1
Totalny ołszyn
Napisane przez
Kuba Standera
,
23 grudzień 2012
·
1720 Wyświetleń
fly fishing sea bass irlandia mucha
Wśród kolegów muszkarzy istnieje takie powiedzenie, jak puści śniegówa, dowali woda w lecie. Jak brązowa woda, przez Górali zwana "kalną" grzeje od brzegu do brzegu, psy z budami, krowa z oborą, kierpce sołtysa płyną, przy rozpaczliwym obkładaniu rozsądnie wybudowanych w dolinie rzeki domów piaskiem.
"Totalny ołszyn" wyłącza łowienie, zmywa ryby, zasyfić potrafi rzekę nawet na dni naście.
Okazuje się - że nie tylko rzekę.
Jakoś tak ostatnio wychodzi, ze co zacznę szykować się z muchówką to w nocy pogoda robi spektakularne pizdu, wali deszczem, wicher chce wyrwać okna z dachu, ogólnie, jest wrażenie, ze za chwilę się pół chaty na łeb zawali.
Tak było i ostatnio. Nie pomny na rożne prognozy, niektóre ponad tysiącletnie, przewidujące intensywny deszcz (te starsze - meteorytów), szykowałem sobie muchy, nawinąłem nową linkę, co z Kalifornii w 4 dni przyfrunąć zdołała i pełen nadziei i dobrych chęci zmówiwszy paciorek udałem się w tzw kimę.
W nocy jednak wiatr z marnych nastu wzmógł sie do 30, w porywach 45km/h... ściana deszczu początkowo pionowa nad ranem pochylona była niczym nasz słynny rodak walczący z porwaniem przez UFO
Poranek powitał chmurami drapiącymi wierzchołki drzew, malaryczną pogodą, deszczem...
Wymarzona pogoda na muchowanie, rzecz jasna.
Wyrychtowawszy się na godzinę przed wysoką wodą rozkładam sprzęcik sam chyba nie wierząc, ze zamierzam próbować w tych warunkach na muchę. Mało, że wieje, że miotało mi autem na wszystkie strony podczas drogi, że duje tak, że kij w ręce obraca, a jak się uprzeć i go w poprzek wiatru postawić, to szczytówkę odgina...
Gorsze, że cała zatoka, w zasadzie jedyne miejsce, gdzie można liczyć w tych warunkach na falę poniżej metra zawalona jest brunatną wodą. Powyrywane glony, gałęzie - liście - estuarium wyrzyguje z siebie brunatną zawartość chyba nawet lepiej niż politycy podczas dyskusji.
Nosz awruk, na usta sie ciśnie.
Maszeruję po skarpie zupełnie bez nawet nadziei na rybę, ale pełen chęci by choć linkę wypróbować Kilka pokracznych rzutów, wbijam sobie muszysko w kaptur, dochodzę do wniosku że jednak to piii.... i wrócę jutro, ma trochę wiatr przysiąść...
"Totalny ołszyn" wyłącza łowienie, zmywa ryby, zasyfić potrafi rzekę nawet na dni naście.
Okazuje się - że nie tylko rzekę.
Jakoś tak ostatnio wychodzi, ze co zacznę szykować się z muchówką to w nocy pogoda robi spektakularne pizdu, wali deszczem, wicher chce wyrwać okna z dachu, ogólnie, jest wrażenie, ze za chwilę się pół chaty na łeb zawali.
Tak było i ostatnio. Nie pomny na rożne prognozy, niektóre ponad tysiącletnie, przewidujące intensywny deszcz (te starsze - meteorytów), szykowałem sobie muchy, nawinąłem nową linkę, co z Kalifornii w 4 dni przyfrunąć zdołała i pełen nadziei i dobrych chęci zmówiwszy paciorek udałem się w tzw kimę.
W nocy jednak wiatr z marnych nastu wzmógł sie do 30, w porywach 45km/h... ściana deszczu początkowo pionowa nad ranem pochylona była niczym nasz słynny rodak walczący z porwaniem przez UFO
Poranek powitał chmurami drapiącymi wierzchołki drzew, malaryczną pogodą, deszczem...
Wymarzona pogoda na muchowanie, rzecz jasna.
Wyrychtowawszy się na godzinę przed wysoką wodą rozkładam sprzęcik sam chyba nie wierząc, ze zamierzam próbować w tych warunkach na muchę. Mało, że wieje, że miotało mi autem na wszystkie strony podczas drogi, że duje tak, że kij w ręce obraca, a jak się uprzeć i go w poprzek wiatru postawić, to szczytówkę odgina...
Gorsze, że cała zatoka, w zasadzie jedyne miejsce, gdzie można liczyć w tych warunkach na falę poniżej metra zawalona jest brunatną wodą. Powyrywane glony, gałęzie - liście - estuarium wyrzyguje z siebie brunatną zawartość chyba nawet lepiej niż politycy podczas dyskusji.
Nosz awruk, na usta sie ciśnie.
Maszeruję po skarpie zupełnie bez nawet nadziei na rybę, ale pełen chęci by choć linkę wypróbować Kilka pokracznych rzutów, wbijam sobie muszysko w kaptur, dochodzę do wniosku że jednak to piii.... i wrócę jutro, ma trochę wiatr przysiąść...
dla tego ja odlozylem wedkowanie na srodek tygodnia (jak sie przed egzaminami wyrwe na chwile bo sylwka chyba miec nei bede - 1szy egzamin 3go stycznia...) prognozy na wiekszosci wod byly nawet do 8x-9x km/h w porywach szczegolnie na dzisiaj. oczywiscie pon wtorek spokoj i po swietach zaraz ma wiac na nowo