Bushcraft
Oooooo.. Jakże to słodko brzmi i nobilitująco. Szczególnie dla aspirujących na światowców. Jeszcze bardziej sexy niż survival A moja stara osoba tylko prowincjonalnie wędrowała, łaziorowała, koczowała, obozowała, ewentualnie w porywach internacjonalistycznego rozpasania - biwakowała..
Ciepło czuć nawet w lodowatym wschodnim wietrze, ziemia pachnie od miesiąca, podbiały i przylaszczki terminowo ruszyły, ale bzy w imię zrównoważonego rozwoju popełniły falstart. Sikorki na jajkach, pierwsze skorupki już na ziemi - te nasze..
Książki aresztowano, chłopów zgazowano, a osoby z macicą zatańczyły w sejmie przeciw życiu. To jest aura uśmiechniętej Polski..
W toalecie na wyrywki czytam "Rozważania o wojnie domowej" Jasienicy, a rano w kuchni "Dzienniki" Goebbelsa. Czyli o tym co kiedyś było.. i co jest..
W wędkarskiej sieci jak najbardziej typowy seba walczy z własnym - czytaj komuszym - stowarzyszeniem, a także zajadle zwalcza wszystko co jest jakąkolwiek alternatywą, ni chooya przy tym nie rozumiejąc co to właściwie jest owo stowarzyszenie, co jest niczym innym jak mentalną dewizą umysłowości zwykłego członka. Pojeba und eko anarchisty.
Chyba lepiej i mądrzej już było..
Jak wiemy nasza przyrodzona pasja nie polega na sprowadzeniu jej wielowymiarowości do kompulsywnego łapania ryb. W nimbie posiadacza i półboskiego dysponenta karty visa.Bezpowrotnie zginęły ze świadomości naszej nędznej społeczności wszystkie wyższe potrzeby. Uzysk się liczy i pokazucha w stylu nowych ruskich
Zanika umiejętność łącząca pragnienie i zdolność do możliwie najbliższego tete a tete z naturą: bo w niej czają się śmiertelnie niebezpieczne kleszcze, gryzą komary, wiatr wieje, słonce grzeje, można się spocić, nie ma milermilch ani pizzy, w nocy jest ciemno, a być może podstępny covid w mrokach coś se kombinuje. Trzeba iść na nogach, nieść na grzbiecie, spać na ziemi. A fuj! I ogień zagraża klimatowi! No i jaki w końcu pożytek z takiej siermiężnej rajzy jeśli nie zaprezentujemy się w mediach społecznościowych, w całej potędze naszej zasobności i materialnego majestatu!?
Jeszcze dwie dekady temu wstecz na hasło - jedziemy, prawie nikt nie pytał gdzie będziemy spali. bo to było oczywiste. Jak najbliżej, jak najdalej od zdobyczy cywilizacji, całkowity reset! To nic, że czasem było jak w powieści "Trzej panowie w łódce, nie licząc psa" zgrywa na trapera bywała grana - jednak nie było aż tylu zniewieściałych. Dzisiaj męskie nóżki i jaja obcierają po raptem dwóch kilometrach
Wyłaziłeś o świcie spod "stodoły" za stadniną i po stu metrach stałeś nad Regą, a trocie to doceniały. Teraz strojenie do wyjścia z wygodnej kwatery trwa dłużej niż łowienie..
Albo wędrować do wyczerpania, a kiedy już nadejdzie, znaleźć zaciszne miejsce, uwalić się i spać jak szczęśliwe zwierzę. Wolny od ambicjonalnie przegiętego trzaskania, wszelkiej efektywności, wykalkulowanej racjonalności albo opłacalności, idiotycznego profesjonalizmu, a i tak po dziury w nosie przepełniony wrażeniami. Smakować chłód i gorączkę, słyszeć bezgłośne dźwięki , widzieć więcej niż oczy pozwalają, rytm odwieczny wyczaić. Miłość nie jest łatwa, a łatwa to tandeta
Siłą rzeczy oraz mocą przemian bardzo na popularności zyskał autocamping. Zarobieni panowie w relaksacyjnych kroksach i kubotach wytyczyli nawet nowy kanon; muszą dojechać jak najbliżej, ale zarazem ma ma być maksymalnie daleko słychać i widać - z obowiązkowym raportem na youtube, a wypasiony pobyt koniecznie musi być upamiętniony artefaktami pozostawionymi w okolicznych chabaziach..
Ale!!
Nasze autobuszmeny nie muszą się aż tak bardzo wstydzić. Nasi ukraińscy bracia bija nas w tym dziele na łeb i szyję
- Friko, Pisarz.......ewski Piotr, Koincydencja i 4 innych osób lubią to
A skoro już o Redze wspomniałeś. Byłeś?