W niedzielę wybrałem się samotnie około godziny 4.00 nad Wisłę. Nad wodą byłem około 4.30. Oczywiście tematem wyprawy był boleń. Kilka poprzednich wypraw z Rognisem niosły nadzieję na bliskie spotkania z tą piękną rybą. Pełen nadziei wyruszyłem więc nad wodę. Kiedy przybyłem na pierwszą miejscówkę okazało się, że jest ona całkowicie obstawiona przez grunciarzy. Krótka rozmowa i wydzierżawiłem dla siebie skrawek lądu. Dwie godziny biczowania wody i mimo widocznych ataków boleni nie notuję żadnego brania. Przerzucam praktycznie całe swoje pudełko. Nie zniechęcam się. Podejmuję decyzję - jadę w inne miejsce. Dzięki uprzejmości Rognis'a kilka dni wcześniej poznaję ciekawą miejscówkę boleniową. Teraz zdaję sobie sprawę, że gdyby nie on to nie miałbym czym się pochwalić (dzięki Rognis!). Łowię jakieś pół godziny i w oddali widzę charce boleni. Postanawiam sprawę zbadać dokładniej. Kiedy przyszedłem na miejsce zauważyłem nieustającą grę boleń-ukleje. Uderzenia boleni były praktycznie co chwila. Woda z wolnym nurtem, jedynie wystające krzaczki mieszają wodę. Na miejscówce łowię blisko dwie godziny. Bolenie uderzają z wielkim impetem w stada ukejek, te wyskakują nierzadko na kilka metrów, ale wszystkie rapy omijają moje przynęty. Ponownie przerzucam całe pudło. W pewnym momencie, mówiąc sobie, że to ostatnie rzuty, zakładam na koniec zestawu Hermes'a Gloog'a. Trzeci rzut i boleń siedzi na końcu zestawu. Walka nie trwała długo i szczerze mówiąc myślałem, że to mniejsza ryba. Dosłownie jedno przymurowanie (zresztą delikatne) i moim oczom pokazuje się piękny, zielonkawy boleń. Podebranie błyskawiczne za kark i pamiętam, że przez głowę przechodzi myśl - już, tak łatwo? Rapę przykładam do swojej wędki (nie posiadam miarki), dokładnie wyznaczam punkt, który później będzie stanowił bazę pomiarową. Szybko jeszcze wykonuję zdjęcie i rybę wypuszczam do wody. W domu okazuje się, że boleń miał 74 cm. Bolenia złowiłem o godz. 9.00.
Muszę powiedzieć, że złowienie bolenia nie było wcale łatwe. Dłubałem wszystkim co miałem z 2h, a on omijał moje przynęty jakby wiedział, że to atrapy. Tutaj wniosek ile trzeba jeszcze się nauczyć by łowić je skuteczniej! Tak więc wszystko przede mną.
Drugi wniosek jest taki, że teraz wiem jak trudno zrobić sobie samemu zdjęcie. Chylę czoła przed Wami. Szczerze mówiąc nie mam obycia z tą rybą więc trudo mi było poradzić sobie z tą sytuacją. Pierwsze zdjęcie ma charakter pamiątkowy. Następne będą lepsze - w każdym razie postaram się. Dostałem już wskazówki, które znacznie uproszczą moje fotograficzne poczynania.
No i trzecie chyba najważniejsze. Dowiedziałem się jaką boleń jest delikatną rybą. Niby wszystko starałem się zrobić jak najszybciej itd. ale przed wypuszczeniem ryba wymagała mocnej reanimacji. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Oczywiście wynika to z braku mojego doświadczenia jeśli chodzi o bolenia ale ... nauka na pewno nie poszła w las. Teraz jestem już bardziej świadomy.
Dla sprzętowców - łowiłem oczywiście na zestaw castingowy Medium Fast, 1/4-1 oz 8-22 lbs oraz kołowrotek Conquest DC 201 i oczywiście żyłkę 0,2. Łowiłem nie dlatego, że on jest lepszy od spinningowego a dlatego, że tak lubię.
A to zdjęcie mojej zdobyczy. Przy mnie wszystkie ryby wyglądają małe
Pozdrawiam
Remek