcze, płocie, wzdręgi, ukleje, okonie. Od wujka kumpla dostałem złowionego przez niego węgorza, którego zawiozłem do domu. To była moja pierwsza wyprawa wędkarska, bardzo owocna. Łowiskiem było Jez.Slesińskie. Po powrocie z tego weekendu już wiedziałem, iż coś w moim życiu się zmieniło. Wsiąkłem, zostałem wędkarzem. Obydwaj kumple, którzy się do tego przyczynili ( kumple z podstawówki) na dzień dzisiejszy są lekarzami i już nie wędkują. A ja nie chcę, aby mnie wyleczyli z choroby, w którą mnie wpuścili. Ot, i tyle.



#65 ONLINE   BOB

BOB

    SUM

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 10141 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Robert

Napisano 25 marzec 2016 - 20:23

... i z tej okazji, gratuluję pomysłu na wątek :)



#66 OFFLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1742 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 25 marzec 2016 - 20:32

Dzięki Robciu, czekamy, może któryś z kolegów miał podobne przygody. Zachęcam do pisania i wspomnień chyba dla Nas najcenniejszych. :D



#67 OFFLINE   zybi

zybi

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 316 postów
  • LokalizacjaJedwabne
  • Imię:Zbigniew

Napisano 25 marzec 2016 - 21:24

U mnie można powiedzieć, że z dziada pradziada, a tak na prawdę to ojciec zaraził mnie tą "paskudną ) chorobą.Dziadek ,ojciec oraz starszy brat wszyscy mieli tą chorobę(ja z bratem jeszcze mamy) czyli  genetyczne.

Początki były oczywiście z bambusem i kołowrotki odpowiednio do tamtych czasów, a pamiętam,że u kogoś widziałem dwa gwoździki na leszczynowej wędce i część szczytowa z jałowca ( oj dawne czasy).

W wieku 14 lub 15 lat posiadałem kartę wędkarską i mogłem już samodzielnie łowić karasie w około 1 h stawie czasami trafił się karp lub lin.

I tak to jakoś trwa.



#68 OFFLINE   legion

legion

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 204 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 marzec 2016 - 05:52

Koniec lat 60tych ubiegłego stulecia,Zalesie Górne,miejscowość rekreacyjna po warszawą,wędka z leszczyny,spławik;topolaczek" i kilka metrów tęczówki,przepiękne kiełbie,okonki,płotki.A pózniej co tygodniowe wyjazdy na mazury zakładowymi autokarami z Placu Defilad.Mazury to był wędkarski raj.Czekałem na kolejny nr. Wiadomości Wędkarskich,aby coś nowego dowiedzieć się o wędkowaniu[ fajny był format WW ] Dobry sprzęt w Peweksie,na rynku sowiecki fajans i trochę czechosłowacji i NRD-to już leprze Połowa lat 70 tych,pierwszy Mepps,węka Garbolino,to były czasy.



#69 OFFLINE   M60

M60

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 34 postów
  • LokalizacjaWitnica
  • Imię:Marek
  • Nazwisko:Juszczuk

Napisano 27 marzec 2016 - 21:33

Lata 60-te,do rzeki 100 metrów,gdy się brodźiło po kostki wielkie stada małych i większych rybek muskały stopy. Starsi koledzy z wędkami wyciągali ryby tuż obok mnie, więc i ja musiałem tego spróbować. Tak to się zaczęło. Pierwszy kij z witki wierzby,za linkę robiła nitka,za haczyk szpilka,spławik wystrugany z kory starej wierzby,i łowiło się tłuste kiełbiki,smukłe slizy i strzebelki.I tak już zostało po dziś dzień. Do PZW wstąpiłem w 74r,pamiętam że stres związany ze zdaniem egzaminu w celu uzyskania karty wędkarskiej był paraliżujący,ale podpisy przepytujących mnie dużo starszych panów były potwierdzeniem że wykułem regulamin na blachę.I tak to trwa do dzisiaj.

