Witam.
eee ... nikt jeszcze nie założył tematu ???
A w internecie można już pierwsze zdjęcia i filmy jak najbardziej zobaczyć ...
To może znowu prowodyrem będę ...
Po składkowej tegorocznej paranoi (nie ma znaczków w okręgu katowickim na inne sąsiadujace okręgi i jeszce nie wiedzą nawet z jakimi okręgami będą porozumienia, w okręgu opolskim poinformowano mnie że nawet nie będą wysyłać do innych okręgów i jak ktoś chce tam połowić to trzeba osobiście przyjechać do Opola i wylegitymować się oraz wypełnić specjalnie przygotowany na ten rok formularz - inaczej nie sprzedadzą (sic!), w częstochowskim zapomnieli wysłać znaczków do Katowic - może wyślą w przyszłym tygodniu i skierowali mnie do najbliższego (70 km odemnie) ichniejszego koła, bielski stanął na zadania wysokosci trochę chociaż - pomimo że też nie wysłali do mojego okręgu to mogą mi osobiście przesłać wraz z rejestrem jak mi śpieszy na ryby na ichniejsze wody), kombinowałem gdzie by tu jechać podczas pierwszego długiego weekendu w kalendarzu.
Przy okazji przestudiowałem po raz kolejny gruntownie wszelkie regulaminy połowów i znalazłem niezłe rodzyny na sąsiadujacych niemal ze sobą wodach w temacie co i kiedy można łapać tudzież co, gdzie i kiedy ma okresy ochronne.
O ryby konkretnie mi chodzi ... jeszcze konkretniej o niektóre gatunki tych rybów, a już tak bardzo konkretnie o pstrąga, lipienia i towarzyszący im białoryb (głównie kleń, jaź, brzana, świnka).
Lektura warta głębszej analizy, po której można odnieść wrażenie że ryby na obszarze rozległym na godzinę jazdy samochodem mają całkiem odmienne zwyczaje zależne li tylko od woli urzędowej ...
Po tej głębszej analizie i konsultacjach z życzliwymi kolegami (pozdrawiam) oraz świadomości że żona z dziećmi by mi chyba "wór urwali" gdybym się na północ naszych rubieży chciał udać w tej chwili na ryby, wybór pierwszej tegorocznej miejscówki padł na pobliską "tajemniczą" dla mnie do tej pory rzeczkę.
Rzeczka nizinna - nigdy ryb z tłuszczowym nadlewem, w ciała korpusie, nie widziała ... no chyba że przed umiejscowieniem na niej olbrzymiego i nigdy nie zamarzającego "śląskiego morza" ... ale swój klimat posadająca.
Oj i to jaki klimat
Pal licho jakieś ryby (bo tych oczywiście nie było), wędki, samo łowienie ... ot - zwykły spacer w takiej scenerii może człekowi akumulatory podładować do tego stopnia że z racji zaczynającego się własnie weekendu wróćić tam pewnikiem zapragnie. I to pomimmo słupka w termometrze lecacego dalej na łeb i na szyję w dół ...
Zachęcam kolegów z północy naszego pięknego kraju zwłaszcza, do uzewnętrzenienia się w stopniu chociaż minimalnym ...
Pozdrawiam.
PS. na minusie 13 było ... jutro ma być więcej ... wyzwanie kolejne
Załączone pliki
Użytkownik Forest-Natura edytował ten post 07 styczeń 2017 - 00:08