Skocz do zawartości

Blogi

co ja mogę

Na polach gnije poszarzała kukurydza. I optymistycznie walą zielenią oziminy. Pod dzikimi polnymi gruszkami stado buchtujących dzików. W kieleckim bijący po oczach dysonans; na uboczach dzika przyroda, ciche wsie i miasteczka które wyglądają tak jak na swoje wypada wyglądać. Starzeją się pięknie. A ludzie są pomocni i przyjaźni a nawet kłaniają sobie. I rozmawiają ze sobą. Za to przy krajowych przelotkach betonowe płoty, za płotami akryl, fury i tuje. A z owych tuj straszliwie  jebie kebabem. I

2025

U mnie już po sezonie. Próby łowienia w 2025 zakończyłem. Było planowo, bo tak lubię, ale też doszło do kilku nieplanowanych wydarzeń.   Układ chronologiczny do podsumowania mijającego sezonu nie byłby porządkiem optymalnym. Subiektywny ranking oparty na wagach danych wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich miesiącach, będzie bardziej interesujący dla Czytelników.   Otóż przede wszystkim skonfigurowałem, zamówiłem, zakupiłem, wypróbowałem a potem rozpocząłem niekończący się proces optymalizacj

Guzu

Guzu

krótko i na temat

Tak więc znów mamy jesień. Moją ulubioną porę roku, kiedy wszystko z wolna cichnie, wieczory są długie a więc życie towarzyskie kwitnie, nadrabiając po letniej gorączce. Tu, chcący - niechcący, wrócę do kwestii tzw "posiadania kolegów" w sieci Tak się jakoś składa, że nie narzekam na niedostatek znajomych, kolegów albo przyjaciół w prawdziwym, realnie istniejącym świecie. Powiem więcej - nawet nie stać mnie aż na tylu. I nie chodzi o żadne prozaiczne pieniądze, tylko o nieubłaganie kurczący się

złość

Wreszcie po ludzku popadało, to i zieleń przestała szarzeć. Ale zboża padły. Na rżyskach doroczna rzeż nornic i mysz - czyli dorzynki w pełni. Wszystkie nasze stare myszołowy się odliczyły W lesie nieśmiałe grzyby, na łąkach pieczarki, a na zalewie zdumiewające pustki. I nie wiem czy to z braku ryb, czy to raczej absencja po skrajnie opiekuńczych komunikatach RCB. Taki sieciowy generator lęków dla półgłówków. Jaki kram, taki pan.. i odwrotnie.. W polityce też kanikuła. Co wcale nie znaczy, że t

żniwo

Pola modelowo wysuszone, i żniwa ruszyły na całego. Las też suchy, to i ponadpartyjne wycinki w najlepsze trwają. Młodych bocianów również jest urodzaj, młode tłoczą się w gniazdach niczym wyż demograficzny w gomułkowskich blokach na Dąbrowie. Wygląda to dosłownie tak, jakby te ciemnogrodziańskie boćki uparcie nie stawiały na homoaktyw albo ostentacyjnie lekceważyły rodziny jednopłciowe. Czyli odwrotnie jak w naszym, bezgłowym i nieszczęśliwym kraju..   Przy okazji wyborów, można było zobaczyć,

w te i we w te

Pierwsze bocianie łebki w gniazdach, lipy pokwitaja, rzepak kończy, chrabąszcze wyłażą z ziemi, tony ochotek buczą w powietrzu. Wiosna jak blitzkrieg! Umarł papież, niech żyje papież - oby ten bliżej magisterium, zrezygnował też Klaus Schwab - frontman globalizmu. Co nie oznacza gwałtownych zmian, ani radykalnej wymiany władzy, czy też porzucenia totalitarnych ideolo. Zwykłą siłą inercji.. Kurde, ileż to już było w historii takich psychicznych epidemii! i zbiorowego oszołomstwa? Czy aby ten "nas

Wakacyjne łososie cz. 2

Zwinęliśmy mandżur i przeskoczyliśmy w nowe "stare" miejsce.   Fotka z drogi   Spanie w namiocie i polowe warunki są fajne, ale powrót do cywilizacji też się miło wspomina. Tymek uparł się na zajęcie góry w piętrowym łóżku. W nocy chyba znowu stoczył morderczą walkę z dużą rybą.   Szpagaty pod dachem   Kiedy chłopcy jeszcze sobie smacznie spali, ja wykorzystałem wczesny poranek na maksa. Pierwsze śliwki robaczywki i łosiek mi spadł. Słońce się podniosło i ryby przykleiły się do d

lukomat

lukomat

Wakacyjne łososie cz. 1

Kiedy normalni ludzi rozkoszują się lipcowymi upałami, my pakujemy wędkarskie graty i uciekamy nad Morze Barentsa zaznać trochę ciszy, spokoju i normalnych temperatur. Z tym ostatnim to tak różnie bywa, ale nie uprzedzajmy faktów za wcześnie.   Wypływam z Gdańska   W Szwecji robimy jeden przymusowy postój na nocleg. Ciąg łososia w 2024 na szwedzkich rzekach był katastrofalnie słaby. Nie było powodów, żeby zabawić tam dłużej niż to konieczne.   Widoki z trasy przez Finnmark   Nad rzek