#70 OFFLINE   AdamCh

AdamCh

    Zaawansowany

  • PRZEDSTAWICIEL MARKI
  • PipPipPip
  • 906 postów
  • Lokalizacjalubuskie
  • Imię:Adam

Napisano 29 marzec 2016 - 08:26

U mnie droga była taka.

W 87' mój wujek zaraził wędkarstwem mojego tatę.

Od tego roku tata na każdą wyprawę zabierał mnie.

Z dzieciństwa w głowie najbardziej utkwiła mi tak oto historyjka:

 

Jednego dnia gdy jechaliśmy na ryby,tata powiedział, że jak złowię wielką rybę to kupi mi wędkę.

Wtedy łowiłem na kij leszczynowy schowany w krzakach :)

Pech chciał, że oprócz masy okoni, które łowiłem przy trzcinach, na końcu wędki uczepiło się coś czego wyciągnąć samemu nie mogłem...

Tata przejął kij i udało mu się wyholować ponad czterdziesto centymetrowego karasia. Kolos!

Tego samego dnia, tata dotrzymał słowa, pojechaliśmy do sklepu i kupił mi trzy częściowego bambusa.

Wtedy tego nie wiedziałem ale to był dla niego DUŻY wydatek, w domu nigdy się nie przelewało...

Dotrzymanie danego słowa było jednak dla niego najważniejsze, za to chyba cenię tatę najbardziej.

Następnego dnia, to samo miejsce, nowy kij i taki sam karaś. Z tą różnicą, że tego kolosa wyjąłem już sam :)

 

Tata nauczył mnie łowienia białorybu, brat z kolei zaraził mnie spiningiem.

Obecnie w ręku mam tylko spining, spławikówka tylko od "święta"

 

Kiedyś łowiłem w "cieniu" taty i brata. Teraz jest na odwrót. To ja mogę uczyć swoich mistrzów. Z tą różnicą, że oni mięli więcej cierpliwości:)

Z co im dziękuję.


  • Maja 2 i cyprys19 lubią to

#71 OFFLINE   MARIUSZ 69

MARIUSZ 69

    Zaawansowany

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 2042 postów
  • LokalizacjaLubelskie
  • Imię:Mariusz

Napisano 02 kwiecień 2016 - 19:15

Bardzo dobry temat,wróciły piękne wspomnienia, wedka leszczynowa haczyk ze szpilki, spławik z pióra gęsiego, tak łowili koledzy których podpatrywałem z zazdrością mając 7 lat.W końcu i ja stałem się posiadaczem takiego sprzętu ile to było frajdy z łowienia, nic tego nie przebije .Pierwszego kija bambusowe mam do dziś. Jest do sposób od ucieczki od szarości życia codziennego w świat pełen kolorów.

#72 OFFLINE   Ratatata

Ratatata

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 62 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Rafał
  • Nazwisko:K

Napisano 26 kwiecień 2016 - 12:42

Zaczęło się oj ojca , a ojciec od swojego ojca :)



#73 OFFLINE   Methodboy

Methodboy

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 20 postów
  • LokalizacjaKonin
  • Imię:Przemysław
  • Nazwisko:Górski

Napisano 10 maj 2016 - 12:52

Pierwszy raz na ryby zabrał mnie ŚP dziadek. Miałem wtedy około 10 lat. Pojechaliśmy jego KOMARem nad zanęconą miejscówkę na kanale Warta-Gopło. Pamiętam, że piękne leszcze połowiliśmy.



#74 OFFLINE   Kajtelek2

Kajtelek2

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1334 postów
  • LokalizacjaAluminiowe Miasto

Napisano 11 maj 2016 - 13:58

Kiedyś... w 93r. Wujek pokazał mi pierwszą gazetę wędkarską "Wędkarz Polski" po przeczytaniu poleciałem na ruskich skompletować pierwszą wędkę , kołowrotek i przynęty ,  pasja już trwa kilka dobrych lat .Szkoda że w tamtych czasach co zaczynałem i były ryby , nie miałem obecnego sprzętu i umiejętności jakie mam obecnie.



#75 OFFLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1742 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 11 maj 2016 - 14:28

Każdy tego żałuje!


