Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Moc wędki, kontra moc żyłki


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
63 odpowiedzi w tym temacie

#61 OFFLINE   MieczysławS

MieczysławS

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 727 postów
  • LokalizacjaSiedlce

Napisano 25 styczeń 2017 - 14:08

Szczerze? Wydaje mi się, że jeśli kołowrotek ma płynny hamulec, to żyłkę powinien oddawać od razu. Przynajmniej ten, który ja mam tak robi, albo tak mi się tylko wydaje. Wiadomo, że nie mam zamiaru operować na granicznych wartościach, tylko z jakimś małym zapasem. Tak jak mówiłem jestem laikiem w tych sprawach. Ale nawet jeżeli byłoby tak jak mówisz, to przy lince 10lb, ustawiasz hamulec powiedzmy na bezpieczne 7lb, bo dochodzi jeszcze utrata mocy na węźle i tak zostaje. Wtedy przy tym szarpnięciu nic nie powinno się stać.

 

Tak jak mówiłem. Jak żyłka dojdzie, to będę testować. Porobię szarpnięcia, jakieś próby osłabienia żyłki na przetarcia i wtedy się zastanowię, co dalej. Najwyżej poluzuję hamulec na 400g, w końcu dużych ryb łowić nie będę, a tyle powinno dać radę. W sumie proponuję każdemu z zestawem UL podniesienie na kiju 400g (oczywiście na własną odpowiedzialność :P ). Wtedy sami zobaczycie, czy przy połowach na mikrojigi, rybki pracują na tak wygiętej wędce.

 

Co do drugiego pytania... Odejmij od tego utratę mocy na węźle, więc z 500g hamulcem nie poszalejesz. Poza tym chyba nikt nie produkuje 06 na szpulach 100m ;)

Można mieć Stellkę czu Exista, które to kołowrotki mają "maślane" hamulce, ale nie da się wyeliminować zjawiska fizycznego jakim jest różnica wartości współczynników tarcia statycznego i dynamicznego.

Współczynnik tarcia statycznego jest zawsze większy o współczynnika tarcia dynamicznego. stąd wrażenie, że "Hamulec zdaje się potrzebuje pewnego czasu żeby oddać  żyłkę". Czyli stąd bierze się pewna "bezwładność" hamulca.

Tak wszystko wygląda przy statycznych obciążeniach, ale jak się łowi prawdziwe ryby a nie 30cm rybki, to wiemy, że najbardziej niebezpiecznym momentem w czasie holu ryby jest jej podbieranie.

Szczególnie przy zalecanym przy C&R forsownym holu, w trakcie próby podbierania - ryba w ostatnim momencie, potrafi wykrzesać z siebie jeszcze tyle siły, że wykonuje bardzo dynamiczne szarpnięcie i albo zrywa żyłkę, albo czasami nawet łamie szczytówkę, gdyż kij mamy wówczas ustawiony bardzo niekorzystnie, czasem niemal pionowo i przy tym z wygiętą szczytówką w kształcie litery U.

W tym momencie porzez silne tarcie żyłki o przelotki, wygenerowana przez rybę siła, nie jest w całości przez linkę przenoszona na kołowrotek, a jeśli dodamy do tego "bezwładność" hamulca, o której pisałem wyżej, to linka pęka mimo dobrze wyregulowanego hamulca.

Łowienie dynamicznie walczących ryb, to nie to samo co statyczne podnoszenie butelek z wodą.

Skąd to się bierze?

Należy sobie przypomnieć zależność z fizyki (kiedyś to było w 7 klasie) "pęd siły i popęd ciała" czyli

m*v=F*t stąd:

F=m*v/t

Stąd wynika, że im większa masa i prędkość (ryby) przy impulsowym (któtkotrwałym) jej trwaniu, to tym wartość tej siły jest większa.

Wiele lat temu sam się boleśnie o ty przekonałem.


