w 2011r miałem u siebie odłowy kontrolne........nie redukcyjne, a kontrolne. Kupiłem nawet ogłoszenie w lokalnej gazecie,by ludzi skrzyknąć. Operacja "kontroli" rybostanu trwała 3 dni, był ichtiolog z bydgoskiego OW. Pilnowaliśmy tam, gdzie się dało.
Niestety, fachowcy z brygady rybackiej starali się zawijać sieci do zarośniętych brzegowo zatok, gdzie nie było możliwości dostać się suchą nogą i patrzeć. Na parkingu kotłowanina ludzi- gdzie ryby, po ile ryby.... po roku dowiedziałem się co upchnięto w workach zatopionych - by je podjąć po wszystkim.
Masakra jakaś.
Na sąsiednim jeziorze nie poszło tak łatwo - ktoś z kamerą na brzegu stanął, inni towarzyszyli fachowcom tam, gdzie było to możliwe- skończyli już pierwszego dnia.
Dziś drona bym nad głowy im wysłał- powinno wystarczyć i powstałby materiał będący dowodem w sprawie w razie handlu rybą & co.