Panowie sprawa jest błaha i raczej nie wymaga aż tyle tekstu, no ale z drugiej strony wypada nakreślić pewne tło
Otóż ostatnimi czasy zakupiłem nowy egzemplarz tytułowego kołowrotka - Orvis Battenkill (I).
Zamierzając pozbyć się Sonika SK Lite szukałem czegoś klasycznego i lekkiego, którego docelowym przeznaczeniem miał być sucharkowy zestaw oparty na kiju Sage TXL-a (8'0/#3). Stanęło na przedmiotowym Orvisie, który zwyczajnie wpadł mi w oko. Od początku nie przeszkadzało mi, że Battenkill to mało 'nowoczesna' konstrukcja, nawiązująca raczej do klasyki flyfishingu, niż do modnych obecnie kręciołów typu large arbor ...ale tak właśnie miało być ...ot, stylowo .
Do rzeczy, bo lekko przynudzam ....
Kołowrotek świetnie wywarza mi cały zestaw dając moc przyjemności z delikatnego łowienia. Generalnie prostota, której niewiele można zarzucić. Wszystko pięknie, gdyby jednak nie ów pewien drobny detal. Owszem da się z nim żyć ...ale być może coś doradzicie.
W cudzysłowie problemem jest terkotka, a ściślej jej dość głośna praca ...z którego natężenia przed zakupem nie zdawałem sobie sprawy - widac ten typ tak ma ...
Tu więc pytanie:
Czy da się to jakoś delikatnie / subtelnie zredukować?. Dźwięk momentami jest troszkę irytujący.
Pozdrawiam Krzysiek
Użytkownik K.Kalisz edytował ten post 01 sierpień 2016 - 17:48