  • psd27 lubi to

#62 OFFLINE   MieczysławS

MieczysławS

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 727 postów
  • LokalizacjaSiedlce

Napisano 25 styczeń 2017 - 14:47

"Ogólnie ciekawi mnie jeszcze jeden parametr, a w sumie dwa. Moc kija i moc linki... Jeśli jest kij 10lb, to biorę linkę 10lb i mogę podnieść ciężarek 9lb? Zakładam oczywiście, że kij i linka trzyma parametry..."

Jeśli chodzi o podawane na wędziskach parametry wytrzymałości linki, to jest ich dwa: linka o minimalnej wytrzymałości i maksymalnej wytrzymałości.

Minimalna wytrzymałość linki umożliwia założenie przynęty o max. dopuszczalnej masie dla danego kija, przy wyrzucaniu których nie będzie "odstrzałów" przynęt w czasie wyrzutu, czyli linka nie pęknie w trakcie ich dynamicznego wyrzutu.

Maksymalna wytrzymałość linki, zabezpiecza wędzisko przed uszkodzeniem, nawet wtedy gdy niedoświadczony wędkarz urywa przynętę ciągnąc wędziskiem a nie bezpośrednio za linkę lub łapiąc tylny zaczep w czasie wykonywania rzutu..

Ja kilka razy urwałem (do tej pory jedynie żyłkę a nie plecionkę) przy tylnym zaczepie, przy czym tylko dwa razy żyłka niała "teoretyczną" wytrzymałość zbliżoną do maksymalnej i wędziska zawsze to przetrzymały.

Tu zwracam uwagę aby stosować amerykańskie linki do amerykańskich wędzisk, a japońskie do japońskich (aby zestaw był złożony prawidłowo), gdyż mimo, że wędki i linki są opisywane w tych samych funtach angielskich (lb), to kryteria w oparciu o które te wytrzymałości te są określane - są różne, więc i realne wytrzymałości także różne, gdyż żadnych międzynarodowych norm na to nie ma.



#63 OFFLINE   guciolucky

guciolucky

    NO release NO glory

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4904 postów
  • LokalizacjaOlsztyn

Napisano 25 styczeń 2017 - 23:26

Jaki jest sens łowienia małych ryb na delikatne zestawy? Przecież holując wzdręgę nie poczujemy emocji jakie niosą z sobą uderzenie i hol bolenia, klenia czy jazia (bez względu na to jak byśmy nie wycienili zestawu) ale na pewno niweczymy możliwość złowienia silniejszych ryb jeśli akurat uda się je sprowokować.

 

Teraz z drugiej strony, wzdręgi da się łowić mocnym zestawem i nic im to zupełnie nie przeszkadza. Aby nie być gołosłownym:

 

St. croix 10lb, Stroft GTM 0,16mm, wolfram 6lb

 

 

 

Co do obsługi pokręcajki na szpulce młynka to naprawdę nie ma sensu dywagować, skoro ktoś zakłada, że robi po swojemu i jest OK to zupełnie mi to nie przeszkadza a jeśli ktoś chce skorzystać z dobrej rady nie wynikającej z zabawiania się kuchenną wagą i pet-em z colą to wkładamy mu pampersa, mi akurat nie miał kto włożyć i musiałem stracić trochę ryb zanim dotarło do mnie do czego pokręcajka służy. Sprowokowanie ryby to jedno a holowanie to zupełnie inna bajka i bardzo złożona chociaż nikt o tym specjalnie nie pisze. Pomijając regulację hamulca, dochodzi nam wiele aspektów holu w zależności od gatunku ryby, np. brzana walczy z honorem jest silna ale nie szuka zaczepów, kleń odwrotnie jak tylko na nawet pojedynczy kołek to będzie parł w jego stronę aż się na nim zawinie, szczupak ciągnięty w zawady odbije w przeciwnym kierunku itd...Podobne i wiele innych zależności można doświadczyć wraz z czasem spędzonym nad wodą, można się do nich przygotować, ucząc się pokornie lub nie zrobić kroku w przód tylko z powodu niepojętej dla mnie chęci parcia na udowodnienia własnej tezy, która u samych podstaw wywołuje śmiech wśród wędkarzy. Cóż dziwny jest ten świat...


