Widzisz Piotrze, ja nie jestem przeciwnikiem zawodów i zawodników. Ja jestem przeciwnikiem zawodów rozgrywanych w formule jaka obowiązuje w PL. Przynajmniej w teorii wszyscy powinni być równo traktowani. Dlatego nie miałbym nic przeciwko temu, że bawicie się w sport wędkarski w dowolny sposób, łowiąc muchą nawet z główką wypełnioną TNT. Łowicie żyłką, ościeniem i czym się podoba. Pod jednym wszak warunkiem. Macie swoją wodę, sami ją utrzymujecie, gospodarujecie itd. Tymczasem korzystacie z wód utrzymywanych przez ogół wędkujących, w przeważającej liczbie "niezawodników". Pomijam tu kwestie finansowania sportu, bo to temat na kolejną dyskusję. Ale fakt jest taki, że sport finansują również składki osób,, które z zawodami nie mają nic wspólnego. Reasumując korzystacie z wód, utrzymywanych przez ogół wędkarzy, bawicie się w sport z pieniędzy ogółu i... Jesteście ponad prawem, Przeanalizowałem kilka wyników z zawodów odbywających się na obniżonych wymiarach, Bo nie tylko zawody międzynarodowe mają obniżane wymiary przypominam dla jasności. Ryby wymiarowe stanowią niewielki odsetek łowionych ryb. Jak to z niebywałą szczerością tłumaczą niektórzy zawodnicy. małe się bardziej opłacają. I tu dochodzimy do kuriozum. Otóż każdego wędkarza obowiązuje ten sam regulamin. Mówi on, że celowe poławianie ryb niemiarowych i będących w okresie ochronnym jest zabronione. Skoro 80 procent, a bywa że więcej, ryb w zawodach to niewymiarki przypadek to czy celowe działanie?.Oczywiście zawodnicy powiedzą, że przypadek, że podczas normalnego łowienia też łowi się krótkie ryby. Tak.. Ten sam regulamin nakazuje niezwłocznie je wypuścić. Znów zawodnicy w sposób specyficzny tworzą zawiłą argumentację. Otóż twierdzą, że w zawodach jest jak w normalnym wędkowaniu. Mogą złowić małą rybę, mogą ją zmierzyć I nie ważne czy dzieje się to na zawodach czy podczas rekreacyjnego wędkowania. Sorry, ale nie wyobrażam sobie sytuacji w które miałbym mierzyć lipienia 27 cm skoro na oko widzę, że jest mały. Odczepiam go często nie wyciągając z wody i nie dotykając ręką. To jest niezwłoczność. Ta sama niezwłoczność na zawodach wygląda następująco.Rybka 20 kilka często w powietrzu łapana jest do podbieraka. Potem wielka pardubicka z rybą do brzegu. Tam w łapy sędziego i dopiero do wody. Widać gołym okiem różnicę. I dla mnie jest to ewidentne złamanie regulaminu. Bo to raz.... Pamiętam zawody na bitej rybie. Pamiętam mistrzostwa polski w spinningu na których jeden z zawodników przedłożył rybkę w okresie. Pamiętam (sam startowałem i nawet je wygrałem) na Sanie jak 9 drużyn na Klubowym Pucharze Polski w 1988 roku było zdyskwalifikowane za niewymiarowe lipienie. Nie słyszałem aby jakikolwiek zawodnik poniósł karę za złowioną małą rybkę..
W to doskonale wpisuje się żyłka. Bo umówmy się,że przypon mający owe dwie długości wędki uzupełniony dedykowaną do metody linką (najcieńszą z dopuszczonych) jest uważany potocznie za "żyłkę". Dla odróżnienie potocznie dolna nimfa "klasyczna" ma przypon krótszy od długości wędki. Na żyłkę nie łowię, a na nimfę i owszem zdarza mi się częściej. Tyle,że nie traktuję ich jako metod muchowych ale metodę połowu muchą, Bo muchy dyndają na końcu.
Użytkownik thymalus edytował ten post 20 listopad 2016 - 20:40