  • fred88 lubi to

#76 OFFLINE   fred88

fred88

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 219 postów
  • LokalizacjaBielsk Podlaski
  • Imię:Piotrek

Napisano 18 maj 2016 - 19:06

Każdy tego żałuje!

albo tego, że nie dane mu było wędkować w tamtych czasach...

#77 OFFLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1742 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 18 maj 2016 - 19:31

Taa, z tą wiedzą i sprzętem imienniku. Bóg jeden raczy wiedzieć, co by pozostało w wodach. Wtedy każdy myślał: co złapane, to do wora.


  • popper lubi to

#78 OFFLINE   Dominik.kdp

Dominik.kdp

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 39 postów
  • LokalizacjaTrójmiasto

Napisano 18 maj 2016 - 20:15

Hmm.... sam się zastanawiam "skąd u mnie się to wzięło".

 

Jako dziecko parę wyjazdów z Tatą. Potem dłuuuższa przerwa. Przy okazji jakiś biwaków nad jeziorem wziąłem jakiś kijek z Taty zapasów, potem znowu ze dwa, trzy wyjazdy tego typu. Kolejny etap to już celowy wyjazd na ryby, jakiś spławik, grunt, trochę spina. Dodam, żem taki "leśny lud" jest, więc zaczęło to być idealne połączenie ze szwędaniem się "na łonie natury".

 

Przełomem był zakup ładnych już latek temu Kongera World Champion Tango 1-10 gram i okonie. Pałowaty dolnik, ale czuć na tym było branie 6-centymetrowego okonka, który łykał przynętę stanowiącą 50% jego długości. I tak ilość wyjazdów zaczęła się zwiększać. Potem odkryłem, że są takie ryby, jak boleń, kleń i polowanie pod konkretne gatunki. W tym momencie łowienie na coś innego, niż spin stało się rzadkością.

 

Obawiam się, że z roku na rok jest u mnie coraz gorzej i coraz bardziej ciągnie nad wodę ;) Co gorsza, postępuje to logarytmicznie, a nie liniowo ;)

 

Pozdrawiam,

Dominik



#79 OFFLINE   Korzon

Korzon

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 2 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 10 czerwiec 2016 - 15:34

Ja odziedziczyłem wędkarski gen po Ojcu i Dziadku.Pamiętam te czasy(lata 80-te),gdy w nocy chodziliśmy na ryby z warszawskich Bielan do Łomianek na Wisłę(6-7 km)na piechotę,obładowani sprzętem.Nie mieliśmy wtedy samochodu,pierwszy autobus był późno,a my chcieliśmy o świcie być nad wodą.Gruntówki oczywiście bambusowe,kołowrotki tzw patelnie,dzwonki jak przy saniach Św.Mikołaja i podpórki wycięte z gałęzi.Białe robaki kupowało się w jednym miejscu w całej Warszawie,pod siedzibą PZW,na łyżeczki,czerwone kopaliśmy sami.Takie to były czasy,ale dobrze,że pasja pozostała.
  • Pisarz.......ewski Piotr lubi to

#80 OFFLINE   Bułka

Bułka

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 786 postów
  • LokalizacjaTOSiek
  • Imię:Wojtek

Napisano 10 czerwiec 2016 - 19:02

Klasycznie - Dziadek. Mniej klasycznie - Dziadek pojęcie o łowieniu ryb miał niewielkie ale kupił mi pierwszą wędkę na tzw. ruskim targu. Wędka 2-częściowa z aluminium, skręcana pośrodku "blanku", do tego zielony plastik i aluminiowy kołowrotek z ruchomą szpulą, taki prawie muchowy. Ten zestaw był ze mną długie lata, zaginął w mrokach przeprowadzek. Przerwa w łowieniu ponad 15-letnia. Wyjazd do Norwegii w 2008, długie popołudnia i jasne noce zaowocowały zakupem bardzo budżetowego zestawu castingowego Abu, który spoczywa w odmętach bezimiennego fiordu. Znowu przerwa ponad 7 letnia i w zeszłym roku nawrót pier****ca

Użytkownik Bułka edytował ten post 10 czerwiec 2016 - 19:10





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych