

z koksem jadę..
Na zamarłych łąkach, dokazują żurawie. Ostentacyjnym amorom, sekundują nieśmiałe podbiały. Bociany jeszcze się zbierają, ale już tęsknią za tym porzuconym na łaskę losu krajem. Na przydrożnych drzewach drzemią myszołowy. I czuwa od dekad, wielki jastrząb w Zamościu. Las dalej czarny i niemy, a brzozy sterczą sztywne i sine. Nad zalewem wrzeszczą mewy, identyczne i identycznie jak w Ustce. Polodowa woda to coś na kształt bezbarwnego, martwego szkliwa, pochłaniającego słońce, ciepło, zapachy i wszelką nadzieję, ale to tylko takie subiektywne wrażenie. Ona żyje..
Jakby komuś słowo desemantyzacja było dziwne albo i niezrozumiałe, to życie samo z siebie podsuwa nam piękne exemplum. Dawniejsza sentencja - vox populi, vox dei nie jest tym samym co vox populi, vox DEI. Co biomasie przyuczonej do łykania kitu od a do z, nie czyni specjalnej różnicy. Zresztą przekaziory jej powiedzą, co jutro będzie sobie mogła niezależnie pomyśleć. Chociaż jeszcze same nie wiedzą co i jak, więc póki co morda w kubeł - przed niechybną zmianą kierunku. Bo nowy imperator, srogi jest
I deja vu do pary - po raz drugi w moim życiu, ale nie całkiem niespodzianie, widzę to samo zjawisko. Jak to przodujący w nieustające walce o szczęście ludzkości, postępowy system - stara komuna i neokomuna, nieustraszenie walczy z problemami które sam stwarza. Prawie jak w biznesie - generuje się problem, zarządza pilne poszukiwanie wyjścia, po czym dostarcza jego właściwe rozwiązanie. A wspólny koszt jest czystym zyskiem
Tak ma być. Biomasa musi być dzielona, głupiona i nieustannie dezorientowana, albowiem sztuka sprawowania władzy również podlega prawom rynku i zasadom prostej ekonomizacji. Bardzo trudno byłoby naszym landlordom podnieść sobie poprzeczkę, dużo łatwiej jest idiotyzować masy. Bo masy to lubią, a masa to podmiot. Z podmiotu jest wspólnota. Wspólnota nowoczesnych półgłówków..
Tak więc, na forach wędkarskiego świata, na których nieustannie wrze od rewolucyjnych pobrzękiwań, może przez moment zapanować bezhołowie, co nic a nic nie przeszkodzi, non stop pozostawać w czarnej doopie "swoich" urojeń. Być może nawet forum flyfishing zdąży jeszcze osiągnąć pełnię i stać się gestorem homopropagandy I tak dla siebie nic lepszego nie potrafimy zrobić. W te marne kilkaset tysięcy, ciężko zarobionych członków..
Wędkarska Łódź wykitowała na amen. To coś dla mnie nieprawdopodobnego. Starzy, wiadomo - wykruszają się, nie mogą, znikają. No i przede wszystkim są starzy, czyli mają wypierdalać na bok - z drogi chuje stare
Młodych nie ma, znaczy się - z ducha młodych. W ich miejsce wyroili się wytrawni młodzi klienci, co to wszystko mają precyzyjnie , prawie biznesowo wycwancykowane. Kosmopolici duchowi, mentalni i zakupowi. Nasz kolega, Wojtek Rosicki, jest łódzkim wice prezydentem. Otworzył dla nas wszystkie miejskie wody, łącznie z parkami, nie spuszcza się już na zimę wody razem z rybami do zera, w imię jakiegoś odgórnie wykoncypowanego bezpieczeństwa, a nawet kilka razy próbowaliśmy ciutek ożywić ten nasz wyalienowany demimondzik. Bo są pieniądze na renaturyzacją naszych sławetnych rzeczki i strumieni. Nic z tego, nie ma zainteresowanych. Pardon - było nas pięciu Urzędnicy zrobią to lepiej
I tak samo dzieje się w skali ogólnopolskiej. Nawet śladu jakiejkolwiek inicjatywy.. no chyba, że jakiś tani drucik z aliexpress, trza ściągnąć. Człowieki udające jaśniepaństwo, pierdolące bzdury o komuszym PZW
A zatem pojadę na trocie. Oderwę moje rozdeptane łażeniem nogi od ziemi, głowę uwolnię, rękom lube dam zajęcie. Nic nie szkodzi, że troci nie ma, albo ich nie złowię - nie będę się rozpraszał albo i zniżał do tak paskudnie nisko zawieszonej, szkaradnie pragmatycznej porzeczki. Albo, o zgrozo, wtrajać swoje marzenie w akompaniamencie plugawego mlaskania. Kiedy rzeka mnie, urzeczonego, porywa i unosi w świat zaczarowany. Sam jestem..
- Friko, lukomat, peresada i 6 innych osób lubią to
Zaimplementowany przez komunę system skutecznie wyleczył całe pokolenia z aktywności do poziomu genetycznych cech populacji w naszym grajdołku. I to by było na tyle :-)