  • cristovo lubi to

#64 OFFLINE   MieczysławS

MieczysławS

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 727 postów
  • LokalizacjaSiedlce

Napisano 26 styczeń 2017 - 16:08

Może tak na marginesie tych rozważań należałoby przypomnieć genezę XUL-a.

Japończycy stosują wędki zarówno typu XUL jak i SUL do aerofishingu. Jest to łowienie najczęściej pstrągów tęczowych i źródlanych na sztucznych zbiornikach tymi rybami zarybianych.

Często łowią tam dzieci, bo łatwo i szybko można tam coś złowić i szybko wypuścić stosując do uzbrojenia pojedyncze, bezzadziorowe haki.

Mogą tam także eksperymentować ze zbrojeniem i sprawdzać skuteczność różnych przynęt i sposobów ich uzbrojenia pozostali wędkarze.

W Europie natomiast najbardziej zaawansowani w najlżejszej odmianie spinningu tzw. nano-jigu są wędkarze ukraińscy.

Ukraińcy dokładnie określają zakres masy stosowanych przynęt i wynosi on od 0,4g do 1,0g.

Górną granicę można określić dowolnie to kwestia umowna, ale dolna dlaczego 0,4g? Otóż wynika to z możliwości rzutowych najżejszych spinningów, które przy zastosowaniu żyłki 0,08mm lub najcieńszej plecionki umożliwiają zarzucenie przynęty na ok. 8-9m.

Tu ciekawostka przy najcieńszych plecionkach nie rzuca się dalej niż najcieńszą 0,08mm żyłką.

Po co Ukraińcom takie lekkie zestawy?

Można oczywiście nimi łowić rekreacyjnie i skutecznie nawet płocie, ale ten sposób łowienia wymyślili zawodowcy w tym z kadry narodowej.

W myśl regulaminu na zawodach rozgrywanych na Ukrainie ryby nie mają wymiarów ochronnych, a punktowania jest nie ich masa a łączna długość wszystkich nawet najmniejszych ryb.

Kiedyś spotkałemm na jednym ze zbiorników trenującego ukraińskiego spinningistę - członka kadry narodowej. Miał wędkę wykonaną na zamówienie w Japonii. Był to kij o dł. ok. 2,0m dwuczęściowy o c.w. 1/64 do 1/16 oz. czyli ok. 0,4-1,9g. Kij wykonany na zamówienie u japońskiego mistrza w cenie 800 dolców. Jak powiedział takie uzbrojenie u wędkarzy kadry narodowej to raczej standard niż wyjątek.

Posługując się mormyszką uzbrojoną w kawałek sztucznej ochotki zaprezentował mi tzw. mormyszkowe prowadzenie przynęty (do takiej właśnie prezentacji kupił tak drogi kij). Zrozumiałem, że trudno zaprezentową metodą nie złowić nawet zupełnie nieżerujących ryb.

Ale po co komu taki kij w rereacyjnym łowieniu?

Trafiłem na ten zbiornik przypadkowo (na rzece nie dało się łowić z powodu wysokiej wody) z Restaffine Knight 2,3m 2-10g. Ten sprzęt był zbyt toporny na tą wodę i zupełnie nieżerujące okonie, najlżejsza wolframowa czeburaszka jaką miałem ważyła 1,0g, na hak nr 12 również założyłem kawałek sztucznej ochotki, ale na tym zestawie trudno było wyczuć rachityczne brania, a miałem tylko jedno niezacięte branie, podczas gdy ukraiński zawodowiec wyholował trzy może 12cm okonki.


Użytkownik MieczysławS edytował ten post 26 styczeń 2017 - 16:27





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych