Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Shad and Freude

Napisane przez Kuba Standera , 12 maj 2013 · 4103 Wyświetleń

Shad and Freude Ach te wędrowne ryby. Mają w sobie jakiś przedziwny magnetyzm, zmuszając do porzucenia domowych pieleszy, wielogodzinnej jazdy, wydawania majątku na sprzęt i licencje. Gdzieś w wyobraźni i marzeniach drzemie obraz srebrnego olbrzyma w kropki, który wiedziony instynktem i węchem z oceanicznych otchłani przebywszy nieraz tysiące kilometrów trafia do naszej rzeki czy siurki by się rozmnożyć. Niczym w "salmon fishing in the Yemen" - na ten okres odkładane są wszelkie podziały, zawieszane uprzedzenia i ręka w rękę nad wodą stają starzy lordowie i synowie rzeźników, zjednoczeni w jednej pasji - uchwycenia srebrnej torpedy.
Wszystko pięknie, aż łzy w oczach się kręcą.
Co jednak, gdy srebrna torpeda bardziej rozmiarem odpowiada armatniej kuli? I to koniecznie małego kalibru? Co gdy wymarzony srebrny wojownik w efekcie przypomina... śledzia? I nie jest tarponem?


Dołączona grafika

Jak to co - nic :D Pielgrzymka i tak jest i ludzie wiedzeni dziwnym instynktem niczym ryby na tarliska przybywają nad brzeg jednej z rzek, gdzie wpływają ostatnie niedobitki tego gatunku w Europie. Historia shadów, czyli parposzy przypomina tą znana z każdą rybą. Kiedyś obecny praktycznie wszędzie, olbrzymie stada wstępujące do większości rzek uchodzących do słonej wody. Z czasem ich białko okazuje się gdzieś komuś potrzebne, stają w rzekach i solance siaty, na rzekach ludki grzmocą zaporę odcinając je od tarlisk i w efekcie... W Europie jest już tylko kilkanaście systemów rzecznych, w których te ryby pojawiają się w większej ilości.
Hasło wyprawy na shady pada jeszcze głęboką zimą. Ze co wiosnę wchodzą w rzekę, że fajne łowienie, ryb sporo, srebrzyste, waleczne, takie mikro tarpony bo dość dziko skaczą podczas holu. Brzmi zachęcająco na tyle, że u moich progów po 3,5 godzinach jazdy staje TPE, szybkie przepakowanie i kolejna godzina z okładem nim staniemy nad wodą.
Wcześniejszy wywiad sugeruje, że ryby reagują najlepiej na jeden typ przynęt i stąd wszyscy łowią tylko na to - tasmanian devil czyli w skrócie tazzie. Przynęta ciekawa, przypomina ołowianą parówkę przebraną za latawiec, jednak to jej praca w wodzie "robi robotę". Od "myków na boki" przez lusterkowanie, opad i na końcu jak trzeba ruch wirowy - potrafi wiele sztuczek i podoba się shadom nad wyraz.
Uzbrojeni w tazzie późnym popołudniem stajemy nad smaganą wicherkiem i przelotnymi deszczami rzeką.


Dołączona grafika

Miejsce ciekawe, do złowienia oprócz shadów są okonie, szczupaki, pstrągi, łososie i... jelce i flądry. Spory przekrój gatunkowy jak na Irlandię. Rzeka leniwie płynie między zboczami porośniętymi... lasem. Tak Drogi Czytelniku. W kraju gdzie wydaje się, że najwyższe co rośnie to żywopłot wyrastają też znienacka lasy, będące smutnym wspomnieniem wielkich puszcz pokrywających całą Irlandię zanim Angole wpadli na pomysł wybudowania floty...
W każdym razie - zaczynamy łowić.
Sporadyczne spławy ryb, coś się kręci pod powierzchnią, ale dość rozpaczliwie małe. Rzeka żyje.

Dołączona grafika

Dość szybko Tpe ma pierwszą rybę i od razu ładną - 51cm
Szybkie przyjrzenie się zwierzowi - dziwnie wygląda. Ogon pokryty łuskami, na łbie jakby przyłbica z pleksi z dziurami na oczy - dziwny stwór.


Dołączona grafika

Ja jak zawsze, mam trącenia, podejrzenia o branie, podejrzenia o podejrzenie brania i bolą mnie plecy...
Tpe chwilę później doławia jelca, stąd mamy już jasność co tak postukuje w tazzie.
Wieczór zbliża się sporymi krokami i Tpe łowi jeszcze jedną rybę, troszkę mniejszą ale pięknie ubarwioną

Dołączona grafika

Nim się obejrzeliśmy jest pewnie koło 22 i pada decyzja zwitki do pubu. Tam po "czarnym złocie w płynie" i trochę się dogrzewamy przy węglach w kominku. Frytki i kiełbaski później jest już po północy, więc zwijamy się do auta nad rzekę przebranie w polary, zawinięcie w śpiwory i kima, przed nami całe 3 godziny nim telefon TPEgo rozerwie nam czaszki alarmem o 4.50. Ten kto w telefonie w standardzie ustawił taki budzik powinien smażyć się w piekle. Start dnia jest potwornie ślamazarny, lecz, o dziwo, dość ciepły. Mając w pamięci poprzednią kimę w aucie na Dingle, gdzie wypiździło mnie straszliwie, troszkę z niepokojem myślałem o nocy w aucie nad wodą, jednak udało się dość bezproblemowo.
Nad wodą, z racji noclegu, jesteśmy pierwsi, jednak dość szybko pojawiają się kolejni ludzie i pierwsze ryby. Jest dość opornie, sporadycznie gdzieś komuś wygina się wędka, ale nie ma szału. Dojeżdża David i decydujemy się zejść w dół, wyjść rybom naprzeciw.
David ma branie i ląduje ładnego shada

Dołączona grafika

I u mnie pojawiają się brania, jednak niezbyt mogę je zaciąć i póki co jest 4/0. Ani ja z Hiszpanii, ani one z Niemiec, jednak idzie mi dość pod górkę, nie pomaga nawet zmiana kotwicy na taką nie wyklepaną z ruskiego czołgu.
Mijają kolejne godziny, pojawiają się tu i ówdzie jakieś ryby, a u mnie zaczyna się kryzysik związany z 3h snu w samochodzie. Powieki z ołowiu ważą tonę, zacinający deszcz słabo umila całą akcję. W końcu rzucam kij w krzaki i idę zrobić herbatę, bo bez kofeiny za chwilę będę się kwalifikować już jedynie na zastrzyk z adrenaliny w serce.

Dołączona grafika

Chłopaki śmigają, woda bulgoce a ja najchętniej walnąłbym się gdzieś w krzory i przekimał godzinkę lub dwie, jednak nieustająca mżawka skutecznie zniechęca do drzemki. Herbata pomaga słabo i zupełnie skapcaniały kiszę na brzegu. Siadłem sobie w błocie i krzorach i już ostatkiem sił kręcę korbą i rozmawiam z Davidem. Raźne pierdyknięcie w wędkę skutecznie otwiera mi oczka. Ryba dość energicznie sobie poczyna, nie ma co, jednak obywa się bez spektakularnych wyfrunięć z wody etc - widać zimno przenikające kości udzieliło się i rybom.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Dołączona grafika

Szybka akcja i ryb na brzegu. Zgrabny, troszkę mniejszy od tego TPE, bo jedynie 49cm ale cieszy, nowy gatunek zaliczony. Kilka foto, trochę wygłupów i reanimacja ryby, która powoli dochodzi do siebie i dość majestatycznie, błyskając bokami odpływa.


Dołączona grafika

Kisimy jeszcze trochę, jednak brak akcji powoduje, że zwijamy się do Dungarvan, reanimacja kofeiną i już z bassowymi kijami suniemy wzdłuż wybrzeża, szukając jakiegoś miejsc do połowienia na niskiej wodzie. Wybieramy się najpierw na skałki, jednak tam coś powolnie idzie, więc szybka decyzja i przerzutka pod klasztor, do miasta. Wiatr wzmaga się i łowienie zaczyna przypominać troszkę walkę z żywiołem. Zaczyna się przypływ i z pierwszą morską wodą w zatokę wchodzą ryby. W odległości 5 metrów od nas błyskają bokami sztaby srebra, często po 60cm. Mimo mocnej fali widać jak majestatycznie suną tuż pod powierzchnią, ciągnąć za sobą imponujące kilwatery - duże mullety wróciły na płycizny. Będzie co łowić podczas bassowego banu, a jutro przecież już ostatni dzień sezonu...
Młócimy do 16, Tpe chce się zbierać, ma 4h drogi do domu i może zdąży na HW i połowi jeszcze trochę bassów?
Miło wiedzieć, ze są ludzie którym nawet po takim maratonie jest mało :D




Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
14 maj 2013 05:13

Ci wieczni wedrowcy :) I każdy na swoim miejscu ..

Czajnik bomba .

Ładne zdjęcia, pozazdrościć. Kupuje w tym tygodniu bilety do Eire! 

Zdjęcie
Kuba Standera
14 maj 2013 09:12

Kiedy będziesz i gdzie jedziesz?

 Super !  Daję lajka i 5 gwiazdek.  Dzięki za wpis :)

 

ps. zaciekawiła mnie przynęta - na zdjęciu wygląda jakby nie była uzbrojona bezpośrednio (jak np. wahadłówka) tylko na dosyć długim przyponie - mógłbyś rozwinąć temat 'tazzie' ?