lukomat

lukomat

Nowielice

Na reskich rozlewiskach i pustkowiach, cicho i martwo. Tym razem nie trafiłem na przeloty i tłum ptasi, na płoche sarny albo samotnego łosia, no ale przecież lornetka nie była przesadnie ciężka, a tylko okazała się zbyteczna - czyli przeżyję. Straszliwie jałowy ten przymorski obszar, brzydko zdziczały i posępny. Jawa ze snów ekologianta Tylko pod laskiem za stadniną, vis a vis "stodoły" buchtowiska po dzikach. Tamże - herbata na dębowych patyczkach, rodzynki, wino z widokiem na Włodarkę. Tu imp

z koksem jadę..

Na zamarłych łąkach, dokazują żurawie. Ostentacyjnym amorom, sekundują nieśmiałe podbiały. Bociany jeszcze się zbierają, ale już tęsknią za tym porzuconym na łaskę losu krajem. Na przydrożnych drzewach drzemią myszołowy. I czuwa od dekad, wielki jastrząb w Zamościu. Las dalej czarny i niemy, a brzozy sterczą sztywne i sine. Nad zalewem wrzeszczą mewy, identyczne i identycznie jak w Ustce. Polodowa woda to coś na kształt bezbarwnego, martwego szkliwa, pochłaniającego słońce, ciepło, zapachy i wsz

dulczę..

Zalew bezludny, ale pełen życia. Dzików, saren, lisów - bez liku. Łażą spokojnie po uliczkach pustych daczowisk, pod nieobcność lokatorów. Wielbiących na zewnątrz klinkier, ładny beton. szlabany. siatkę i cmentarne żywopłoty. W środeczku - telewizor na nieskazitelnej ścianie, jaźni podstawa i podstawowe okno na świat.. Na wsi głucha cisza, a mleko jest z biedronki. Młodzi wyjechali, starsi pozostali. Oglądają chłopaków do wzięcia i bezwstyd naszych rządzicieli. No i finał scentralizowanych - ale

Dobra nowina

Las gubi resztki kolorów i zapachów, ptaki milczą. Prócz wron i pary znajomych kruków. Wydaje się momentami, że całe niebo opanowały. W oziminach miotają się ekologiczne wiatraki. Pod każdym potworkiem ekologiczny kloc z tysięcy ton niemniej ekologicznego betonu. Pod dzikimi gruszkami na miedzach, koczują całe roje dzików.. Jedna minuta dnia nam przybyła, ale to nie jest największa dzisiejsza radość. Ta może być skrajnie różna. Najpopularniejsza, i zarazem najprzystępniejsza wersja to ekstatyczn

Omlet ok..

Buki jeszcze ociupinę płoną, ale las już widzi zimę. W oziminach pierwsze sarny na szaro biało odziane. To był niezły rok dla naszych ptaków - sikorki wyprowadziły dwa lęgi, a kowaliki miały trójkę młodych. Młode całkiem łatwo poznać: wydają dziwny, trochę blaszany dźwięk w locie, lecą prosto, niespecjalnie zważając na przeszkody, zdaje się - centymetry od kapelusza. Ogień grzeje jak zwykle, ale zimne wino już nie przynosi smaku, podobnie jak brandy i bourbon. Na szczęście dobrzy ludzie wynaleźl

3P

Pod tym tytułem ukazał się mój artykuł w ostatniej Sztuce Łowienia. Niniejszy wpis nie będzie jednak klasycznym fotododatkiem, jak niektóre moje poprzednie wpisy na blogu. Postanowiłem tu również zawrzeć zdarzenia, które do artykułu się nie załapały. Zacznę jednak od tła historycznego. Wyjazd odbył się w drugiej połowie sierpnia 2022. W Skandynawii to końcówka sezonu. Termin średnio optymalny, ale tak wyszło z mojego grafika w pracy i nie miałem wyboru. Od ostatniej wyprawy na łososie minęły 2 l

lukomat

lukomat

Koniec... i wędkarskie życie po nim

Rzeka przetrwała. Koniec okazał się katastrofą, ale nie końcem. Woda i życie płyną dalej.     Zatem po przeszło dwóch latach zamieszczam nowy wpis na blogu. Sporo się zmieniło. Z odległych czasów przedpandemicznych – tych takich mocno w kropki – pozostały wspomnienia. Nastały czasy srebrno złote. Albo złoto srebrne. To zależy od rozmiaru...     Punkt ciężkości moich wędkarskich zainteresowań przeniósł się na bolenie. Kolejna wędkarska „zajawka” w mojej wędkarskiej egzystencji. Każda kolejna co

Guzu

Guzu

sztuka łowienia

Dwa ciemne i mokre dni. Nocą mrok godny czarnej otchłani, za płotem zimny zapach zalewu, nad nami ledwo słyszalny szelest mżawki, dalekie psie zawodzenie. My z żoną samotni na skraju lasu - przy palenisku, a na stole beza z malinami i flaszki wina do wyboru. Mały foksik drzemie na krzesełku, cały zakopany w naszych kapotach. Jesienna sielanka. Szkoda iść spać..   Powódź naprawdę niespotykanym cichcem, spłynęła sobie do morza. Wolne rzeki wystąpiły naprawdę zajebiście. I chyba tylko w pamięci wie

Sławek Oppeln Bronikowski

Sławek Oppeln Bronikowski

i tak dalej

Tylko kukurydza została na polach. Na zalewie wyleciały ostatnie ochotki, czyli za tydzień, dwa, brzegówki odlecą. W Świątnikach na gnieździe drepce samotny bocian. Świetną robotę robią komunikaty RCB, bo jakoś tak skrajnie alarmistycznie zapowiedziały opady deszczu i wiatr, przez co metroseksualni na ścigaczach i ślizgaczach, co do jednego, nie przybyli nad wodę. A takie to to wypasione, takie profesjonalne.. Dawno nie byłem na otwarciu roku szkolnego, teraz też nie byłem, ale przechodziłem pi

Nudy

Pola już płowe, lipy brunatnieją, czyli zaraz znów święta. W bukowym lesie za płotem, nowa lisia rodzina. Przy jamie malutkie sarnie kopytka, prawdziwe okropieństwo. Olimpiada w toku. Uroczystość otwarcia, przeprowadzona ściśle według rytu globalistycznego, już za nami, a co niezwykle ciekawe, uczestnicy ceremonii radośnie paradowali na statkach żeglugi rzecznej - rzecz u nas absolutnie nie do pomyślenia, albowiem propaganda-abteilung zarządził nadwiślańskim negrom w tej kwestii, kategoryczne ve

I znów upał

Żniwa radośnie wystartowały, papierówki są żółte i słodkie, młode bociany już stoją, a niebo je woła do siebie. Nocą łagodnie patrzą na nas mijane sarny, gdzie tylko nie spojrzeć; w przydrożnych rowach, na poboczach. W mieście Łodzi, nad słynną rzeką Jasień, bezczelnie paradują całe roje jeży i lisów. A w starym parku Sielanka paraduje nowy ekshibicjonista!   Reprezentanci "brzydkiej panny na wydaniu" w piłce kopanej wypadli tradycyjnie, czyli chujowo . Byłbym mocno zdziwiony gdyby odstawali na

Różowy rok - fotododatek

2023 był różowym rokiem (pink year). Może się to różnie kojarzyć, ale już tłumaczę, że chodzi o łososie. Gorbusza (humback, pink salmon) ma naprzemienne ciągi tarłowe z kiżuczą (coho, silver salmon). Tak to natura sobie sprytnie zaplanowała, żeby nie robić tłoku w rzekach. Z tym, że gorbusza to łosoś pacyficzny i nie jest mile widziany w naszej części świata. Ruscy jednak uważali inaczej kiedy ściągnęli go na półwysep Kola. Teraz gorbusza kulturowo ubogaca rzeki Norwegii, UK i Danii. Zanim się o

lukomat

lukomat

Jak obiecałem

To i szybko daję znać.   A teraz dłuższa wersja. Poznaliśmy się u fryzjera, na wodzie, w sklepie i wcześniej pewnie ze dwa razy, wszystko dzięki mojej pamięci rybki Dory wspomaganej spiruliną Zwykle gdzieś tam pomachanie na wodzie, hola w porcie itd, ale ogólnie, japa niby jakaś znajoma U rzeczonego fryzjera zasiadł na fotelu obok i od razu po angielsku - to ty jesteś tym ziomem so robi sticki na tuńczyki? Jo Od słowa do słowa, kilka dni później ruszamy jego łodzią, chyba ostatni wyjazd w Hiszp

Kuba Standera

Kuba Standera

Hiszpańskie ostatki

Jakoś tak wyszło ze znowu przeprowadzka, znowu przenosiny, znowu na wyspy. Erin go Bragh (Ireland forever) wygląda na realne prawo rządzące światem Anyway, staram sie jeszcze wycisnąć z lokalnej wody ile się da, choć pogoda nadal daje się ostro we znaki. Okno pogodowe co tydzień - dwa, i to tez na maskymalnie dwa dni, w warunkach dalekich od komfortu. Ale cisnąć trzeba. Wyruszam złapać poranny pływ, nie ma jakiegoś zrywania sie w ciemności, obijania o framugi i wynajdywania małym palcem stopy

Kuba Standera

Kuba Standera

Łódź. Nie łudź się..

Sarny pod lasem już ciemne i brzuchate. Bociany w komplecie, ale jeszcze nie wysiadują. Na lipie piskają młodziutkie sikory. Długa wiosna przed nami..   Czytam o Wandzie Wasilewskiej, protoplaście i matce chrzestnej przytłaczającej części naszych, pożal się Boże, polityków. Nie znajduję jakiejś specjalnej różnicy między sowieciarzami a unijczykami. Globalizm niejedno może mieć imię. Na nasze nieszczęście, nie tylko Leszek Miler i jego stronnictwo jest żywym tego dowodem. Są i młodsi czynownicy..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...