Zdjęcie
Kuba Standera
14 maj 2013 16:07

Dzięki Friko

Tazzie czy diabeł tasmański to jak sama nazwa wskazuje wynalazek kangurski.

http://lureandmore.c...evil_006res.jpg

Jak widać na foto jest to korpus, przez który przełożony jest drut z kotwicą i w zależności od potrzebnej akcji nakładamy go grubym do przodu lub do tyłu. Dodatkowo można go jeszcze wyginać w łapkach uzyskując rożną prędkość drgań. 

Drugim sposobem mocowania, którego używaliśmy my jest przepuszczenie środkiem żyłki - ja używałem 0,35 FC i dodanie po obu stronach koralików, na końcu przywiązanie normalnej kotwiczki - czyli +- jak mucha tubowa.

Przyneta na shady ponoć wyłączna, ale wielokrotnie widziałem też wędkarzy używających jej na lough Ree do trolingu za pstrągami (chyba do tego została wymyślona)

A przy tym drugim sposobie - to przypon długi dajesz i np. samą kotwiczkę "uatrakcyjniasz" jeszcze jakimś koralikiem czy wiązesz zaraz za korpusem przynęty? Na trzecim zdjeciu od góry wygląda jakby przypon mial >50 cm.

Zdjęcie
Kuba Standera
14 maj 2013 16:59

bo podjechało do góry

to luźno lata po lince i opiera się o kotwiczkę

A, i wiem o co chodzi ;)

Tak, będzie dobre do trola na okonie :D :D

nie ma to jak ryby na forum wedkarskim :)

Dziś byłem tam znowu...Dwie godziny snu, 0200 wyjazd, tak, żeby być nad Barrow 3 h przed HW. Ponad osiem godzin jazdy w dwie strony i niecałe pięć godzin łowienia, trzeba być naprawdę zdrowo trzepniętym ;-) Ale opłacało się złowiłem dwie sztuki, w tym jednego ładnego. Miałem kilka stuknięć, trzy wyjścia ładnych ryb do diabełka. Przed samą HW coś zdrowo przywaliło, przygięło zdrowo MHX-a i pojechało na hamulcu kilkanaście metrów. France mają twarde pyski i niestety spadło. To pierwszy shad, którego straciłem podczas holu.

Chłopaki szykują się znowu na weekend, ja poczekam do przyszłego roku. Może Bigos da się też namówić? Tego gatunku na muchę chyba jeszcze nie złowił.

@Friko,

 

Do trollingu okoniowego diabul bedzie w sam raz ( ten tasmanski, nie mefisto z forum :) ) Jak juz byczus skoczy to taki na cala miske :)

 

Kuba- ja tam mysle ze shady byly na tarle, zlowione na wedke ale elektryczna, ewentualnie drygawice, a tak wogole to i tak jakas sciema, w tesco takie widzialem, jakis mistrz fotoszopa i sa jak zywe :) :) :) 

Zdjęcie
Kuba Standera
15 maj 2013 09:13

Fakt, przyznaje się, siusiak umiem. Ale - przynęty miały myki, to i się udało :D :D :D

No jak mialy myki to wszystko jasne... :)

 

Jak bys mial Phenixa na tytanach to by same wskakiwaly do podbieraka :) 

Zdjęcie
Kuba Standera
15 maj 2013 13:04

Batsonem łowiłem... stąd taka mizeria pewnie ;)

No i kolowrotek nie taki, tpe mial SW i zlowil 2 a ty jednego na czarnucha. Wiesz juz dlaczego :) 

No i kolowrotek nie taki, tpe mial SW i zlowil 2 a ty jednego na czarnucha. Wiesz juz dlaczego :)

 

Nie, nie, nie na shady mam zwykłą Stellę, która jest zdecydowanie lepsza od nowej Ceraty, bo ta stuka pod diabełkiem, co udowodniliśmy nad Barrow ;-)

Historyczna chwila. Właśnie został ukuty nowy termin który być może za jakiś czas stanie się przebojem jerkbaita. Dotychczas Daiwy tylko "ząbkowały" teraz również "stukają" - myślę że nowe sformułowanie się przyjmie, tylko warunek jest taki żeby teraz we wszystkich wątkach o Daiwie [ nieważne jakiej ] pytać "czy ci stuka" - wystarczy zapytać, nic więcej ;) Jak termin chwyci, zobaczycie co będzie za 2 miesiące.

    • tpe i Bujo lubią to

Pawle,

 

Mowisz i masz :) http://jerkbait.pl/t...500ia-sprzedam/

Stuki i puki ech.... a gdzie tu miejsce na ryby.  Kuba, Tomek pięknie połowiliście ten....... nowy gatunek.

okolice st mullins ;-)

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
16 maj 2013 09:00

Czajnik hand made , czy firmowy ?

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
1819202122 23 24
252627282930 

aktywnych użytkowników

0 użytkowników, 8 gości, 0 anonimowych